Homilia na Zesłanie Ducha Świętego - rok B
Wyobraź sobie, że minęło milion lat. Ostatni człowiek dawno już umarł. Na Ziemię przybyła wyprawa z innej galaktyki. Odnaleźli ślady naszej cywilizacji. Autostrady, lotniska, stadiony, resztki betonowych osiedli. Wśród ruin kasety i dyskietki. Raport brzmiał: "Tę planetę zamieszkiwało plemię dzikusów, których głównym zajęciem była brutalna walka. W wolnych chwilach oddawali się seksualizmowi bez przestrzegania jakichkolwiek zasad moralnych. Gromadzili wielkie sumy pieniędzy, które bezsensownie trwonili". Przepraszam Ziemian, jeśli ich ubodłem. Zresztą - ja też jestem Ziemianinem... Cokolwiek człowiek czyni, zostawia ślad w otaczającym świecie. Ślad ten jest świadectwem ducha, wiary i przekonań, wartości, nadziei i oczekiwań. Czy chcemy, czy nie chcemy - każdym czynem, każdym słowem, każdą myślą świadczymy o bogactwie lub o ubóstwie swojej osobowości i naszej cywilizacji. A Jezus, Ziemianin z wyboru, mówił na swej ostatniej ziemskiej wieczerzy tak: Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Od tamtej Wieczerzy minęło prawie dwa tysiące lat. Jakie jest świadectwo Bożego Ducha o Jezusie? Czy w ogóle jest? I czy kogoś interesuje?
Zaczęło się wszystko pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu Jezusa. Najpierw był szum z nieba, jakby uderzenie gwałtownego wiatru. Potem zaś języki jakby z ognia. To było bardzo zewnętrzne, choć bardzo potrzebne, by przykuć uwagę mieszkańców Jerozolimy. Zaraz też objawił się dar mowy i rozumienia. Ale i to było mało Duchowi Świętemu. Napełnił uczniów Jezusa darem przemiany: odwaga i mądrość stała się ich siłą. I tego mało: darem wiary Duch ubogacił tysiące uczestników tego wydarzenia. Wkrótce wiara zaowocowała miłością i radością. Ale wszystko miało charakter propozycji: możesz przyjść i słuchać, ale nie musisz. Możesz uwierzyć, ale decyzja należy do ciebie. Możesz związać się ze wspólnotą wierzących, ale tylko dobrowolnie. Dziś też potrzeba owego jakby wiatru, potrzeba owych języków jakby z ognia. Potrzeba nieco widowiskowego scenariusza, by przykuć uwagę Ziemian. I Boży Duch nie skąpi takich znaków. Są nimi choćby postaci świętych - niektóre, jak np. Ojciec Pio, niezwykłe. Niektóre, jak np. Matka Teresa, tak zwyczajne, że aż przekraczające nasze wyobrażenia. Niektóre, jak np. siostra Faustyna, zaskakujące w swej prostocie sięgającej samego Boga. A czy postać Jana Pawła II nie jest jednym z elementów tego niezwykłego, widowiskowego scenariusza Bożych znaków? Schorowany i niemłody już Papież, który przyciąga tłumy? I widać, że ma im coś do powiedzenia, bo wciąż go słuchają - starzy i młodzi. Powiada Jezus: Duch Prawdy będzie świadczył o Mnie... Ale wy też świadczycie... Wicher i płomienie ognia były znakami bezwolnymi. Duch Święty zawładnął materią w niepojęty dla nas sposób. Ale chwilę potem Duch Boży zawładnął ludźmi. W sposób równie niepojęty. Ale - zauważ - nie zniewolił tych ludzi. Jak zresztą i Jezus nie zniewalał. Mówił: Jeśli chcesz... (Mt 9,7.21). A gdy Judasz szedł Go zdradzić, nie owładnął jego umysłem, lecz zostawił wolność decyzji. Nie chciałbym powiedzieć, że mamy być narzędziem Ducha Świętego, by ktoś nie pomyślał, że mamy być narzędziem bezwolnym i koniecznym. Siłą świadectwa jest nasza wolność. Wolność kierowania się zasadami płynącymi z głębin Ewangelii - wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku - mówi Jezus. Jesteście od początku i wiecie, jak wielka jest siła dobra, wiecie, czym jest moc mojej nauki i mojego życia, mojej śmierci i mojego zmartwychwstania. Uczyńcie swoje życie świadectwem Ewangelii. Na co dzień. I niekoniecznie musicie być bohaterami. Wystarczy miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Tylko tyle? Tylko tyle. Żeby przez twoje życie, jak przez kryształową taflę, świat zobaczył Boga.
opr. mg/mg