Homilia na 1 niedzielę zwykła roku A
Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?». Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie».
"Wtedy wkroczył na scenę Jezus, przychodząc do Jana, żeby przyjąć Chrzest". To pojawienie się jest ważniejsze od samego chrztu i Mateusz uświadamia nam to, zaznaczając niezwyczajny u Niego pośpiech: "Gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody i otworzyły się niebiosa".
Jesteśmy tutaj świadkami "teofanii", objawienia się tajemnic Bożych. Opisywanie tych spraw jest tak trudne, że ewangelista mógł się posłużyć jedynie stylem "wizjonerskim". Do nas należy odczytać go w sposób właściwy, nie materializując go zbytnio, ale też nie sprowadzając go do czystej wyobraźni. Tamtego dnia nad Jordanem dokonała się intronizacja Mesjasza i objawienie tego, kim jest.
Ewangeliści, próbując wyrazić fakt komunikowania się Boga z ziemią, używają obrazu: "Otworzyły się niebiosa". Słowa te nawiązują do błagań, jakie wznosiły się ku niebu, zdawało się nazbyt zamkniętemu:
"Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił...
Nikt nie wzywał Twojego imienia,
nikt się nie zbudził, by się chwycić Ciebie.
Bo skryłeś Twoje oblicze przed nami...
A jednak my wszyscy jesteśmy Twoim ludem.
Czyż możesz być nieczuły i milczeć?".
(Izajasz 64,1-12)
Podczas chrztu Jezusa Bóg przerywa swoje długie milczenie i oto głos Ojca oznajmi rzecz zdumiewającą. Najpierw jednak musi przybyć Duch wielkich dzieł i wielkich uświęceń, Ten, który unosił się nad wodami Początku, który w Maryi uczynił ciałem Słowo i który teraz miał na Nim spocząć, ażeby stało się tak oczekiwanym Zbawicielem (Iz 11,1-9).
Oto nadeszła godzina: "Jezus ujrzał Ducha Bożego przychodzącego na Niego". Otrzymuje uroczyste namaszczenie mesjańskie (Mesjasz w języku hebrajskim i Chrystus w języku greckim oznacza: Namaszczony). Jezus z Nazaretu jest odpowiedzią na nadzieje Izraela; cała historia biblijna dążyła ku tej chwili, w której Duch spocznie na Jezusie, ażeby wprowadzić Go w Jego misję Chrystusa.
To był moment oczekiwany. To, co nieoczekiwane także przychodzi z nieba, to znaczy od Boga: "Głos z nieba mówił: Ten jest mój Syn umiłowany".
Mesjasz jest Synem Boga! Żydzi, chociaż czekali tak wiele lat, odrzucą jednak to objawienie. Nadal jeszcze oczekują Zbawiciela i jest to największe nieporozumienie w historii. Jezus Mesjasz, Jezus Chrystus wprawiał ich w zakłopotanie swoją doprawdy zbyt niepozorną postacią: "Ten syn cieśli miałby być Mesjaszem!". Ale jednocześnie przerażał ich tym, co o sobie mówił: "Ten człowiek twierdzi, że jest Synem Bożym, co za bluźnierstwo!".
Niech nam się nie wydaje, że dla nas jest teraz wszystko proste. Poprzez każdy epizod Ewangelii, a może nawet poprzez każde słowo, uczymy się mozolnie, krok po kroku, rozumieć misję Jezusa-Zbawiciela i Jego Boże synostwo tak, aby prawda o Nim przeniknęła całe nasze życie, a poprzez nas aby przeniknęła ona świat.
Zarówno Mateusz, Marek jak i Łukasz rozpoczynają swoją opowieść o publicznym życiu Jezusa od tego wspaniałego wkroczenia na scenę, otwarcia się nieba, zstąpienia Ducha i Bożego wyznania. Czynią tak dlatego, abyśmy całą Ewangelię odczytywali w dwojakim świetle: mesjańskim "Ujrzał Ducha Bożego przychodzącego na Niego" i trynitarnym "Ten jest mój Syn umiłowany".
Wszystko to zostało wyrażone w niewielu słowach, ale niechaj nasze rozważanie nada im taką moc, abyśmy nigdy nie przestali patrzeć na Jezusa jako na Mesjasza Syna Bożego.
ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999
opr. ab/ab