Do wykorzystania także w pracy z dziećmi i młodzieżą w szkole
do wykorzystania także w pracy z dziećmi i młodzieżą w szkole
Co będę robił na następnym spotkaniu?
Pytanie takie zadają sobie często proboszczowie i prowadzący grupy ministrantów.
Trudniejszym dziś stało się prowadzenie spotkania, pobudzenie do żywego uczestnictwa, ponieważ ministranci przychodzą z coraz większymi oczekiwaniami, a ciągle mniej przynoszą ze sobą własnych propozycji.
Willi Hoffsümmer przedstawia w swej książce 33 praktyczne propozycje spotkań, które mogą pomóc w budowaniu wspólnoty wśród ministrantów i pogłębieniu ich wiedzy religijnej, co często jest niemożliwe na katechezach.
Każda propozycja spotkania podzielona jest na trzy części: na początek medytacja, jeśli to możliwe przed krzyżem; część zasadniczą stanowi zajmujące wprowadzenie w jakiś temat religijny, na przykład: „Przedstawiają się nam osoby ze Starego Testamentu”, „Poznajemy Rok kościelny”, krzyżówka religijna i wiele innych. Każde spotkanie w grupie kończy się wspólną zabawą.
Nie trzeba właściwie dodawać, że propozycje „33 spotkań z ministrantami” mogą być wykorzystane w wielu innych formach; książka ta, to nieprzebrana kopalnia dobrych pomysłów.
W mojej parafii, obejmującej dwie małe miejscowości (razem licząc, niewiele ponad dwa tysiące katolików), dzieci i młodzież uczęszczają do jedenastu różnych szkół, z których żadna nie leży na terenie mojej parafii! Młodzież widzi się praktycznie tylko rano, na przystanku autobusowym, nie wie jednak co to wspólnota, ponieważ także czas wolny spędza we wszystkich możliwych towarzystwach w okolicy. W grupach kościelnych widzę wielką szansę zbudowania wspólnoty w ogóle, w całej miejscowości czy parafii, także poprzez uczestnictwo w niedzielnych Mszach świętych. W wielu parafiach księża poza Mszą świętą dla dzieci szkolnych, nie mają żadnego kontaktu ze szkołą, dziećmi i młodzieżą. W spotkaniach z ministrantami widzę szczególną możliwość, by podnosić poziom wiedzy religijnej, zwłaszcza że katecheza często przepada lub jest niewystarczająca. Dlatego grupy ministrantów są szczególnie bliskie memu sercu. Od wielu lat mam w parafii ponad 100 ministrantów, którzy spotykają się cotygodniowo, niekiedy nawet w dziewięciu w różnych grupach wiekowych (dwie trzecie chłopców w wieku ponad 13 lat). Spotkania odbywają się na przemian w obydwu miejscowościach, należących do mojej parafii, co pozwala na wspólne wzrastanie dzieci i młodzieży. Należę jeszcze do tych proboszczów, którzy sami uczestniczą w spotkaniach i cotygodniowo rezerwują sobie czas na takie spotkanie. Poza tym każda grupa ma dwóch prowadzących dorosłych i dwóch prowadzących spośród młodzieży, którzy razem ze mną przygotowują każde spotkanie. Oni przejmują prowadzenie spotkań, gdy ja nie mogę uczestniczyć z powodu innych zajęć. Raz w roku jedziemy z dwoma lub trzema grupami na krótkie ferie np. do schroniska młodzieżowego, ponieważ nie ma lepszego środka na budowanie wspólnoty, jak wspólne przebywanie przez kilka dni poza miejscem zamieszkania. Ważnym jest również, by spotkania z ministrantami nie stały się dodatkowymi lekcjami religii. Dlatego od każdej grupy należy wymagać, by były pomocą w osobistym „wzroście” uczestników, a w postawie ministrantów religijny wymiar spotkania powinien być bardziej widoczny — czy odróżniają się spośród jakichkolwiek innych grup? Wspólnocie sprzyjają też „światowe” ugrupowania przez to, że często są lepsze, niż nasze.
Wszystkie propozycje spotkań, podzielone zostały na trzy części: medytacja na rozpoczęcie, propozycja spotkania, zabawa na zakończenie.
Rozmyślanie takie znajduje się z reguły na początku; musi ona przeniknąć całą grupę, by stworzyć prawdziwie chrześcijańską atmosferę. Medytacja może odbyć się przed samodzielnie przygotowanym dużym krzyżem: trzeba tylko zbić dwa konary brzozowe i powiesić lub oprzeć o ścianę; ewentualnie pod krzyżem można ułożyć trochę kamieni. Krzyż można przyozdobić odpowiednio do okresu liturgicznego: w Adwencie jodłową gałązką na skrzyżowaniu belek; w Wielkim Poście drutem kolczastym (= nędza, cierpienie); w okresie Wielkanocy kwiatami; na Zesłanie Ducha Świętego „ognistymi językami”... Już patrzenie na taki krzyż przez cały rok, oddziaływuje w długotrwały sposób. Na początku grupa powinna się wyciszyć (ważna jest tu też punktualność) — by to ułatwić, można wykorzystać spokojną muzykę medytacyjną lub zapalić świecę, stojącą przy krzyżu. Następnie w ciszy, wypowiadane są przygotowane myśli. Na każde spotkanie przygotowane zostały dwie propozycje medytacji, z których można wybrać jedną. Teksty te w 80% odpowiednie są dla młodzieży powyżej 13 roku życia. Na spotkaniu z młodszymi, myśli do medytacji powinny byś sformułowane w prostszy sposób, może nawet „na żywo”, z odniesieniem do aktualnych wydarzeń (dwóch kolegów z grupy będzie miało egzamin, katastrofa samolotu z 300 pasażerami na pokładzie, koledze urodziła się siostrzyczka...).
Istotnym w przeprowadzeniu medytacji, którą mogą przygotować także sami uczestnicy jest to, by recytować w „medytacyjny” sposób! Potrzebna jest chwila ciszy po każdym zdaniu, by w niej mógł przemówić Bóg! Najlepszy tekst przestaje oddziaływać, gdy czytany jest jednostajnie i bez odpowiedniej przerwy. Dlatego też tekst medytacji powinien odczytywać sam prowadzący grupę. (Konkretnie: kropka, jako znak przestankowy, wymaga w tej sytuacji przynajmniej pięć sekund ciszy, o wiele więcej myślnik!) W normalnym przypadku medytacja nie powinna przekroczyć pięciu minut, ponieważ chłopcy nie mają zazwyczaj zbyt dużej cierpliwości. Wskazany byłby tu także wspólny śpiew.
Powinna sprawić radość, przynajmniej ożywić i uatrakcyjnić naukę, oraz umożliwić wypowiedź możliwie wielu zmysłom, nie tylko głowie. Także „zarządzona” dyskusja powinna być zajmująca. Mam nadzieję, że nie są to zbyt duże obietnice. Prowadzącym grupy nie zostało oszczędzone techniczne przygotowanie (np. wypisanie kartek), jednak wiele propozycji wymaga tylko tego, by je skopiować na kserokopiarce i odpowiednio porozcinać. Niekiedy musicie wybrać spośród wielu możliwości tę, która jest w danej chwili najbardziej odpowiednia dla danej grupy.
Ostatnie wrażenie wyniesione ze spotkania zapisuje się w pamięci najbardziej i dlatego jest decydujące. W trakcie spotkania może zrodzić się u niektórych uczestników gniew — już nawet podczas medytacji na początku, ale należy pokonać go podczas zabawy na koniec spotkania; dlatego zawsze musimy mieć odpowiednią ilość czasu. Z reguły należy wybrać spośród wielu propozycji zabaw. Są zabawy proste, jednak porywające, i bez potrzeby wielkich wydatków na materiały. — Uwaga! Im starsza młodzież, tym bardziej „dziecięce” zabawy uznane być mogą za nieodpowiednie. Być może starsza młodzież wolała by posłuchać na zakończenie muzyki z dobrej płyty.
Liczba „33” w tytule niniejszej książki daje się podzielić. Wiele propozycji posiada pewien program, dający się w pełni rozwinąć tylko podczas kilku spotkań. Efekt nauki może się ujawnić po kilku spotkaniach, dlatego niektóre propozycje posiadają powtórki przez prawie dwa miesiące. Ponadto na końcu rozdziału naszkicowane zostały dodatkowe propozycje spotkań na różne okresy Roku kościelnego pod nazwą „Inne propozycje...”. W mojej „ofercie”, o wiele łatwiejszej do skopiowania niż w innych książkach, wyszedłem z założenia, że w prawie każdej współczesnej, dobrze urządzonej kancelarii parafialnej, znajduje się już kserokopiarka.
Opuszczonych zostało wiele zasadniczych problemów: dlaczego ktoś pragnie zostać ministrantem? Włączenie grupy do jakiegoś innego stowarzyszenia? Msza święta: uczta czy ofiara? itd. Opuszczone też zostały ćwiczenia praktyczne dotyczące rozmaitych posług, np. podczas sprawowania sakramentu chrztu, małżeństwa, pogrzebu, nabożeństw i w ogóle częste ćwiczenia w kościele, szczególnie z młodszymi ministrantami; nie uważam, by tematy takie były zbyteczne, jednak w każdej parafii odbywa się to w nieco inny sposób... Niniejsza książka pragnie być tylko niczym jeden z kamyków w mozaice wielu książek, które pojawiły się w ostatnich latach, i po części bardzo dokładnie omawiają te problemy. Brakuje też propozycji uwzględniających fakt, że miłą atmosferę spotkań stwarza wspólne ognisko, zabawa w kręgle itp., jednak mieć tu trzeba na uwadze inne grupy, np. harcerzy czy KSM, które być może większy akcent kładą na zabawę, własną twórczość, śpiew czy wspólne wyjazdy. (Ważne jest wyznaczenie granic programu: musi uwidocznić się, że w grupie ministrantów główny akcent położony jest na religii.)
Nie zawsze też zwracamy uwagę na to, że prowadzący grupę nie jest wielkim czarodziejem, który zawsze coś ze sobą przynosi i ma pomysł na wszystko. Grupa powinna współdecydować i brać odpowiedzialność za wszystko, co się dzieje; bierze udział w konkretnych przygotowaniach; samych konsumentów mamy już w wystarczającej ilości!
Można przygotować doskonalsze propozycje spotkań, a mimo to znajdzie się ktoś, kto powie: „Nie mam ochoty” albo: „To wszystko mnie nudzi” i opuści grupę. Naturalnie, powinniśmy wtedy pytać samych siebie, czy zrobiliśmy wszystko, by dobrze się przygotować. Jednak nie możemy jednym spotkaniem przeciwdziałać niewystarczającym przykładom rodziców i często rozkładającemu wpływowi pogańskiego środowiska. Kiedy więc grupa rozpada się, błędów nie koniecznie musimy doszukiwać się u samych siebie.
Na koniec życzę wielu sukcesów wszystkim, którzy zechcą wykorzystać tę książkę w swojej pracy. (Jakkolwiek „sukces” nigdy nie jest do końca Boży!)
Mój adres, pod który można kierować sugestie lub krytykę:
Willi Hoffsümmer
Glescher Straße 54
D — 50126 Bergheim — Paffendorf
Fax: 02271 / 43857
opr. ab/ab