Daj mi Boże łaskę patrzenia na innych Twoimi oczyma. Daj mi świadomość, że Ty kochasz nad życie mnie samego, ale również tych, z którymi nie jest mi po drodze.
W czasach starożytnych ludzie w zasadzie nie mieli wątpliwości, po pierwsze, że Bóg jest, a po drugie, że Bóg kieruje losami świata i ludzi. Gdy więc prześladowany przez Saula, Dawid zakradł się do obozu swojego przeciwnika i okazało się, że wszyscy twardo spali, włącznie ze strażnikami, jego towarzysz nie miał wątpliwości, że jest w tym Boża wola:
„Dziś Bóg oddaje wroga twojego w twe ręce. Teraz pozwól, że przebiję go dzidą do ziemi, jednym pchnięciem, drugiego nie będzie trzeba”.
I miał rację tyle, że w odczytywaniu rzeczywistej woli Bożej lepszy był Dawid:
„Nie zabijaj go”.
Czy my dziś 3 tysiące lat później nie jesteśmy często podobni do Abiszaja? Jako ludzie pobożni, doskonale wiemy, co jest zrządzeniem Najwyższego. Coś się komuś nie udało – widać go Bóg pokarał. Ktoś się rozchorował – taka wola Nieba. Albo trochę z innej strony: należę do jakiejś wspólnoty parafialnej – wiem najlepiej, że nikomu Bóg tak nie błogosławi, jak właśnie nam. Słucham „Radia Maryja” – Bóg wie, że nic lepszego nie mogło się Polsce przydarzyć. Również na poziomie osobistym, mogę być tak święcie przekonany do swoich pomysłów, że są one pomysłami Boga, że nic i nikt nie jest mnie w stanie od własnego przeświadczenia odwieść. Ja wiem, jaka jest wola Boża i już!
W tym zakresie Jezus w dzisiejszej Ewangelii wywraca nasz świat do góry nogami, gdy mówi o Bogu:
„On jest dobry dla niewdzięcznych i złych”.
Prawda jest taka, że niewiele wiemy o Bogu. Trzeba to z pokorą przyznać. Wsłuchując się w Jezusa można jednak sporo się nauczyć. Bóg nikogo nie pokarał, bo kocha każdego do szaleństwa krzyża, przez który należne nam kary za grzechy wziął na Siebie. Bożą wolą jest raczej Jego współczujące trwanie przy naszych chorobach i cierpieniach, niż ich zsyłanie na nas biednych. Różnorodność trwania w Kościele jego członków jest bezcenna, niezależnie od rodzaju wspólnoty. Polska? Wcale nie musi być najważniejsza. Każdy jeden naród pod słońcem jest Bogu najbliższy. Każdy człowiek jest Jego umiłowanym dzieckiem. Moi wrogowie są tylko moimi wrogami. W Jego oczach są tak samo cenni – za wszystkich nas przelał Krew. Czy nas jeszcze dziwi, Jego prośba? Czy dalej jest absurdalna?
„Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą”.
Daj mi Boże łaskę patrzenia na innych Twoimi oczyma. Daj mi świadomość, że Ty kochasz nad życie mnie samego, ale również tych, z którymi nie jest mi po drodze. Niech wsłuchuję się w Twoje święte słowa:
„Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone”.
Szczególnie w stosunku do tych, których najłatwiej mi zbyć bez miłosierdzia, osądzić, potępić i wobec których najtrudniej przychodzi mi zapomnieć o doznanej krzywdzie.
Andrzej Cichoń
Rozważanie napisane na niedzielę 24. 02. 2019 r.
opr. ac/ac