Cecylka Knedelek: O tym, jak jadłyśmy krasnoludkowe ptysie

Fragment Książki kucharskiej dla dzieci (Wydawnictwo Jedność 2007)

Cecylka Knedelek: O tym, jak jadłyśmy krasnoludkowe ptysie

Joanna Krzyżanek

Cecylka Knedelek czyli
Książka kucharska dla dzieci

Jedność dla dzieci 2007
Ilustracje: Marcin Ciseł
ISBN 978-83-7442-322-9


O tym, jak jadłyśmy krasnoludkowe ptysie


W pewne czerwcowe przedpołudnie poszłyśmy do maliniaka, aby zerwać trochę malin, z których chciałyśmy ugotować zupę. Jak tam było ładnie! Po obu stronach ścieżki rosły krzaki malin, a pod nimi trawa i małe czerwone kwiatki. Po kilku minutach w garnuszku pojawiła się malinowa górka, a my usiadłyśmy na trawie pod największym krzakiem i zaczęłyśmy jeść maliny prosto z niego. Takie są najsmaczniejsze.
Wiesz, Cecylko, chciałabym być taka mała jak pani krasnoludkowa — powiedziała nagle gąska.
Chciałabyś być taka mała jak pani krasnoludkowa? — powtórzyłam, bo trochę zdziwiło mnie to oświadczenie.
Uhm! Chciałabym być taką kilkucentymetrową gąską — dodała Waleria. — 0, taką — pokazała. Położyła się na trawie i opowiadała: — Mogłabym w czasie deszczu zrobić sobie parasol z malinowego listka. Mogłabym zajrzeć w najmniejszą podłogową szparkę. Mogłabym wejść do mysiej norki i zjeść obiad z panią Myszą. Podobno jej zupa serowa jest najlepsza na świecie. Mogłabym popływać w kałuży. Mogłabym zrobić sobie szalik z zaledwie metra włóczki. Mogłabym schować się pod grzybem. Picture
Mogłabym jeździć samochodzikiem z Antkowej kolekcji miniaturowych aut. Mogłabym wejść do domku lalek i usiąść w ich foteliku w kratkę. Mogłabym wykąpać się w wanience zrobionej z małej emaliowanej miseczki. Mogłabym ugotować z jednej maliny, trzech łyżek wody, łyżeczki śmietanki i kilku kryształków cukru cały krasnoludkowy kociołek zupy malinowej. Mogłabym... Aaaa!...
Ufff! Och! Nie lubię się wspinać — narzekała gąska, próbując pokonać kolejny stopień schodów.
— Ale ciężka ta klamerka! — marudziła, dźwigając dwa drewienka złączone drucikiem.
Picture
Dlaczego moja czapka stała się czapką olbrzyma? — zastanawiała się głośno.
To chyba największy pomidor na świecie — mówiła, niosąc ogrodowego pomidorka. Picture
— Skąd się wzięła taka wielka łyżka? — pytała, patrząc na sąsiadkę widelca w szufladzie.
— Czyj to but?! — wrzeszczała, kiedy chcąc go założyć, wpadła do niego.
Auuu! Gę, gę gę! — gęgała, kiedy wielkie jak piłki krople deszczu spadały na jej pióra.
Łatwo powiedzieć: „Nakarm kurki" — zrzędziła, wsypując ziarna do korytka, przy którym stały już dwa ogromne ptaszyska. Trzęsła się ze strachu, bo jedno z nich patrzyło na nią jak na robaczka, którego chętnie by zjadło.
Czy ty na pewno jesteś tym pająkiem mieszkającym na strychu za starą szafą? — spytała, patrząc na monstrualnego stwora, który zbliżał się do niej. Zostaw mnie! Zostaw mnie! — pokrzykiwała i przewracała się z boku na bok.
Cecylko, Cecylko, gdzie jesteś?! Ja nie chcę być taka malutka, ja chcę urosnąć! Ja chcę być duża! — krzyczała, kiedy próbowałam ją obudzić.
Walerio, uspokój się, to tylko zły sen.
Cecylka? — zapytała przerażona gąska, gdy wreszcie otworzyła oczy.
Tak, to ja — odpowiedziałam bardzo wolno i przytuliłam roztrzęsioną Walerię. Kiedy gąska trochę się uspokoiła, powiedziałam do niej:
Popatrz, przyniosłam stół, dwie filiżanki, dzbanuszek soku malinowego, talerzyki z pokoju lalek oraz małe malinowe ptysie. Godzinę temu twierdziłaś, że chciałabyś być taka malutka jak pani krasnoludkowa. Potem zasnęłaś. Tak smacznie spałaś, że nie chciałam cię budzić i postanowiłam w tym czasie przygotować dla ciebie krasnoludkowy podwieczorek. A gdy kilka minut temu wróciłam do maliniaka, wierciłaś się i pokrzykiwałaś. Nie mogłam cię dobudzić.
Wiesz, Cecylko, tam był taki monstrualny pająk, który chciał mnie pożreć. I wielka kura. Ona myślała, że jestem robaczkiem. Też chciała mnie zjeść. A wcześniej wpadłam do buta i nie mogłam z niego wyjść. A klamerka, którą...
Ale ty nie jesteś malutka. Jesteś duża, taka, jaka byłaś rano, wczoraj i przedwczoraj — przerwałam gąsce.
Naprawdę nie jestem już malutką gąską? — nie chciała wierzyć Waleria.
Nie jesteś — zapewniłam ją i zapytałam: — Czy mogę cię zaprosić na malinowe przyjęcie?
Waleria spojrzała na mały stolik oraz bardzo małe ciasteczka i westchnęła z ulgą, bo wreszcie zrozumiała, że nie jest bardzo małą gęsią.
Pyszne — powiedziała, oblizując się po zjedzeniu pierwszego malinowego ptysia. — Aby najeść się do syta, muszę zjeść kilkanaście tych małych ptysi. Ale gdybym była taka mała jak pani krasnoludkową, najadłabym się... — Sza! — szepnęła i szybko włożyła do dzioba drugiego ptysia, aby nie powiedzieć czegoś, czego za chwilę będzie żałować.

Malinowe ptysie, czyli ciasteczka dla pani krasnoludkowej (lub małej gąski)


Przygotuj: kubek mąki pszennej, pół kostki masła, kubek wody, cztery jajka, szczyptę soli, kubek kremówki, płaską łyżkę cukru pudru, kubek malin oraz kawałek folii aluminiowej, garnek, drewnianą łyżkę, kubek, szprycę, deskę do krojenia, mikser, blaszkę do pieczenia, nóź, łyżeczkę.
Picture Picture Picture
  • Wlej do garnka wodę, dodaj sól oraz masło i zagotuj te wszystkie składniki. Kiedy zawartość garnka zacznie wrzeć, wsyp do niego mąkę. Mieszaj i ucieraj powstającą masę drewnianą łyżką tak długo, aż będzie gładka, zbije się w kulę i zacznie odchodzić od garnka. Wtedy zdejmij garnek z ognia. Dodaj do masy pierwsze jajko i dokładnie zamieszaj w garnku. Identycznie postąp z pozostałymi jajkami. Wyłóż blaszkę folią aluminiową.
  • Włóż do szprycy ciasto i wyciskaj na blaszkę kleksy wielkości orzecha laskowego. Pamiętaj, aby ciasteczka umieszczać w odległości około 2 cm od siebie, bo podczas pieczenia zwiększą swoją objętość. Wstaw blaszkę do nagrzanego do 200°C piekarnika na kilka minut. Kiedy ciastka będą jasnozłote, delikatnie wyjmij je na deskę. Muszą teraz wystygnąć.
  • Wlej kremówkę do misy miksera, dodaj cukier puder i ubij te składniki na sztywną pianę.
  • Przekrój wszystkie ptysie na potowy. Do dolnych części włóż łyżeczką bitą śmietanę i wciśnij po jednej, umytej malinie.

Jeśli chcesz, możesz każdą malinę przykryć czapeczką zrobioną z górnej części ciastka. A jeśli nie, to posmaruj „czapeczki" bitą śmietaną i zjedz ze smakiem.
Picture

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama