Droga Krzyżowa - rozważanie
Jezu, zostałeś skazany na śmierć przez ukrzyżowanie, chociaż nie dopatrzono się winy. Przyjąłeś ten wyrok z pokorą i miłością.
Dziękuję Ci, że przyjąłeś wolę Ojca. Dzięki temu ja dzisiaj nie piję. Proszę Cię, pomóż mi, abym na drodze trzeźwego życia uczył się szanować ludzi takimi, jakimi są; żebym o żadnym człowieku nie myślał źle, bo nie znam całej prawdy o nim. Prawdę znasz tylko Ty, dlatego nam wybaczasz.
Jezu, wraz z tym ciężkim krzyżem bierzesz ciężar ludzkiego grzechu. Trudno zrozumieć, że ten ciężki krzyż przyjmujesz z miłości do człowieka.
Coraz mocniejsze uzależnienie od alkoholu powodowało, że oddalałem się od Boga, zatracałem swoją godność, nie miałem szacunku dla samego siebie. Rodzinie zadawałem ból i cierpienie.
Jezu, pomóż mi, abym w trzeźwym życiu umiał odróżniać dobro od zła, abym stawał się lepszym człowiekiem. Proszę Cię, pomóż mi, abym przez całe trzeźwe życie krzyż, który wziąłeś na swe ramiona, darzył miłością, a umierając, trzymał go w dłoniach.
Jezu, jak ciężki musiał być krzyż, skoro nie mogłeś go udźwignąć. Jaki jest ciężar zła wyrządzanego we współczesnym świecie z powodu różnych uzależnień?
Na mojej drodze uzależnienia alkoholowego podejmuję pierwszą próbę niepicia. Siła uzależnienia jest jednak większa od chęci niepicia. Ta próba nie powiodła się.
Jezu, w moim trzeźwym życiu proszę Cię, pomóż mi, aby przez szczerą modlitwę wzmacniała się moja wiara w Boga; abym przez pracę nad sobą pokonywał siłę uzależnienia. Dziękuję Ci za ludzi, którzy pomagają mi w tym.
Jezu, na drodze krzyżowej spotykasz Matkę. Obdarzyła Cię spojrzeniem pełnym cierpienia i miłości, jakby chciała powiedzieć: „Synu, ja tego nie rozumiem, ale wierzę, że Ty doskonale wiesz, co jest potrzebne, aby zbawić ludzkość”.
Na mojej drodze choroby alkoholowej pierwszymi osobami, które mi mówiły, że za dużo piję, byli moi rodzice.
W trzeźwym życiu proszę Twoją Matkę, aby pomogła mi wynagrodzić krzywdy wyrządzone bliskim.
Jezu, na drodze krzyżowej spotykasz Szymona Cyrenejczyka. Ten dobry człowiek pomaga Ci nieść krzyż. Przyjąłeś tę pomoc z miłością.
Na mojej drodze choroby alkoholowej uzależnienie staje się coraz mocniejsze. Piję coraz więcej i coraz częściej. Z powodu mojego upijania się coraz bardziej cierpi moja rodzina.
Jezu, na drodze trzeźwego życia spojrzyj na mnie z taką miłością, jak na Szymona Cyrenejczyka. Pomóż mi, abym nauczył się cierpliwie znosić przykre doświadczenia życiowe, które przeżywam bez alkoholu; abym umiał godzić się z tym, czego nie mogę zmienić. Pomóż mi nieść pomoc bliźnim, szczególnie tym, którzy jej potrzebują i chcą.
Święta Weronika, przeciskając się przez tłum, ociera Twoją skrwawioną twarz. Odważna z niej kobieta. Na jej chuście pozostawiłeś wierne odbicie swojego świętego oblicza. W ten sposób wynagrodziłeś jej odwagę.
W mojej coraz bardziej rozwijającej się chorobie alkoholowej brakowało odwagi, żeby powiedzieć: „Nie piję, dziękuję”. Ta odwaga była tłumiona fałszywym wstydem.
Jezu, w trzeźwym życiu pomóż mi, abym odważnie, tak jak święta Weronika, stawał u Twego boku; abym odważnie mówił „nie”, gdy czuję zagrożenie dla trzeźwego życia oraz wiary w Boga. Pomóż mi, abym czynił jak najwięcej dobra, a przez to nosił w swojej duszy Twe święte oblicze.
Jak ciężki musiał być krzyż. Musiałeś być bardzo osłabiony, kiedy upadłeś po raz drugi. Dzisiaj jest tyle cierpień, bólu i niesprawiedliwości. Jezu, jak długo to wszystko będzie trwało, ile jeszcze potrzeba upadków?
Na mojej drodze choroby alkoholowej podejmuję drugą próbę niepicia. Znów się nie udaje. Znowu siła uzależnienia jest większa od chęci niepicia. Życie moje i mojej rodziny staje się coraz bardziej podporządkowane alkoholowi.
Jezu, na drodze trzeźwego życia proszę Cię o siłę i wolę do pracy nad sobą.
Jezu, na drodze krzyżowej spotykasz płaczące niewiasty. Chociaż ból i cierpienie odbierają Tobie siły, pocieszasz je. Mówisz do nich życzliwie: „Nie płaczcie nade mną, córki jerozolimskie, ale nad sobą i nad synami swoimi”. Dla mnie jest to nauka, że powinniśmy żałować za postępowanie niezgodne z wolą Ojca i przeciwne Jego przykazaniom oraz za zło, które powstaje na skutek upijania się.
W moim pijanym życiu było dużo wylanych łez. Płakała mama, żona i dzieci. Płakałem też ja, gdy osiągnąłem dno. Ich pocieszeniem była gorąca modlitwa - moim wciąż alkohol.
Jezu, na drodze trzeźwego życia proszę Cię o pomoc, abym swoim postępowaniem nie ranił nikogo i aby nikt z mojego powodu nie płakał.
Jezu, upadasz pod krzyżem po raz trzeci. Sił jest coraz mniej, a bólu i cierpienia coraz więcej. Krzyż staje się coraz cięższy. Twój trzeci upadek spowodowały nasze grzechy, które powstają wskutek uzależnień.
Na mojej drodze choroby alkoholowej dzieje się coraz gorzej. Rodzina nie chce być ze mną. W pracy pojawiają się kłopoty.
Jezu, proszę Cię o silną wolę, abym w trzeźwym życiu nie poddawał się pokusom, które prowadzą do różnych uzależnień.
Jezu, stoisz na szczycie Golgoty. Obnażono Cię z szat, o które później rzucano losy. Jak dużo musiało być nienawiści i złości w tych, którzy chcieli pokazać Ciebie jako człowieka bez wstydu. A Ty przyjmujesz to wszystko z pokorą.
Z powodu coraz większego upijania się zrodziło się wiele zła. Wolałem o nim nie słyszeć. Broniłem się przed nim. Zapijałem je. W ten sposób powstał fałszywy wstyd.
Jezu, Twoje ciało i bliźnich, tak jak i moje, jest świątynią Boga, którego nie należy znieważać brakiem wstydliwości. Pomóż mi wyzbyć się fałszywego wstydu, który jest udręką trzeźwego życia.
Słychać już uderzenia młotów, którymi przybijano Twoje święte ręce i nogi do krzyża. Tymi rękami karmiłeś głodnych, uzdrawiałeś chorych, błogosławiłeś dzieci. Tymi nogami przeszedłeś nie tylko drogę krzyżową. Kiedy powiedziałeś: „Pragnę”, podano Ci ocet i żółć.
W mojej chorobie alkoholowej uderzenia młotów to niepotrzebnie wypite kieliszki wódki, które prowadziły do uzależnienia. Ocet i żółć to symbole alkoholowych libacji.
Jezu, proszę Cię, pomóż mi w trzeźwym życiu, abym nigdy nie sięgnął po alkohol, abym nie bał się trudności, bo pokonując je, poznaję wartość trzeźwego życia.
Już nadeszła godzina pojednania świata z Bogiem. Wola Boga wypełnia się w bólu i cierpieniu.
Na mojej drodze uzależnienia osiągam dno. Rodzina odwróciła się ode mnie. Mój stan psychiczny i duchowy staje się nie do zniesienia.
Jezu, pomóż mi, aby w moim trzeźwym życiu ofiara krzyża przyciągała nieustannie mnie do Ciebie. Za łotrem powtarzam: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swojego królestwa”.
Matko, trzymasz w swych świętych rękach Syna i obmywasz łzami rany, które powstały na skutek złego postępowania ludzi. Jest w Tobie dużo żalu, bólu i cierpienia. Serce Twoje przeszywa miecz boleści.
Na mojej drodze choroby alkoholowej nadchodzi okres Wielkiego Postu. Jest to czas na zastanowienie się nad sensem i celem życia. Postanawiam nie pić, chociaż nie wiem, czy potrafię. Udaje mi się wytrwać - można nie pić. Modlitwy rodziny zostają wysłuchane. Dzisiaj zaczynam rozumieć sens Twojej śmierci.
Jezu, pomóż mi w moim trzeźwym życiu, abym wynagrodził przez modlitwę i czyny wszelkie wyrządzone krzywdy spowodowane pijaństwem.
Jezu, nie czujesz już bólu i cierpienia. Twoje święte ciało zostało złożone w grobie. Po trzech dniach powstaniesz z martwych, żeby pokazać, że śmierć jest przejściem do życia wiecznego.
Dzisiaj w moim życiu nie ma alkoholu. Dużo i często się modlę. Dążę do tego, aby przywrócić rodzinie wartości, które zostały zaburzone przez alkohol. Uczę się być dla niej oparciem.
W tej drodze krzyżowej modlę się za tych, którzy potrzebują pomocy - za rodziny dotknięte chorobą alkoholową.
Tadeusz