"Nie lękajcie się"

Homilia na 12 Niedzielę zwykłą roku A

Mateusz 10,26-33

Więc się ich nie bójcie! Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach! Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.

Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.

Jakie są nasze lęki? Wobec tych wszystkich "Nie bójcie się..." z dzisiejszego tekstu, jakże nie wspomnieć naszych braci z krajów komunistycznych lub z krajów Ameryki Łacińskiej, którzy żyją w zastraszeniu, pod groźbą tortur? W obecnych czasach więcej jest męczenników niż u początków Kościoła – jest to prawda, o której próbuje się zapomnieć w naszych krajach, gdzie wyznanie swojej wiary nie stanowi zbytniego zagrożenia. Dzisiejsze rozważanie powinno skierować nas najpierw ku tym, którzy mają powody, by przeżywać lęk oraz ku tym, którzy opanowawszy swój lęk są heroicznymi misjonarzami Ewangelii.

Ale modląc się za naszych prześladowanych braci i podziwiając ich, nie wymigujmy się od nieprzyjemnego być może dla nas pytania: czy ja się boję?

Nie chodzi o jakieś nasze "osobiste" lęki: strach przed cierpieniem, przed starością albo przed bombą atomową. Dzisiejsza Ewangelia mówi o lękach w odniesieniu do tego, co wymaga wiary: o lęku przed kompromitacją, przed zaangażowaniem się w katechizację lub w jakiś trudny apostolat, o lęku, że moglibyśmy tam stracić swój czas, pieniądze, a może nawet duszę! Kiedy Mateusz pisał te trudne, ale zarazem wzniosłe słowa, jego Kościół doświadczał wszelkiego rodzaju trudności wewnętrznych i prześladowań zewnętrznych. Trzy sztandary, które rozwija bardzo wysoko, powinny, gdy zajdzie taka potrzeba, dodać nam odwagi.

Pierwsza zachęta: nie bójcie się głosić Ewangelii. Podczas swojego publicznego życia Jezus nie mógł wszystkiego objawić, nie zostałby zrozumiany, Jego orędzie dojrzewało w ciemności. Ale była Męka i Zmartwychwstanie, i był dzień Pięćdziesiątnicy. Zalęknieni uczniowie z Wielkiego Piątku stali się burzycielami tłumów; żadna zachęta do odwagi nie przemawia tak mocno, jak lektura Dziejów Apostolskich – powinniśmy częściej do niej powracać, aby zanurzać się w atmosferze pewności i śmiałości pierwszych chrześcijan. Jakiś dziwny lęk opanował nas od czasu drugiego Soboru Watykańskiego, lęk, żebyśmy nie stali się "triumfalistami!". Z pewnością potrzebny był powrót do postawy skromności i poszanowania, ale nie po to, żebyśmy zamilkli. Świat pogrążony w kryzysach powinien usłyszeć wołanie Ewangelii: "Powtarzajcie Dobrą Nowinę w świetle dnia, rozgłaszajcie ją na dachach!". Prawdopodobnie nigdy nie zetkniemy się z oprawcami, którzy będą chcieli zmusić nas do podeptania krzyża, ale kiedy czujemy pokusę – na przykład w środowisku pracy – ażeby wstydzić się z powodu Chrystusa, niechaj w porę dotrze do nas ostrzeżenie: "Jeśli przyznacie się do Mnie, przyznam się i Ja do was; jeśli się Mnie zaprzecie, zaprę się was i Ja".

Druga zachęta dla naszych braci, którzy żyją pod groźbą tortur i śmierci: "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą". Oto jasna zasada rozróżnienia pomiędzy dobrymi i złymi lękami. Tylko jednej rzeczy powinniśmy się lękać: że odłączeni zostaniemy od Chrystusa, że odłączeni zostaniemy od życia wiecznego z Bogiem. Ale przecież znacie wspaniały okrzyk triumfu, rozpraszający wszelki lęk: "Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?" (Rz 8,31). Choć nie grozi nam żadne poważne niebezpieczeństwo, powinniśmy być może przyjrzeć się naszym lękom: czy boimy się najbardziej tego wszystkiego i tych ludzi, którzy mogliby osłabić naszą wiarę?

Trzecia zachęta: mamy Ojca w niebie. Jezus mówi o tym, posługując się pełnymi humoru hiperbolami, które ukazują prawdę podstawową: "Żaden wróbel bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone".

Czyż można piękniej wyrazić, czym jest Opatrzność? Nie jest to jakaś superorganizacja Boga-komputera. To uwaga Ojca, który przez swojego Syna mówi mi: "Wiesz, dla mnie jesteś wart więcej niż wszystkie wróble na świecie".

ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999


opr. ab/ab


"Nie lękajcie się"
Copyright © by Wydawnictwo "m"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama