Fragmenty książki p.t. "Słowo w relacjach społecznych"
Copyright © Wydawnictwo WAM 2003
Pierwszy prezydent państwa polskiego po wojnie, Bolesław Bierut, w broszurze pt. Nieśmiertelne nauki towarzysza Stalina orężem walki o dalsze wzmocnienie partii i frontu ludowego (Książka i Wiedza, 1953), w rozdziale Stalin — przyjaciel i nauczyciel polskiej klasy robotniczej, napisał: „Polskie masy pracujące i cały naród polski czcić będą po wszystkie czasy pamięć Józefa Stalina jako Wyzwoliciela naszej Ojczyzny z potwornej hitlerowskiej niewoli. Nie zapomni nigdy polska klasa robotnicza, że dzięki pomocy towarzysza Stalina, dzięki Jego mądrej i przewidującej myśli, dzięki kierowaniu się Jego przewodnimi ideami — stała się ona przodującą siłą narodu, kierownikiem naszego państwa ludowego. Partia nasza przekazywać będzie nieustannie masom pracującym prawdę o tym, że dzięki Wielkiej Rewolucji Proletariackiej, która rozpaliła i którą kierowała partia Lenina i Stalina — pierwsza brygada szturmowa międzynarodowego ruchu robotniczego — zwyciężył nowy ustrój społeczny, który likwiduje raz na zawsze wszelką tyranię i ucisk człowieka przez człowieka, który prowadzić będzie narody do sprawiedliwej i twórczej, jasnej i promiennej przyszłości. Dzięki braterskiej pomocy Stalina i narodów radzieckich również nasz naród włączył swe siły do budownictwa tego szczęśliwego ustroju społecznego. Dzięki tej braterskiej pomocy naród nasz przekształca się dziś z dawnego, słabego, zepchniętego na manowce, skłóconego ze wszystkimi sąsiednimi narodami, bezbronnego i tyranizowanego przez rządzące nim reakcyjne i faszystowskie kliki obszarniczo-kapitalistyczne — w nowy naród wolny i sprawiedliwy, silny i rozwijający nowe talenty twórcze milionowych mas ludowych”.
Wydawać się mogło, że odejście „bohaterów” tamtego czasu w przeszłość i przegrana ideologii komunistycznej raz na zawsze zakończy tego typu „mowy”. Stało się jednak inaczej. Nowomowa pojawiła się w nowych obszarach życia społecznego, okazało się też, że ideologia komunistyczna była zaledwie jedną z wielu możliwych „pożywek” potrzebnych dla jej rozwoju.
Elementy nowomowy można z łatwością znaleźć w języku polityki krajów demokratycznych. Łączy się to z dążeniem do integracji i ujednolicenia zachowań społecznych, za pomocą języka, a pośrednio do sterowania społeczeństwem. Odbywa się to m.in. przez wprowadzenie jednostki w pewien świat symboli, czyli narzucenie jej określonego języka. Wyrażenia językowe nie tylko opisują rzeczywistość, nazywając poszczególne jej elementy, lecz również w pewien sposób ją interpretują, narzucając słuchaczom pożądany odbiór. Partie polityczne biorą udział w specyficznym wyścigu popularyzowania nowych magicznych terminów. I tak np. dla niemieckiej CDU z czasów K. Adenauera takimi słowami-kluczami były: „dobrobyt”, „gospodarka rynkowa”, „cud gospodarczy”, „wolny Zachód”, „Pakt Atlantycki”, „zagrożenie komunistyczne”. Dla SPD epoki W. Brandta charakterystyczne były słowa: „reforma”, „odprężenie”, „polityka pokojowa”, „pojednanie”, „sprawiedliwość społeczna”, „solidarność”. Wypowiadane były najczęściej w formie łagodnego apelu, wzywającego do współdziałania, bez wnikania w głębszy sens politycznych wezwań. Szczególnego typu „walka o słowa” dotyczyła prawa do używania sformułowań najważniejszych w politycznym słowniku, jak „wolność”, „demokracja”, „reforma” czy „sprawiedliwość”. Jednocześnie wszelkie debaty wskazywały na ich „polityczną wieloznaczność”, a w efekcie — najczęściej — zniekształcenie lub zagubienie znaczenia. Rodził się w ten sposób „teatralny słownik” polityków, przy którego analizie trudno znaleźć ich rzeczywiste racje czy znaki wiarygodności. Przemówienie z początku lat siedemdziesiątych XX w. niemieckiego polityka CDU Kurta Biedenkopfa interesująco opisuje ową „walkę o słowa”: „Język jest nie tylko środkiem komunikacji. Jak na to wskazują polemiki z lewicą, język jest też ważnym instrumentem strategii. To, co się dzieje w naszym kraju, jest nowym rodzajem rewolucji. Jest to rewolucja społeczna dokonywana za pomocą języka. Zajmowanie siłą cytadel (...) nie jest już dziś warunkiem rewolucyjnej zmiany porządku w państwie. Dziś rewolucje odbywają się inaczej: zamiast budynków należących do rządu zajmuje się pojęcia, za pomocą których opisujemy porządek państwowy, nasze prawa, obowiązki i nasze instytucje. Nowoczesna rewolucja obsadza je treściami, które uniemożliwiają opis wolnego społeczeństwa, a na dłuższą metę — życie w nim. Dziś przeżywamy rewolucję, która zagarnia nie środki produkcji, lecz pojęcia. Zagarnia pojęcia, a wraz z tym informację w wolnym społeczeństwie, okupując mass media, tj. te punkty, w których wytwarza się najważniejsze produkty wolnego społeczeństwa: informację polityczną”242.
Obszarem nowomowy stał się język liberalizmu gospodarczego, filozoficznego i moralnego. Powołując się na wolność słowa i korzystając z niej, zapomina się o tym, że człowiek wolny najczęściej powtarza cudze myśli. Myślenie odrębne, samodzielne, niezależne od zbiorowych sądów i opinii, należy do rzadkości. Ta prawda jest wykorzystywana w propagowaniu idei wolności: dla dobra ludzi, w imię ich godności i praw, steruje się ich myśleniem na temat podstawowych zagadnień społecznych. Tworzy się system jednoaspektowego spojrzenia na człowieka, wskazując wyraźnie, jako na błędną, koncepcję „totalnej wizji człowieka w chrześcijaństwie”. Każda zaś polemika z tak pojmowaną „wolnością” jest traktowana jako atak na nią243.
Kolejnym obszarem pojawienia się elementów nowomowy stała się reklama. Coraz wyraźniej widać, jak wraz z powstawaniem wolnego rynku społeczeństwo polskie niepostrzeżenie zaczyna znowu żyć w rzeczywistości totalitarnej. Miejsce i funkcję nowomowy, jako łącznika między rządzącymi a społeczeństwem, zajął język reklamy — nowy znak władzy i panowania244. Reklama, jako część działalności marketingowej, wchodzi w skład środków i działań promocyjnych, do której oprócz niej zalicza się public relations (tzw. kształtowanie relacji — podawanie do publicznej wiadomości własnych osiągnięć), personal selling (sprzedaż osobistą) i sales promotion (promocję sprzedaży). Reklama przekazuje wiadomości związane z jakąś koncepcją, produktem lub usługą, by w ten sposób wytworzyć u odbiorcy klimat przychylności i spowodować działania oczekiwane przez nadawcę245. Nazywana jest „legalną perswazją”. Jak propaganda posługuje się ona zasadą prostoty, skuteczności i repetycji246.
Termin „nowomowa” został współcześnie znacznie poszerzony, wszedł poza językowe zagadnienia związane z komunizmem. Określa język zmonopolizowany przez państwo propagandy politycznej w tzw. „systemach zamkniętych” (jako przeciwieństwo idei „społeczeństwa otwartego” — open society K. Poppera). Zasadnicza przyczyna ujednolicenia terminologicznego tkwi w podobieństwie między oboma modelami języka:
1. ze środka komunikacji społecznej staje się on narzędziem sprawowania władzy;
2. jedna z odmian języka rozszerza się kosztem pozostałych;
3. działa ten sam mechanizm językowy: arbitralna zmiana uzusu językowego (zespołu zwyczajów językowych przyjętych w danej społeczności) przez nadawcę celem wytworzenia pożądanej postawy odbiorcy247.
Bohater książki pt. Trzecie kłamstwo (1980), autorstwa K. Orłosia, w liście do syna stwierdza: „Żyjemy w systemie nowoczesnego niewolnictwa. Niewolnictwa umysłowego. Dyskryminacji myśli (...) zniewolenie nasze wynika z niemożliwości swobodnego posługiwania się słowem i wypowiadania własnych myśli oraz ze stosowania przez rządzących całego systemu nacisków bezpośrednich i pośrednich, aby słów używano w pewien określony sposób. Właśnie tak, jak przemawiają z trybuny lub tak, jak piszą wstępne artykuły w gazetach”248.
Nowe normy poprawności językowej, w znacznej mierze dotyczące tzw. poprawności politycznej (z ang. political correctness), są dziełem wpływowych środowisk intelektualnych. Korzystając z wolności słowa i interpretując ją w sobie właściwy sposób, powodują, że nawet najbardziej nonsensowne poglądy i postawy szkodliwe dla społecznego interesu, mogą być uznane za w pełni uprawnione, a nawet „jedynie słuszne”. Decydują o tym współczesne „autorytety kulturalne”: literaci, humaniści, ludzie mediów.
Idea political correctness zrodziła się w Stanach Zjednoczonych. W jej imię zlikwidowano „Murzynów”, zastępując ich „Afro-Amerykanami”; „Indian” zastąpili Native Americans (rodowici Amerykanie); „grubych” i „chudych” zastąpiono „horyzontalnie i pionowo ukształtowanymi”. Nie ma także „brzydkich pań”, lecz „osoby kosmetycznie odrębne”, „upośledzonych umysłowo” zastąpiono „odmiennie uzdolnionymi”. W sklepach nie ma już „czarnego chleba”, gdyż wyrażenie to kojarzy się rasistowsko. Jedno z pism, „New England Journal of Medicine”, lansowało zamiast słowa „zwłoki” określenie „osoba nieżyjąca”.
Prawdziwą karierę zaczęły robić w Stanach Zjednoczonych programy społeczne zmierzające do popularyzowania równości płci i rasy, nazywane affirmative actions. Sto tysięcy wyższych szkół i przedsiębiorstw zostało prawnie zobowiązanych do przyjęcia, zatrudnienia i awansowania, na zasadach uprzywilejowanych, Murzynów, Latynosów, członków „mniejszości seksualnych”, kobiet, bez względu na ich zdolności i kwalifikacje. Rezultatem tych działań było jednak, zamiast zamierzonej „afirmacji odmiennych”, postawienie na pierwszym miejscu w relacjach społecznych różnic rasowych.
W Niemczech, w ramach akcji „poprawności politycznej”, przestano używać słowa Gastarbeiter, nazywając go „zagranicznym współobywatelem”; Putzfrau (sprzątaczka) jest teraz Raumpflegerin („dbającą o przestrzeń”), a „alkoholik” stał się „uzależnionym od alkoholu”. Uczonym nie wolno badać inteligencji, szukając korelacji z podziałem na rasy; zakazuje się nawet wspominać o różnicach w kolorze skóry — ludzie dzielą się na „słonecznych” i „lodowych”. A radykalni brytyjscy zwolennicy „poprawności” domagają się zmiany tytułu powieści Josepha Conrada pt. Murzyn z załogi Narcyza249.
„Polityczna poprawność” powstała jako efekt współczesnego kulturalizmu — skoncentrowania uwagi społecznej na formie działań w ramach kultury, pomijając istotną ich treść i znaczenie. Literatura, filozofia i sztuka stały się źródłem i nośnikiem nowoczesnych masowych ideologii. Kultura — dzięki swym mitom, symbolom i rytuałom — zajęła w społeczeństwie zsekularyzowanym miejsce religii. Dostarcza surogatów transcendencji, zbawienia, przeżycia mistycznego, obcowania z Absolutem, a także z drugim człowiekiem, zaspokajając w ten sposób jego duchowe potrzeby. Efektem tego nie jest jednak wzrost kultury, lecz jej upadek. Stając się bowiem pseudoreligią, wyjaławia się, kostnieje i zamiera. Tomasz Mann napisał: „Z chwilą, gdy kultura odpadła od kultu, sama siebie kultem czyniąc, jest już tylko odpadkiem i cały świat jest nią po upływie pięciuset lat tak zmęczony i przesycony, jakby ją «salva venia» kotłami wyżerał”250.
Jedną z konsekwencji kulturalizmu jest wprowadzenie w obręb życia politycznego estetycznych kryteriów wyboru. Wyrażenia typu: „kwestia smaku”, „zły gust”, „brak kultury politycznej”, „niedobry styl” — są kodami estetycznymi poddającymi się „salonowym” normom — arbitralnym, subiektywnym i nigdy nie definiowanym. Taki stan rzeczy umożliwia zachowanie środowiskom opiniotwórczym, zwłaszcza w świadomości znacznej części inteligencji, monopolu na „arbitrów elegancji politycznej”.
Absolutyzacja stylu, czyli skupienie uwagi na „formie”, pociąga za sobą zobojętnienie na treść. W praktyce oznacza to rozmycie pojęć, arbitralność ocen i relatywizację wszelkich możliwych treści. Najczęściej jest to związane z absolutyzowaniem tolerancji i pluralizmu, rozumianych jako „godzenie wszystkiego ze wszystkim”. Dla zyskania tego typu „jedności” dopuszczalne jest swoiste preparowanie pojęć, stwarzając dla nich logicznie spójne uzasadnienia. Przykładem może być „konserwatywno-liberalny socjalizm” — powstały z redukcji treści pojęć „konserwatyzm”, „liberalizm” i „socjalizm”, porzucenia całej grupy problemów, będących dotąd spornymi w tych ideologiach (np. relacja między prawem boskim, naturalnym a stanowionym). Współczesną — tak rozumianą — kulturę cechuje coraz wyższy stopień monotonii — wszystko w jej obrębie jest teoretycznie dozwolone
(z wyjątkiem tego, co jest political incorrect), a zaprzeczenie czemukolwiek uchodzi za barbarzyństwo, wiąże się nawet z oskarżeniem o chęć wprowadzenia cenzury. Istotne są forma i styl, rozumiane niejasno, oceniane koniunkturalnie w kulturze i polityce. Nikt już nikomu nie przeczy, każdy „wyraża siebie”, a ponieważ nie ma już wspólnej płaszczyzny porozumienia, troski i zabiegania o jedno, poszczególne głosy rozlegają się w coraz większej pustce — bo każdy zaczyna mówić coraz bardziej do samego siebie. Nie warto do niczego się przywiązywać, gdyż w pluralistycznej kulturze wszystkie poglądy są warte tyle samo. Kultura jest tylko odmianą „gry”. Poszczególne grupy społeczne tworzą zamknięty — na rzeczywistość — obieg nowego rodzaju stereotypów, w imię walki ze stereotypami. W obiegu tym myślenie nie jest potrzebne, gdyż najbardziej pożądana jest posłuszna reprodukcja słów, według ustalonego przez „autorytety” klucza. „Pozytywna” postawa odbiorcy — posłuszeństwo autorytetom, wiąże się z „negatywnym” jej odpowiednikiem — ostracyzmem wobec „oszołomów”, „frustratów”, „nienawistników” praktykujących „zły styl” w polityce. Zablokowanie możliwości krytyki autorytetów powoduje, że życie kulturalne polega na hołdowaniu kilku znakomitościom, przy niedopuszczalnym pytaniu o ich rzeczywiste kompetencje i mądrość. Myślenie na pewne tematy — „politycznie poprawne” — jest zarezerwowane dla autorytetów. W polityce pożądaną postawą jest „centrum” — jako „najmniej radykalna”, „wyważona”, „rozsądna”. Jest ona we władaniu „politycznie poprawnych” — ogłaszana każdorazowo jako „złoty środek” w danej sytuacji społecznej. „Zasada ruchomego centrum” polega na tym, że jest ono każdorazowo tam, gdzie się akurat znajdują „politycznie poprawni”251.
Język „poprawności politycznej” jest owocem społecznej grupy redukcyjnej. Powstaje ona w wyniku przyjęcia dwóch istotnych zasad: wolności — każdy z uczestników dysponuje absolutną wolnością myśli i wypowiadania, bez „ograniczeń” moralnych i dogmatycznych — każdy ma prawo do własnego dobra i własnej prawdy; i równości — bez zhierarchizowania uczestników. Celem jest stworzenie warunków maksymalnej liberalizacji. Skoro zaś nie istnieje prawda, a tylko opinie, narzuca się konieczność ich zintegrowania w celu ustalenia takiej, która stanie się opinią grupy. Odrzuca się bowiem prawo zewnętrzne, niezależne od grupy, a w to miejsce wchodzi prawo wewnętrzne — wola większości, „opinia wypośrodkowana”, która staje się podstawą „zjednoczenia”, „wzajemnego braterstwa”.
Grupa redukcyjna funkcjonuje na podstawie dwóch istotnych dla niej praw:
1. Prawo niwelacji — uczestnicy, wyznający zasadę wolności myśli, nie mogą dochować zasady braterstwa przy ustalaniu wspólnego stanowiska inaczej, jak tylko godząc się na zniwelowanie swego rozeznania o rzeczywistym stanie rzeczy. Ostatecznym wynikiem zastosowania tego prawa jest „wspólna opinia”, „wspólny wniosek”, „wspólne minimum”. Zachowując zasadę równości, opinie większości członków grupy, którzy znają się mniej na danej kwestii, uzyskują przewagę nad zdaniem znacznie mniejszej liczby tych, którzy ją znają lepiej.
2. Prawo selekcji — dyskusja równych, wyznających wspólne zasady wolności myśli, poddaje się obniżaniu poziomu debaty w imię braterstwa —następuje selekcja wśród obecnych osób. Niezrozumiałe argumenty, wymagające np. wysiłku umysłowego, przegrywają z argumentami „autorytetów” lub prostszymi, zrozumiałymi dla większości. Doktryna grupy jest tym bardziej wyimaginowana, im niwelacja jest dalej posunięta. Władzę nad grupą przejmuje, oferująca jej swe usługi, elita zdolna tworzyć mity i brać fikcję za rzeczywistość. Nie ma bowiem „zbiorowej osobowości” i niezbędna jest osobowa (jednostkowa) inteligencja i wola, zdolna kierować poczynaniami grupy. Tworzy się w ten sposób ośrodek sterujący grupą252.
Elementarnym wymogiem dialogu jest to, by jego uczestnicy mieli chociaż minimalne różnice zdania na ten sam temat oraz szansę ich otwartej artykulacji. W grupie redukcyjnej, poddającej się „poprawności politycznej”, język jest na tyle elastyczny i nieokreślający, że różnice te zanikają. Słowo, utraciwszy moc poznawczą, nabiera mocy antypoznawczej, występuje w funkcji konstruktora werbalnych przesłon rzeczywistości. Nie służy do analizowania świata i integrowania wspólnych doświadczeń. Nowomowa, sztuczny język służący do prowadzenia sztucznego dialogu, „wprowadziła do języka zamieszanie, które przynajmniej w pewnych najbardziej drastycznych przypadkach określić można (...) jako swego rodzaju semantyczny bezład. Bezład, gdyż znaczenia słów i formuł odbiegają od znaczeń przyjętych w języku klasycznym, ale zarazem nie są od nich na ogół całkowicie wolne. (...) Nowomowa okazała się przeszkodą, bo zrezygnowała z precyzji znaczeniowej na rzecz narzucania wartości, bo sens podporządkowała rytuałowi (...), bo doprowadziła do dewaluacji słów, do niewiary w nie, do przeświadczenia, że są z natury kłamliwe, że nic się za nimi nie kryje, że służą nie do przedstawiania racji, co ich ukrywania, że służą narzucaniu i manipulowaniu, a nie — pertraktacjom”253.
Informacja, podobnie jak „prawda”, stała się obiektem własności. Podstawowym zjawiskiem służącym do zrozumienia braku dialogu jest wszechobecna manipulacja informacją, prawdą, komunikacją. Realny, empiryczny i namacalny przedmiot debat jest niedostępny, a więc pozostaje poza dyskusją. W dotarciu do wspólnego przedmiotu dialogu przeszkadzają nie tylko zewnętrzne bariery, zakazy i represje reżimu politycznego, lecz nade wszystko bariery i hamulce wewnętrzne, stereotypy, uprzedzenia, resentymenty, czyli idole zniewolonego umysłu254.
W jednym z dialogów Sokrates przeciwstawił „myśli stojące” — zastygłe, smutne i jałowe, „myślom chodzącym” — wystawionym na niepewność, lecz jednocześnie na niespodzianki i nieoczekiwane przygody. A życie duchowe człowieka, w tym życie umysłowe, jest przeciwieństwem stagnacji i martwoty, w którą wpędza język nowomowy255.
Nowomowa, zarówno w komunistycznym, jak i we współczesnym wydaniu, rządzi się swoistymi prawami przekazu językowego. Prowadzi to do deformacji języka codziennej komunikacji. Np. w języku reklamy wyrażenie „prawdziwe masło” łączy przymiotnik „prawdziwy” z nietypowym dla niego rzeczownikiem „masło”. Rodzi to u odbiorcy obawę, że istnieje inne, „nieprawdziwe masło”, być może powstające w wyniku domieszek różnych substancji tłuszczowych. Rezultatem tego zabiegu językowego jest powołanie do istnienia fikcyjnego bytu („prawdziwe masło”) i zredukowanie znaczenia rzeczownika „masło”.
Innym zabiegiem reklamowym jest dodawanie do znanych nazw towarów przymiotnika „nowy”, co w tekście reklamowym znaczy tyle, co „lepszy”, „najlepszy”, albo „jeszcze lepszy”. Reklamowany jako „teraz nowy, jeszcze lepszy” towar nie jest określony precyzyjnie: od czego lepszy i dlaczego lepszy od starego towaru. Zasadnicza — ukryta — myśl, leżąca u podstaw tych sformułowań brzmi: „kto stoi w miejscu, ten się cofa!”256
Quasi-język nowomowy kieruje się następującymi prawami:
1. Narzuca wyrazisty znak wartości — nie ma on prawa budzić wątpliwości, a jego celem jest nie podlegająca zakwestionowaniu ocena. Oceny są często ważniejsze od znaczenia. Znaczenia mogą być nieprecyzyjne, oceny muszą być jednoznaczne. Znaczenie zostaje podporządkowane ocenie — bo nie jest ważne, co dane słowo znaczy, ale ważne jest, jakie kwalifikatory się z nim wiążą (dobry/zły, nasz/obcy, postępowy/zacofany). Jest to więc język jednowartościowy.
2. Jest syntezą elementów pragmatycznych i rytualnych — język podporządkowany jest bieżącej praktyce, jest jednak konserwatywny. Jego pragmatyczność ogranicza rytualność, czyli wierność własnym tradycjom, założenie, że w pewnych sytuacjach można mówić tylko w pewien określony sposób. Cechą charakterystyczną jest więc splecenie się tych dwóch sprzecznych elementów.
3. Tworzy żywioł magiczności — słowa nie odnoszą się do rzeczywistości, ale ją tworzą. To, co zostało wypowiedziane, staje się rzeczywistością. Magiczność to mówienie o stanach pożądanych w taki sposób, jakby były one stanami rzeczywistymi. Istnieje też druga strona magii: nieużywanie słowa skazuje rzecz nieoznaczaną na nieistnienie.
4. Formułuje arbitralne decyzje — niektóre słowa, wyrażenia, mogą zniknąć z propagandy, a potem powrócić. Arbitralność to także dowolne kształtowanie znaczeń. Wynika z tego, że jest to mowa manipulowana. W dokumentach cenzury, ale także w „salonowych konwenansach”, wskazuje się na to, o czym nie wolno czy nie wypada mówić i pisać, a także wskazuje na sposoby, jak należy pisać o danej rzeczy257.
Z tych właściwości nowomowy najistotniejsza jest jednowartościowość, gdyż wszystkie pozostałe zasady są jakby jej uszczegółowieniem.
Alfred Korzybski opublikował w 1933 r. pracę Science and Sanity, która zapoczątkowała semantykę ogólną. Rozwijana przez niego semantyka jest też opisem, krytyką języka i rodzajem psychoanalizy — propozycją terapii schorzeń powodowanych przez słowa. Główne wnioski prowadzą do spostrzeżenia, że język jest narzędziem selekcji rzeczywistości oraz narzędziem jej deformacji. Człowiek miesza bezpośredni obraz rzeczywistości z własnymi domniemaniami, dotyczącymi tej rzeczywistości. Posługujący się językiem w celach perswazyjnych mogą jego cechy wykorzystać, np. nakłaniać do zapomnienia, że nazwy to nie rzeczy, a żadna charakterystyka nie wyczerpuje tego, co ma opisać258.
Skupienie całej uwagi na formie wypowiedzi, a zarzucenie jej treści daje w efekcie mowę bez znaczeń, bez określeń, bez zdolności komunikacji. Przykładem tego typu działań są np. tzw. przepisy na „salonową mowę”, które w formie językowej zabawy pokazują pustkę spreparowanych twierdzeń i wyrażeń. W czasie wypowiadania wielu słów, niewiele zostaje powiedziane. Forma sięga szczytu, a treść rozpływa się we mgle bezrozumności.
Dowolnie łącząc wyrażenia ze zbiorów: A-B-C-D, można tworzyć ogromną liczbę zdań niewiele mówiących.
A.
I któż to pomyślał, że/ Panie i panowie, towarzysze i towarzyszki/ Obserwacja złożonej sytuacji społecznej dobitnie świadczy o tym, że/ Drodzy bracia masoni, wyznawcy New Age i libertyni wszystkich krajów!/ W taki oto sposób/ Godzi się pamiętać, jak bardzo/ A jednak raz jeszcze okazało się, że/ Z naszego — i chyba nie tylko z naszego punktu widzenia/ Jestem głęboko przekonany o tym, że/ To jednak właśnie/
B.
codzienne życie w Ciemnogrodzie nad Wisłą/ coraz częściej drażniące nas kołtuństwo/ przewidywano widmo krwiożerczych „fachowych babek”/ nikczemna współpraca fanatycznych klerykałów i wspierającej ich „czarnej sotni”/ postępująca faszyzacja obrzydliwych środowisk endeckich/ megalomania wszelakich nawiedzonych oszołomów/ ponura wizja państwa wyznaniowego/ zalewająca całą Polskę fala ksenofobii/ obcowanie wyłącznie ze środowiskiem „nie kochających inaczej”/ ów znany w świecie polski antysemityzm/
C.
to swoisty eksperyment wymagający/ zagraża elitom intelektualnym Krakowskiego Przedmieścia oczekującym/ może w niedługim czasie doprowadzić do/ pociągnie wkrótce największe autorytety moralne do wystąpienia na rzecz/ staje się najistotniejszym problemem, jeśli naprawdę chcemy zmierzać do/ zagraża naszemu etosowi Europejczyków, toteż niebawem musi doczekać się/ stawia nas, Jasnogrodzian, wobec ciągle aktualnego zadania:/ wymaga od każdego rzecznika nietolerancji dla nietolerancji/ spełni, mimo wszystko, doniosłą rolę, ba — misję, w temacie/ dopomoże w realizacji zamysłu?
D.
odreagowania słynnej już nienawiści bijącej z oczu ministra fanatyków/ zwalczania starych bastionów obskurantyzmu i nietolerancji/ zrozumienia co to jest ów ciągle powracający „temat zastępczy”/ wieszczenia, wszem i wobec, iż nadchodzi wreszcie era Wodnika/ realizacji fundamentalnych zasad rewolucji francuskiej (z gilotyną dla „myślących inaczej”)/ odrzucenia raz na zawsze odrażającego stereotypu Polaka-katolika/ kształtowania postaw akceptowanych w salonach całej Europy/ bezkompromisowej obrony przed kolejnym polowaniem na czarownice (i to z nagonką!)/ planowania rodziny w porozumieniu z Parlamentarną Grupą Kobiet, a zwłaszcza za przyzwoleniem jej lidera/ promocji słusznej idei przeprowadzenia lustracji naszych teczek w MSW przez nas samych!259
Niezależnie od miejsca i czasu kształtowania nowej postaci nowomowy, zawsze obecność jej jest społecznie szkodliwa, wprowadza dezorientację językową, deformuje międzyludzkie relacje, oducza piękna ludzkiej komunikacji i staje się, bez względu na intencje nadawców, „mową drewnianą”, gorszą od milczenia...
242 Za: J. Puzynina, Szermierka na słowa, Spotkania, 1991, nr 25, s. 20—22.
243 Por. K. Klauza, Media w dziele ewangelizacji, Nasz Głos, 1998, nr 9, s. 5—6.
244 T. Lisowski, M. Łuczak, Reklamowa nowomowa, Tygodnik Powszechny, 1998, nr 36, s. 7.
245 4. H. Brzostowski, Język reklamy, Warszawa 1975, s. 3.
246 K. Skowronek, Reklama. Studium pragmalingwistyczne, Kraków 1993, s. 6.
247 Por. J. Nowicki, Mówi Warszawa..., Kultura, 1972, z. 9, s. 107—120; z. 10, s. 107—138; M. Głowiński, Trzeba mówić o nowomowie, Student, 1980, nr 25/6, s. 1, 10—11.
248 K. Orłoś, Trzecie kłamstwo, Paryż 1980, s. 209.
249 K. Grzybowska, Szaleństwo politycznej poprawności, Wprost, 2000, nr 52/53, s. 80—81.
250 Za: A. Waśko, Autorytet kulturalny i polityczna poprawność, Arka, 1994, nr 49 (1), s. 5.
251 Tamże, s. 3—16.
252 A. Loubier, Grupy redukcyjne. Techniki sterowania i manipulacji wewnątrz stowarzyszeń, tłum. H. Czepułkowski, Wydawnictwo Antyk, Komorów 1999, s. 21—55.
253 M. Głowiński, Nowomowa po polsku, Wydawnictwo PEN, Warszawa 1991, s. 89—90.
254 J. Mizińska, Sztuka prowadzenia sporów. Aksjologiczne przesłanki dialogu, UMCS, Lublin 1993, s. 62—66.
255 Por. H. Promieńska, Zasada tolerancji w nauce i etyce, Katowice 1987, s. 32 nn.
256 T. Lisowski, M. Łuczak, Reklamowa nowomowa..., dz. cyt., s. 7.
257 M. Głowiński, Nowomowa..., dz. cyt, s. 8—9. Por. J. Owczarek, Etyka a frazeologia, Polonistyka, 1994, nr 7 (317), s. 413—415.
258 Por. J. Karpiński, Mowa do ludu, Warszawa 1989, s. 28 nn.
259 M. Gryczyński, Ściąga czyli salonowa nowomoda, Przewodnik Katolicki, 1996, nr 16, s. 14.
opr. ab/ab