Wspólny posiłek rodzinny to same korzyści i dla ciała, i dla ducha!
fot. Dominik Różański
Tomasz Adamek — najbardziej utytułowany polski bokser znany z przywiązania do katolicyzmu w wywiadzie dla „Mojej Rodziny” o swojej rodzinie powiedział: „Kiedy możemy, to celebrujemy wspólne spożywanie posiłku — stół nas łączy i ubogaca”.
Do nie tak dawna narzekano, że w okresie PRL rodzina nie miała dla siebie czasu, bo dorośli pracowali, a dzieci wychowywała szkoła, co niekorzystnie miało odbijać się na ich rozwoju i ograniczać rolę rodziców w kształtowaniu osobowości i charakteru własnego dziecka.
Dziś władze państwowe nie kładą już takiego nacisku na rolę oświaty w wychowywaniu dzieci, jednak wraz z postępem cywilizacyjnym i rozwojem gospodarczym niewdzięczną rolę koncesjonariusza wspólnie spędzonego czasu z rodziną przejął obecny system pracy wymagający od obojga rodziców pozostawania poza domem nawet do 12 godzin. Gdy doliczymy do tego czas na dojazdy do pracy często zdarzają się takie okresy, że dziecko widzimy dosłownie przez kilkanaście minut dziennie, nie mówiąc już o chwili na wspólną zabawę, rozmowę czy wieczorne czytanie.
Jak w takich napiętych okresach czasu od poniedziałku do piątku gdy pracujemy radzić sobie z tym problemem, by członkowie rodziny nie okazywali się tylko wspólnymi lokatorami pod jednym dachem? Wydaje się, że odpowiedzią i rozwiązaniem może być wygospodarowanie, zaplanowanie i poświęcenie cennego czasu na wspólny posiłek.
Od razu można zaznaczyć, że planując wspólne posiłki należy realistycznie określić ile ich może być w ciągu dnia. Bywa bowiem tak, że jeśli poranne śniadanie czy kolacja dają się czasowo przewidzieć i łatwiej je zorganizować, to na pewno o wiele trudniej będzie nam zaplanować wspólny obiad. Nie oszukujmy się - jako rodzice często spędzając cały dzień w pracy chcemy czy nie, mamy pieniądze czy nie mamy, idziemy na obiad w czasie pracy, bo odczuwania głodu nie można powstrzymać.
Z drugiej strony nasze dziecko również będąc w przedszkolu lub w szkole ma wykupione obiady. Gdy przychodzi do domu, to wcale nie chce z nami ponownie zjadać zupy i drugiego dania, bo jadło przecież w szkole, a jedynie co go interesuje z jedzenia to „coś słodkiego”. Poza tym pracując w najlepszym przypadku zwyczajowo od 8-16 i nie musząc zostawać po godzinach, dziecko odbieramy najwcześniej godzinę po pracy, by na godz. 18.00 przygotować... obiad.
Często pojawiają się innego rodzaju problemy, które burzą nasz starannie zaplanowany posiłek i wspólną w jego czasie rozmowę. Szczególnie, gdy nie sprawdzimy jadłospisu w szkolnej stołówce, a np. w piątek planujemy przyrządzić rybę podczas gdy nasze dziecko — co bywa częstym zwyczajem w piątkowym jadłospisie szkolnych stołówek — już ją jadło. Utrzymanie wtedy dziecka przy stole bez jedzenia lub z deserem, który zje wcześniej od nas jest wręcz niemożliwe. Nie jest więc najlepszym rozwiązaniem planowanie wspólnego obiadu w takich sytuacjach.
Wydaje się, że najlepszą okazją do wspólnego posiłku pozostanie śniadanie i kolacja, gdyż przed i po nich podejmujemy codziennie czynności podobne do tych, które wykonuje dziecko, a więc budzenie się, mycie, przyszykowanie do wyjścia, układanie do snu, wyciszenie, itd. Wtedy niejako posiłek jest jednym z naturalnych elementów następującej po sobie układanki codziennych czynności bardziej zrozumiałym dla dziecka, niż drugi obiad w ciągu dnia... o godz. 18.00, a więc praktycznie wieczorem.
Przygotowane śniadania ma to do siebie, że przeważnie zajmuje się nim osoba dorosła bez udziału dziecka, gdyż odczuwamy naturalną potrzebę by nasi milusińscy spali wtedy jak najdłużej i wypoczywali przed również dla nich męczącym dniem. Często rodzi się wtedy pokusa, że gdy dziecko śpi to rodzice wcześniej zjadają posiłek - by jak dziecko będzie jeść swój - dokończyć własne przygotowania - tatusiowie poprawiać krawaty, a mamusie dokończyć poranną toaletę makijażem, itp.
Wtedy najczęściej jedynym towarzyszem i rozmówcą naszego dziecka pozostaje telewizor, lecące w nim bajki z niekontrolowaną przez nas - zajętych dopinaniem ostatnich spraw przed wyjściem — treścią czy ryczące niezrozumiałe dla dziecka reklamy.
Postarajmy się więc tak zorganizować poranek by razem usiąść z dzieckiem, zjeść posiłek, zapytać co mu się śniło, przypomnieć co go dziś czeka w szkole, jakie mamy wspólne plany na popołudnie. Aby jak najdłużej spędzić ran czas z dzieckiem, a jednocześnie wykonywać standardowe czynności zanieśmy razem naczynia do kuchni i uprzątnijmy po sobie, pójdźmy razem umyć zęby i razem się ubierzmy wykorzystując każdą chwilę na rozmowę. Jako rodzice zdajmy sobie sprawę, że każda minuta jest cenna. Zobaczymy się przecież z nim dopiero za 10 godzin jeśli nie wypadnie nam coś nieoczekiwanego, co w dzisiejszym galopującym świecie często się zdarza.
Doskonałą okazją do dłuższej rozmowy jest zawsze kolacja. Dzieci naturalnie czują wieczorem przed snem, że muszą coś zjeść i same często pytają „kiedy kolacja”. Przy niej właśnie oprócz rozmowy możemy także zaangażować dziecko na dłużej proponując wspólne jej przygotowanie w czynnościach adekwatnych do wieku dziecka, jego umiejętności manualnych i bezpieczeństwa obchodzenia się ze sprzętem AGD.
Angażując dziecko w przygotowanie kolacji dajemy mu do zrozumienia, że jest dla nas takim samym równoprawnym członkiem rodziny jak inni, chwaląc za poukładane talerze i sztućce dajemy mu odczuć, że jest doceniane i kochane, uczymy także w tym momencie obowiązków i ról społecznych. Jest jeszcze jeden atut wspólnych przygotowań posiłków. Dziecko zawsze z większą ochotą zjada lub chociażby spróbuje potrawy, które samo zrobiło.
Kolację należy zaplanować tak, by nie kolidowała z ulubioną wieczorynką naszego dziecka. Przy czym nie należy za wszelką cenę i uparcie na przekór dziecku ustalać sztywną godzinę kolacji, która zawsze będzie w czasie bajki. I nie chodzi tu o dawanie pierwszeństwa telewizorowi przed kolacją, ale pamiętać należy, że nasza pociecha jest tylko dzieckiem, a dobrze dobrana bajka telewizyjna i w odpowiedniej ilości zawsze je odstresuje, wprawi w dobry humor lub zachęci nawet do pozytywnych działań.
W czasie kolacji możemy podsumować dzień i zapytać co wydarzyło się w szkole, przedszkolu. Nastawmy się wtedy bardziej na słuchanie, niż mówienie. To właśnie dziecko powinno opowiadać co przeżyło. To ono uczy się nowych rzeczy każdego dnia, odkrywa nowe zjawiska, doświadcza nowych emocji. Nie przynudzajmy wyłącznie między sobą o tych samych historiach z pracy. Dajmy się dziecku wypowiedzieć, ale też ciągle dopytujmy i wyciągajmy jak najwięcej informacji z każdego zdarzenia. Warto czasem podrążyć jakiś temat mimo początkowego oporu dziecka, gdyż możemy nie tylko mieć obraz jak funkcjonuje placówka, której opiece pozostawiliśmy naszą pociechę na cały praktycznie dzień, ale również poznać zdanie i emocje dziecka, które często nie wypowiada od razu.
Pamiętajmy, że główną zasadą wspólnych posiłków jest bezwzględne wyłączenie telewizora lub radia, gdyż wtedy nie mamy najmniejszych szans nawet przy dobrych chęciach skupić się na rozmowie. Warto wcześniej ustalić taką zasadę z dzieckiem, że przy rodzinnych posiłkach telewizor jest wyłączony. Jeden z rodziców może także za każdym razem jak mantrę wypowiadać spokojnym, ale stanowczym głosem magiczną formułę: „Wyłączamy teraz telewizor”, co nie będzie rodzić u dziecka niepotrzebnych pytań czy niezrozumienia i wyraźnie da dziecku sygnał o naszych zamiarach.
Przedstawione tutaj zasady wspólnych posiłków nie są receptą uniwersalną. Mogą zmieniać się w zależności od wielkości rodziny, charakteru dzieci, rodzaju pracy rodziców czy własnych upodobań. Każdy jednak musi pamiętać, że aby dziecko chciało z nami rozmawiać, gdy będzie nastolatkiem powinniśmy najpierw nauczyć sami się go słuchać. Sprawmy by gdy osiągnie trudny młodzieńczy wiek chciało rozmawiać o swoich pierwszych problemach najpierw właśnie z nami, jego rodzicami. Jak pokazuje doświadczenie wielu rodzin pozwoli nam to w przyszłości uniknąć wielu niepotrzebnych przykrych sytuacji na rozwiązanie, których będzie wtedy już za późno.
opr. mg/mg