5 wierszy Katarzyny Toborowicz
* * * wytartymi skrótami kędy chadza Bóg wracam na podwórko własnych myśli okiem gospodarza układam je w wiersz z różańca łez buduję modlitwę w ustach moich grzesznych po raz ostatni topnieje śnieg ktoś przecież musi kochać rzeczy niemożliwe
* * * małe marzenia sprzed stu lat być blisko najbliżej Boga nowy lęk na przestrzeni snów być nie do końca człowiekiem samotność ogryza nasze dni umieramy skazani na widok z okna małe marzenia sprzed kilku dni zrozumieć bliźniego do dna nowy lęk pustych miejsc w których czai się cień smutek wgryza się w nasze twarze umieramy skazani na widok z okna
* * * walczymy z wiatrakami jakby nie było innych dróg odnalezienia siebie samego siebie nawzajem to co jasne nie zawsze staje się piękne zło jest proste dobro się gmatwa a my na rozstajach dróg odliczamy dni jak pieniądze walczymy z wiatrakami naszych dawno opadłych łez przegrywamy
* * * przy drogach naszego przeznaczenia stoją czasem uświęcone krzyże mijamy stale te same twarze w innych perukach mówimy trzeba kochać i nienawidzimy mówimy trzeba trwać i odchodzimy przy kolejnych stacjach naszego przeznaczenia klękamy prosząc o wieczny cud wstajemy strzepując z kolan pył pokory mówimy trzeba poczekać i uciekamy mówimy trzeba pamiętać i zapominamy przy krzyżach naszego przeznaczenia na chwilę stajemy się Ludźmi
* * * w niebie będzie inaczej nie będzie pretensji z wczoraj zmartwień na jutro nie będzie łupinek na orzechach niedojrzałych jabłek nie będzie podziału na łatwe i trudne nie będzie ciężkich jak ołów grzechów Bóg wszystko wybaczy ludziom pięści jeżom kolce jabłkom ogryzki w niebie będzie inaczej wielką chlebową gumką Bóg wymaże nam wszystkie nasze spóźnienia i wszystkich ludzi w myślach uśmierconych nasze miłości jak zwykle chybione w niebie będzie inaczej nie będzie żółtych tulipanów zazdrości
opr. mg/mg