O eksperymentach za czasów hitlerowskich i ich dzisiejszych następstwach
Pod koniec ubiegłego roku zarówno prasa, jak i radio w sposób widoczny nagłaśniały sprawę odszkodowań dla byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Chodziło tutaj przede wszystkim o korporację IG Farben, która po wojnie została podzielona na koncerny: Höchst, Bayer i BASF. Każdy chyba dobrze zdaje sobie sprawę, z tego, że niektóre krzywdy ludzkie nie są dziś w stanie nie są dziś możliwe do obliczenia.
Należy pamiętać, że koncern IG Farben podczas II wojny światowej otrzymywał ogromne wpływy finansowe z produkcji cyklonu B, używanego w komorach gazowych. Ci sami przedstawiciele w/w koncernu zlecali, za drobną odpłatą komendantom obozów koncentracyjnych przeprowadzać liczne doświadczenia medyczne, mające głównie na celu testowanie na "podludziach" nowych substancji farmakologicznych. Nie jest więc tajemnicą, że więźniowie, którzy przebywali zarówno w Oświęcimiu, jak i innych obozach byli wykorzystywani ku nauce, jako króliki doświadczalne.
Dziś opinia publiczna traktuje z wielkim oburzeniem owe fakty potępiając w całej rozciągłości wszelkie eksperymenty hitleryzmu. Jednakże chyba zapominają łatwo, o testowaniu w 1956 r. pigułek antykoncepcyjnych na kobietach z Puerto Rico, czy też o szerokiej skali sterylizacji jaką w 1998 r. przeprowadzał rząd Peru na swoich obywatelkach. Wnioskować tedy można, że tamtejsza płeć piękna została przez świat uznana za mniej wartościowa część rodzaju ludzkiego.
Chyba nie każdy wie, że tak popularna dziś pigułka aborcyjna RU 486 została również wyprodukowana przez spadkobierców IG Farben - firmę Höchst AG z Frankfurtu. Zaś pierwsze przeprowadzanie eksperymentów nad tym "wynalazkiem" miało miejsce już 1 sierpnia 1944 r. na oddziale chorych w Monowicach, gdzie komendantura Oświęcimia skierowała znaczną grupę więźniarek.
Dbanie o czystość rasy w III Rzeszy traktowano, jako sprawę priorytetową. Tak też 14 lipca 1933 r. wprowadzono w Niemczech ustawę o zapobieganiu urodzenia dziedzicznie chorego potomstwa. Po wojnie przedstawiciele Stanów Zjednoczonych ostro krytykowali ten rodzaj kontroli urodzeń w państwie. No, ale jak widać czasy się zmieniają, gdyż jak stwierdził amerykański prawnik dr E. Ristow: "...Stany Zjednoczone mają tę zasługę, że po raz pierwszy w świecie stosując ubezpłodnienie zapobiegły świadomie mnożeniu się potomstwa obciążonego dziedzicznie..." . Każdy kto czytał Mein Kampf wie doskonale, że nie jest to żadna nowość, gdyż już Hitler w swym dziele pisał o konieczności przeprowadzania tego typu zabiegów. Od 1933 r. nie było też tajemnicą, że to właśnie prawo Adolf ma zamiar w przyszłym czasie uczynić prawem całego świata.
Plan "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej", który został zatwierdzony podczas konferencji w Wannsee 27 października 1942 r. zakładał wysterylizowanie ok. 72.700 obywateli pochodzenia zarówno żydowskiego, jak i cygańskiego mieszkających na terenach okupowanych. 5 maja 1943 r. w obozie w Vught rozpoczęto przeprowadzanie przymusowych zabiegów na mieszkańcach Holandii. Warto jest jednak pamiętać, że przedstawiciele 9 kościołów w Niderlandach podpisali się pod protestem do Komisarza okupowanych terenów Holandii przeciwko takiemu traktowaniu Żydów.
Rozliczne też tego typu doświadczenia przeprowadzał prof. dr hab.Claus Clauberg, w Oświęcimiu, oraz dr Horst Schumann (rzeczoznawca ds. eutanazji w latach 1939 - 40) w Ravensbrück.
Dzisiaj Polacy nie potrzebują już obozów koncentracyjnych. Zarówno polska medycyna, jak i farmacja skutecznie pomaga w rozprowadzaniu środków zarówno antykoncepcyjnych, jak i aborcyjnych. Znany angielski historyk zakończył kiedyś (ponoć najlepszą na świecie) biografię Hitlera słowami: "Si monumentum requiris circumspice" - "jeżeli szukasz jego pomnika, rozejrzyj się wokoło". Czyż dzisiejsi propagatorzy antykoncepcji nie są żywym pomnikiem Hitlera?
Historia lubi się bowiem powtarzać.
opr. ab/ab