Na straconej pozycji?

Coraz częściej pacjenci, którzy nie mają obecnie dostępu do opieki zdrowotnej lub jest ona mocno utrudniona, mówią, że to nie koronawirus zabija, a cała sytuacja w służbie zdrowia

O utrudnionym dostępie do leczenia w dobie koronawirusa, sytuacji pacjentów onkologicznych i wadze profilaktyki mówi prof. dr hab. n. med. Andrzej Kawecki, dyrektor ds. klinicznych Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.

Coraz częściej pacjenci, którzy nie mają obecnie dostępu do opieki zdrowotnej lub jest ona mocno utrudniona, mówią, że to nie koronawirus zabija, a cała sytuacja...

Cała sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana, niż się ludziom wydaje, a każdy oczekuje prostych i łatwych recept. W tym przypadku tak nie jest. System opieki zdrowotnej w Polsce, jak i w innych państwach, ma po prostu swoją wydolność. W 2018 r. mieliśmy ok. 180 tys. wszystkich łóżek szpitalnych w Polsce. Wirus ten jest bardzo zakaźny, więc bez kontroli w krótkim czasie będzie w stanie zakazić ogromną rzeszę ludzi. Dlatego, nawet jeżeli przyjmiemy, że 5-10% ludzi wymaga wzmożonej opieki szpitalnej, tlenoterapii, sterydów czy respiratora, to my - lekarze - nie będziemy w stanie im wszystkim pomóc. A jeśli do tego dojdą kolejni pacjenci, z innymi schorzeniami, sytuacja nie będzie lepsza, wręcz przeciwnie - stanie się jeszcze gorsza, bo oni są w grupie ryzyka. I o to w tym wszystkim chodzi, dlatego musimy spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa. Wirus daje różne objawy, różne skutki, bywa śmiertelny, ale jego zjadliwość polega na możliwości doprowadzenia do zawału naszej ochrony zdrowia.

Utrudnienia, oczywiście, występują. Personel medyczny to ludzie, którzy mają swoje życie i, jak wszyscy inni, chorują, ulegają zakażeniu, muszą być na kwarantannie po kontakcie, więc siłą rzeczy - w trosce o zdrowie pacjentów - nie mogą ich przyjmować w tym momencie. My, jako Narodowy Instytut Onkologii, poza sytuacjami epidemicznymi nie przerywamy leczenia i przyjmowania pacjentów. Ale nie możemy ich też narażać.

Jeżeli pacjenci oczekują poprawy sytuacji, to - póki nie ma leku lub szczepionki czy szybkich wiarygodnych testów - wszyscy solidarnie jako Polacy musimy przestrzegać reżimu sanitarnego i w ten sposób dbać o siebie wzajemnie.

Codziennie w Polsce na nowotwory umiera ok. 400 osób. Wstrzymywanie przyjęć na oddziały onkologiczne budzi zrozumiały lęk wśród pacjentów onkologicznych. Do tego pojawiają się informacje o wstrzymywaniu planowych zabiegów - czy dotyczy to również onkologii? Zdarzają się sytuacje, że chemioterapia lub radioterapia zostają przerwane?

W sytuacji pandemii każdy podmiot medyczny był, jest lub będzie nią dotknięty, więc w ramach dochodzeń epidemicznych, zarządzanych kwarantann mogą się zdarzać przesunięcia zabiegów lub wizyt ambulatoryjnych. Jednak my, jako kadra zarządzająca Narodowym Instytutem Onkologii, robimy wszystko, żeby przesunięcia były jak najkrótsze i nie pojawiały się przerwy w leczeniu. Ostateczną decyzję zawsze podejmuje lekarz prowadzący, bo w przypadku jednych osób nie można przerwać czy przesunąć leczenia, a w przypadku innych nie będzie to miało negatywnych skutków klinicznych. Jeżeli pacjent wymaga interwencji, natychmiast staramy się zapewnić mu pomoc i personel do tego celu. Bardzo apeluję, by pacjenci się nie denerwowali, ale zaufali lekarzom. Zawsze na pierwszym miejscu dla nas jest zdrowie pacjenta i mimo bardzo trudnej, wyczerpującej sytuacji ciągłość leczenia onkologicznego w NIO jest zachowywana.

Mieszkańcy mniejszych miejscowości, gdzie szpitale powiatowe, lokalne zostały przemianowane na jednoimienne, czują się porzuceni - nie wiedzą, gdzie szukać pomocy, kontynuacji leczenia, nikt im nie podpowiada, dokąd jechać. Co mają robić?

To pytanie raczej do osoby zajmującej się systemem opieki zdrowia w czasie pandemii i jakiegoś sztabu koordynacyjnego. Jeśli chodzi o naszą dziedzinę, pacjenci onkologiczni mogą skorzystać z dowolnej placówki w kraju. Z podejrzeniem nowotworu, z rozpoznaniem nowotworu można zadzwonić np. do nas do rejestracji i zapisać się na teleporadę lub wizytę, w zależności od stanu zdrowia i rozpoznania. Działają u nas badania profilaktyczne, więc jeżeli np. jakaś pani potrzebuje mammografii i się kwalifikuje na nią, może ją u nas wykonać, a my robimy wszystko, by mogła to zrobić w sposób maksymalnie bezpieczny. W przypadku nowotworów nie wolno zwlekać, bo jest on znacznie groźniejszy niż koronawirus.

Diagnostyka w regionie także kuleje. Amazonki ze stowarzyszenia RakOut przyznają, że dzwonią do nich kobiety, które np. wyczuły guz w piersi, ale nie mają szansy, by wykonać USG na NFZ. Za to prywatnie nie ma z tym problemu...

W Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie diagnostyka pracuje i nie przerywamy jej. Jeżeli jest podejrzenie nowotworu, zapraszamy. Zrobimy diagnostykę i w razie stwierdzenia, że to nowotwór, natychmiast wdrożymy leczenie - im wcześniej, tym lepiej. Naprawdę ciężko mi się wypowiadać za inne ośrodki, przypuszczam, że duże specjalistyczne szpitale onkologiczne również dają sobie radę. Co to takich sytuacji, myślę, że dobrym pomysłem jest zwrócić się do NFZ z prośbą o wyjaśnienia.

Ograniczenia w jeszcze większym stopniu dotykają pacjentów, którzy nowotwór już pokonali - ich wizyty są odwoływane lub przesuwane na odległe terminy, bo pacjenci chorzy mają pierwszeństwo. To zrozumiałe, jednak jak długo może potrwać taka sytuacja?

U nas wizyt kontrolnych nie zaniechaliśmy, natomiast zgodnie z zaleceniami towarzystw onkologicznych zmieniliśmy ich rytm i częściej korzystamy w tych przypadkach z porady zdalnej. Jeżeli pacjent nie zauważa u siebie niepokojących objawów, nie ma sensu narażać jego i personel na ryzyko ewentualnej transmisji wirusa. Jeżeli w trakcie takiej porady pojawia się choć cień wątpliwości, onkolog powinien wdrożyć procedurę sprawdzenia, i tak najczęściej się dzieje. Obawiam się, że tego typu sytuacja potrwa do końca pandemii, choć z drugiej strony niektóre z tych przyjętych z konieczności rozwiązań nie są złe i - moi zdaniem - pozostaną z nami już na dłużej.

Coraz głośniej mówi się, że pacjenci onkologiczni stoją na straconej pozycji. Czy nie okaże się, że za pół roku, rok śmiertelność z tego powodu będzie znacznie wyższa? Szacuje się, że brak diagnozowania i leczenia nowotworów przez ostatnie kilka miesięcy, a także kolejne pochłonie co najmniej 10 tys. ofiar.

Obawiamy się tego. Już dziś obserwujemy, że zaczyna się zgłaszać więcej pacjentów w bardziej zaawansowanych stadiach nowotworów. Słyszymy też, że wcześniej nie przyszli, bo „bali się koronawirusa”. Proszę Państwa - tu apeluję do pacjentów - koronawirus jest groźny, ale zapewniam, że nowotwór jest znacznie groźniejszy. Koronawirusa nawet pacjent onkologiczny może przejść łagodnie, nowotwór złośliwy nie będzie łagodny. Nieleczony jest śmiertelny. Z racji tego prosimy o niezaniedbywanie badań profilaktycznych, zgłaszanie się na nie, zgłaszanie się w przypadku podejrzenia nowotworu lub niepokojących objawów. Proszę pamiętać, że lekarz rodzinny może wystawić kartę DILO, która umożliwia szybką diagnostykę. Proszę się o nią u lekarzy upominać, jeżeli sami tego nie zaproponują.

Co robić w sytuacji, kiedy podejrzewamy u siebie chorobę nowotworową? Czytać instrukcje, pytać czy raczej natychmiast zgłosić się do lekarza?

Najprościej zgłosić się do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Jeżeli stwierdzi podejrzenie nowotworu, powinien wystawić kartę DILO. Następnie trzeba skontaktować się z placówką onkologiczną i zarejestrować, podając, że ma się taką kartę, bo wówczas pacjent zostanie objęty szybką ścieżką diagnostyczną, zaś w przypadku potwierdzenia nowotworu szybko zostanie wdrożone leczenie. Nie ma sensu jechać na SOR, bo on jest dla przypadków nagłych. Onkologia ma swoją ścieżkę i ona działa.

Proszę też, by pacjenci po usłyszeniu diagnozy „podejrzenie nowotworu” nie wpadali w panikę. Statystyki naprawdę znacznie się poprawiły i postęp w leczeniu nowotworowym jest tak ogromy, że dziś możemy śmiało powiedzieć, że rak to nie wyrok. Owszem, czasem i takie bywają, ale jest ich coraz mniej - pod warunkiem wczesnego wykrycia i niezwlekania z diagnostyką.

Dziękuję za rozmowę.

Echo Katolickie 44/2020

Echo Katolickie 44/2020

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama