Historia i pamięć o 1 września 1939 r.

Życiorysy już blisko trzech pokoleń dzielą nas od wybuchu II wojny światowej. Wydaje się, że jest to bardzo odległy czas, tym bardziej że żyje coraz mniej osób, które wojnę pamiętają.

Życiorysy już blisko trzech pokoleń dzielą nas od wybuchu II wojny światowej. Wydaje się, że jest to bardzo odległy czas, tym bardziej że żyje coraz mniej osób, które wojnę pamiętają. Jednak wojna ta, jak żadna inna, cały czas jest trwałym składnikiem współczesności, i to nie tylko w Polsce. I wojna światowa, choć jest odleglejsza tylko o jedno pokolenie, nie budzi już sporów, nie wywołuje emocji, gdyż należy prawie wyłącznie do swojego czasu. Interesuje już głównie historyków i stosunkowo nielicznych czytelników. Wystarczy porównać półki z książkami dotyczącymi obu wojen.

Skutki braku rozliczenia z przeszłością

II wojna należy do najwdzięczniejszych tematów na rynku czytelniczym. Była i jest nadal istotnym elementem bieżącej polityki niejednego kraju, rozpalającym emocje, budzącym sprzeciw lub aprobatę. Wynika to z tego, iż między II wojną a współczesnością istnieje nadal silny związek, rodzaj unii. Bardzo ostre spory toczą na Dalekim Wschodzie: Japonia, Chiny, Korea i Filipiny. Brak rozliczenia wojny, nieprzyznanie się do win powoduje, że stale jest strefą konfliktogenną, rzutującą na bieżącą politykę i relacje między nacjami. Najlepiej zrozumiano to w Europie. Dlatego po 1945 r. kraje należące dzisiaj do Unii Europejskiej krytycznie oceniły wiele aspektów swojej narodowej historii i rozpoczęły procesy pojednawcze. Stało się to fundamentem normalności i współpracy.

Dla Polaków 1 września jako data wybuchu wojny światowej nie budzi wątpliwości. Jednak dla Chińczyków wojna rozpoczęła się już w 1931r. atakiem Japończyków, dla Amerykanów – 7 grudnia 1941 r., dla Rosjan i narodów dawnej radzieckiej Azji Centralnej – 22 czerwca 1941 r., dla Czechów – w Monachium w 1938 r. Już to może budzić i budzi nieporozumienia i kontrowersje. Przypomnijmy zatem najważniejsze fakty.

Przygotowania do wojny

Hitler doszedł do władzy w 1933 r. – pamiętajmy – w demokratycznych wyborach, obiecując Niemcom pomszczenie hańby, jaką był dla nich traktat wersalski, oraz zdobycie przestrzeni życiowej, co miało zapewnić III Rzeszy wielowiekowe panowanie nad światem. Aby osiągnąć zakładane cele, III Rzesza doprowadziła do militaryzacji gospodarki i poddała daleko idącej kontroli społeczeństwo. Szybko rozbudowała i zmodernizowała armię.

Polskie władze coraz lepiej zdawały sobie sprawę z tego, czym to grozi, dlatego po pierwsze – przyjęły w 1936 r. 6-letni plan gruntownej modernizacji armii, a w lutym 1937 r. przystąpiły do budowy nowych zakładów zbrojeniowych w Centralnym Okręgu Przemysłowym. Zatem polska armia miała uzyskać walory w pełni nowoczesnej w 1942 r., w 1939 r. mogła więc być tylko częściowo zmodernizowana. Dysponowała już dobrymi armatami przeciwpancernymi i przeciwlotniczymi, posiadała trochę wysokiej klasy sprzętu inżynieryjnego i łączności, miała blisko 1000 pojazdów pancernych, z których jednak większość stanowiły tankietki o niewielkiej sile ognia, utworzyła dwie brygady pancerno-motorowe. Jedną dowodził płk Stanisław Maczek, drugą – płk Stefan Rowecki, późniejszy komendant AK. Najsłabiej było wyposażone w nowoczesny sprzęt lotnictwo. I – jak się okazało – to nie czołgi, ale niemieckie samoloty walnie przyczyniły się do polskiej klęski w 1939 r.

Po drugie – polskie władze ożywiły martwy prawie sojusz z Francją oraz doprowadziły w sierpniu 1939 r. do sojuszu z Wielką Brytanią. Jednak demokracje zachodnie ani materialnie, ani mentalnie nie były gotowe do wojny, co potwierdziły już pierwsze jej tygodnie.

Początek II wojny światowej

Odnotujmy jednak, że 3 września Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom, co spowodowało, że lokalna wojna stała się wojną europejską. W kolejnych dniach września wojnę Niemcom wypowiedziały: Australia, Nowa Zelandia, Południowa Afryka, Kanada. Wojna przynajmniej formalnie stała się wojną światową.

Polskie władze odrzuciły żądania niemieckie zmierzające do zwasalizowania II RP. Niepodległość, wolność i Ojczyzna to nie towary do handlowych negocjacji. Polityka Warszawy znalazła pełne poparcie polskiego społeczeństwa. W tym sensie Polacy byli o wiele lepiej przygotowani do obrony suwerenności i wolności niż Francja czy Wielka Brytania. Potwierdzili to w czasie obu okupacji, niemieckiej i radzieckiej, tworząc Polskie Państwo Podziemne, w tym AK.

1 września III Rzesza bez wypowiedzenia wojny, gwałcąc traktat o nieagresji z 1934 r., zaatakowała Polskę. Miała dwukrotną przewagę liczebną i jeszcze większą przewagę materiałową. Mając takie atuty, liczyła, że zakończy wojnę w 10-14 dni. W istocie wojna trwała 5 tygodni. Podobnie w 5 tygodni III Rzesza podbiła Francję, wspieraną przez armię brytyjską, wcześniej Holandię (w cztery dni) oraz Belgię, a Jugosławię Niemcy zajęli w 10 dni.

Atak wojsk ZSRR

Z pewnością wojna niemiecko-polska trwałaby dłużej, gdyby nie atak ze wschodu wojsk ZSRR w nocy z 17/18 września, bez wypowiedzenia wojny i z pogwałceniem traktatu o nieagresji z 1932 r. Polska zatem jako pierwsza stawiła opór zbrojny zarówno nazizmowi, jak i komunizmowi. I tutaj dochodzimy do kluczowego momentu, jakim bez wątpienia był traktat sojuszniczy radziecko-niemiecki z 23 sierpnia 1939 r., zwany układem Ribbentrop-Mołotow. To nie przypadek, że oba państwa totalitarne tak łatwo się porozumiały, gdyż jedno i drugie głosiło pochwałę agresji i wojny. Traktat przewidywał podział Europy na dwie strefy okupacyjne: na strefę niemieckiej i radzieckiej okupacji, pierwotnie wzdłuż linii rzeki Wisły, a ostatecznie wzdłuż rzeki Bug. Oba państwa wspierały się w polityce dalszych podbojów. Komuniści francuscy i belgijscy wzywali do walki z Belgią i Francją, a III Rzesza militarnie i dyplomatycznie popierała agresje Kraju Rad. Jeszcze w 1939 r., po aneksji połowy Polski, Moskwa zaatakowała Finlandię, przesuwając granicę na zachód, a w 1940 r. zaanektowała Litwę, Łotwę i Estonię oraz zajęła należące do Rumunii Bukowinę i Besarabię.

Zaprzeczanie prawdzie – polityka historyczna Rosji

Współcześnie Federacja Rosyjska, która uznała się za spadkobiercę państwa i tradycji Kraju Rad, uważa Stalina za zdolnego menedżera i męża stanu, a nie za jednego z największych w dziejach ludzkości zbrodniarza, tym samym jego dzieło z 23 sierpnia też musi mieć opinię dzieła mądrego i dojrzałego. Dlatego częścią polityki historycznej Rosji stało się zaprzeczanie prawdzie. Ale – jak wiemy – dobrosąsiedzkie stosunki nie mogą być budowane na kłamstwie. Zresztą historycy rosyjscy o zbrodniczym charakterze układu z 23 sierpnia pisali już w okresie pieriestrojki i nie zmienili zdania. Niemniej można spotkać się z opiniami „historyków kremlowskich”, którzy sugerują, jakoby Polacy wyprawić się chcieli zbrojnie na Moskwę, jakoby aneksja ziem II RP była sprawiedliwa, sugerują, że zbrodnia katyńska nie miała miejsca itp. Te irytujące wypowiedzi niczemu dobremu nie służą, a z pewnością nie służą wizerunkowi Rosji w świecie. Świadczą o tym, że Związek Radziecki jako agresor, jako kraj odpowiedzialny za praktyki ludobójcze na własnym i nie tylko własnym narodzie, wciąż nie znajduje uznania w kremlowskiej wykładni dziejów. To przecież nie przeczy wielkiemu wysiłkowi i wielkim ofiarom, jakie narody Kraju Rad poniosły w walce z wcześniejszym sojusznikiem, nie przeczy wielkości Rosji w okresie wojny ojczyźnianej. Świat to docenia, ale świat też liczy, że Rosja oficjalnie wypowie to, co już wszyscy wiedzą o latach 1939-45.

23 VIII – Ogólnoeuropejski Dzień Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu

Z inicjatywy Parlamentu Europejskiego dzień 23 sierpnia od 2009 r. jest obchodzony jako Ogólnoeuropejski Dzień Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu. Moskwa zaprotestowała. Podobnie uczyniła, gdy w 2009 r. OBWE 213 głosami „za” przy 8 „przeciw” przyjęła rezolucję, w której uznano oba totalitaryzmy – niemiecki i radziecki – za zbrodnicze. Rezolucję tę Moskwa nazwała kpiną z historii. Jej histeryczna reakcja jest znakiem izolacji.

Uroczystości rocznicowe

1 września 2009 r. w Gdańsku odbędą się uroczystości poświęcone upamiętnieniu wybuchu II wojny światowej. Wtedy też rozpocznie się budowa interaktywnego, nowoczesnego Muzeum II Wojny Światowej z oddziałem na Westerplatte, którego program współtworzy międzynarodowa rada naukowa. Czy premier Władimir Putin, który najprawdopodobniej pojawi się w Gdańsku 1 września, potraktuje tę wizytę jako okazję do pogodzenia się z faktami, z realiami, z historią?


PROFESOR ANDRZEJ CHWALBA
Historyk i eseista, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, badacz dziejów Krakowa
W swojej karierze zawodowej pełnił funkcję wicedyrektora Instytutu Historii (1991-92), dziekana Wydziału Historycznego (1996-99), a wreszcie prorektora Uniwersytetu Jagiellońskiego ds. dydaktyki (1999-2005). Obecnie kieruje Zakładem Historii Społeczno-Religijnej Europy XIX i XX wieku w Instytucie Historii UJ. Pracuje także w Instytucie Historii Państwowej Wyższej Szkoły Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu. Jest promotorem 15 prac doktorskich. W bogatym dorobku naukowym prof. Chwalby wyróżniają się prace poświęcone historii Polski w XIX wieku (zwłaszcza podręcznik akademicki: „Historia Polski 1795-1918”), prace poświęcone Rosji i relacjom polsko-rosyjskim („Imperium korupcji”, „Polacy w służbie Moskali”), jak również dziejom Krakowa. W serii „Dzieje Krakowa” prof. Chwalba jest autorem dwóch ostatnich tomów, omawiających historię Krakowa w okresie okupacji niemieckiej i w okresie powojennym. Osobne miejsce w twórczości krakowskiego historyka, pochodzącego z Częstochowy, zajmują prace z dziejów najnowszych Polski.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama