12 kroków wspólnoty anonimowych alkoholików

12 kroków od dna. Opowieść o trzeźwości osiągniętej dzięki Wspólnocie AA (FRAGMENTY)

12 kroków wspólnoty anonimowych alkoholików

Meszuge

12 KROKÓW OD DNA
Opowieść o trzeźwości osiągniętej
dzięki Wspólnocie AA

ISBN: 978-83-7505-825-3
wyd.: Wydawnictwo WAM 2011

Spis wybranych fragmentów
WPROWADZENIE
12 KROKÓW WSPÓLNOTY ANONIMOWYCH ALKOHOLIKÓW
KROK PIERWSZY PROGRAMU 12 KROKÓW ANONIMOWYCH ALKOHOLIKÓW

12 KROKÓW WSPÓLNOTY ANONIMOWYCH ALKOHOLIKÓW

Kilka zdań na temat techniki pracy. Kroki pisze się, przepracowuje, albo nawet robi — są to różne określenia tego samego działania — ze sponsorem. W tym przypadku mam wyjątkową awersję do określenia „przerabia” — ja nie mam Kroków przerabiać, są bardzo dobre dokładnie takie, jakie są. Jak je po swojemu przerobię, to prawdopodobnie stracą skuteczność i nie skorzystam z nich już ani ja, ani nikt inny. A jeśli w ogóle można tu mówić o jakimś przerabianiu, to może powinienem pozwolić, żeby to ten Program wreszcie przerobił mnie? Wspólnota AA i jej Program mają się bardzo dobrze, to ja mam problem z sobą, to ja ewentualnie jestem... do przeróbki.

W razie braku możliwości pracy ze sponsorem, inną, równie dobrą metodą poznawania Programu może być praca w niewielkiej grupie alkoholików, którzy w tym właśnie celu się spotkali i pracują, wykorzystując przeznaczone do tego materiały. Mam tu na myśli Strzyżynę, Woźniaków lub inne miejsca, w których alkoholicy pracują „na Krokach”. W każdym przypadku należy to robić na piśmie. Czy można taką pracę wykonać samodzielnie, samemu? Oczywiście, można. Nikt przecież nikomu nie jest w stanie tego zabronić czy zakazać. Jednak wyniki takiej pracy będą żałosne — albo nawet żadne.

W AA można usłyszeć powiedzenie: „Nikt tego za ciebie nie zrobi, ale nigdy nie zrobisz tego sam”. To prawda. Jestem całkowicie pewien, że nie da się dobrze poznać, zrozumieć, zrealizować Programu AA samemu. Zresztą Bill W. w książce „Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji” (str. 61) wyraźnie napisał: Samotne natomiast działanie w sprawach duchowych bywa niebezpieczne.

Czy można przepracować Program podczas mityngów? Nie. Nie jest to możliwe. Podczas mityngu można posłuchać, jak Program rozumieją, poznają i realizują inni, na jakie natrafi li problemy, jaką daje im on siłę oraz nadzieję na przyszłość, można się też podzielić własnymi doświadczeniami na ten temat. Jednak typowy mityng AA, z jego przypadkowymi zwykle uczestnikami, nie jest odpowiednim miejscem do rzetelnej pracy „na Krokach”, która zresztą w dużej mierze polega na pisaniu. Być może coś takiego jest możliwe i praktykowane w innych krajach, ale ja tu piszę o warunkach polskich. Największą jednak przeszkodą jest mocno ograniczona interakcja, czyli wzajemne oddziaływanie na siebie uczestników klasycznego mityngu. Wszystkie znane mi scenariusze zabraniają podczas mityngów AA jakichkolwiek dialogów, dyskusji, zwracania się do siebie, komentowania wypowiedzi, dopytywania. Mityng to seria monologów.

Czemu tak się upieram przy pisaniu Programu? Pisanie wymaga większej uwagi i rozwagi niż rozmowa. Kiedy coś piszę, z określoną treścią kontaktuję się trzy razy: pierwszy raz, kiedy myślę o tym, co chcę napisać, drugi raz w trakcie pisania, a trzeci raz, gdy czytam to, co napisałem, sponsorowi albo grupie, z którą pracuję na jakimś „krokowym” warsztacie. W ferworze dyskusji bardzo często okazuje się, że występują spore różnice pomiędzy tym, co powiedziano, co usłyszano i zrozumiano. Po tygodniu, podczas rozmowy ze sponsorem mógłbym — w najlepszej zresztą wierze — upierać się, że: „przecież ja nic takiego nie mówiłem, musiałeś mnie źle zrozumieć” i, jeśli nie ma materiałów pisanych, do których można by się w takiej sytuacji odwołać, problem będzie wymagał kolejnego omawiania i uzgadniania... Ono też po jakimś czasie znów może okazać się wątpliwe i problematyczne. Szkoda czasu — lepiej od razu pisać.

Reasumując, Program piszę ze sponsorem lub na specjalnym warsztacie. Realizuję go i wdrażam we własnym życiu już samodzielnie — w końcu to właśnie w nim mają być widoczne efekty tej pracy. Swoimi doświadczeniami wynikającymi z realizacji Programu mogę się podzielić na mityngu AA. To wszystko. Jeśli dodamy do tego służby pełnione na różnych szczeblach struktury Wspólnoty Anonimowych Alkoholików, to — moim zdaniem — otrzymamy pełną „ofertę”, propozycję Wspólnoty AA dla uzależnionych.

Wychodząc z założenia, dość uproszczonego i ogólnego, że trzeźwość oznacza normalność, staram się coraz rzadziej używać niezbyt normalnego i udziwnionego języka terapeutyczno-mityngowego, który cechuje, między innymi, rażący i irytujący nadmiar zaimków osobowych i dzierżawczych. Oznacza to, że Czytelnik znajdzie w książce sformułowania typu: „należy”, „trzeba”, „powinno się”, „dobrze by było” i podobne. W razie wyjątkowo silnej wewnętrznej potrzeby, proszę je czytać i rozumieć jako: „moim zdaniem należy”, „ja uważam, że się powinno”, „ja sądzę, że dobrze by było”, „ja myślę”, „ja muszę”.

W jednej z najważniejszych książek Wspólnoty Anonimowych Alkoholików („Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji”, str. 125) znaleźć można takie oto zdanie, które pozwoliłem sobie uczynić mottem swojej książki poświęconej tym zagadnieniom: Zrozumienie jest kluczem do właściwych zasad i postaw, a właściwe postępowanie jest kluczem do dobrego życia...

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama