Homilia na Niedzielę Trójcy Świętej (rok a)
Wj 34,4b-6,8-9
2Kor 13,11-13
J 3,16-18
Znakiem krzyża świetego rozpoczynamy dzisiejszą Uroczystość Trójcy Przenajświętszej. Znakiem tym wyrażamy naszą wiarę i miłość do Trzech Osób Bożych: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Całe nasze życie to chodzenie przed obliczem Pana. Kiedy rano wstajemy uświadamiamy sobie, że wszelkie nasze poczynania dzieją się pod wnikliwym okiem Boga Wszechmogącego, a kiedy idziemy spać dziękujemy Mu za wszelkie dobro, które uczyniliśmy wsparci Jego łaską.
A więc w imię Boże zaczynamy każdy dzień i go kończymy. Ten znak krzyża czynimy w ramach liturgii i poza nią, od wczesnego dzieciństwa, aż do naszej starości. Kończąc nasze życie chcielibyśmy mieć tyle siły i mocy, żeby własną ręką uczynić ten znak żegnając się z tym światem. Kiedy czytamy dzisiejsze pierwsze czytanie słyszymy słowa Mojżesza: „Jeśli łaskawy jesteś dla mnie, Panie, niech pójdzie Pan pośrodku nas. Jest to wprawdzie lud o twardym karku, ale przebaczysz winy nasze i uczynisz nas swoim dziedzictwem”(Wj 34,6). Mojżesz prosi Pana, aby był łaskawy dla ludu i go prowadził, otaczając go płaszczem swej opieki. Uświadamiamy sobie w tym momencie, że wszystko zawdzięczamy właśnie Bogu, który idzie z nami przez życie, idzie pośrodku nas. Dlatego w tę dzisiejszą uroczystość chcemy wołać:
„Ty jesteś Bogiem wiecznym, Jedynym, Niestworzonym! Trójco Święta w Ojcu, Synu i Duchu! Stwórco stworzenia widzialnego i niewidzialnego, Ty jesteś Panem i Władcą. Uwiodłeś mnie swą pięknością, Miłością Twoją mnie zraniłeś, Całego mnie przemieniłeś”.
Niech nas przemieni miłość Boża i uczyni prawdziwą wspólnotą chrześcijan, bo tego nam dzisiaj życzy św. Paweł w liście do Koryntian: „Bracia, radujcie się, dążcie do doskonałości, pokrzepiajcie się na duchu, jedno myślcie, pokój zachowujcie, a Bóg miłości i pokoju niech będzie z wami”. Kiedy dzisiaj wspominamy Trójcę Świętą wracamy myślą do początków naszego życia, kiedy to kapłan, a potem nasi rodzice po raz pierwszy nakreślili na naszym czole znak krzyża. Odtąd z tym znakiem idziemy przez życie. Krzyż jest dla nas sztandarem tożsamości chrześcijańskiej. On mówi nam, że nie jesteśmy sami w naszych codziennych zmaganiach. On zawsze prowadzi do zmartwychwstania. Idąc z nim nie musimy się lękać, że nas przygniecie, bo razem z nami jest Trójca Święta, która pomaga nam w jego dźwiganiu. Jest z nami Bóg Ojciec, który nas stworzył i nieustannie nam towarzyszy w naszym wspinaniu się na wyżyny świętości. On tłumaczy nam nasze „Jestem” pełne napięcia i lęku. Człowiek jest zdolny do wielkich rzeczy, może wspiąć się na najbardziej zawrotne wyżyny entuzjazmu i radości, ale w każdej chwili może spaść na dno zniechęcenia i rozpaczy. Stanie się tak, jeśli odrzuci ster swojego życia, którym jest krzyż Jezusa Chrystusa. To właśnie Syn Boga pierwszy otrzymał ten krzyż dla siebie, ucałował go i na nim zawisł jako Zbawiciel świata, bo: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”(J3,16). Dlatego dzisiaj Jezus chce nam powiedzieć- „Posłał mnie mój Ojciec na drogę twego życia! Nie bój się i nie lękaj! Zaufaj mi, bo nie ma takiej burzy, która by cię pochłonęła, nie ma takiego krzyż, aby cię przygniótł! Jestem twoim bratem i nie pozwolę ci zginąć! „.
Jezus jest z nami zawsze. Jest towarzyszem naszej drogi i na wszelkie słabości naszej duszy posyła nam Ducha Świętego, który nas pociesza, umacnia, podnosi i uświęca. Nie ma takiej chwili w życiu człowieka, w którym człowiek byłby sam. Nawet wtedy, gdy nam brakuje wiary, gdy nie wiemy jak żyć, jak się modlić, dokąd iść, gdy myślimy, że to już koniec, pamiętajmy, że jest z nami Duch Święty. On nas uskrzydla, wskazuje drogę i karze nam zacząć od nowa. On nieustannie w nas się modli, dlatego jesteśmy — „Świątynią Ducha Świętego”. Duch Święty zaprasza nas do modlitwy ze sobą, a kiedy nie wiemy jak się modlić, uskrzydla nasze przyziemne i bezsilne słowa, bo jest światłością oświecającą każdego człowieka. Tajemnica Trójcy Świętej zawsze będzie dla nas niezgłębiona, bo Boga nikt nigdy nie widział. Ważne jest nie tyle zrozumienie co trwanie przy Bogu. Między naszą wyobraźnią, a majestatem Boga istnieje ogromna przepaść. Jezus mówi — „Błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Tajemnicę życia Trójcy Świętej możemy zrozumieć tylko na kolanach:
„Bo kiedy klękam jestem jak kapliczka Przy której przysiada Anioł i motyl, A w której mieszkasz Ty, A ja podobny do drżącego płomyka Opowiadam Ci radości, kłopoty, A może i łzy”.
A więc zawierzmy siebie, nasze życie, nasze rodziny działaniu Trójcy Świętej. Niech Trójca Święta będzie dla nas wzorem budowania wspólnoty miłości. Bóg nie jest egoistą, ale objawił się we wspólnocie osób, tworząc jedną rodzinę Bożą. Na kolanach wpatrując się w jej oblicze, nie widząc Jej, ale głęboko wierząc, że jest z nami prowadząc nas swoimi drogami, powierzmy jej wszystko co dla nas trudne i zawiłe, to co leży nam głęboko w sercu, bo:
„Kto szuka Cię, już znalazł Ciebie Już Cię ma, komu Ciebie trzeba Kto tęskni w niebo Twe — jest w niebie Kto głodny Go — je z twego chleba. Nie widzą Ciebie moje oczy Nie słyszą Ciebie moje uszy A jesteś światłem w mej pomroczy A jesteś śpiewem w mojej duszy”.
Niech słowa tej modlitwy niesione wiarą naszych serc prowadzą nas zawsze przed oblicze Boga w Trójcy Jedynego, byśmy stali się uczestnikami Bożej świętości. Do niej jesteśmy wezwani i powołani przez samego Boga, który mówi do każdego z nas: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty”. Amen.
opr. mg/mg