Dotyczy życia na ziemi i wieczności. Jej krótkie, konkretne prośby brzmią nieco po żołniersku, ale są też pełne pokory, uniżenia, emocji i tęsknoty. Mocno wskazują na Jezusa jako źródło naszej mocy oraz świętości.
Modlitwa „Duszo Chrystusowa”, bo o niej mowa, powstała w XIV w. Popularność zyskała dzięki św. Ignacemu z Loyoli. Często bywa także nazywana Modlitwą św. Ignacego. Jest nie tylko odmawiana, ale też śpiewana, najczęściej w Wielkim Poście po Komunii św. Znają ją na pamięć wszyscy, którzy odbywali rekolekcje ignacjańskie. Warto ją nie tylko praktykować, ale też od czasu do czasu uczynić przedmiotem osobistej medytacji.
Poszczególne jej prośby przypominają, że na zbawienie nie można zasłużyć, ponieważ jest ono darem. Odwołując się do Ciała i Krwi, do Jezusowej męki i ran, modlimy się o nowe życie, o naszą paschę i przemianę. Ta modlitwa prowadzi nas także ku Eucharystii i głębszemu zjednoczeniu z Chrystusem, który daje nam siebie na pokarm.
W pierwszej kolejności odwołujemy się do Duszy Jezusa. Jego Dusza jest najczystsza i najdoskonalsza, najmocniej złączona z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym, dlatego ma moc uświęcania naszych grzesznych, pogubionych dusz. Ona może uczynić nas świętymi, podobnymi do Jezusa.
Krew i woda
Potem odnosimy się do Ciała Chrystusa. Trudno nie wspomnieć tu Jezusowych słów, który mówił, że kto spożywa Jego Ciało, będzie miał życie wieczne. Ono ma moc zbawczą. Nasz Pan daje nam siebie na pokarm. Ten Boży Chleb ma prowadzić nas ku niebu. Trzecia prośba dotyczy Krwi Jezusa, którą Chrystus poi nas w Eucharystii. Przypomina nam ona o doskonałej ofierze Jezusa złożonej dla odkupienia świata. Następny akapit mówi o wodzie z boku Chrystusa. Z tej rany, jak przypomina nam jedna z prefacji, wzięły początek sakramenty Kościoła. Woda odnosi nas szczególnie do łaski chrztu świętego, ale też do oczyszczenia w sakramencie pokuty. Później czytamy o Męce Chrystusowej, która umacnia człowieka. Jezus z miłości do nas stał się słaby, przyjął na siebie wszystkie ograniczenia, byśmy mieli siłę do powstawania z naszych upadków. W modlitwie nazywamy Jezusa „dobrym”. Przywykliśmy do tego określenia, ale ono bardzo wyraźnie pokazuje, że Jezus „przeszedł przez ziemię, dobrze czyniąc” i nawet teraz, gdy siedzi po prawicy Ojca, nie przestaje nas słuchać i nam błogosławić. On jest dobry dla każdego i każdemu dobrze czyni. Jest dobry, bo kocha.
Obroń mnie!
Ukrycie w ranach, o których wspomina modlitwa, odnosi nas do Izajaszowych słów: „w Jego ranach jest nasze uzdrowienie”. Przywykliśmy do kontemplowania własnych ran, ale kiedy zbliżymy je do ran Chrystusa, one zostają w Boży sposób uzdrowione lub uciszone, przestają krzyczeć, potrafimy się z nimi pogodzić i je przyjąć. O ich potędze mówi także modlitwa z poświęcenia paschału: „Przez swoje święte rany, jaśniejące chwałą, niech nas strzeże i zachowuje Chrystus Pan”.
W modlitwie św. Ignacego wołamy do Jezusa: „Nie dozwól mi odłączyć się od Ciebie”. Ta prośba wypływa z przeświadczenia o naszej kruchości i zmienności, o łatwości, z jaką przerywamy nasze trwanie w Chrystusie. Sami z siebie nie umiemy być wierni. Oddanie i zawierzenie są wielką łaską. „Od wroga złośliwego broń mnie” - wołamy dalej w modlitwie. Śp. o. Bronisław Mokrzycki SJ przypominał, byśmy pamiętali o charakterze naszego duchowego wroga, który nie walczy po rycersku, ale jest gniewny i pełen złej woli. Stawka tej walki jest ogromna. Nie wygramy jej bez pokory i tarczy sakramentów świętych.
Błaganie o niebo
Autor modlitwy swoimi prośbami objął także moment przejścia z życia ziemskiego do wieczności. Prosi w niej o to, by Jezus wezwał go do siebie, by przyjął go do nieba, by to była szczęśliwa śmierć w stanie łaski uświęcającej. Zapędzeni i zatraceni w codzienności zapominamy o odejściu z tego świata. Mało troszczymy się o to, jak będzie wyglądała nasza śmierć, nie przygotowujemy się do niej, a szkoda, bo to jeden z ważniejszych momentów życia i nie można w jego kontekście powtarzać: wszystko mi jedno.
Dwie ostatnie prośby dotyczą nieba. Mamy o nim mgliste wyobrażenie. Niektórzy wręcz twierdzą, że będzie tam nudno, skoro mamy tylko wielbić Boga. Tak mówi ten, kto nie rozpoznał Jego obecności i łaski w swoim życiu, kto Go nie doświadczył. Pewien rekolekcjonista powtarzał, że jeśli tu, na ziemi, nie umieliśmy adorować Chrystusa, nie mieliśmy dla Niego czasu, nie potrafiliśmy się zachwycić Jego łaską, bliskością i miłosierdziem, to i w wieczności nie odnajdziemy się w niebie. Wieczność spędzana w obecności świętych, których bardziej lub mniej poznaliśmy na ziemi, i nasze wspólne chwalenie Boga to najlepsza perspektywa dla tych, którzy naprawdę wierzą, kochają i czczą Pana.
Modlitwa św. Ignacego ma w sobie coś z ognia. Rzuca iskry, które rozpalają serce i budzą tęsknotę za Jezusem. Nie działa magicznie, nie należy do tych z gatunku „skutecznych” czy „specjalnych”. Pokazuje raczej, o co w pierwszej kolejności warto prosić. Wskazuje, co jest najważniejsze. Przypomina, że wszystko jest łaską. Ogarnia nasze życie od tu i teraz, poprzez chwilę śmierci i wieczność. Tłumaczy, w czym szukać ratunku i oparcia. Jest pokornym błaganiem, ale też wyrazem totalnego zawierzenia się Chrystusowi, uznaniem, że to nie ja, ale On może wszystko. I niech tak pozostanie.
Duszo Chrystusowa, uświęć mnie.
Ciało Chrystusowe, zbaw mnie,
Krwi Chrystusowa, napój mnie.
Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mnie.
Męko Chrystusowa - umocnij mnie.
O dobry Jezu, wysłuchaj mnie.
W ranach swoich ukryj mnie.
Nie dozwól mi odłączyć się od Ciebie.
Od wroga złośliwego broń mnie.
W godzinę śmierci mojej wezwij mnie.
I każ mi przyjść do Siebie,
Abym ze Świętymi Twymi chwalił Cię,
Na wieki wieków.
Amen.
Ojcze, dlaczego modlitwa „Duszo Chrystusowa” była tak ważna dla św. Ignacego Loyoli?
Ta modlitwa ma kilka poziomów. Jeden z nich dotyczy tego, że Ignacy wszystkiego, co jest w niej zawarte, doświadczył na sobie. Doznał tego od Jezusa. Uważał, że Chrystus jest szczególną Osobą Bożą w życiu człowieka, że jest posłany dla nas jako ratunek, jako Zbawca. Ignacy doświadczył na własnej skórze tego, że Bóg Ojciec daje mu Jezusa Chrystusa jako towarzysza życia, ale też prosi, by Ignacy (i każdy człowiek) był towarzyszem Jezusa, żeby nie odstępował Go na krok. Ignacy doświadczył pomocy Jezusa w najciemniejszych momentach swego nawrócenia, gdy borykał się z kłopotami duchowymi, kiedy był w ogromnej depresji, gdy miał myśli samobójcze, kiedy doznawał pokus, by ze sobą i wszystkimi własnymi skrupułami ostatecznie skończyć. Ignacy, doświadczając mocy Chrystusa, umieszcza modlitwę „Duszo Chrystusowa” na początku swoich „Ćwiczeń duchowych”. Ta modlitwa jest także obecna na początku każdych rekolekcji ignacjańskich. Wszystko po to, by rekolektant nie zapomniał, że nawet w czasie najtrudniejszych momentów ćwiczeń Jezus jest zawsze blisko niego. Ta modlitwa istniała jeszcze przed św. Ignacym, ale nie była dość znana. Obecny kształt nadał jej właśnie I. Loyola. To on ją spopularyzował.
Ta modlitwa wpisuje się w duchowość pasyjną...
Tak, ale obok tej duchowości mamy jeszcze trzy inne. Warto jednak postawić sobie pytanie o to, jaką część zajmuje owa duchowość w moim życiu? Czy nie jest ona całkowicie pominięta? Bo przecież nie ma prawdziwej duchowości chrześcijańskiej bez krzyża. Z drugiej strony zawężanie duchowości tylko do drogi krzyżowej też jest błędem. Nie można tkwić cały czas pod krzyżem. Trzeba żyć w Duchu i razem ze Zmartwychwstałym.
W tekście „Duszo Chrystusowa” mamy wiele ważnych próśb i błagań...
Ignacy nie widział świata poza Jezusem. Był w Niego mocno wpatrzony, dlatego został nazwany towarzyszem Jezusa. Poprzez tę modlitwę wchodził w głęboki mistycyzm, podobny do mistycyzmu św. Pawła. Podkreślał, jak wielką wagę w życiu chrześcijanina ma Jezusowa męka. Te prośby zanoszone są w odniesieniu do męki Duszy i Ciała Chrystusa. Mają one taki wydźwięk, aby ten, kto się nią modli, zrozumiał, że Jezus zrobił dla nas coś bardzo istotnego. Myślę, że ta modlitwa jest trochę podobna do Koronki do Bożego Miłosierdzia. To taka koronka w pigułce. Tu również jest mowa o męce, Krwi, Ciele i wodzie Jezusa. W tej modlitwie mamy sporo nawiązań do miłosierdzia.
Echo Katolickie 13/2022