Pasterz ochrania owce swoim ciałem, ryzykując dla nich życie, ponieważ Mu na nich zależy...
Wydawnictwo Jedność 2009
ISBN 978-83-7442-813-2
Ewangelia na 4. Niedzielę Wielkanocną
J 10,11-18
Chyba nikt nie określiłby głowy państwa jako pasterza, ponieważ nikt nie chce być owcą. Różnica pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem jest dla nas za duża, aby móc z jej pomocą przedstawić różnicę między władcą i obywatelami. Jednak w J 10 nie chodzi o zwykłe różnice międzyludzkie. Różnicę między Bogiem a człowiekiem można wytłumaczyć jako odpowiednio proporcjonalną do różnicy między człowiekiem a zwierzęciem. Psalmy ze swymi sformułowaniami „Pan jest moim pasterzem” do dziś sprawiają dobre wrażenie, gdyż chodzi w nich o Boga. Jezus również nie jest głową państwa, lecz Synem Bożym „mającym Boską naturę”.
Nikt nie chce być owcą. Zmarła w 2003 r. teolog Dorota Sölle miała zwyczaj argumentować w następujący sposób: obraz owcy jest niedemokratyczny, obraz pasterza patriarchalny, androcentryczny, eksploatatorski i należy się go pozbyć. Jednak akurat w obliczu tych zarzutów, zostaniemy nagrodzeni po bliższym ich rozważeniu. W całym rozdziale 10 Ewangelii św. Jana relacja między pasterzem a owcami nie jest wcale przedstawiona jako różnica poziomu władzy czy inteligencji. Fatalnie się składa, gdy do tekstu wnosimy własne podejrzenia. Jakże niewłaściwe są nasze skojarzenia, jeżeli natychmiast myślimy o władzy i głupich owcach, którymi, Bogu dzięki, nie jesteśmy. Tekst podkreśla raczej, że Pasterz zna każdą owcę z imienia; a owce poznają Go po głosie. Pasterz ochrania owce swoim ciałem, ryzykując dla nich życie, ponieważ Mu na nich zależy. Ufność we wzajemność jest tutaj hasłem, a według J 10,14 Pasterz „poznaje” swoje owce tak dokładnie, jak zna Boga, a Bóg Jego. Stosunek Jezusa do uczniów nie ustępuje bowiem w niczym pod względem intensywności i oddania Jego więzi z Ojcem Niebieskim. Stosunek Jezusa do Boga jest również miarą troski o uczniów.
Gdy czytamy, że : „Jezus oddaje swe życie za uczniów”, nie należy najpierw myśleć o Jego śmierci (o niej też, ale nie tylko). Nie każdą bowiem wypowiedź przemawiającą „za” w Nowym Testamencie można od razu wyjaśnić w aspekcie teologii zadośćuczynienia. Jezus nie tylko pragnie umrzeć za swoich uczniów, lecz być przede wszystkim i całkowicie dla nich. Oddaje, poświęca i otwiera im całe swoje życie, istnieje tylko dla nich. Co sprawia, że Pasterz tak się poświęca dla swoich owiec? Pomóc nam tu może znowu obraz z Psalmu 23: Pasterz umożliwia życie swoim owcom, ukazuje im drogę do życia, prowadząc je na dobre pastwiska. W czwartej Ewangelii Jezus sam jest życiem; stąd w J 10 nie ma również mowy o pastwisku czy o zielonej, soczystej trawie, lecz tylko o samym Jezusie. Chodzi jedynie o jeden aspekt: owce zginęłyby bez pasterza.
W podobny sposób należy rozumieć radykalną miłość pasterza do jego owiec (i na odwrót), gdy Jezus w J 15,13 mówi, że największą miłość ma ten, kto życie swoje oddaje za owce. To, co tam jest służbą dla przyjaciół, tu jest nazywane służbą pasterza. Zażyłość, przyjaźń i czułość, opisane w ten sposób w czwartej Ewangelii, są również dzisiaj – w czasach masowej hodowli – dobrze znane właścicielom stad. Niezbyt oddalona od tego jest mistyka z połowy średniowiecza, która nie obawia się mówić o czułości Boga wobec ludzi, w sensie intensywności, jaka występuje zazwyczaj między mężczyzną a kobietą. Stąd w mistyce – podobnie jak w Ewangelii św. Jana z wyobrażeniami pasterza i przyjaciela – na serio traktuje się wypowiedź, że Bóg kocha człowieka.
Można jednak zapytać, jaki pasterz dosłownie oddaje swoje całe swe życie za owce – czy nie jest to przesadą? Jeśli jakiś obraz wykracza poza ramy codziennego doświadczenia, jeśli jest „dużą przesadą”, mówi się w badaniach nad przypowieściami o ekstrawagancji, mając na myśli cechy wykraczające daleko poza ramy samej przypowieści; cechy, które wyjaśniają określoną sprawę. To, że Pasterz życie swoje oddaje za owce, wskazuje w hiperboliczny sposób na samego Jezusa, który jest dla swoich owiec tego rodzaju „całkiem szczególnym” Pasterzem. Pytając o znaczenie takiego wizerunku Jezusa dla czasów współczesnych, okazuje się, że miał on i ma decydujące znaczenie dla chrześcijańskiego obrazu misjonarza, kapłana i wszystkich nauczycieli. Ciągle jeszcze, czy tego chcemy czy nie, mierzymy odruchowo wartość tych zawodów, opierając się na obrazie Dobrego Pasterza zawartym w J 10.
O wilkach i najemnikach
Ma to również zwodnicze aspekty. „Pełnoetatowi” proboszczowie ciągle łapią się na tym, że są skłonni oceniać swych współpracowników według rangi referentów duszpasterskich lub parafialnych (nawiązanie do miejsc pracy w Kościele niemieckim – przyp. tłum.), stosując obraz najemników przeciwstawionych Dobremu Pasterzowi. Ten idealny wizerunek skutkuje jednak napięciami.
Pojawia się pytanie, kim są wilki i kim są najemnicy, których Jezus przeciwstawia w pejoratywnym świetle pasterzowi. Wiki znamy również z Mt 10,16. Tam obraz jest trochę zmieniony: brakuje pasterza, ale wilki również stanowią zagrożenie dla owiec, zaś owce podobnie jak w J 10 przedstawiają uczniów. Ci ostatni posłani są niczym owce do wilków, lecz tutaj (i tam) wilki oznaczają chyba rozgniewanych żydowskich fanatyków, którzy występują przeciwko chrześcijanom, jak to było choćby w przypadku Pawła przed jego powołaniem na apostoła. Natomiast najemnicy, którzy chcą tylko zarobić na owcach, mogliby u greckiego czytelnika Ewangelii wzbudzić wspomnienia o sofistach jawiących się jako przeciwieństwo sokratejskich filozofów. Sokrates i jego uczniowie nie pobierają pieniędzy za swoje nauczanie, sofiści zaś chcą zarabiać pieniądze.
Obietnica „jednej owczarni i jednego pasterza” (J 10,16) odnosi się w czasach Jezusa do Żydów żyjących w diasporze szerokiego świata, a w rozumieniu czytelników czwartej Ewangelii do chrześcijan wywodzących się z pogan, którzy nie mogli jeszcze stworzyć wspólnoty razem z chrześcijanami pochodzenia żydowskiego. Również tutaj Ewangelia według św. Mateusza proponuje podobny obraz. Należy sobie wyobrazić sytuację, że chrześcijanie wywodzący się z pogan i chrześcijanie pochodzenia żydowskiego żyją osobno i zgodnie z różnym układem swej religijnej codzienności, lecz nawzajem uważają się za chrześcijan. W obu Ewangeliach nie ma mowy o wzajemnym uznawaniu różnych „kościołów”. Jednak swoją jedność znajdują one w Osobie Jezusa, przy czym w Ewangelii św. Mateusza sytuacja w stosunku do Ewangelii Janowej posunęła się trochę o przodu, ponieważ liczy się widocznie z recepcją przez obie grupy, podczas gdy czwarta Ewangelia nie jest znana (około 68 r. po Chr.). Jest to Ewangelia dla judeochrześcijan. Także z dzisiejszej perspektywy bolesny jest fakt, że później w Kościele, szczególnie począwszy od czwartego wieku, judeochrześcijanie prawie wymarli, albowiem Kościół złożony wyłącznie z pogan zbyt łatwo zapomniał o swoich żydowskich początkach.
Czy można dziś fragment J 10,16 interpretować w oparciu o stosunek grup chrześcijańskich do siebie? Jeżeli tak, to dużo można się nauczyć z tego wersetu: sam Jezus jest Tym, który sprawia jedność; nie ma mowy o akademickich formułkach kompromisu. Szczególnie pouczająca jest pozornie „odwracająca uwagę” wzmianka w wersie 17. Daje on dokładną odpowiedź: Jezus posiada władzę, pełnię władzy, dla wskrzeszania umarłych. Tylko taki Pasterz – jedynie taki – posiada władzę doprowadzenia do jedności chrześcijan, która powstaje tylko w odniesieniu do Niego.
opr. aś/aś