Ponowoczesność - człowiek - wychowanie

Jak wychowywać człowieka postmodernistycznego?

Każdy, kto uważnie i krytycznie obserwuje współczesną rzeczywistość, uświadamia sobie, że cywilizacja, w której żyjemy, weszła w nową fazę swoich dziejów. Nie chodzi tu jedynie o gwałtowne przemiany we wszystkich niemal dziedzinach ludzkiego życia, ale o fundamentalne przewartościowania, jakie dokonują się na naszych oczach. W konsekwencji coraz więcej ekspertów z różnych dyscyplin wiedzy zgadza się z twierdzeniem, że w drugiej połowie XX-tego wieku zakończyła się epoka modernizmu i nowoczesności, która w dziedzinie myślenia charakteryzowała się dążeniem do precyzyjnego, racjonalnego, naukowego poznania obiektywnej rzeczywistości, a w dziedzinie działania charakteryzowała się dążeniem do osiągnięcia wysokiej skuteczności i efektywności we wszystkich podejmowanych przedsięwzięciach. Nowe tendencje określane są zwykle mianem postmodernizmu albo ponowoczesności. W niniejszej analizie posługiwać się będziemy tym drugim terminem, który wydaje się być bardziej precyzyjnym i jednoznacznym.

Ponowoczesność nie jest tylko czy przede wszystkim kwestią poglądów filozoficznych. To raczej całościowy stan współczesnej kultury i cywilizacji, uwzględniający codzienne zachowania ludzi, dominujące wzory myślenia i postępowania, jak również sztukę, politykę, a częściowo nawet religię i naukę. Ponowoczesność to zatem określenie szeregu tendencji, które mają pewne wspólne cechy i których korzenie związane są między innymi z przemianami lat sześćdziesiątych w Europie i Ameryce Północnej. Istotą tych przemian było postawienie jednostkowego człowieka i jego subiektywności ponad wszelką tradycją, ponad wszystkimi instytucjami, ponad obiektywnymi prawdami czy normami moralnymi, obyczajowymi i prawnymi. Silne akcentowanie jednostki i jej niepowtarzalności nie jest specyfiką ponowoczesności. Był to bowiem ważny element również w kulturze modernizmu i nowoczesności między połową XIX a połową XX wieku. Jednak w tamtej epoce jednostka nie była w tak radykalny jak obecnie sposób przeciwstawiana tradycji, normom moralnym czy instytucjom, a subiektywizm poszczególnego człowieka nie był przeciwstawiany obiektywnej rzeczywistości, w której żyjemy. Przeciwnie, zadaniem każdego z ludzi było szukanie intersubiektywnej — a nie jedynie subiektywnej - odpowiedzi na trzy podstawowe pytania, które w czasach nowożytnych przypomniał Kant:

  • na ile człowiek potrafi obiektywnie poznać i zrozumieć rzeczywistość?
  • w jaki sposób powinien postępować?
  • do czego powinien ostatecznie zmierzać?

W poszukaniu odpowiedzi na te pytania w epoce modernizmu kryterium nie były subiektywne przekonania czy emocjonalne odczucia danego człowieka, ale racjonalne, logiczne analizy na temat obiektywnych możliwości ludzkiego poznania, obiektywnych norm moralnych ludzkiego działania oraz obiektywnych podstaw ludzkiej nadziei i ludzkich planów na przyszłość. W epoce nowoczesności podstawą ludzkiego myślenia, działania i planowania były zatem racjonalne analizy obiektywnych faktów i uwarunkowań, które powinien przyjmować i respektować każdy dojrzały człowiek, chociaż na swój indywidualny, niepowtarzalny sposób.

To rozumienie subiektywności człowieka jako osobistego przeżywania i poszukiwania obiektywnej rzeczywistości zostało gruntowanie zanegowane w ponowoczesności. W konsekwencji znajdujemy się obecnie na rozdrożu, gdyż w wielu wymiarach życia (np. w wymiarze społecznym, politycznym, ekonomicznym) obowiązuje nadal zasada obiektywnej racjonalności myślenia i faktycznej skuteczności działania, ale w wymiarze życia osobistego, rodzinnego i obyczajowego, w dziedzinie hierarchii wartości, w dziedzinie sztuki i literatury zaczyna dominować absolutyzowanie ludzkiej subiektywności oraz jednostkowej „wolności od” wszystkiego i od wszystkich. W sposób najbardziej skrajny tendencja ta podkreślana jest we współczesnych naukach o człowieku (psychologia, pedagogika, antropologia, socjologia, etyka). Przykładem klasycznym są w tym względzie dominujące nurty psychologii humanistycznej, inspirowane poglądami C. Rogersa, według którego człowiek jest wewnętrznie dobry, harmonijny i bezkonfliktowy, a w konsekwencji jest sam dla siebie rodzajem boga, który spontanicznie się rozwija, który jest dobrym sędzią we własnej sprawie i którego subiektywne przekonania, przeżycia emocjonalne czy dążenia są zawsze słuszne i godne realizacji. W konsekwencji subiektywność danego człowieka, jego indywidualne „ja” staje się najwyższą, wręcz jedyną normą myślenia, postępowania i nadawania sensu własnemu życiu. Innymi słowy w perspektywie ponowoczesności dany człowiek nie musi - a nawet nie powinien - kierować się obserwacją obiektywnych faktów i uwarunkowań, ani też dokonywać logicznych analiz własnego postępowania. Przeciwnie, normą ludzkiego myślenia powinny być subiektywne przekonania danego człowieka, normą postępowania jego subiektywne sumienie, a podstawą rozumienia sensu egzystencji powinna być wyłącznie specyficzna historia, specyficzny horyzont doświadczeń i odczuć pojedynczych osób. W ponowoczesności takie absolutyzowanie subiektywizmu jest traktowane jako zasada uniwersalna. W konsekwencji ponowoczesność przyznaje prawo do kierowania się własną subiektywnością nawet tym ludziom, których świadomość jest w ewidentny sposób zniekształcona, a wolność dramatycznie ograniczona (np. osoby uzależnione od substancji psychotropowych czy zaburzone psychicznie).

Mentalność ponowoczesności wpływa również na sposób interpretowania religii oraz na sposób przeżywania religijności. W tej perspektywie istotą religii nie jest spotkanie człowieka z Bogiem, który uczy nas rozważnie myśleć (mądrość) i dojrzale kochać (świętość). Religijność człowieka ponowoczesnego to mieszanka kilku „poprawnych” ideologicznie, chociaż niespójnych elementów. Obejmuje ona niewielką ilość miłości bliźniego (zwłaszcza tych bliźnich, którzy w danym momencie są „modni” politycznie, np. homoseksualiści czy chorzy na AIDS), dużą dozę uczucia do zwierząt, troskę o ochronę środowiska zewnętrznego (ale już nie troskę o ochronę człowieka i jego środowiska wewnętrznego), dużą dawkę „poprawnej” ideologicznie psychologii (zwłaszcza inspirowanej poglądami C. Rogersa i nawiązującej do buddyzmu) oraz parapsychologii z domieszką wierzeń ezoterycznych, horoskopów i wróżb. Cechą ponowoczesnej religijności jest także wyzbyta religijnych elementów idylla bożonarodzeniowa oraz oczywiście programowa krytyka Kościoła katolickiego.

2. Utopie indywidualistycznego szczęścia i pustka aksjologiczna

Uważna analiza dominujących nurtów w ponowoczesności prowadzi do oczywistego wniosku, że jest to system, który opiera się na nowych utopijnych ideologiach oraz na radykalnym relatywizowaniu sfery poznawczej i aksjologicznej, a zatem na zupełnej pustce w dziedzinie podstawowych prawd i wartości. Przyjrzyjmy się bliżej obu tym aspektom.

Jednym z fundamentów ponowoczesności jest promowanie nowych, utopijnych wizji ludzkiego szczęścia. Te nowe utopie są w pewnym stopniu reakcją na rozczarowanie utopiami, które dominowały w epoce modernizmu. Przypomnijmy, że podstawą epoki nowoczesności były kolektywistyczne utopie, które całej ludzkości obiecywały osiągnięcie powszechnej szczęśliwości: w najbliższej przyszłości i w uwarunkowaniach tej ziemi, a zatem w doczesności. Utopie te przybrały kilka konkretnych postaci. Pierwszą i chyba najbardziej okrutną była typowa dla socjalizmu i komunizmu obietnica osiągnięcia — za pomocą walki klas i dyktatury proletariatu - powszechnej szczęśliwości w społeczeństwie bezklasowym. Szczytowym przejawem tej utopii była próba budowania przemocą systemu komunistycznego w ZSRR i innych krajach. Próba ta doprowadziła do niespotykanego w historii ludzkości okrucieństwa, ludobójstwa i ubezwłasnowolnienia całych narodów. Jedną z odmian tej utopii był faszyzm, czyli niemiecki socjalizm narodowy.

Utopia druga, która charakteryzowała epokę nowoczesności, polegała na obietnicy powszechnej emancypacji, czyli na obietnicy „wyzwolenia” ludzkości z wszelkich uwarunkowań związanych z tradycjami, normami moralnymi, systemami wychowania czy instytucjami. Szczytowym przejawem tej utopii były ruchy kontestacyjne lat sześćdziesiątych XX-tego wieku. Bolesną ironią losu jest fakt, że znaczna część ówczesnych kontestatorów jest obecnie przedstawicielami struktur politycznych czy gospodarczych, które próbują wpływać na całokształt życia, a nawet myślenia współczesnego człowieka.

Trzecią wreszcie utopią epoki nowoczesności była obietnica naukowego i technicznego postępu, który — w połączeniu z demokracją i wolnym rynkiem - miał doprowadzić do powszechnego dobrobytu oraz powszechnej szczęśliwości całej ludzkości. Dzisiaj już wiemy, że wszystkie te ideologie kolektywistycznego szczęścia nie tylko nie zrealizowały swoich obietnic, ale doprowadziły do dramatycznego pogłębienia się problemów, które miały ostatecznie rozwiązać i przezwyciężyć. Współczesny człowiek jest przecież jeszcze bardziej zależny od określonych instytucji i uwarunkowań (zwłaszcza politycznych i ekonomicznych) niż kiedykolwiek wcześniej. W poszczególnych społeczeństwach przybiera na sile walka klas i grup nacisku, a nieliczni bogaci żyją w otoczeniu coraz większego kręgu ludzi przeżywających dramatyczną biedę i poczucie zupełnej bezradności.

W obliczu twardej rzeczywistości i bolesnych rozczarowań ponowoczesność — w przeciwieństwie do epoki nowoczesności - wycofuje się z obietnicy zapewnienia powszechnej szczęśliwości dla całej ludzkości. Nowa epoka musi jednak karmić współczesnego człowieka jakimiś nowymi obietnicami i utopiami. W tej sytuacji ponowoczesność w centrum uwagi nie stawia już całej ludzkości lecz pojedynczego człowieka, a w miejsce powszechnej szczęśliwości dla wszystkich obiecuje każdej jednostce — w pojedynkę i w izolacji — osiągnięcie własnego, prywatnego szczęścia oraz własną, prywatną drogę do „nieba” na ziemi. Jedyną — przynajmniej w teorii obowiązującą - granicą szukania takiego prywatnego szczęścia oraz indywidualnej, spontanicznej samorealizacji jest nienaruszanie dobra drugiego człowieka.

Jedną z oczywistych i nieuniknionych konsekwencji tego typu utopii indywidualistycznego szczęścia jest absolutyzacja tolerancji, czyli postawienie jej ponad miłością i prawdą, ponad zdrowym rozsądkiem i odpowiedzialnością. Ideologicznie i cynicznie rozumiana tolerancja znajduje swoje najbardziej „poprawne” politycznie formy wyrazu w pobłażaniu wszelkiej słabości człowieka, w akceptowaniu najbardziej nawet cynicznych i zaburzonych zachowań oraz w ... nietolerowaniu Kościoła katolickiego. Wyznawcom ponowoczesności zdaje się zupełnie nie przeszkadzać fakt, że postawienie tolerancji na szczycie wartości oznacza, że podłość i szlachetność, miłość i nienawiść, uczciwość i korupcja zostają uznane za równowartościowe zachowania i że absolutyzowanie tolerancji prowadzi do absurdalnych konsekwencji praktycznych. Człowiek „tolerancyjny” - w znaczeniu, jakie temu słowu nadaje ponowoczesność - powinien bowiem tolerować wszystko. A zatem także nietolerancję. Ponadto dosłownie rozumiana tolerancja oznacza ostatecznie pozostawianie danego człowieka jego własnemu losowi. Także człowieka niedojrzałego, uzależnionego, bezradnego czy krzywdzącego siebie i innych.

Ponowoczesność — która promuje nowe utopie i absolutyzuje relatywizm oraz ideologicznie rozumianą tolerancję — popada w oczywiste sprzeczności i konflikty z obiektywną rzeczywistością dotyczącą sytuacji człowieka na tej ziemi. Elementarna analiza danych empirycznych wykazuje bowiem, że nie jest możliwe osiągnięcie przez człowieka prywatnego szczęścia w oderwaniu od więzi międzyosobowych, od oczywistych i wspólnych dla danej społeczności wartości, norm moralnych czy regulacji prawnych i obyczajowych. Z tego powodu pogoń za utopią indywidualistycznego szczęścia musi prowadzić do całkiem odwrotnych skutków, czyli do powierzchowności w relacjach międzyludzkich, do kryzysu więzi i zupełnej obojętności na los drugiego człowieka, do braku wrażliwości na potrzeby innych, do niezdolności do współpracy, do nadmiernej koncentracji na samym sobie, do postaw egoistycznych i cynicznych, do walki każdego z każdym.

Ideologia indywidualistycznego, prywatnego szczęścia kosztem więzi i wartości niszczy nie tylko wymiar społeczny ludzkiego życia, ale w tym samym stopniu uniemożliwia rozwój poszczególnych osób. Czytelnym przykładem jest w tym względzie zastępowanie małżeństwa tak zwanymi „wolnymi związkami”. Wyznawcom ponowoczesności zdaje się nie przeszkadzać fakt, że mamy tu do czynienia z wewnętrznie sprzecznym pojęciem. Tak bowiem, jak nie ma „suchej wody” czy „kwadratowego koła”, tak też nie ma „wolnych związków” między ludźmi. Mogą być jedynie związki trwałe, oparte na miłości i odpowiedzialności, lub związki nietrwałe, powierzchowne, niewierne i niepłodne, oparte na naiwności, manipulacji, pożądaniu czy egoizmie. Pierwszymi ofiarami utopii „wolnych związków” okazują się jak zwykle ci, którzy są najsłabsi i najbardziej niewinni, a zatem dzieci, osoby starsze czy niepełnosprawne.

Drugą — obok promowania utopii indywidualistycznego szczęścia, oderwanego od więzi międzyludzkich, od miłości i prawdy, od odpowiedzialności i zdrowego rozsądku — istotną cechą ponowoczesności jest całkowity relatywizm i związany z nim nihilizm wartości, zupełna pustka aksjologiczna, moralna, religijna, światopoglądowa. W ideologii ponowoczesności — która staje się jedynym politycznie i kulturowo „poprawnym” światopoglądem - nie obowiązuje żadna wspólnie uznawana wartość, poza wyzbytą moralnego osądu tolerancją oraz poza wyzbytą moralnych odniesień demokracją. Jest rzeczą oczywistą, że pozbawiona jakichkolwiek odniesień aksjologicznych czy moralnych tolerancja i demokracja nie może stanowić żadnej rzeczywistej wartości, ani nie może być nośnikiem jakichkolwiek innych wartości. W konsekwencji dochodzi coraz częściej do absurdalnych sytuacji, w których wyniki demokratycznych wyborów traktuje się jako... zagrożenie dla demokracji - zwłaszcza jeśli wygrywa w nich prawica - nadal nie podając oczywiście kryteriów czy wartości, które powinny stać ponad demokracją, by chronić ją przed zagrożeniami.

W perspektywie ponowoczesności nie liczy się zatem ani tradycja, ani religia, ani normy społeczne, ani zdrowy rozsądek, ani logiczna analiza rzeczywistości, ani cokolwiek innego, co byłoby wspólną podstawą dążenia poszczególnych osób do szczęścia i radości życia. Konsekwencje praktyczne owej pustki aksjologicznej są liczne i dramatyczne. Zasygnalizujmy przynajmniej te, które wydają się najważniejsze.

3. Egzystencjalne konsekwencje ideologii ponowoczesności

Ideologia ponowoczesności nie ma jeszcze długiej historii, ale jej konsekwencje są już wyraźnie widoczne. Propagowanie iluzji łatwego szczęścia w oderwaniu od więzi i wartości oraz absolutyzowanie relatywizmu i akceptacja pustki aksjologicznej wpływa negatywnie na sytuację człowieka zarówno w wymiarze społecznym i instytucjonalnym, jak również w wymiarze osobistym, rodzinnym i obyczajowym.

W wymiarze społecznym przyjęcie ideologii ponowoczesności prowadzi między innymi do uzasadnionego lęku obywateli wobec wszelkiej władzy, zwłaszcza wobec tych przedstawicieli władz ustawodawczych, którzy już zupełnie oficjalnie przyznają, że działają w pustce aksjologicznej. W konsekwencji bowiem tacy ludzie stają się zupełnie nieprzewidywalni w swoich działaniach. Dla przykładu, może się zdarzyć, że za kilka lat posłowie uchwalą prawo zobowiązujące wszystkich, którzy przechodzą na emeryturę, do obowiązkowego poddania się eutanazji (z ewentualnym wyłączeniem z tego obowiązku samych posłów i ich rodzin). Niemal codziennie przekraczane są kolejne bariery absurdów i okrucieństwa, a pustka aksjologiczna daje niekontrolowane pole działania ludziom żądnym pieniędzy i władzy. Nieobliczalności rządzących towarzyszy rosnąca bezwzględność przestępców, którzy rozumieją dosłownie typowe dla ponowoczesności slogany głoszące, że każdy ma prawo robić to, co mu się podoba, a wszyscy inni powinni tolerować ten stan rzeczy. Przestępcy czują się coraz bardziej bezkarni także dlatego, że w ponowoczesności z definicji nie sposób udowodnić żadnego przestępstwa. W tej perspektywie wszystko jest przecież subiektywne i stąd według ponowoczesnych prawników nie sposób ustalić obiektywnej definicji np. pornografii, obrazy uczuć religijnych czy molestowania seksualnego. W wymiarze społecznym ponowoczesność prowadzi zatem do szybkiego wzrostu przestępczości, korupcji i anarchii oraz do poczucia zagrożenia i bezradności u większości obywateli.

Jeszcze bardziej destrukcyjne skutki ideologii ponowoczesności obserwujemy w życiu osobistym, rodzinnym i obyczajowym współczesnego człowieka. Wiąże się to ze wspomnianym już kultem subiektywizmu, z zupełnie zawężoną i zaburzoną hierarchią wartości (tolerancja i demokracja postawiona ponad miłością i prawdą), z promowaniem błędnej filozofii życia (doraźna przyjemność jako główne kryterium działania). W konsekwencji ponowoczesność można traktować jako ideologię powtarzającą dramat grzechu pierworodnego. Wyznawca tej ideologii — podobnie jak ludzie na początku historii - wierzy, że potrafi własną mocą odróżnić dobro od zła, że jest dobrym sędzią we własnej sprawie oraz że sam poradzi sobie z życiem: bez Boga, bez obiektywnych zasad moralnych, bez pracy nad sobą, bez dyscypliny i czujności, bez miłości, prawdy i odpowiedzialności, w oderwaniu od obiektywnych uwarunkowań ludzkiej egzystencji. Innymi słowy człowiek ponowoczesny przypisuje sobie boskie atrybuty: pełną świadomość, zupełną nieomylność, nieograniczoną wolność, całkowitą samowystarczalność. Skutki tego typu iluzji, opartej na przecenianiu ludzkich możliwości i na zupełnym ignorowaniu wewnętrznych słabości i konfliktów człowieka, siłą rzeczy muszą być bardzo bolesne. Zamiast odróżniać dobro od zła, człowiek postmodernistyczny miesza dobro ze złem i toleruje zło. Popada w coraz poważniejsze konflikty i cierpienia i coraz bardziej nie radzi sobie z własnym życiem.

4. Grzech pierworodny ponowoczesności: ucieczka od rzeczywistości

Można się zdumiewać, że ideologia ponowoczesności, która opiera się na skrajnie zawężonej i nierealistycznej wizji człowieka i która proponuje utopijne, nierealistyczne recepty na szczęśliwe życie, jest nadal modna, a nawet zyskuje kolejnych zwolenników. Wydaje się, że ponowoczesności nie są w stanie zaszkodzić nawet najbardziej ewidentne fakty empiryczne i statystyki, które dowodzą, że jest to system kulturowo-społeczny wyjątkowo szkodliwy dla człowieka. Dzieje się tak dlatego, że istotną cechą mentalności ponowoczesnej jest ucieczka od rzeczywistości oraz ucieczka od logicznego, realistycznego myślenia na temat człowieka i jego sytuacji egzystencjalnej. Ponowoczesność ucieka od prawdy i zdrowego rozsądku. Mamy tu do czynienia z cywilizacyjną schizofrenią, ze swoistym rozdwojeniem zbiorowej jaźni współczesnego człowieka. W myśleniu o świecie zewnętrznym ponowoczesność nadal bowiem respektuje zasady logicznego myślenia i dąży do poznania obiektywnych faktów. Natomiast w myśleniu o człowieku ponowoczesność proponuje oparcie się na subiektywnych przekonaniach i odczuciach poszczególnych ludzi. Człowiek ponowoczesny ma świadomość, że świat, w którym żyje, podlega różnym obiektywnym prawom i uwarunkowaniom. Zdumiewa się natomiast, gdy ktoś mu próbuje przypomnieć, iż obiektywne fakty, prawa i uwarunkowania wpływają również na jego własną sytuację i postępowanie.

Doprowadzona do absurdu relatywizacja prawdy oraz absolutyzacja subiektywnej percepcji rzeczywistości, typowa dla ponowoczesnych ideologii, wynikała w punkcie wyjścia ze słusznego stwierdzenia, iż człowiek jest stronniczy i niedoskonały w swej percepcji świata, a zwłaszcza w swym sposobie postrzegania samego siebie. Z czasem jednak ponowoczesność stała się ideologią tej ludzkiej stronniczości intelektualnej oraz apoteozą subiektywizmu. W ten sposób ideologia ponowoczesności odsłania swoją wewnętrzną sprzeczność. Z jednej bowiem strony ukazuje poznawcze ograniczenie człowieka, a z drugiej strony traktuje te ograniczone, subiektywne przekonania jednostki jako nadrzędne, a nawet jedyne kryterium ludzkiego myślenia i postępowania. Na skutek tej wewnętrznej sprzeczności wymiar intelektualny człowieka stracił w ponowoczesności swoje znaczenie. Obserwowanie ludzkiego życia i wyciąganie logicznych wniosków stało się wręcz „niepoprawne” politycznie i cywilizacyjnie. Nawet nauki empiryczne o człowieku w dużym stopniu poddały się temu procesowi intelektualnej degradacji. Przestały być bowiem dziedziną poszukiwania i analizowania faktów, a stały się jeszcze jednym polem walki o władzę (np. „badania naukowe” opinii publicznej na zlecenie sponsorów politycznych) lub walki o klienta (np. „badania naukowe” na temat wartości zdrowotnych masła i margaryny na zlecenie lobby producentów). Nic dziwnego, że tego typu „badania” dają „wyniki” zgodne z oczekiwaniami określonego zleceniodawcy.

Ponowoczesna nauka poszukuje coraz to nowych technik subiektywizacji „prawdy”. Typowym przykładem mogą tu być modne ostatnio badania naukowe na temat stopnia zadowolenia i poczucia szczęścia w poszczególnych krajach czy społecznościach. „Badania” te polegają na... analizowaniu subiektywnych deklaracji w tym względzie i w ogóle nie uwzględniają kryteriów obiektywnych (np. liczba alkoholików, narkomanów, samobójców, chorych psychicznie czy przestępców w danym społeczeństwie). Innym symptomatycznym przykładem subiektywizacji nauki są badania na temat przyczyn inicjacji alkoholowej czy narkotykowej wśród dzieci i młodzieży. Także w tej dziedzinie badacze ograniczają się do bezkrytycznego rejestrowania subiektywnych deklaracji na ten temat, ignorując fakt, że nieletni, którzy wyrządzają sobie krzywdę sięganiem po substancje psychotropowe, mają przecież z definicji zawężoną i zniekształconą świadomość motywów własnego postępowania ze względu na działanie psychicznych mechanizmów obronnych, które dobrze już znamy od czasów Z. Freuda. Dzięki takiej subiektywizacji badań można uciec od niepokojącej prawdy, że opanowane ponowoczesnością społeczeństwa przeżywają większy kryzys niż inne narody czy że ludzie młodzi mają najpierw problem z życiem, a dopiero w konsekwencji problem z piciem lub sięganiem po narkotyk.

Typowe dla ponowoczesności podporządkowanie myślenia, a nawet badań naukowych celom politycznym, ekonomicznym i ideologicznym nie byłoby możliwe bez wyraźnego obniżenia poziomu moralności w dziedzinie życia intelektualnego w ostatnich kilku dziesięcioleciach. W komunizmie wielu intelektualistów poddawało się demoralizacji, prowadząc badania „naukowe” czy głosząc poglądy zgodne z oczekiwaniami partii komunistycznej. Obecnie wielu intelektualistów podporządkowuje się oczekiwaniom i wymaganiom sponsora politycznego, finansowego czy medialnego. Chyba dla każdego jest oczywiste, że najwięcej szkód w społeczeństwie mogą wyrządzić właśnie ludzie inteligentni, którym brak podstawowych wartości moralnych i którzy nie są ludźmi prawego sumienia.

Kryzys myślenia i ucieczka od rzeczywistości wynika nie tylko z nierealistycznych, ideologicznych założeń, na których opiera się ponowoczesność, z nacisków politycznych i ekonomicznych czy z kryzysu moralnego znacznej grupy intelektualistów. Kryzys myślenia i ucieczka w świat subiektywizmu jest też wynikiem tchórzostwa współczesnego człowieka wobec prawdy. To tchórzostwo wynika z faktu, że istnieje bezpośredni związek między jakością myślenia a jakością postępowania danego człowieka. Jakość myślenia o świecie zewnętrznym zależy głównie od jakości inteligencji, a także od pracowitości i wykształcenia. Natomiast jakość myślenia danego człowieka o samym sobie i o własnej sytuacji życiowej zależy nie tyle od ilorazu inteligencji, co raczej od jakości postępowania. Im bardziej jest ktoś niedojrzały w postępowaniu, tym bardziej staje się stronniczy w myśleniu. Istnieje zatem ścisły związek między racjonalnością a moralnością, zwłaszcza w zakresie myślenia o człowieku.

Ponowoczesność ucieka od faktu, że im większy kryzys egzystencjalny przeżywa dany człowiek, tym bardziej boi się on prawdy o sobie i tym bardziej skłonny jest wierzyć, że taka prawda w ogóle nie istnieje. W obliczu poważnego kryzysu życiowego może dojść do sytuacji, w której dany człowiek używa swej zdolności myślenia głównie po to, by oszukiwać samego siebie. Typowym przykładem jest postawa alkoholików czy narkomanów, którzy w czynnej fazie choroby ulegają intelektualnej automanipulacji zwanej systemem iluzji i zaprzeczeń. Łudzą się, że nie są ludźmi uzależnionymi i zaprzeczają wszystkim, najbardziej nawet oczywistym i bolesnym konsekwencjom sięgania po alkohol czy narkotyk. W obliczu ideologicznie „poprawnej” ucieczki od rzeczywistości i od obiektywnej prawdy człowiek ponowoczesny zdumiewa się, gdy zaczyna doświadczać, że jednak istnieją jakieś obiektywne fakty, że podstawowe normy moralne czy wartości nie są wytworem czyjejś fantazji, lecz wynikają z obserwacji rzeczywistości i że ludzkie życie nie zależy jedynie od naszych subiektywnych przekonań.

Freud przypominał, że Lustprinzip, czyli kierowanie się zasadą doraźnej przyjemności zamiast zasadą realizmu, jest typowe dla osób niedojrzałych psychicznie. Tymczasem ponowoczesność promuje zasadę przyjemności nie tylko jako właściwą filozofię życia, ale także jako rozsądną filozofię myślenia. W konsekwencji człowiek ponowoczesny używa myślenia nie po to, by gromadzić obiektywne informacje o sobie i o własnym postępowaniu oraz by żyć w świecie faktów, lecz po to, by wprowadzać siebie w dobry nastrój poprzez naiwnie usprawiedliwianie popełnianych błędów oraz poprzez ucieczkę od świadomości, że może jednak powinien zmienić coś w swoim dotychczasowym sposobie postępowania. Człowiek ponowoczesny ma skłonność przyjmowania tylko tych prawd o sobie i o własnym postępowaniu, które jest w stanie respektować we własnym życiu.

Zamiast krytycznej refleksji nad osobistą sytuacją życiową i wyciągania wniosków z własnych błędów ponowoczesność proponuje współczesnemu człowiekowi zmianę sposobu myślenia. Prowadzi to do jeszcze bardziej błędnego postępowania, a w konsekwencji do jeszcze większego zawężenia i zniekształcenia świadomości. Taka sytuacja może doprowadzić do najgroźniejszej choroby, jaka może dotknąć człowieka. Chorobą tą jest obojętność człowieka na własny los.

W obliczu naiwnych założeń ideologicznych ponowoczesności, które prowadzą do kryzysu współczesnego człowieka na nieznaną dotąd skalę, można byłoby się spodziewać, że przejście tego typu toksycznej ideologii do przeszłości jest już tylko kwestią najbliższych lat. Jestem jednak przekonany, że ideologia ponowoczesności będzie miała dłuższą historię, gdyż opiera się na dwóch filarach, które niełatwo podważyć. Filar pierwszy to ogromna naiwność wielu ludzi, a filar drugi to równie wielki cynizm niektórych osób i środowisk. Ludzie naiwni przyjmują chętnie ideologię ponowoczesności, gdyż ona obiecuje im prawa bez obowiązków, wychowanie bez stresów, demokrację bez norm moralnych, szczęście bez miłości, prawdy i odpowiedzialności. W obliczu tego typu obietnicy łatwego szczęścia ludzie naiwni i niedojrzali stają się zupełnie bezkrytyczni. Podobnie jak pierwsi rodzice, którzy nie próbowali nawet skonfrontować podszeptów węża z głosem Boga czy z głosem własnego sumienia. Drugim fundamentem ponowoczesności jest cynizm i przewrotność ludzi z określonych grup społecznych. Ludzie ci są świadomi absurdalności i toksyczności ideologii ponowoczesnej i właśnie dlatego ją promują jako szczyt rozwoju i inteligencji człowieka. Czynią to z pełną premedytacją, gdyż świetnie zdają sobie sprawę, że ludźmi niedojrzałymi i nieszczęśliwymi najłatwiej rządzić i najłatwiej na nich zarobić. Ludzie nieszczęśliwi i bezkrytyczni kupią przecież najbardziej nawet toksyczne towary i usługi, jak np. alkohol, nikotynę, narkotyk, pornografię, środki antykoncepcyjne, usługi terapeutyczne. Kupią także normalne towary, ale w nadmiernych ilościach, gdyż u ludzi niedojrzałych i nieszczęśliwych łatwo wyrobić sztuczne potrzeby, a jednocześnie równie łatwo drastycznie zawęzić czy zagłuszyć ich rzeczywiste potrzeby i pragnienia.

W obliczu ponowoczesności z jej utopiami indywidualistycznego szczęścia oderwanego od zdrowego rozsądku, prawdy i miłości, z jej pustką aksjologiczną, z jej karykaturalnym obrazem człowieka, z jej ucieczką od rzeczywistości trzeba zająć rozważną i odpowiedzialną postawę. Niedojrzałością byłoby oburzanie się na tę formę (anty)kultury i mentalności. Niewiele też pomoże demonizowanie obecnej sytuacji, oburzanie się na ponowoczesność i unikanie dialogu z tą ideologią. Rozsądniejszą postawą jest krytyczne analizowanie ponowoczesności z jej wszystkimi przejawami, wewnętrznymi sprzecznościami i negatywnymi konsekwencjami. Tylko wtedy bowiem jesteśmy w stanie roztropnie działać, aby bronić siebie i innych przed tą groźną ideologią. Sądzę, że najważniejszym i najskuteczniejszym polem obrony powinna być troska o wychowanie. Przypatrzmy się zatem na koniec temu zagadnieniu.

5. Wychowanie w dobie ponowoczesności

W oparciu o przedstawione powyżej analizy jest rzeczą oczywistą, że ponowoczesność tworzy kontekst społeczny, który jest wyjątkowo szkodliwy dla wychowania młodego pokolenia. Ponowoczesność jest w sensie dosłownym formą antypedagogiki i największe szkody może przynieść właśnie wśród dzieci i młodzieży. Ideologia ponowoczesności niesie bowiem obietnice, które obiektywnie są oczywistą utopią, ale które subiektywnie są tym bardziej atrakcyjne i pociągające, im bardziej ich odbiorca jest kimś niedojrzałym i nie w pełni szczęśliwym. A tak z definicji wygląda przecież sytuacja osób w wieku rozwojowym. Najbardziej szkodliwa w wymiarze pedagogicznym jest właściwa ponowoczesności obietnica łatwego szczęścia, a zatem szczęścia osiągniętego inaczej niż poprzez wychowanie dojrzałego człowieka, który umie kochać i pracować. Ochrona młodego pokolenia przed toksycznymi ideologiami oraz iluzjami ponowoczesności wymaga jednak czegoś więcej niż tylko stanowczego demaskowania zagrożeń. Wymaga udzielania dzieciom i młodzieży odpowiedzialnej i cierpliwej pomocy wychowawczej.

Aby to stało się możliwe, wychowawcy muszą powrócić do — „niepoprawnego” politycznie i pedagogicznie - całościowego oraz realistycznego rozumienia wychowanka. Ponowoczesność widzi bowiem w wychowanku jedynie jego pozytywne aspekty i możliwości oraz dostrzega głównie, a czasem jedynie, jego cielesność, emocjonalność i subiektywne przekonania. Tymczasem realistyczne rozumienie wychowanka oznacza, że wychowawca zdaje sobie sprawę zarówno z wielkości i niezwykłości wychowanka (to ktoś, kto myśleć, kochać i żyć w wewnętrznej wolności ), jak i z jego ograniczeń i słabości (to ktoś, kogo czasami trzeba chronić przed jego własną naiwnością i bezradnością). Z kolei całościowe rozumienie wychowanka oznacza, że rodzice i inni wychowawcy dostrzegają i formują wszystkie jego sfery: cielesną, płciową, seksualną, intelektualną, emocjonalną, moralną, duchową, religijną, społeczną.

Drugim — obok realistycznego i całościowego rozumienia wychowanka — zadaniem wychowawców jest przyjęcie celów wychowania dostosowanych do natury oraz potrzeb i aspiracji człowieka. W tej perspektywie podstawowymi celami wychowania jest uczenie realistycznego myślenia oraz dojrzałej miłości. Chodzi zwłaszcza o to, by wychowanek uczył się coraz lepiej rozumieć siebie i innych ludzi oraz coraz mądrzej kochać siebie i innych.

Trzecim zadaniem wychowawców jest stosowanie właściwych metod wychowania. Podstawową metodą pedagogiczną jest wychowująca miłość, czyli miłość bezwarunkowa i nieodwołalna, a jednocześnie dostosowana w słowach i czynach do niepowtarzalnej sytuacji i zachowania danego wychowanka. W kontekście tak rozumianego wychowania przez miłość konieczne jest stawianie wychowankowi rozsądnych wymagań, uczenie dyscypliny, demaskowanie zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych oraz egzekwowanie naturalnych konsekwencji popełnianych przez wychowanka błędów.

Czwartym wreszcie zadaniem wychowawców w dobie ponowoczesności jest kierowanie się mentalnością zwycięzców. Oznacza to odwagę proponowania wychowankowi optymalnej drogi życia i rozwoju. Wychowawca to ktoś, kto pokazuje drogę do pełnej radości życia, a nie ogranicza się do przestrzegania przed zagrożeniami czy do redukowania strat, gdy wychowanek zacznie krzywdzić siebie i/lub innych ludzi. Ważną cechą wychowawcy o mentalności zwycięzcy jest też cierpliwość oraz zaufanie, że przynajmniej część wychowanków skorzysta z proponowanej im drogi, a inni również pójdą chociaż trochę w kierunku miłości, prawdy, wolności i odpowiedzialności. Im więcej będziemy mieli rodziców, księży, pedagogów, psychologów i innych wychowawców, którzy opierają wychowanie na przedstawionych powyżej zasadach, tym mniej będzie młodych ludzi, którzy poddadzą się toksycznym utopiom ponowoczesności i tym szybciej przejdzie do historii ta ideologia, która doprowadziła do pojawienia się cywilizacji uzależnień, iluzji i śmierci na niespotykaną dotąd skalę.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama