Oddech cierpienia

Recenzja książki Kathy Cook, "Skradzione Anioły. Porwane dziewczęta Ugandy".

Recenzja książki Kathy Cook, Skradzione Anioły. Porwane dziewczęta Ugandy.

Ludzkich historii jest tyle, ile osób na świecie. Całe mnóstwo z nich jest niezauważanych, choć każda na swój sposób wyjątkowa i istotna. Życie pisze czasem takie scenariusze, o których człowiek nie śni nawet w najgorszym koszmarze. Obok historii opisanej w książce Kathy Cook Skradzione Anioły nie można przejść obojętnie. Trzeba ją odkryć i opowiedzieć dalej…

Oddech cierpienia

Skradzione Anioły. Porwane dziewczęta Ugandy to pierwsza książka Kathy. Autorka, która jest uznanym w Kanadzie dziennikarzem, oddała w niej głos nieludzko traktowanym, porwanym dziewczętom z żeńskiej Szkoły im. św. Marii w miejscowości Aboke, ich rodzinom oraz wszystkim tym, którzy przez wiele lat walczyli o powrót ugandyjskich uczennic. W Polsce książka została opublikowana przez krakowskie Wydawnictwo Św. Stanisława BM.

Czytając stronę za stroną o przerażających wydarzeniach, dotykamy lęku i niewyobrażalnego cierpienia. Dotykamy bólu niewinnych dzieci, którym skradziono człowieczeństwo. Kartka po kartce odkrywamy tajemnice brutalnych działań rebeliantów Armii Bożego Oporu, dowodzonej przez Josepha Kony’ego. Odkrywamy szczegóły, o których przez wiele lat świat wolał milczeć. Dlaczego? Powody są czasem równie przeraźliwe jak same zdarzenia. Kathy Cook dostrzega niewygodne dla wielkiego świata detale, odgrywające jednak niemałe znaczenie w ciągnących się niemiłosiernie afrykańskich wojnach. Poznajemy przeróżne ludzkie postawy. Książka staje się, w pewnym momencie, swoistym studium człowieka. Do czego zdolny potrafi być ktoś, kto został całkowicie opanowany przez zło?

Wojna, gwałty, tortury, a nawet ludobójstwo. Proces dochodzenia do siebie po tak strasznych epizodach jest długi. Bandażem na rany zadane przez życie jest… przebaczenie. Czuć, że cechą charakterystyczną północnej Ugandy jest strach. Czy tylko Ugandy? Sądzę, że strach jest piętnem całej Afryki. Ten kontynent potrzebuje niezwykłej bliskości Boga. Potrzebuje Jego miłosierdzia. Wiara Sióstr prowadzących Szkołę im. św. Marii w Aboke, niegasnąca nadzieja rodziców uczennic, którzy wzięli sprawy w swoje ręce, zakładając Stowarzyszenie Zatroskanych Rodziców oraz jedność ludzi różnych religii to tylko niektóre przebłyski Bożego światła w obliczu ciemności spraw, dziejących się w złowrogim buszu. A nawet i tam nie zabrakło cichej, ufnej modlitwy dziewcząt z Aboke. Wiara Afrykańczyków sprawdziła się pośród największych nieszczęść. Skradzione Anioły to także opowieść o sile czerpanej właśnie z wiary. O nadziei wbrew wszelkiej nadziei.

Zaczytana w Skradzionych Aniołach, wzruszona losem dzieci, przerażona ogromem zła, jakie może tkwić w człowieku, odkryłam zarazem, że Afryka w niezwykły sposób oddycha Bogiem. Widać, że im jest gorzej, tym bardziej odczuwa ona prawdziwego, cierpiącego z nią Pana. A na dodatek jej mieszkańcy potrafią dziękować Najwyższemu za każde ocalenie, modląc się również za tych, którzy nigdy nie wrócili… Powroty córek do stęsknionych rodziców to niewiarygodnie wzruszające momenty. Tej chwili doczekali jednak najbardziej wytrwali. I uważam, że oni naprawdę radują się tym faktem, chociaż jest to radość przez łzy… Tak, prawdziwa radość jest doświadczalna u ludzi, którzy również zakosztowali prawdziwego cierpienia.

Myślę, że czasu, który poświęcicie na przeczytanie książki pisanej przez samo życie, nie będziecie uważali za stracony. Wręcz przeciwnie. Ta opowieść was, w większym lub mniejszym stopniu, odmieni. Być może ubogaci wewnętrznie, jeszcze bardziej uwrażliwi… Na co? A, to już przekonacie się sami.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama