Fragmenty książki "Jesus i wiara. Dzieci zadają pytania"
Powiedzieliśmy, że słuszność (logiczność) naszej wiary w zmartwychwstanie Jezusa, opiera się na wiarygodności świadków, to znaczy na wiarygodności osób, które stwierdziły, że widziały Go zmartwychwstałego.
A zatem, czy świadkowie zmartwychwstania Jezusa są czy nie są wiarygodni? Czy jest rzeczą słuszną (rozsądną, logiczną), że im ufamy? Czy też nie? Spróbujmy odpowiedzieć na te pytania.
Świadkami zmartwychwstania Jezusa są Jego uczniowie, którym Mistrz z Nazaretu ukazał się wiele razy po swoim zmartwychwstaniu. A uczniowie ci, jak przeczytaliśmy w Ewangelii, nie należeli do ludzi szczególnie odważnych. Kiedy aresztowano Jezusa, przypominam ci tutaj słowa z Ewangelii według św. Mateusza, wtedy wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli (Mt 26, 56). Następnie Piotr, rozpoznany przez niektóre kobiety jako przyjaciel Jezusa, wypiera się Go trzykrotnie: Nie znam tego Człowieka (Mt 26, 74). Prawie wszyscy uczniowie Jezusa uciekli, kiedy On umierał na krzyżu. Po śmierci Jezusa uczniowie zamknęli się w domu na cztery spusty z obawy przed Żydami (J 20, 19).
Po zmartwychwstaniu Jezusa jeden z uczniów publicznie stwierdza, że nie ma już zaufania do swojego Mistrza. Jest nim Tomasz, jeden z dwunastu Apostołów. Tomasz nie spotkał się ze Zmartwychwstałym w Wieczerniku za pierwszym razem jak pozostali Apostołowie. To inni Apostołowie oznajmili mu, że Jezus żyje i że Go widzieli. Lecz Tomasz nie wierzy: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę (J 20, 25). A po ośmiu dniach Jezus ukazał się także Tomaszowi i rzekł mu: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym! Tomasz Mu odpowiedział: "Pan mój i Bóg mój!" (J 20, 27-28).
Krótko mówiąc, wiemy, że uczniowie, po aresztowaniu i po śmierci Jezusa, sądzili, że ich przygoda z Mistrzem z Nazaretu dobiegła końca. Sądzili też, że oszukali samych siebie, dając się oczarować jakiemuś nadzwyczajnemu człowiekowi do tego stopnia, że był w stanie ich przekonać, aby zostawili wszystko i poszli za Nim. I w końcu uważali, że ten człowiek nie jest Mesjaszem, na którego czekali. Totalna klęska!
A jednak ci przestraszeni uczniowie nagle się zmieniają. Stają się nieustraszonymi głosicielami nowej wiary. Odważnie stawiają czoła nieprzyjaźnie nastawionym władzom religijnym i politycznym.
Z tchórzów, jakimi wcześniej byli, stają się aż tak mężnymi świadkami zmartwychwstania Jezusa, że nie boją się oddać życia za Niego. Wielu z nich umiera śmiercią męczeńską, byle tylko nie wyrzec się wiary.
Czy jest możliwa aż taka zmiana, jaka dokonała się w Apostołach? Co spowodowało, że ci ludzie nie cofnęli się nawet przed śmiercią męczeńską? Jaki fakt po śmierci Jezusa wpłynął na zmianę postawy Apostołów?
Uważam, że możemy słusznie wierzyć, iż tym faktem jest właśnie zmartwychwstanie Jezusa. Ci ludzie doświadczyli dogłębnej zmiany, ponieważ, tak jak Tomasz, widzieli i dotykali zmartwychwstałego Pana. I od tego momentu nie musieli już lękać się niczego.
My zaś nie widzieliśmy ani nie dotykaliśmy zmartwychwstałego Pana. Ale ufamy świadectwu Apostołów, którzy oddali swoje życie za Niego.
A czy ten, kto oddaje swoje życie za coś, jest wiarygodnym świadkiem? Sądzę, że tak! Takie świadectwo jest tym bardziej wiarygodne, że złożyła je nie jedna osoba, lecz bardzo wielu ludzi. Istotnie, na początku chrześcijaństwa mnóstwo ludzi poniosło śmierć męczeńską, ponieważ głosili Chrystusa zmartwychwstałego. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości, bo dokumentują to dobrze źródła historyczne, dotyczące owej epoki.
A jeśli Ewangelie zostały zmyślone?
Odpowiadając na pytanie 4, powiedziałem ci, że cztery Ewangelie trochę różnią się między sobą. Wszystkie mówią tak samo o faktach zasadniczych i istotnych. Natomiast jeśli chodzi o szczegóły i detale, to możemy zauważyć w nich pewne różnice.
Wyjaśniłem ci, że z taką sytuacją mamy do czynienia, kiedy jedno wydarzenie referuje kilku świadków. Jeden z nich zwróci większą uwagę na taki szczegół danego wydarzenia, a drugi znowu zatrzyma się dłużej nad innym. Jeden dokładniej zapamięta jego początek, a inny ze szczegółami opowie zakończenie.
Teraz chcę ci powiedzieć, że, choć może wydawać się to dziwne, różnice, które dostrzegamy w Ewangeliach, są dowodem na jeszcze większą ich wiarygodność, są jakby dodatkowym dowodem szczerości autorów, którzy je napisali.
Gdyby rzeczywiście Ewangelie opowiadały o nieprawdziwej historii, gdyby ci ludzie, którzy je napisali, byli kłamcami, to zrobiliby wszystko, aby usunąć z tekstów wszystkie różnice, nawet te nieistotne, staraliby się przekazać nam „doskonałe” teksty.
A zatem dlaczego Ewangelie nieznacznie różnią się między sobą?
Dlatego, że te różnice wynikają z konieczności jak najszybszego przekazania innym nadzwyczajnej wieści o zmartwychwstaniu Jezusa.
Ale tutaj chodzi jeszcze o coś więcej. Gdyby Ewangeliści nie byli wiarygodnymi świadkami, gdyby nie byli szczerzy, to dlaczego mieliby opowiadać o szczegółach krępujących i niewygodnych dla nich samych? Dlaczego mieliby opisywać swoje tchórzostwo i swoją ucieczkę spod krzyża w godzinie śmierci Jezusa? Po co Piotr miałby wspominać o zdradzie swojego Mistrza?
Ewangeliści wyraźnie zostali zmuszeni do tego, aby opisać również szczegóły dla nich niewygodne, kompromitujące ich, gdyż wówczas żyli jeszcze naoczni świadkowie owych wydarzeń, którzy mogliby podważyć ich nieprawdziwą relację. Gdyby uczniowie powiedzieli, że zawsze byli odważni i wierni Jezusowi, to ktoś mógłby interweniować i powiedzieć: „Cóż wy opowiadacie? Dobrze widzieliśmy, jak jeden za drugim uciekał z Golgoty”.
Teraz przedstawię ci kolejny dowód na wiarygodność Ewangelii. Ewangelie opowiadają o szczegółach, o których w owym czasie lepiej (korzystniej) byłoby nie mówić. Przekazują na przykład to, że kobiety jako pierwsze widziały Jezusa zmartwychwstałego. W tamtej epoce i w owej części świata kobiety praktycznie nie posiadały żadnych praw. Nade wszystko nie mogły składać zeznań w sądach, z ich świadectwem w ogóle się nie liczono. A jednak Ewangeliści jako pierwszych świadków Zmartwychwstania Jezusa przedstawiają nam właśnie kobiety.
Gdyby uczniowie wymyślili sobie historię o zmartwychwstaniu, to nigdy by nie napisali czegoś podobnego. Tak samo nigdy nie zdobyliby się na to, żeby w środowisku żydowskim rozgłaszać wieść o Mesjaszu, o Bogu, który stał się człowiekiem. Żydzi mieli różne koncepcje Mesjasza i mesjanizmu, ale wśród nich nie było takiej, w której Bóg miałby stać się człowiekiem. Co więcej, stawianie człowieka na równi z Bogiem, jak widzieliśmy wcześniej, było bluźnierstwem, które karano śmiercią.
opr. aw/aw