Szkołom, gdzie nie okazuje się serca, brakuje rozumu

O ważnej roli edukacji w życiu społeczeństwa

Rolą rodzica i nauczyciela jest pomaganie uczniowi w dotarciu do jego własnych, niepowtarzalnych i nieporównywalnych możliwości. Przekonanie rodziców i nauczycieli, że dziecko podejmując pewien wysiłek, może tworzyć poczucie głębokiej i prawdziwej wewnętrznej szczęśliwości, jest bardzo konkretnym wyzwaniem edukacyjnym.

Nie ma dwojga dzieci zdolnych w taki sam sposób. Zdolne dziecko to dziecko, które przede wszystkim i nade wszystko czuje się kochane. Wszystko, co jako rodzice i nauczyciele możemy zrobić, to wytrwałe poszukiwanie sposobów wspierania dziecka.

W przyszłości życie będzie przed dzieckiem stawiało zadania nieprzewidywalne dzisiaj, jednak nawyk pogodnego brania się za bary z „losem” - pozostanie.

Wiem, że każde dziecko narażone jest na spotkanie ludzi, którzy będą je lekceważyć, wyśmiewać ich wysiłki, szydzić z ich braku wiedzy albo takich, których cieszyć będzie fakt, że nie jest w czymś tak dobre, jak mogłoby być. Dorastanie oznacza konieczność radzenia sobie z ludźmi, którzy nas poniżają. (Tylko dlaczego w ogóle taki mechanizm w kontaktach między ludźmi się ujawnia?)

Ludzi, którzy naigrawają się z upadków małego dziecka uczącego się właśnie chodzić, lub bijących małe dzieci za to, że są jeszcze niesprawne lub nie rozumiejące, nazywam głupcami. Jednak ogromna większość rodziców znajduje w sobie podstawowy odruch troski, cierpliwości, zachęty. Sygnalizują dziecku wiarę w to, że da sobie radę. Małemu dziecku nie pozostaje nic innego, jak urzeczywistnić mechanizm samospełniającej się przepowiedni, tzn. spełnić oczekiwania tych, którzy tak serdecznie przekazują gesty miłości: uśmiechają się, wyciągają pomocne dłonie, klaszczą, przytulają, całują, tańczą - przytupując z radości, wydają odgłosy zachwytu, cmokają - „och” i „ach”.

Dlaczego nie potrafimy cieszyć się równie okazale kolejnymi osiągnięciami dziecka wtedy, gdy ono ma 10 lat, 15 lat, 16, 17, 18.... Prawdopodobnie dlatego, że nie ma w nas, rodzicach i opiekunach, tej radości życia, która była w nas 10, 15, 16, 17, 18.... lat temu.

„Kochaj ludzi takimi, jakimi są. Innych nie spotkasz”...Czyż nie jest prawdą, że małe dziecko akceptujemy między innymi dlatego, ponieważ mamy nadzieję, że gdy dorośnie, będzie spełnieniem naszych oczekiwań. Potem okazuje się, że ono jednak jest inne. (Dzięki Bogu, walczy o własną tożsamość!) Rozczarowanie. A może jest to narastające z latami rozczarowanie sobą? Mieliśmy „nadzieję” na różne osiągnięcia i wraz z upływającym czasem nabieramy złego mniemania o sobie, gdyż tak wielu pragnień nie udało się nam urzeczywistnić?

A gdyby tak zaakceptować siebie?

Nie, to byłoby bardzo trudne, może nawet niemożliwe... Przecież na każdym poziomie edukacji ćwiczono nas w nieustającym porównywaniu się z innymi. Wykorzystywano tradycyjne narzędzie w postaci stopni. „Kij albo marchewka”. Nauczyciele do dzisiaj zobowiązywani są do obliczania absurdalnego wskaźnika - „średnia” klasy!!!

Jak wyrwać system edukacji z okowów blokady komunikacyjnej, jaką jest: ocenianie?

Jak uczyć współpracy, przy zachowaniu i wykorzystaniu uczniowskich odmienności, indywidualnych zainteresowań i talentów?

Szczęśliwe jest małe dziecko dopóty, dopóki nie jest oceniane i porównywane. Szczęśliwe jest dziecko akceptowane takim, jakie jest. Szczęśliwa jest każda osoba, spostrzegająca, że się z nią rozmawia („komunikuje”!) i próbuje się ją zrozumieć. Szczęśliwa jest osoba spostrzegająca, że obdarza się ją zaufaniem i pokłada się w niej nadzieję. Szczęśliwa i zdolna do współpracy i największych wyrzeczeń jest osoba, która czuje i wie, że jest tak kochana .

Do jakże wielu rzeczy jest zdolny człowiek kochany.

P.S. Jako społeczność, nie oszukujmy się: nie kochamy naszych dzieci (i dzieci w nas). 30 osobowe klasy i jeden (źle opłacany) nauczyciel to kpina z miłości. Jeżeli nie potrafimy, jako społeczność, skoncentrować się maksymalnie na problemach edukacyjnych, to najzwyczajniej w świecie trzeba przyznać się do dramatycznego braku wyobraźni „Nie mamy pieniędzy!” - powiedzą niektórzy. Aaaaaaa! To jednak tylko zasłona dymna, mająca ukryć fakt, iż nie potrafimy wybierać tego, co najważniejsze.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama