Homilia na 11 niedzielę zwykłą, rok A
Trzeba sobie nieustannie przypominać, że oprócz codziennej troski związanej z opieką duszpasterską nad tymi, którzy uczestniczą w praktykach religijnych, nie może nam zniknąć z pola widzenia troska o tych, którzy się pogubili i odeszli.
Przełom tysiącleci był dla Kościoła w Europie okazją do refleksji nad stanem wiary i postawami mieszkańców Starego Kontynentu. Pośród wielu słów, które przyniósł tamten czas, szczególnie mocno utkwiło mi w pamięci jedno ze sformułowań zawartych w adhortacji „Ecclesia in Europa" Jana Pawła II. Dotyczy ono nowej ewangelizacji: „Można powiedzieć - jak zostało podkreślone na II Synodzie Biskupów dla Europy - że wyzwanie to polega często nie tyle na tym, by ochrzcić nowych nawróconych, ile na tym, by doprowadzić ochrzczonych do nawrócenia do Chrystusa i do Jego Ewangelii: w naszych wspólnotach trzeba poważnie zadbać o to, by nieść Ewangelię nadziei tym, którzy są dalecy od wiary czy też zaniechali praktykowania życia chrześcijańskiego" (47).
Oznacza to, że „wszędzie zachodzi potrzeba nowego głoszenia Ewangelii - również tym, którzy są już ochrzczeni" (tamże), ponieważ wielu jest takich, którym często nawet podstawy wiary i najbardziej zasadnicze pojęcia z nią związane nie są już znane. W praktyce zdarza się, że choć przyjęli chrzest święty, żyją często tak, jakby Chrystus nie istniał. Ograniczają się do powtarzania gestów i znaków, do uczestniczenia w praktykach religijnych, ale nie łączą tego z rzeczywistą akceptacją wszystkiego, co niesie wiara.
Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam o zadaniu poszukiwania „owiec, które poginęły". I nie jest to, bynajmniej, zadanie wyłącznie dla kapłanów. Może nawet bardziej niż kiedykolwiek, dzisiaj jest to zadanie dla ludzi świeckich, którzy tych, „co poginęli" mają na co dzień obok siebie - w wielkomiejskich blokach, biurach, zakładach pracy oraz centrach handlu i rozrywki.
opr. mg/mg