Homilia na Wielki Piątek 2001
„Oto drzewo Krzyża [...]. Pójdźmy z pokłonem!”
Iz 52,13 — 53,12; Hbr 4,14-16; 5,7-9; J 18,1 — 19,42
Misterium śmierci Jezusa przeraża i oszałamia, fascynuje, a jednocześnie trwoży, bo to przecież śmierć Boga-Człowieka. Po dziś dzień zdumienie i bezradne milczenie ogarnia nas wobec umierającego Pana naszego Jezusa Chrystusa. Przeżył to już prorok Izajasz, zapowiadając Mesjasza „przebitego za nasze grzechy, zdruzgotanego za nasze winy”. Dlatego pisze: „Wielu osłupiało na Jego widok — tak nieludzko został oszpecony [...], mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta” (Iz 52,14-15). Ale też dodaje: „Po udręce i sądzie został usunięty, a kto się przejmuje Jego losem?” (Iz 53,8).
Nasza obecność na wielkopiątkowej liturgii świadczy, że my przejmujemy się losem rozpiętego na Krzyżu Zbawiciela. Dlatego stańmy blisko Krzyża, obok Maryi, Jana, Marii — żony Kleofasa i Marii Magdaleny. Wsłuchajmy się, jakby pierwszy raz w życiu, w głos Miłości Ukrzyżowanej: „Ojcze, przebacz im!” (Łk 23,24). On kocha mnie i modli się za mnie do Ojca w niebie. Kocha mnie takim, jakim jestem: grzesznym i wciąż grzeszącym, kocha mnie nie tylko „pomimo” moich grzechów, ale przede wszystkim „ze względu” na moją nędzę moralną i wynikające z niej zagrożenie wiecznym potępieniem.
Odnieśmy każdy do siebie te przejmujące słowa: „On się obarczył [moim] cierpieniem, On dźwigał [moje] boleści, [...] a w Jego ranach jest [moje] zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas obrócił się ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich, [...] [a On] nawet nie otworzył ust swoich [...] i oręduje za przestępcami” (Iz 53,4-7.12).
Zadumajmy się, znów jakby pierwszy raz w życiu, boć to pierwszy rok nowego wieku, nad słowami umierającego Jezusa: „Wykonało się!” (J 19,30). Co się wykonało? Zbawcza wola Ojca, „[który] tak [...] umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,16-17). Przypomina to nam dzisiaj też List do Hebrajczyków: „A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają” (Hbr 5,9).
Siostry i Bracia! Samo rozważanie męki Chrystusa nie wystarczy do zbawienia. Jezus czeka na nasze pełne miłości włączenie się w Jego mękę, śmierć, ale też i w zmartwychwstanie do nowego życia. Przeżywając konanie naszego Zbawiciela, słyszymy jeszcze jedno słowo umierającego za nasze grzechy Boga-Człowieka: „Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę»” (J 19,28). Chwila konania nie jest czasem wypowiadania górnolotnych deklaracji i rzucania wielkich słów. Patrząc na potworne wyczerpanie Boga-Człowieka na Krzyżu, zadajmy sobie w szczerości sumienia pytanie: co dla mnie osobiście oznacza to Chrystusowe wołanie: „pragnę”? Jakim pragnieniem powodowany oddawał swą boską Krew, kropla po kropli, czego pragnął umierając za mnie?
Odpowiedzi musi szukać każdy z nas w Ewangelii. Czytając ją uważnie, będziemy znajdować odpowiedź na pytanie, czego On ode mnie oczekuje, czego pragnie. W dzisiejszy wieczór proszę zwrócić uwagę na jedną sugestię, zawartą w modlitwie Chrystusa: „[Ojcze], uświęć ich w prawdzie [...]. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie” (J 17,17-19). A więc odpowiedź jasna. Jezus umiera za mnie, abym mógł stać się świętym! Przypuszczam, Siostry i Bracia, że kontemplacja Ukrzyżowanego w dniach Wielkiego Postu, doprowadziła każdego z nas do konfesjonału. Teraz, zaufawszy Jego miłosiernej miłości, starajmy się być wierni swej godności ludzi odkupionych, aż dojdziemy do pełni świętości i w chwili naszej śmierci usłyszymy zapewnienie Zbawiciela: „Dziś ze Mną będziesz w raju!” (Łk 23,43).
To pragnienie Chrystusa, abyśmy stali się ludźmi świętymi, przypomniał nam Ojciec Święty w Starym Sączu: „Bracia i siostry, nie lękajcie się chcieć świętości! Nie lękajcie się być świętymi. Uczyńcie kończący się wiek i nowe tysiąclecie erą ludzi świętych! Potrzeba, aby w sercach ludzi wierzących zagościło pragnienie świętości, które kształtuje nie tylko prywatne życie, ale wpływa na kształt całych społeczności”.
Za chwilę nastąpi Modlitwa Powszechna. Jak Jezus modlił się na Krzyżu za nas, tak i my módlmy się wraz z Nim za wszystkich ludzi w świecie, aby otwarli się na działanie zbawcze Krwi Boga-Człowieka wylanej na Krzyżu, a dzięki temu „aby dom rodzinny, szkoła, zakład pracy, biuro, wioski i miasta, w końcu cały kraj stawały się mieszkaniem ludzi świętych, którzy oddziaływują dobrocią, wiernością nauce Chrystusa, świadectwem codziennego życia, sprawiając duchowy wzrost każdego człowieka” (Jan Paweł II, Stary Sącz — 6 czerwca 1999 r.).
A później złożymy na krzyżu pocałunek adoracji i przyrzeczenia wierności Temu, który „tak bardzo nas umiłował”. Porucznik Pułku Ułanów Krechowieckich, późniejszy ksiądz, Zdzisław Peszkowski, był w 1942 r. w Jerozolimie na Kalwarii, ze swym ordynansem, Antonim Tuniewiczem. Wspomina: „Pokazuję Antosiowi miejsce, w którym stał Krzyż Jezusa. Runął jak długi na posadzkę, wyciągnął ręce na krzyż i zaczął szlochać. Słyszałem słowa wdzięczności, że go ta łaska spotkała, że jest na miejscu, gdzie Chrystus nas zbawił. Dał mi lekcję wiary. Ukląkłem razem z nim i długo dziękowaliśmy za dar odkupienia”.
Adorując Krzyż, wyznawajmy Jezusowi: „Panie, Ty widzisz, krzyża się nie lękam, Ty widzisz, Panie, krzyża się nie wstydzę. krzyż Twój całuję, pod krzyżem Twym klękam, bo na tym krzyżu Boga mego widzę!” A po powrocie do domu powtórzmy ten gest wiary i miłości wieczorem, przed udaniem się na spoczynek. A prawdę mówiąc, dlaczego nie mielibyście całować przebitych nóg Zbawiciela codziennie: Ty i Twoja rodzina?
opr. mg/mg