Jezus nie odpowiedział nic na temat ilości zbawionych. Zwrócił uwagę na coś zupełnie innego.
Mam od dłuższego czasu takie pragnienie, by w Niebie spotkać się ze wszystkimi. Byłbym bardzo rad, gdyby nawet najwięksi złoczyńcy, mordercy, tyrani winni nawet milionów ludzkich istnień, gdzieś tam na granicy życia i śmierci potrafili się nawrócić i wejść do Bożego Królestwa.
Z drugiej strony, jak mawiał dawno temu mój ksiądz – katecheta: „Pan Bóg nikogo nie zgwałci”. Wolna wola polega również na tym, że człowiek może powiedzieć Bogu „nie” i tym samym skazać samego siebie na piekło.
Raz ktoś Go zapytał: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?»
Jezus nie odpowiedział nic na temat ilości zbawionych. Zwrócił uwagę na coś zupełnie innego. Pokazał, że ci, co być może najbardziej są pewni swojego życia blisko Boga, tak jak ja i być może Ty – Drogi Czytelniku, mogą się tragicznie pomylić.
„Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”. Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście”.
I może kluczowe jest dalsze zdanie Pana:
„Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości!”
Bo ostatecznie nie ma żadnego znaczenia fakt, że jestem Nadzwyczajnym Szafarzem Komunii Świętej, że zanoszę Ciało Chrystusa do chorych, że co niedzielę stoję w albie przy ołtarzu. Wszystko to nie ma znaczenia, jeśli dopuszczam się niesprawiedliwości.
Można się załamać? Można.
Proszę Cię więc Panie, byś mnie, nawet wbrew mojej woli, napominał, prostował, ukierunkowywał, a nawet okolicznościami życia chłostał i karcił.
Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości.
Zrób wszystko, bym się jakoś przecisnął przez ciasne drzwi. Bo przecież tylko po to żyję, by ostatecznie być z Tobą na wieki.
Andrzej Cichoń
Rozważanie napisane na niedzielę 25. 08. 2019 r.
opr. ac/ac