O sakramentach
Gdy klękamy do modlitwy ogarnąć nas mogą pragnienia, by Bóg objawił nam choć rąbek Siebie. Chcielibyśmy Go widzieć, albo słyszeć, albo chociażby odczuć Jego obecność, Jego dotknięcie.
Im bardziej kocham, tym bardziej pragnę kontaktu z osobą ukochaną - im bardziej kocham Boga, tym bardziej pragnę kontaktu z Nim, dla Niego samego. A On jest taki nieuchwytny.
Mimo tego są momenty, gdy mogę być pewną w stu procentach, że w tej chwili Bóg dotyka mojego serca. Nie chodzi o to, że coś odczuwam, czy coś mi się wydaje. Ale wiem, że to jest właśnie ten moment. To moment przyjęcia sakramentu świętego. Jest to taki uprzywilejowany moment, gdy mogę mieć pewność, że Bóg zbliża się do mnie i daje mi widzialny znak swojej obecności i swojego działania. Sakrament jest miłosnym dotykiem Boga. On w swoim miłosierdziu, nie tylko udziela określonych łask, ale przygarnia człowieka do swojego serca. Każdy sakrament może stać się jakby uchwyceniem Nieuchwytnego, objęciem Nieogarnionego.
Gdy spróbujemy wyobrazić sobie na przykład, co dokonuje się w sakramencie Chrztu Świętego, to pozostanie nam jedynie uwielbiać wielkie Miłosierdzie Boże i zadziwić się - czego to Bóg nie czyni dla człowieka, aby go zbawić, aby uczynić go szczęśliwym. Widzimy jak kapłan polewa głowę dziecka wodą, słyszymy słowa: "Ja ciebie chrzczę ", a w tym momencie Jezus obmywa to dziecko swoją własną krwią przelaną na krzyżu, wydobywa je z panowania szatana, uwalnia od grzechu pierworodnego - z ogromnych ciemności, a Bóg Ojciec bierze je z wielką czułością w ramiona i mówi: "Jesteś moim ukochanym dzieckiem".
Ksiądz Sopoćko pisząc o tym sakramencie wyznaje: "Chrzest św. był dla mnie pocałunkiem, przez który przyjął mnie za przybrane dziecko swoje i wcielił do Kościoła - do królestwa swojego. Odtąd mam prawo nazywać Boga Ojcem, a Kościół matką moją, ale zarazem mam obowiązek nosić przykazania Jego w sercu swoim i stosować się do nich jak najwierniej. Kocham ponad wszystko Boga - Ojca mego najmiłosierniejszego, który bez żadnych z mich strony zasług podniósł mnie z miłosierdzia swego do tak wielkiej godności" (MBIII, s. 220).
To pełne miłości dotknięcie Boga w Chrzcie Świętym każdy z nas doświadczył tylko raz w życiu i to całkiem nieświadomie. Natomiast na co dzień możemy spotykać się z Jezusem w sakramencie pokuty i Eucharystii, pamiętając, że On rzeczywiście i prawdziwie dotyka naszych serc. Podchodzi i przytula.
Można powiedzieć, że nie tylko Bóg mnie dotyka, ale ja, gdy przyjmuję Komunię Świętą dotykam Boga.
Święta s. Faustyna z wielką miłością i przejęciem przeżywała każde przyjście Jezusa w Komunii Świętej. Doświadczała Jego dotykalnej obecności, dlatego gorliwie się do tego przygotowywała. Jednego dnia zanotowała: "Dziś serce moje drży z radości. Pragnę bardzo, aby Jezus przyszedł do serca mojego. Stęskniłam się, serce me stęsknione rozpala się coraz to silniejszą miłością. Gdy Jezus przyszedł, rzuciłam się w Jego objęcia jak dziecię małe" (Dz. 1824).
Spróbujmy głębiej sobie to uświadamiać, za każdym razem, gdy przyjmujemy Komunię Świętą, że w tym momencie wchodzimy w objęcia Boga. Ta świadomość niech rozpala w nas większą miłość ku Chrystusowi i dopomaga nam w osobistym z Nim spotkaniu.
opr. aw/aw