Spis treści i pierwszy rozdział książki o odnajdywaniu dobra, miłości i prawdziwego szczęścia
ISBN: 978-83-7505-083-7
wyd.: WAM 2008
Spis treści | |
Trzeba zamknąć oczy, żeby zobaczyć | 5 |
Złota gondola | 9 |
O rybaku, który bardzo kochał ojca | 13 |
Królewna Mgła | 17 |
Opowieść starego buta | 21 |
O królowej Odralinie i jej córkach | 25 |
Gadające wiosło | 29 |
O dobrym sercu rybaka | 33 |
O grajku, który chciał dosięgnąć nieba | 37 |
O malarce, co miała złote serce | 41 |
O malarzach i miłości | 45 |
Wrocławskie mosty | 49 |
Most Spełnionej Tęsknoty | 53 |
Fontanna Radości | 57 |
Drzewko miłości | 61 |
Uzdrawiające łzy | 67 |
O rybach, co dobroci nauczyły | 71 |
Kazia, córka rybaka | 75 |
O hafciarce i jasnym królewiczu | 81 |
Pierogi Pani Zdzisi | 85 |
O czarnej wiewiórce, co przynosiła szczęście | 91 |
Czerwony łabędź | 95 |
Grajek wioskowy | 99 |
O człowieku, który szukał ciszy | 103 |
Pani Florentyna | 107 |
Nić nadziei | 111 |
Ojciec | 117 |
O ślubnej sukni Ali | 123 |
Urokliwe oczy | 127 |
Wieczny kochanek | 131 |
O Ambrożym i jego szczęściu | 135 |
O bardzo uczonym Kleofasie | 139 |
O rybaku, który nie chciał się podzielić | 143 |
O Eli, która... | 147 |
W letnie południe, kiedy to promienie słoneczne ślizgają się po falach Odry, nad brzeg rzeki przyszedł staruszek. Rozłożył sztalugi, ustawił blejtram i wyjął farby. Pierwsze dostrzegły go dzieci. Przybiegły do niego zaraz i zapytały:
— Co pan tu robi?
Staruszek uśmiechnął się do nich, bo bardzo lubił dzieci.
— Jestem malarzem — powiedział. — Jak widzicie, mam tu farby i będę malował Odrę.
— Odrę? — zapytały zdziwione. — A ma pan czarną farbę?
— Mam różne kolory — odparł malarz, po czym odwrócił się do obrazu i zaczął malować.
Jakież było zdumienie dzieci, gdy zobaczyły, że staruszek maluje kolorowe łodzie.
— Panie malarzu! — zawołały. — Na rzece nie ma żadnych kolorowych łodzi!
A on im na to:
— Zamknijcie oczy, a zobaczycie.
Dzieci pozamykały swoje oczęta i rzeczywiście ujrzały kolorowe łodzie, jeszcze piękniejsze, niż te z obrazu. Przez wiele dni przybiegały do malarza, by podglądać, jak maluje. Potem zamykały oczy i widziały łodzie jeszcze piękniejsze od tych, które on malował.
Przychodzili też i starsi, ale oni tylko uśmiechali się złośliwie i dawali do zrozumienia, że artysta jest chyba niezdrowy na umyśle, skoro maluje coś, czego nie ma. Wówczas dzieci mówiły: „Zamknijcie oczy, a zobaczycie”.
Ludzie przez ciekawość zamykali oczy i po chwili również oni widzieli płynące po rzece piękne kolorowe łodzie, a w nich cudowne panie w wieńcach na głowach i eleganckich pa nów. Coraz więcej ludzi przychodziło na brzeg Odry, by przez zamknięte oczy oglądać te cuda.
Któregoś dnia malarz się nie pojawił. Ludzie mimo to przyszli, siedli na brzegu i za mknęli oczy, żeby zobaczyć rzekę pełną kolo rowych łodzi. Nagle posłyszeli głos dziecka:
— Uwaga! Coś płynie!
Ludzie zapytali, czy muszą zamknąć oczy, żeby to zo baczyć, ale dziecko zaprzeczyło.
— Nie zamykajcie oczu, coś płynie naprawdę! Ludzie spojrzeli na rzekę i ujrzeli piękną łódź płynącą w stronę brzegu. Za nią pojawiła się druga i trze cia. Kiedy pierwsza łódź podpłynęła bliżej, dziecko krzyknęło do mężczyzny, który nią płynął:
— Czy pan jest prawdziwy?
Na to młodzieniec z łodzi zanurzył wiosło w wodzie i chlusnął nią na ludzi. Każdy poczuł na sobie zimny dotyk kropel wody i uwierzył w prawdziwość zja wiska. Ktoś zaczął bić brawo, a gdy wiwatowanie ucichło, wspaniały młodzieniec z łodzi oparł się o wio sło i zaśpie wał.
Pieśń to była ciepła, śpiewana na swojską nutę i płynęła wprost do serc. Zbiegli się lu dzie z całego miasta, by dołą czyć do wspólne go chóru. Słowa piosenki: „Gondole wrocławskie to cud...” niosły się daleko ponad wsie i miasta, budząc serdeczny uśmiech, a u niektó rych i łzę radości. Wieczorne dzienniki podały, że pieśń tę słyszano na wet w Ameryce...
opr. aw/aw