Potrzeba stałości i konsekwencji w wychowaniu

O poczuciu pewności dawanym wychowankom

Wychowanie winno mieć zawsze na względzie dobro dziecka, prawidłowy rozwój jego osobowości i charakteru, a to może się w nim dokonywać tylko w oparciu o zasadę stałości i konsekwencji w postępowaniu z nim. Dziecko ulega łatwo swoim zachciankom, żyje przeważnie impulsami i popędami, i tylko konsekwentnie stawiane mu wymagania, dopilnowanie, by one właściwie były spełnione, pomagają mu w kształtowaniu dobrych przyzwyczajeń, woli i postaw społecznych. Takie dziecko wie, czego chcą od niego wychowawcy, łatwo dochodzi do poznania i przyjęcia zasad społecznych i moralnych.

W rodzinie, w której takie zasady stałości i konsekwencji nie obowiązują, w której zakazy czy nakazy podawane dziecku zależą od humoru czy kaprysu rodziców, w której za takie samo zachowanie raz się nagradza, a innym razem karze, w której wiele się dziecku grozi, ale groźby się nie wykonuje, dziecko popada w prawdziwy zamęt, trudno mu zrozumieć rodziców i dochodzi do tego, że przestaje na ich polecenia reagować i próbuje tworzyć własną, dla siebie wygodną ścieżkę życia.

Potrzebne jest rozważne, ale zdecydowane wyciąganie konsekwencji wobec błędów popełnianych przez dzieci i młodzież. Kłamstwo, lenistwo, lekkomyślność, wielogodzinne patrzenie na telewizję, wagarowanie, sięganie po papierosy, alkohol czy narkotyk, kontaktowanie się z podejrzanymi kolegami powinno natychmiast powodować określone reakcje rodziców. W wychowaniu konieczne jest pokazywanie związku między określonym zachowaniem a jego konsekwencjami. Dojrzały rodzic nie pozwoli łudzić się swojemu dziecku, że może ono być agresywne, może kłamać czy ulegać lenistwu, a mimo to może stać się kimś wartościowym i szczęśliwym.

Stawiane wymagania nie mogą iść tylko w kierunku dziecka. Należy zawsze pytać: a jak się ta sprawa przedstawia w moim życiu oraz życiu współmałżonka? Stawianie określonego wymogu dziecku należy zaczynać od postawienia go samemu sobie. „Wychowaj siebie samego, zanim zaczniesz wychowywać swoje dziecko”, tak sformułował to radykalne żądanie Janusz Korczak, znany lekarz i pedagog.

Zwróćmy uwagę na jeszcze jeden aspekt tego zagadnienia. Chodzi o ponoszenie przez dzieci i młodzież naturalnych i oczywistych konsekwencji popełnianych przez siebie błędów. Wychowywanie jawi się w tym momencie jako pokazywanie związku między określonym zachowaniem, a jego naturalnymi konsekwencjami. Realizm wychowawczy wymaga, by rodzice oraz inni wychowawcy egzekwowali naturalne konsekwencje błędów, które popełnia wychowanek. Wiąże się to z przeżywaniem stresu, a nawet cierpienia. Pojawia się wtedy niebezpieczeństwo, że rodzice będą próbowali „zaoszczędzić” swoim dzieciom tego typu niemiłych doświadczeń i w ten sposób niechcący mogą sugerować swoim dzieciom fałszywe przekonanie, że można błądzić bezkarnie. Dojrzały wychowawca nie pozwoli łudzić się wychowankowi, że może on być agresywny, kłamliwy, nieuczciwy, a mimo to mieć pozytywne więzi międzyludzkie i być szczęśliwym człowiekiem. Rozsądny rodzic zdaje sobie sprawę z tego, że podstawowym problemem nie jest to, iż syn czy córka cierpi, lecz to, że błądzi.

Dojrzały rodzic stara się uczynić wszystko, aby samemu nie być źródłem stresów. Nie dąży jednak do tego, aby chronić swoje dzieci przed tymi stresami czy cierpieniami, które są naturalną konsekwencją ich własnych słabości czy błędów. Niestety dziś wielu wychowanków ulega błędnemu myśleniu o możliwości oddzielenia własnych zachowań od ich naturalnych skutków. Tego typu cierpienie mądrze wykorzystane wychowawczo otwiera oczy. Uczy odróżniania dobra od zła, prawdy od kłamstwa, dojrzałości od słabości.

Wzorem jest tu mądrze kochający ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym. Nie cofa on miłości, kiedy syn błądzi i odchodzi daleko, ale też nie przeszkadza mu cierpieć, dopóki ów syn błądzi i dopóki nie zastanawia się nad swoim postępowaniem. Dojrzale kochający rodzic zdaje sobie sprawę, że lepiej jest, by któreś z jego dzieci cierpiało, gdy błądzi, i by w ten sposób mobilizowało się do zmiany postępowania, niż by miało nadal błądzić. Cierpienie młodego człowieka, który pobłądził w życiu, jest bolesną informacją, która może go przemienić i nauczyć mądrości na przyszłość. Zadaniem rodzica jest trwać wtedy przy dziecku i nadal je kochać, ale w sposób mądry i wychowujący. Cierpienie nie jest dramatem. Jest bolesną informacją, która może człowieka przemieniać i uczyć sztuki życia. Dramatem jest jedynie trwanie w błędzie, naiwności czy grzechu.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama