Homilia na Boże Narodzenie
Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas (J 1, 14).
Obchodzimy dzisiaj Uroczystość Narodzenia naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Nasz Kościół w sposób szczególny kontempluje dzisiaj Boga, który jest Emmanuelem, czyli Bogiem z nami, a nie jakimś Bogiem abstrakcyjnym i dalekim od naszego ludzkiego życia. Przede wszystkim powinniśmy uznać, że chodzi w tym przypadku o jakieś szczególne i wyjątkowe urodziny, gdyż o tym wydarzeniu mówimy ciągle jeszcze pomimo tego, iż upłynęło już 20 wieków od tamtej nocy. Popatrzmy, drodzy, ileż to wielkich wydarzeń pokrył kurz historii, bo po siedmiu cudach świata, którymi zachwycała się starożytność, prawie już nic nie pozostało, rozleciało się imperium rzymskie i cesarstwo Napoleona, a przecież o narodzeniu Jezusa nigdy nie przestajemy mówić i nie przestajemy wspominać tego wielkiego wydarzenia.
Dlaczegóż to Bóg stał się człowiekiem? Dlaczego przyszedł On do nas i dlaczego w swojej odwiecznej mądrości zechciał urodzić się w ubóstwie, a nie w splendorze pałacu królewskiego? Oto pytania, które stawiamy sobie dzisiaj w Uroczystość Bożego Narodzenia. Ewangelia daje nam tutaj bardzo jasną odpowiedź na powyższe trudności, gdyż mówi ona, iż Bóg stał
się jednym z nas, ponieważ nas umiłował. Bóg bowiem tak bardzo umiłował świat - a więc przede wszystkim nas ludzi -że zesłał Syna swego Jednorodzonego, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (zob. J 3, 16). Tak więc Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek z Jego łaski stał się uczestnikiem Bożego życia. Miłość szuka bliskości z ukochaną osobą -o czym świadczy najlepiej ból rozstania osób, które się kochają - i dlatego też Bóg maksymalnie zbliżył się do nas, byśmy i my zbliżyli się do Niego.
Człowiek, a więc każdy z nas, musi być rzeczywiście kimś wyjątkowym i kimś wielkim, że sam Bóg zechciał stać się człowiekiem. Czego uczy nas, drodzy, to wielkie wydarzenie jakim jest narodzenie Chrystusa? Otóż Bóg przyszedł do nas, byśmy uczyli się szanować ludzkie życie od momentu poczęcia, aż po naturalną śmierć. Tyle razy zdobywanie rzeczy materialnych tak bardzo nas pochłania, że zapominamy o ważności rozmowy i dialogu w naszych rodzinach, tymczasem przecież osoba jest ważniejsza niż cały świat materialnych rzeczy. Dlatego między innymi Bóg przyszedł do nas, abyśmy właśnie bardziej cenili osoby niż rzeczy. Prawie 1500 lat temu papież św. Leon Wielki w dniu Bożego Narodzenia wykrzykiwał: Agnosce oh cristiane dignitatem tuam! (Poznaj swoją godność, chrześcijaninie), a następnie dodawał: "Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego1.
Czego uczy nas jeszcze ta wielka Uroczystość? Oto Jezus przyszedł do nas, byśmy częściej rozważali w naszych sercach wielkie sprawy Boże, a zarazem tajemnice naszej wiary.
Przyszedł On również i do człowieka końca XX wieku, który pracuje niekiedy nawet po 10 i 12 godzin dziennie, by móc kupować nowe rzeczy banalne, które tak naprawdę nie służą mu do życia. To prawda, że życie bez środków materialnych może być nawet tragiczne, ale cóż powiedzieć o kulturze współczesnej, która nie pozostawia człowiekowi czasu na medytację i dialog z drugim człowiekiem?
Czego uczy nas jeszcze przyjście do nas naszego Pana Jezusa Chrystusa? Oto chwałą człowieka jest sam Bóg. Kiedy więc odrzuca się Jezusa i Jego Ewangelię, to tym samym człowiek wpada w nieład moralny, grzech, występek, w przemoc, a nawet nienawiść. To prawda, że istnieje czasami tyle zła na świecie, ale unieszczęśliwia ono przede wszystkim tych, którzy są jego sprawcami, gdyż jedynie dobro może człowieka uszczęśliwiać. W tym sensie już na tym świecie istnieje pewna sprawiedliwość.
Boże Narodzenie uczy nas również wolności, bo ten jest wolny, kto przylgnął do Jezusa i stara się przestrzegać nie tylko przykazań Bożych, ale i żyć błogosławieństwami, o których mówił Jezus w swoim słynnym Kazaniu na Górze. Pełnię wolności zdobywa się jednak wtedy, gdy tym wszystkim, co się posiada, służy się Bogu i bliźniemu2. Jesteśmy wolni wtedy, gdy nie wymagamy wiele od innych dla siebie, natomiast staramy się być dyspozycyjni i staramy się pomagać innym.
Jezus przychodzi do nas jako ubogie Dziecię, by ludzkość mogła cieszyć się samym darem życia. Ileż to radości musiała odczuwać Maryja, gdy jednym palcem swojej dłoni obejmowała maleńką dłoń Jezusa! Niemowlę nie jest tak samodzielne, jak to bywa u zwierząt - można powiedzieć nawet, że staje wobec świata całkowicie bezradne i bezbronne - i bez troskliwej opieki rodziców szybko by umarło. Tym bardziej więc Maryja troskliwie przygarniała do siebie to Boże Dziecię, aby swoją miłością wynagrodzić Mu niewygody ubóstwa. Ileż blasku przydaje niemowlęctwu nowo narodzony Jezus. Również i małe dziecię jest w stanie nauczyć czegoś nowego człowieka dorosłego. Pewnego razu jedna z matek z pośpiechem wchodziła do kościoła ze swoim maleńkim dzieckiem. Gdy chciała zaraz wyjść, usłyszała prośbę dziecka: "Mama, tu jest tak dobrze, dlaczego nie zatrzymamy się tu dłużej? Dlaczego tak bardzo zawsze się spieszymy?".
Boże Narodzenie uczy nas więc tego, jak wielka jest godność człowieka. Tymczasem tyle razy ludzie szukają celu swego życia w rzeczach niższych od Boga, bo nie wiedzą, jak wielka jest ich godność3. Skoro więc tak Bóg umiłował mnie, iż dał swego Syna Jednorodzonego, abym wierząc w Niego, nie zginął, ale miał życie wieczne, to zawsze będę pamiętał o tym tak niezwykłym źródle mojej chrześcijańskiej godności. Amen.
Przypisy:
1. ŚW. LEON WIELKI, Kazanie I o Narodzeniu Pańskim 3, cyt. za: Liturgia godzin, Pallotinum 1982, s.361
2. Zob. JAN PAWEŁ II, enc. Veritatis Splendor, n. 16 nn.
3. Zob. ŚW. TOMASZ Z AKWINU, Summa contra Gentiles, IV, 54.
opr. mg/mg