Kochać to rozumieć drugiego...
Kto kocha, ten rozumie nawet tych,
którzy nie rozumieją samych siebie.
Empatia to szczególnego rodzaju wsłuchiwanie się w to, co komunikuje o sobie drugi człowiek słowami, gestami, milczeniem. To psychiczne „wejście” w jego świat myśli, przeżyć i pragnień. Szczytem empatii jest Boże Narodzenie! Syn Boży nie tylko wczuwa się w to, co się w nas dzieje, ale osobiście doświadczył naszego losu. Empatia jest początkiem miłości, gdyż kochać to tak rozmawiać z drugim człowiekiem i tak wobec niego postępować, by służyło to jego rozwojowi. Dopóki nie rozumiem tego, co dzieje się w drugim człowieku, dopóty trudno mi dobrać właściwe sposoby wyrażania miłości wobec niego. Chrystus wie o tym, co dzieje się w sercu każdego z ludzi i dlatego jednych pocieszał, rozgrzeszał, uzdrawiał, stawiał za wzór, bronił. Innych upominał i stanowczo wzywał do nawrócenia.
Czasem wsłuchujemy się w to, co mówi drugi człowiek z grzeczności, z poczucia obowiązku czy z ciekawości. Tymczasem naprawdę rozumieć możemy tylko tych, których kochamy. Aby słyszeć i widzieć - wystarczą uszy i oczy. Aby rozumieć, trzeba kochać. Do tajemnicy drugiego człowieka można zbliżać się tylko poprzez miłość i z miłością. Empatyczne wsłuchiwanie się wiąże się też ze sztuką werbalizacji, czyli z wyrażeniem własnymi słowami tego, co słuchający zrozumiał z wypowiedzi mówiącego. Upewniamy wtedy rozmówcę i samych siebie o tym, że we właściwy sposób zrozumieliśmy to, co się w nim dzieje. Werbalizacja nie jest naszym osądem, lecz wyłącznie zwięzłym powtórzeniem własnymi słowami tego, co rozmówca zakomunikował nam na własny temat. Jeśli np. ojciec zaniepokojony jest zachowaniem syna, to powinien najpierw spytać o to, jak syn rozumie swoje postępowanie. Następnie powinien opisać to, jak zrozumiał wypowiedź syna i dopiero po uzyskaniu potwierdzenia, że zrozumiał prawidłowo, jest czas na to, by ojciec wypowiedział własne zdanie czy oznajmił synowi swoje decyzje.
Werbalizacja powinna być bardzo zwięzła, gdyż tylko wtedy słuchający może pomóc rozmówcy w lepszym rozumieniu samego siebie. Jeśli np. jakiś nastolatek przez kilkanaście minut mówi o tym, iż nie da się porozumieć z jego rodzicami, gdyż oni są staroświeccy, to jego wypowiedź można tak zwerbalizować: "Według ciebie cała wina leży po stronie rodziców." Tak zwięzłe podsumowanie wypowiedzi pomaga mówiącemu uświadomić sobie jednostronność własnego spojrzenia i zmodyfikować coś we własnej postawie wobec rodziców. Podobnie, jeśli ktoś w agresywny i wybiórczy sposób wypowiada się na temat Kościoła i księży, to trafna werbalizacja powinna brzmieć: „Ty nie mówisz o Kościele, lecz o twojej wizji Kościoła”. Taka reakcja słuchającego pozwala rozmówcy uświadomić sobie fakt, że ma on potrzebę jednostronnego patrzenia na Kościół, zwykle po to, by usprawiedliwiać własne błędy. Empatia to zdolność wczuwania się również w to, o czym drugi człowiek mówi do nas pośrednio. Jeśli np. rodzice zauważają, że ich nastoletni syn sięga po alkohol, to rozumieją, iż on cierpi i czuje się bezradny wobec życia.
Dobre więzi w rodzinie czy w gronie przyjaciół nie są możliwe bez empatycznego wczuwania się w to, co dzieje się w drugim człowieku. Kto patrzy na innych jedynie poprzez pryzmat zewnętrznych zachowań, ten nigdy ich nie zrozumie i nie pokocha w dojrzały sposób. Z kolei ten, kto aż tak wczuwa się w świat myśli i przeżyć swoich rozmówców, że się z nimi utożsamia, ten staje się dla nich jedynie „lustrem”. Tymczasem drugi człowiek nie potrzebuje lustra lecz przyjaciela, który pomaga mu lepiej rozumieć samego siebie i dojrzalej kierować własnym życiem.
Poprzestawanie na empatycznym wczuwaniu się w świat myśli i przeżyć drugiej osoby jest właściwą postawą jedynie wobec Boga, gdyż tylko w Bogu to, co subiektywne, odpowiada obiektywnej prawdzie. W odniesieniu do człowieka empatia jest jedynie punktem wyjścia i narzędziem miłości, ale nie celem samym w sobie. Jeśli np. małe dziecko zwierza się mamie ze swoich niepokojących snów, to nie wolno tych przeżyć lekceważyć czy ośmieszać. Jednak nie można też poprzestać na wczuciu się w jego lęki. Słuchanie empatyczne staje się owocne dopiero wtedy, gdy słuchający pomaga rozmówcy dojrzale kierować własnymi przeżyciami. We wspomnianej sytuacji dojrzałość matki polega na upewnieniu dziecka, iż odczuwane przez nie lęki mogą je naprawdę nastraszyć, ale nie mogą wyrządzić mu krzywdy. Takie wyjaśnienie — które zwykle trzeba wielokrotnie powtarzać — uspakaja dziecko w obliczu niespokojnych snów. Lęki, których nie powodu się obawiać, mają bowiem to do siebie, że zaczynają znikać. Ostatecznym sensem empatii jest zatem pomaganie drugiemu człowiekowi, by lepiej rozumiał samego siebie oraz by zajął dojrzalszą postawę wobec własnych myśli, przekonań, przeżyć i pragnień.
opr. mg/mg