Homilia na 5 niedzielę Wielkiego Postu roku B
A wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon [Bogu] w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi. A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.
Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław Twoje imię!». Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię». Tłum stojący [to] usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!». Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego». Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie». To powiedział zaznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.
Werset 12,24 „Jeżeli ziarno pszenicy nie obumrze, zostanie tylko samo”, stał się na nieszczęście rodzajem bezosobowego prawa duchowej płodności: trzeba umrzeć, aby przynieść owoc. Ale w Ewangelii to stwierdzenie nie jest wcale bezosobowe! W ten wspaniały, a jednocześnie zatrważający sposób, Jezus widzi swoją śmierć.
Mówi nam: „Na krzyżu przyciągnę wszystkich ludzi do siebie”. Ogromna perspektywa: wszystkich ludzi. Wszystkich zbawionych przez Jezusa, przez Jego śmierć i zmartwychwstanie.
Ale od razu pojawia się trwoga: „Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny”.
Po czym powraca wizja wielkiego dzieła zbawienia: „Właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław Twoje imię”.
Gdyby Jezus nie umarł w tak dramatyczny sposób, pozostałby szczególną czy nawet wyjątkową postacią w historii — ale samotną. Zgadzając się na tę śmierć, która budzi w Nim lęk, wyda owoc ogromny: stanie się Zbawicielem wszystkich, magnesem przyciągającym wszystkich.
Tego się nas uczy. Ale czy można wiedzieć, w jaki sposób śmierć jednego zbawia wszystkich? To bardzo trudne do wyjaśnienia. Ponieważ w Jezusie człowieczeństwo splata się z boskością, wszystko, co Go dotyczy, naznaczone jest tym boskim elementem, który nam się wymyka.
Widzimy dwie rzeczy. Ta śmierć ogarnia wszystkich. W Jezusie, bosko-ludzkim ziarnie pszenicy, w niepojęty sposób złączeni są wszyscy ludzie wszystkich czasów. Jego śmierć — a także Jego zmartwychwstanie — może dosięgnąć i przemienić ich wszystkich. Oto co można powiedzieć o płodności tej śmierci: „Gdy umrę, przyniosę owoc obfity”.
Ale jakie zbawienie może z tego pojedynczego ziarna ogarnąć ogromne plony? W jaki sposób ta śmierć jest „zbawcza”? Stoimy tu — tak się wydaje — wobec niezwykłego zwycięstwa, którego nie sposób jest nam ocenić przed skończeniem świata. Jest to zwycięstwo miłości nad nienawiścią i egoizmem.
Zostaliśmy stworzeni, aby kochać, ale to nam się nie udaje. Ten jeden człowiek, Syn Człowieczy, dokona czynu, który stanie się naszym wyzwoleniem, naszym przejściem, naszą Paschą. Po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa możliwość kochania, pokonania grzechu, który zawsze jest brakiem miłości, dana będzie każdemu.
Jezus nie umiera, aby być posłusznym jakiemuś zarządzeniu Ojca, który miałby pozostawać „na zewnątrz” Jego najgłębszej istoty. Jezus nie umiera zmiażdżony przez koalicję sił zła. Druga Modlitwa eucharystyczna wypowiada to w kilku słowach: „On to, gdy dobrowolnie wydał się na Mękę”.
To prawda, Jezus został wydany przez Ojca, ale wydany na dobrowolną misję miłości, przyjętą z uwzględnieniem całego ryzyka, jakie związane było z wejściem w to ogromne więzienie zła, jakim jest świat, a które Syn Człowieczy miał otworzyć. Otworzy je przez najpełniejszy, najbardziej płodny, najbardziej zbawczy akt, jakiego żaden inny człowiek nie mógłby dokonać. Jedno zmiażdżone ziarno przyniesie plon przeogromny.
ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999
opr. mg/mg