O skażeniu środowiska pierwiastkami radioaktywnymi
Niedawno telewizja wyemitowała kontrowersyjny film przedstawiający dramatyczną sytuację środowiska skażonego radem w pobliżu jednej ze śląskich kopalń. Czy w najbliższym otoczeniu jesteśmy narażeni na działanie radioaktywności?
— Powszechnego zagrożenia absolutnie nie ma, choć lokalnie rzeczywiście ono występuje — uspokaja prof. Wiktor Zipper z Uniwersytetu Śląskiego. — Naturalna promieniotwórczość jest częścią wszechświata, zaistniała w momencie powstania Ziemi. Jest niewidoczna, jednak część promieniowania dochodzi do nas z kosmosu, pierwiastki radioaktywne zawarte są w materii ożywionej, także w naszych organizmach. Oddychając, wchłaniamy je z powietrza, spożywamy w roślinach i warzywach oraz w wodzie.
Radionuklidy naturalne przedostają się do organizmów z powietrza w wyniku wywiewania i unoszenia pyłów z powierzchni ziemi, w tym również z wysypisk, hałd i stawów osadowych, na skutek emisji pyłów z zakładów energetycznych i przemysłowych, wybuchów wulkanów, pożarów, spalania gazu ziemnego. Sytuacja radiologiczna Polski uzależniona jest od konkretnych warunków geologicznych oraz procesów glebotwórczych w poszczególnych regionach kraju. Raporty Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska wykazują lokalnie wzrost stężeń radionuklidów na skutek składowania popiołów i żużli zawierających śladowe zawartości substancji promieniotwórczych. Nawet stosowanie nawozów fosforowych i potasowych może wpływać na poziom radioaktywności. Przedostają się one do wód gruntowych, wchłaniane są przez rośliny, następnie przechodzą do łańcucha pokarmowego ludzi i zwierząt.
Intensywna działalność człowieka prowadzi do powstania takiej ilości promieniowania, która przekracza dopuszczalne średnie wartości. Dotyczy to zwłaszcza przemysłu wydobywczego. Eksploatowane na Górnym Śląsku kopalnie, wytwarzają m.in. odpady stałe oraz odprowadzają wody kopalniane, w których stężenia radionuklidów naturalnych mogą przekraczać te wartości nawet kilkaset razy. Tymczasem nieświadomi zagrożenia wykazujemy daleko posuniętą beztroskę, wykorzystując niektóre odpady i muł kopalniany jako opał do ogrzewania swoich domów.
Radionuklidy pochodzenia sztucznego zagrażają nam jeszcze z innych powodów. Przedostają się do środowiska w wyniku prób z bronią jądrową, na skutek uwolnienia z obiektów jądrowych, składowisk paliwa w trakcie ich normalnej eksploatacji lub — tak jak to się stało w elektrowni jądrowej w Czarnobylu — w wyniku awarii. Promieniowanie generowane jest także przez różnego rodzaju urządzenia stosowane w diagnostyce medycznej, w przemyśle, w badaniach naukowych i w innych dziedzinach działalności człowieka.
Jak ustaliły służby ekologiczne, podstawowymi źródłami zagrożeń radiacyjnych dla ludzi i środowiska na terenie Polski są obiekty jądrowe zlokalizowane w odległości do około 250 km od granic naszego kraju, a także nasze krajowe obiekty jądrowe, których nie jest zbyt wiele.
Systematyczne kontrole gleby, wody i powietrza na terenie Polski wykazują, że od dramatycznego 1986 roku notuje się stopniowy spadek poziomu stężeń promieniotwórczych. Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem zaliczyła radon, gaz powstający w wyniku rozpadu radu, do kategorii czynników rakotwórczych. Jest bezwonnym i niewidocznym radioaktywnym gazem, pochodzącym z naturalnego rozpadu uranu. Ponieważ większość gleb i skał zawiera różne ilości uranu, w korytarzach kopalń, ale także w pomieszczeniach mieszkalnych do trzeciego piętra gromadzi się radon. — Do domów wnika przez niezabezpieczone klepiska, szpary, pęknięcia — tłumaczy dr Zbigniew Hałat, Fundator Instytutu 2000. — Radon bywa obecny w wodzie studziennej i wodociągowej. Jego źródłem mogą być materiały budowlane. Do organizmu dostaje się przez płuca. Stałe produkty rozpadu radonu, doczepione do cząstek aerozolu, kurzu lub dymu wnikają do płuc, których nie mogą już opuścić. Osadzone w płucach promieniują i penetrują komórki błon śluzowych, oskrzeli i tkanki płucnej. Radioaktywne atomy uszkadzają kod genetyczny DNA komórek. Naukowcy z Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem za bezsporną uznają rakotwórczość radonu i produktów jego rozpadu. Dlatego tak często na raka płuca zapadają górnicy pracujący pod ziemią. Badania potwierdziły także znaczne zagrożenie osób mieszkających w domach o wysokim poziomie radonu.
Ostatnio Agencja Ochrony Środowiska i Lekarz Naczelny Stanów Zjednoczonych uznali za konieczne upowszechnienie badań w celu wykrycia nadmiernych stężeń radonu. Uzasadniają to tym, iż jest on przyczyną około 20 tysięcy zgonów na raka, związanych wyłącznie z zamieszkaniem w domach jednorodzinnych. Po paleniu tytoniu radon jest główną przyczyną raka płuc. Potrzebą chwili jest zatem skuteczniejsze i prowadzone na szerszą niż dotąd skalę działanie na rzecz profilaktyki zdrowia i zaapobiegania chorobom cywilizacyjnym.
opr. mg/mg