Fragmenty książki "Żyć z poczuciem winy" o tym jak obchodzić się z własnymi ograniczeniami i z samym sobą
Pewien Indianin z plemienia Navajo jest autorem następującego tekstu:
Gdy zabierzemy coś Ziemi, musimy jej również coś oddać. My i Ziemia powinniśmy być równoprawnymi partnerami. To, co jej oddamy, może być czymś tak prostym, a jednocześnie tak trudnym, jak szacunek. Musimy nauczyć się jednego: nie możemy zawsze tylko brać, nie dając niczego od siebie. I musimy naszej matce Ziemi, zawsze dawać tyle, ile jej zabraliśmy.
Jesteśmy bardzo dalecy od tej mądrości. Tym bardziej odpowiedzią na moją obecną sytuację życiową pozostaje zaproszenie do przejęcia za nią odpowiedzialności. Obowiązuje ono zwłaszcza wtedy, gdy człowiek wyrządził konkretną, możliwą do uniknięcia szkodę.
Od zawsze istnieje potrzeba, by domagać się zadośćuczynienia i by je płacić. Przejmuję odpowiedzialność za szkodę, którą wyrządzam bądź wyrządziłem. Odpowiednie jest tutaj słowo „pojednanie” w jego pierwotnym znaczeniu. Pod względem etymologicznym „pojednanie” wiąże się z „pokutą” i „zadośćuczynieniem”. Stare obrazy przedstawiające porządek świata wychodzą z założenia, że człowiek działający wbrew ogólnemu dobru, zaburza cały ład, który należy ponownie odbudować. Pismo Święte mówi o sprawiedliwości i pokoju (szalom), gdy wszystko znajduje się w równowadze.
Formy pojednania mogą być różne: od wyrażenia ubolewania i przeprosin aż po konkretne odszkodowanie. Energia zablokowana przez winę może znowu płynąć, a otoczenie człowieka odzyskuje pierwotną równowagę. Proces ten jest zdrowy, gdy naprawienie szkody odbywa się w sposób adekwatny i naturalny. Jednak nie zawsze jest to możliwe, na przykład gdy druga osoba nie przyjmie przeprosin, jest niedostępna lub zmarła. Wówczas należy pogodzić się z brakiem możliwości pojednania. Często udaje się również osiągnąć równowagę dzięki przeniesieniu naprawienia szkód na osoby trzecie. Rekompensuję innym to, czego nie mogę już naprawić w stosunku do tych, którym jestem coś dłużny.
opr. aw/aw