Przemoc dokonywana w imię religii jest zakorzeniona głęboko w jednej z dwóch możliwych interpretacji islamu. Pod tym względem islam różni się radykalnie od chrześcijaństwa, które nakazuje na zło odpowiadać dobrem
Możemy się cieszyć, że w Polsce mamy tak mało muzułmanów, że możemy się nie obawiać, tak jak Francuzi, Niemcy czy Włosi, że ktoś żyjący na sąsiedniej ulicy dybie na nasze życie. Jednak zagrożenie islamskim radykalizmem jest tak blisko nas, że warto być trochę lepiej zorientowanym skąd to wszystko się bierze. Jakiś czas temu wpadło mi do ręki amerykańskie czasopismo zajmujące się geopolitykę — numer sprzed lat dwudziestu. Autor jednego z artykułów dowodził, że źródeł radykalizacji islamu należy szukać w samej religii, a nie tylko w konfliktach politycznych, socjalnych czy ekonomicznych. W tamtych czasach było to wołanie na puszczy. Prawie wszyscy uważali, że wzmacniający się islamski fundamentalizm, ma swoje źródło w konfliktach politycznych na Bliskim Wschodzie, krwawych dyktaturach w krajach arabskich, w wojnie w Afganistanie, ingerencji USA, problemach społecznych i ekonomicznych, marginalizacji mniejszości muzułmańskiej w krajach Europy Zachodniej. Wszyscy jednym głosem zaprzeczali, że islamski terroryzm ma coś wspólnego z samym islamem. Teraz sytuacja się zmienia. Niedawno w Polsce był jezuita prof. Samir Khalil Samir z Papieskiego Instytutu Wschodniego w Rzymie. Prof. Samir nie tylko jest wyśmienitym znawcą islamu, ale jeszcze do tego sam wychował się z muzułmańskim Egipcie. Samir podczas obleganych przez widownię spotkań jasno mówił, że przyczyn tego co się obecnie dzieje, należy szukać w samej doktrynie islamu.
W związku z tym warto ten islam bliżej poznać. Wydaje mi się, że porównanie Chrystusa i Mahometa może być tutaj wielce pożyteczne. Za jedno w okresie Bożego Narodzenia można to potraktować jako pogłębienie własnej chrześcijańskiej wiary. Na początek trzeba jednak zauważyć, że to nie jest tak, że Mahomet jest dla islamu tym samym, czym Jezus dla chrześcijaństwa. Jezus jak słyszeliśmy w tych dniach w kościele to Słowo: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo”. Tymczasem Mahomet to tylko i nikt więcej jak posłaniec, który miał przekazać ludziom przesłanie od Boga. Mahomet nie był nawet przez muzułmanów uważany za człowieka doskonałego i bezgrzesznego. Tak naprawdę odpowiednikiem Jezusa w islamie jest Koran. Jezus jest dla chrześcijanina wcielonym Słowem Boga, a Koran dla muzułmanina doskonałym i niezmiennym bożym posłaniem. Na początku islamu muzułmańscy teologowie spierali się nawet, czy Koran istniał u Boga od zawsze. Być może do tej dyskusji zainspirował ich cytowany wyżej początek Ewangelii św. Jana. Ostatecznie odrzucili koncepcję przedwieczności Koranu, ponieważ mogło by to naruszyć ich główną prawdę wiary, że istnieje tylko jeden Bóg.
Wróćmy jednak do porównania Jezusa i Mahometa. Między nimi istnieje wiele ciekawych analogii i jeszcze bardziej ważnych przeciwieństw. Obydwaj w młodości chodzili do synagogi, gdzie poznawali religię mojżeszową. Jezus, był żydem i sam czytał po hebrajsku Stary Testament i osiągnął najgłębsze zrozumienie jego przesłania. Mahomet był kimś w rodzaju arabskiego prozelity, który mógł słuchać jedynie kazań rabinów i ich interpretacji Biblii. Żyjąc w politeistycznym środowisku w żydowskiej religii zafascynowała go wiara w jedynego Boga i koncepcja prawa, jako drogi zbawienia. Dla Jezusa pierwsze było oczywistością, a co do drugiego pokazał, że zachowanie prawa nie zbawia. W pewnym momencie obydwaj rozpoczęli swoją działalność kaznodziejską. Obydwaj doznali sprzeciwu ze strony swoich rodaków. Jezus w Nazarecie już na początku swojej działalności mało co nie zapłacił życiem za swoje słowa. Później oskarżany o naruszanie prawa mojżeszowego coraz bardziej doświadczał sprzeciwu ze strony elity swojego narodu. Mahomet podobnie musiał uciekać z Mekki, gdzie jego rodacy mieli mu za złe atakowanie wielobóstwa. I tutaj następuje pierwsza fundamentalna różnica. Po ucieczce do Medyny, która została uznana za początek ery muzułmańskiej, Mahomet już nie tylko słowem, ale i czynem głosi swoją naukę. Rozpoczyna się niekończące się pasmo wojen, prześladowań przeciwników, egzekucji. Mahomet staje się nie tylko przywódcą religijnym , ale również politycznym i wojskowym. Ze szczególną zaciekłością Mahomet prześladuje te plemiona arabskie, które najpierw przyłączyły się do niego, a potem odeszły od jego wiary. Koran bez końca poucza muzułmanów, że wobec takich ludzi nie może być litości i każdy muzułmanin ma obowiązek walki z nimi.
Tymczasem Jezus doświadczając coraz większych prześladowań, stara się na ile to możliwe ujść z ręki przeciwników, ale zarazem kategorycznie sprzeciwia się jakiejkolwiek przemocy. Na zło jego uczniowie mają odpowiadać dobrem. Co więcej Jezus ostrzega ich, że jeśli chcą go naśladować, to sami muszą być gotowi na znoszenie prześladowań. Drogą Jezusa jest krzyż i miłość nieprzyjaciół. Taka nauka przeraża jego uczniów, a dla Mahometa i jego naśladowców jest nie do przyjęcia i absurdalna. Muzułmanin ma rozprzestrzeniać naukę islamu na całym świecie i jeśli są ku temu powody ma prawo w imię Allaha stosować przemoc. Wrogów Boga i nieprzyjaciół należy niszczyć. Ostatecznie Jezus uznaje, że nie może dalej unikać konfrontacji i idzie na spotkanie swojej śmierci do Jerozolimy. W momencie aresztowania jasno mówi Piotrowi, że przemoc nie jest jego drogą i że jeśliby chciał mógłby w jednej sekundzie zniszczyć swoich przeciwników. Tymczasem Mahomet i jego naśladowcy poprzez systematyczne podboje i działania polityczne opanowują kolejne terytoria. Jezus umiera na krzyżu. Muzułmanie uważają coś takiego za niemożliwe do pogodzenia z Boża sprawiedliwością i wszechmocą. Według nich Bóg w ostatniej chwili uratował Jezusa, najdoskonalszego wśród ludzi, który nie mógł doświadczyć cierpienia i wróci na ziemię w dniu sądu ostatecznego, aby osądzić wszystkich. Cierpienie dla muzułmanina to tylko kara za grzechy i doświadczają go nieprzyjaciele Boga. Przez pierwsze wieki chrześcijaństwo jest religią prześladowaną i świat rzymski zostaje zdobyty krwią męczenników, przykładem życia wyznawców Jezusa i ich wiarą. Przeciwnie pierwsze i największe rozprzestrzenianie się islamu, trudno sobie wyobrazić bez siły militarnej. Z tego właśnie powodu stosowanie przemocy przez niektórych współczesnych nam muzułmanów nie można uznawać za jakąś aberrację i wynaturzenie podstaw religii Mahometa. Przemoc może być w islamie usprawiedliwiona. Nie znaczy to oczywiście, że każdy muzułmanin musi ją popierać. W Koranie wyróżnia się dwie grupy sur: mekkańskie i medyńskie. Te pierwsze bardziej kładą nacisk na pokojowe współistnienie ludzi różnych religii wierzących w jednego Boga, te drogie podkreślają potrzebę czynnej walki z niewiernymi i wrogami islamu. W zależności od tego do których fragmentów odwołuje się muzułmanin, mamy dwie możliwe wersje islamu. Obie jednak są tak samo wiarygodne i znajdują swoje oparcie w Koranie.
opr. mg/mg