Przedmowa i spis treści analizy krytycznej dzieła Freuda
ISBN: 978-83-7505-016-5
wyd.: WAM 2007
Spis treści | |
Przedmowa — Frederick Crews | 7 |
Przedmowa do wydania polskiego | 11 |
Wstęp do wydania z 1997 roku | 13 |
Wstęp do wydania z 1991 roku | 15 |
Podziękowania | 18 |
Wprowadzenie | 21 |
I I I . ZAŁOŻENIA WSTĘPNE | |
1. Anna O. i początki teorii osobowości Freuda | 33 |
2. Charcot, hipnoza i determinizm | 61 |
3. Freud, determinizm i histeria | 90 |
4. Freudowska adaptacja Breuerowskiej metody leczenia | 114 |
5. Przyczyny zjawisk i nerwice aktualne | 173 |
I I I . PIERWSZE TEORIE I ICH ZASTOSOWANIE | |
6. Mechanizmy kształtowania się objawów | 203 |
7. Teoria nerwic | 230 |
8. Oczekiwania, nerwice aktualne i uwiedzenie w dzieciństwie | 271 |
9. Marzenia senne a objawy | 312 |
10. Teoria seksualności | 375 |
I I I . OSTATECZNA SYNTEZA | |
11. Ja i instynktowny popęd ja | 439 |
12. Ostateczna postać teorii popędów | 490 |
13. Struktury psychiki | 571 |
I V. OCENA | |
14. Psychoanaliza jako teoria i terapia | 671 |
15. Psychoanaliza jako metoda | 723 |
16. Psychoanaliza jako nauka | 758 |
Posłowie do wydania z 1997 roku | 803 |
Posłowie do wydania polskiego | 854 |
Bibliografia | 878 |
Książka niniejsza poświęcona jest krytycznej analizie teorii osobowości Freuda i wskutek swego osadzenia w realiach historycznych, przynosi jej ocenę bardzo odmienną od większości pozostałych. Przedstawiam tu spostrzeżenia, które poczynił Freud, i omawiam koncepcje teoretyczne, które wysuwał w celu ich wyjaśnienia. Następnie próbuję ocenić trafność jego wyjaśnień w odniesieniu do kryteriów logicznych i naukowych jego czasów. To w znacznej mierze te historyczne podstawy moich dociekań doprowadzają mnie do przekonania, że dodanie niniejszego tomu do prawdziwego zalewu książek poświęconych Freudowi jest uzasadnione. Mam nadzieję, że perspektywa historyczna stworzy czytelnikowi solidne podstawy do wyrobienia sobie własnego poglądu na psychoanalizę jako metodę badawczą oraz teorię osobowości, a także na to, czym zajmował się Freud.
Wysiłki Freuda, zwłaszcza ich pierwsze dwadzieścia lat, przedstawiam w psychologicznym i psychiatrycznym kontekście tamtych czasów. Okresowi temu nie poświęcono uwagi, na jaką zasługuje, mimo ważnych prac Anderssona (1962), Stewarta (1967) i Sullowaya (1979). W tym okresie kształtowania się koncepcji Freuda można odnaleźć wszystkie istotne jego założenia i charakterystyczny sposób jego myślenia. Sprawdzenie wielu jego twierdzeń teoretycznych było prostsze wówczas, niż stało się później, i łatwiej było wskazać źródła bieżących trudności teorii psychoanalitycznej. Badając wczesny okres, wyraźniej widzimy ciągłość myśli Freuda w stosunku do jego poprzedników, zwłaszcza Charcota — dopiero mniej więcej w latach 1900—1905 stworzył on teorię radykalnie różniącą się od którejkolwiek z poprzednich. Uwydatnia nie tego rodzaju ciągłości nie ma na celu pomniejszania oryginalności Freuda. Mam nadzieję, że pozwala ono spojrzeć na jego osiągnięcia jako na element rozwoju już istniejących kierunków. Dla mnie szczególne cechy ujęcia Freudowskiego wydają się w takim ujęciu wyraźniejsze, niż gdy odnosimy je tylko do ogólnego kontekstu intelektualnego, jak na przykład czyni to Ernest Jones (1953— 1957), albo też do ogólnego kontekstu społecznego, jak przedstawia je w swojej historii Ellenberger (1970).
Umieszczenie Freuda w kontekście psychologicznym i psychiatrycznym jego czasów uwypukla również podłoże licznych nierozwiązanych problemów współczesnej teorii psychoanalitycznej. Na przykład oryginalne notatki Breuera na temat przypadku Anny O. pokazują, że on i Freud źle zinterpretowali znaczenie leczenia tej pacjentki. Nie była to specyficzna, choćby i ograniczona, terapia histerii — była to dość typowa terapia, zapoczątkowana i kierowana przez pacjenta. Notatki Breuera potwierdzają również, że o cechach emocjonalnych wczesnej terapii psychoanalitycznej decydowały w istocie retrospektywne powtórne interpretacje. Gdy nadeszła pora, afekt stał się libido, a specyficzna metoda katartyczna Breuera — bardziej skomplikowaną, choć tak samo specyficzną terapią opartą na ponownym przeżywaniu zdarzeń. Niektóre z podstawowych problemów dotyczących roli libido oraz zasadniczych cech terapii — problemów, które do dziś nękają psychoanalityków teoretyków i klinicystów — są moim zdaniem skutkiem tego, że Breuer i Freud nie zrozumieli swoich pierwotnych spostrzeżeń klinicznych.
Mimo iż to, co powiedziałem, może wskazywać, że Freud oceniony — analiza krytyczna dzieła jest pracą przede wszystkim historyczną, to jednak tak nie jest. Istota moich zarzutów skupia się na podstawowej Freudowskiej metodzie gromadzenia danych — swobodnych skojarzeniach. O metodzie tej nie pisze się wiele, a nadzwyczaj rzadko krytykuje się ją. Sądzę, że to, co mam do powiedzenia na jej temat, jest nowe i że moje zarzuty są znacznie poważniejsze niż te nieliczne, które dotychczas wysunięto. Analizuję również bardzo dużo współczesnej literatury psychoanalitycznej, starając się wykryć korzenie różnorodnych dzisiejszych trudności teoretycznych w pierwotnych niewłaściwych spostrzeżeniach i metodach Freuda, w błędnie przyjętych przez niego zasadach poszukiwania przyczyn oraz w jego źle sformułowanych pojęciach teoretycznych. Tak rzadko zarzuty metodologiczne tego rodzaju przedstawiane są w pracach poświęconych psychoanalizie, że moje stanowią niemalże nowość. Jest także trochę autentycznych nowości. Najważniejsza z nich odnosi się do deterministycznych założeń, na których opiera się psychoanalityczna metoda obserwacji. Na podstawie badań eksperymentalnych Delboeufa nad zjawiskami hipnotycznymi przedstawionymi przez Charcota, które zaobserwował on praktycznie w tym samym czasie, co Freud, stwierdzam naiwność w podejściu Freuda do determinantów zjawisk psychologicznych, naiwność, którą przeniósł on na metodę wolnych skojarzeń. Sądzę również, że Freud oceniony — analiza krytyczna dzieła jest pierwszą większą pracą na temat rozwoju koncepcji Freuda, która wykorzystuje pełne wydanie listów Freuda do Fliessa w przekładzie i opracowaniu Massona. Na podstawie tych listów byłem w stanie wykazać, że Freud rozpoczął swoje poszukiwania przyczyn histerii z wyraźnym zamiarem rozbudowania swoich już sformułowanych, lecz niepoprawnych hipotez mówiących, że przyczyną nerwic aktualnych są czynniki seksualne.
Chociaż Freud oceniony — analiza krytyczna dzieła to praca krytyczna, nie sądzę, by jakakolwiek inna tego rodzaju praca pozwalała Freudowi i jego kolegom oraz zwolennikom przemawiać tak bezpośrednio we własnym imieniu. Moja metoda postępowania jest ogromnie odpowiedzialna. Analizy spostrzeżeń i koncepcji teoretycznych Freuda dokonałem w większości przed przystąpieniem do czytania literatury psychoanalitycznej. Muszę powiedzieć, że z niemałym zdziwieniem stwierdziłem, iż tak wiele z tego, do czego doszedłem sam, zostało tam powiedziane wprost, choć w większości w sposób fragmentaryczny i nieuporządkowany. Jednak duże niezadowolenie psychoanalityków z teoretycznych aspektów ich dyscypliny nie jest powszechnie znane poza nią. Książka ta wprowadza inteligentnego czytelnika niemalże w ich tajemnicę zawodową i, jak sądzę, robi to wszechstronnie. Krytyczne pisma psychoanalityczne mają trzy cechy. Po pierwsze, jak już wspomniałem, zarzuty wydają się być odosobnione i wzajemnie niepoFREUD wiązane. Można tam na przykład znaleźć zupełnie druzgoczący argument za odrzuceniem Freudowskiego pojęcia popędu instynktownego, który nie bierze pod uwagę skutków tego odrzucenia dla takich hipotetycznych procesów, jak wyparcie. Po drugie, mimo iż wiele zarzutów rozpoczyna się od przeglądu literatury, zwłaszcza pism samego Freuda, nie mają one rzeczywistego znaczenia historycznego. Wyraźnie przedstawiają zmiany pojęciowe, ale nie uwypuklają z taką samą jasnością ich przyczyn. Po trzecie, zarzuty nie wnikają nigdy bardzo głęboko w sferę dowodową. Czasami podnoszone są zagadnienia związane z interpretacją danych, na przykład jednostronne ujęcie zagadnień rozwojowych z punktu widzenia płci męskiej, rzadko kiedy jednak kwestionowana bywa wartość samych danych oraz metody, jaką zostały zebrane. Swobodne skojarzenia, niepokalanie poczęte dziecię Freuda, pozostawiają dziewiczo nietknięte nawet najbardziej wszechstronni krytycy psychoanalizy.Analizy historyczne, a nawet oparte na ujęciu historycznym, nie są powszechne. Połączenie metod historycznych i logicznych sprzeciwia się jednemu z najbardziej wpływowych współczesnych poglądów, zgodnie z którym względy historyczne nie mają znaczenia dla oceny prawomocności teorii naukowych. Pogląd ten pochodzi od Poppera (1959), który podkreślał, że teorie należy sprawdzać, badając następstwa logiczne, jakie można z nich wyprowadzić. Zgodnie z tym poglądem, sprawdzian teorii naukowej jest tożsamy ze sprawdzianem następstw dowodu dedukcyjnego. Hipotezę można uważać za przesłankę, z której można wyprowadzić następstwa faktyczne. Tak samo, jak odrzucamy przesłankę w dowodzie logicznym, jeśli jej następstwa, czyli konsekwencje logiczne są fałszem, tak też odrzucamy hipotezę, jeżeli przewidywane następstwa faktyczne są niezgodne z obserwacją. Popper uważał, że nauka podąża naprzód dzięki kolejnym falsyfikacjom hipotez. Czasami odrzucenie jednej hipotezy o rozstrzygającym znaczeniu miało przypuszczalnie doprowadzać do odrzucenia teorii, na której podstawie została ona sformułowana. Częściej jednak do odrzucenia teorii potrzebny był zbiór złożonych sądów o stosowności pewnej liczby takich odrzuceń (Popper, 1970, s. 50). Jakiekolwiek byłyby komplikacje, teorie należało odrzucać, gdy obserwacja falsyfikowała wypływające z nich następstwa logiczne.
Dla Poppera rozważania pozalogiczne nie mają znaczenia. Nie liczy się, jaki zamiar miał autor teorii, jakie motywy doprowadziły go do sformułowania teorii ani jak się ona rozwijała. O jej przyjęciu lub odrzuceniu decydują jedynie jej obecne następstwa logiczne. Liczą się tylko wyniki sprawdzianów, jakim można ją poddać. Chociaż historia teorii może być interesująca z punktu widzenia społecznego albo też sama w sobie, to analizy dokonywane pod takim kątem są zupełnie inne od oceny naukowej. Stanowisko to następująco podsumował Feigl: Odtwarzanie źródeł historycznych, psychologicznej genezy i rozwoju, uwarunkowań społeczno-polityczno-ekonomicznych w celu przyjęcia lub odrzucenia teorii naukowych to jedna rzecz; zupełnie czym innym jest dokonywanie rekonstrukcji logicznej struktur pojęciowych i sprawdzanie teorii naukowych (Feigl, 1970, s. 4).
Wniosek ten budził zastrzeżenia co najmniej od czasów Kuhna (1962, wyd. pol. 2001). Historia pokazuje, że w rzeczywistości teorie naukowe rzadko przyjmuje się bądź odrzuca po prostu na skutek sprawdzenia ich następstw (Lakatos, 1970, wyd. pol. 1995; Feyerabend, 1970). Praca uczonych nie polega też na systematycznych usiłowaniach zmierzających do falsyfikowania swoich teorii ani na sprawdzaniu, czy nie można ich poniechać.
W istocie te dwie raczej odmienne dyscypliny, historia i logika, mogą się nawzajem uzupełniać. Jest nawet możliwe, że ocena historyczna może być pomocna w rozwiązywaniu pewnych problemów, wobec których logicy byli dotychczas bezradni. Ocena oparta na ujęciu historycznym uściśla fakty i pozwala nam zobaczyć, jakie naprawdę były zależności między faktami empirycznymi a tworami teoretycznymi. Wyjaśnienie to samo w sobie wspomaga proces oceny. Przypuśćmy na przykład, że próba potwierdzenia teorii zawodzi. Niepowodzenie to samo w sobie nie pokazuje nam, gdzie leży błąd. Być może pierwotne fakty zostały nieściśle opisane albo pierwotne kategorie nieadekwatnie sformułowane. Czy nie miałoby sensu zobaczyć, jak twórca teorii do nich doszedł? Czy istniała teoria, od której warto było zacząć? Dopóki zależność między faktami a tworami teoretycznymi nie zostanie wyjaśniona, nie możemy powiedzieć, czy koncepcje teoretyczne powstały wskutek wymagań samej obserwacji, samej teorii, czy też jakiegoś połączenie teorii i obserwacji. Krótko mówiąc, oceny oparte na ujęciu historycznym pomagają ustalić, co trzeba wyjaśnić i czy podjęte działania wyjaśniające są uzasadnione. Mamy też pewniejFREUD sze podstawy do decyzji, jakiego rodzaju dowody powinniśmy uznać za potwierdzenie teorii, a jakie — za jej zaprzeczenie.
Trzeci powód skłaniający do podjęcia analizy historycznej jest taki, że czasami pomaga nam ona rozwikłać dwa powiązane ze sobą problemy występujące przy konwencjonalnej interpretacji Popperowskiej zasady falsyfikacji. Obydwu nie udało się dotychczas rozwiązać na drodze logicznej. Pierwszy to określenie, czy dane negatywne spostrzeżenie lub wynik badania eksperymentalnego naprawdę ma rozstrzygające znaczenie. To znaczy, czy konkretny wypadek niepotwierdzenia obserwacji wymaga odrzucenia teorii. Drugi, związany z nim, to stwierdzenie, kiedy nadchodzi ten moment, gdy kolejne wypadki niepotwierdzenia obserwacji wymagają poniechania teorii. Przy podejmowaniu tych decyzji musimy się na czymś wesprzeć. Nie istnieje żaden dobrze zdefiniowany próg logiczny, oddzielający dobrą naukę od złej; zasada Poppera sama w sobie nie oddziela nawet nauki od pseudonauki, wbrew jego przekonaniu. Zobrazujmy te tezy na przykładzie. Na pewnym etapie teoria nerwic wymagała od Freuda przyjęcia założenia, że pewne doświadczenia seksualne z dzieciństwa, które przypominali sobie jego pacjenci, rzeczywiście miały miejsce. Później, gdy doszedł on do wniosku, że pacjenci relacjonowali fałszywe wspomnienia, sformułował wyjaśnienie konkurencyjne, oparte w znacznej mierze na założeniu, że w dzieciństwie istnieje popęd seksualny o dość specyficznych cechach. Następnie rozmaite badania oparte na obserwacji oraz badania kliniczne nie potwierdziły istnienia popędu mającego takie cechy. Same w sobie te późniejsze wypadki niepotwierdzenia przyjętych założeń nie wskazywały (i nie mogły wskazywać) na niewłaściwą interpretację przez Freuda owych nielicznych danych obserwacyjnych, jakimi dysponował, na pochodny od teorii charakter jego pierwotnych ustaleń pojęciowych i ich wewnętrzne sprzeczności, ani też na ograniczony zakres możliwości, które doprowadziły go do konkretnych rozstrzygnięć. Nie pozwoliły też one sprecyzować, co takiego mianowicie wymaga wyjaśnienia.
Nie chciałbym przeceniać zalet badań opartych na ujęciu historycznym, nawet gdyby miało mi się udać je pokazać. Historia każdej nauki nie tylko jest niepowtarzalna, ale czynniki empiryczne i teoretyczne mogą odmiennie współdziałać ze sobą na różnych etapach rozwoju tej samej dyscypliny. W konsekwencji nie jest możliwe sformułowanie takiego twierdzenia na temat wartości ocen historycznych, które odnosiłoby się do teorii naukowych w ogóle. Powinniśmy tylko pomyśleć o losie tezy Kuhna, zgodnie z którą teorie naukowe miały rozwijać się poprzez wpływ rewolucyjnych zmian paradygmatu na przyziemną dłubaninę uczonych w ich normalnym, codziennym świecie. Nie przypisując sobie wielkiej znajomości historii nauki, odnoszę zdecydowane wrażenie, że niewielu historyków nauki uważa dziś, by dokonaniem Kuhna było coś więcej aniżeli opis j e d n e g o ze sposobów, w jaki czasami zachodzą zmiany. Analogicznie, cokolwiek uznalibyśmy za wartość historycznej oceny psychoanalizy, może to nie mieć zastosowania gdzie indziej.
Niektórzy psychoanalitycy docenili wartość historycznych analiz niezupełnie zgodnych z moją. A więc Klauber (1968), omówiwszy wpływ oddzielenia się nauk historycznych od nauk przyrodniczych na metody badawcze stosowane przez psychoanalityków, stwierdził, że umieszczenie teorii psychoanalitycznych w kontekście historycznym dokonało się zgodnie ze sposobem wyjaśniania, którego zastosowanie w innych naukach wywarło duże wrażenie. Sądził on również, że metody historyczne mogą mieć wartość dla oceny znaczenia kontrowersji teoretycznych w psychoanalizie. Ellman i Moskowitz (1980) wprawdzie zgadzają się, że analizy historyczne nie mówią nic o statusie naukowym teorii, jednak wskazują na dwie „pozateoretyczne (...) pouczające” ich cechy. Pierwsza, zrozumienie źródeł danej teorii, może być pomocna w stwierdzeniu, czy trzymanie się analogii, jakie zwykle nasuwają teorie, okazało się szkodliwe dla własnego rozwoju tej teorii. Po drugie, analizy historyczne mogą przyczynić się do wykazania, czy dana teoria i analogiczny do niej model uległy pomieszaniu.
Freud oceniony — analiza krytyczna dzieła jest książką bardzo obszerną. Aby jej lekturę jak najbardziej ułatwić, podzieliłem ją na cztery części. W części pierwszej staram się ustalić, jakie założenia wstępne Freud poczynił w swoich badaniach nad zjawiskami psychicznymi oraz nerwicami. Ponieważ większość z nich wiąże się bezpośrednio lub pośrednio z terapią pacjentki określonej jako Anna O., zaczynam od szczegółowego omówienia jej przypadku. Wśród omawianych założeń znajdują się założenie o roli myśli i znaczeniu emocji jako determinantów objawów, naiwne, deterministyczne poglądy Freuda na przyczyny zjawisk hipnotycznych i histerycznych oraz przyjęte przez niego błędne zasady gromadzenia i oceny danych dotyczących przypadków nerwic. Choć metodę swobodnych skojarzeń stworzył on dopiero później, to założenie leżące u jej podstaw tkwiło również u podłoża metod, które wówczas stosował, wydobywam więc na światło dzienne problemy z nim związane. Część druga zawiera opis oraz ocenę pierwszych koncepcji teoretycznych Freuda i ich zastosowania. Wymagany przez niego mechanizm wyparcia jest porównywalny z podobnymi wymaganiami autorów konkurencyjnych. Nie ma podstaw, by jego koncepcję przedkładać nad tamte.
Poszukuję źródeł teorii nerwic, jaką Freud sformułował wspólnie z Breuerem, oraz formalnie przedstawiam i oceniam samą tę teorię. Stwierdzam, iż opiera się ona na koncepcjach funkcjonowania układu nerwowego, które były przestarzałe już w czasach Freuda, nie ma autentycznej struktury logicznej i nie przynosi możliwych do przyjęcia wyjaśnień. Dowodzę, że oczekiwania Freuda dotyczące przyczyn nerwic były chybione i sprowadziły go na błędną drogę w badaniach nad, jak to określał, nerwicami aktualnymi. Te same oczekiwania legły u podstaw hipotezy uwiedzenia w dzieciństwie oraz jej upadku. Na podstawie oceny nowych teorii, dokonanej w części drugiej wnioskuję, że nie wyjaśniają one marzeń sennych, objawów ani seksualności dziecięcej i nie stanowią adekwatnej teorii psychiki ani seksualności.
Ostateczną syntezę, do jakiej doszedł Freud, przedstawiam w części trzeciej. Analizuję tam, w jaki sposób wprowadził on do swojej teorii psychiki pojęcia ja i instynktownych popędów ja oraz przedstawiam konkluzję, że ich wprowadzenie było następstwem wcześniejszej teorii seksualnej. Po to, by delikatne ja dziecka mogło panować nad instynktownym dziecięcym popędem seksualnym, musiało ono mieć podobną siłę, a energię taką byłoby mu w stanie zapewnić tylko coś w rodzaju instynktownego popędu ja. W swojej analizie wykazuję ogólną nieadekwatność przyjętego przez Freuda pojęcia popędu instynktownego oraz fakt, że nie było ono zdolne koncepcyjnie zasilić funkcji ja w taki sposób, jakiego Freud wymagał. We wprowadzenie popędu śmierci i potrójnego aparatu — to, ja i nad-ja — upatruję nieco odleglejszych następstw wspomnianej teorii. Trudności z instynktownym popędem ja legły u podstaw popędu śmierci. Ponieważ we wcześniejszej teorii psychiki Freud nie potrafił znaleźć miejsca dla popędu śmierci, musiał skonstruować to, ja i nad-ja, by gdzieś go pomieścić. Sam instynkt śmierci jest jednak nieadekwatny pojęciowo, toteż musiał on przyjąć niekonsekwentne założenia co do niego. Nie był też w stanie adekwatnie opisać, jak struktury psychiczne kształtują się, ani jak spełniają swoje funkcje.
W części czwartej zestawiam wszystkie te zarzuty. Najpierw przedstawiam ogólną ocenę psychoanalizy jako teorii osobowości. Szczególną uwagę poświęcam elementom składowym osobowości i ich domniemanemu pochodzeniu, przytaczając dane empiryczne, odnoszące się do ich prawomocności. Usiłuję wyjaśnić, jakie znaczenie ma minimalna skuteczność psychoanalizy jako rodzaju terapii dla oceny jej trafności jako teorii osobowości. Następnie szczegółowo rozpatruję dowody trafności metody swobodnych skojarzeń i omawiam pozycję psychoanalizy jako nauki. Stwierdzam, że metoda Freuda nie jest w stanie dostarczyć obiektywnych danych dotyczących procesów psychicznych ani też nie ma potencjalnej wartości dla tych, którzy chcieliby przekształcić psychoanalizę w możliwą do przyjęcia dyscyplinę historyczną bądź humanistyczną. Ponieważ dla niektórych może być rzeczą zagadkową, że można dojść do takich negatywnych wniosków na temat domniemanej nauki, która jest tak szeroko uznawana, kończę książkę rozważaniami nad ciągłą aktualnością koncepcji Freuda.
Uważam, że historyczna ocena, jakiej próbowałem tu dokonać, pokazuje, gdzie leżą główne słabości psychoanalitycznej teorii osobowości i że pomaga wskazać, co wymaga wyjaśnienia. Czy mój osąd ma mniejszą lub większą wartość, będą mogli stwierdzić tylko ci, którzy wytrwają w lekturze do końca rozdziału 16.
opr. aw/aw