Wielkopostne rozważania o modlitwie (5)

Artykuł z tygodnika Echo katolickie 13 (717)


Ks. Zbigniew Sobolewski

WIELKOPOSTNE ROZWAŻANIA O MODLITWIE (5)

Wołanie o pomoc

Bohaterką wydarzeń opisanych w Księdze Estery jest młoda Izraelitka, Estera oraz jej opiekun Mardocheusz. Król perski Kserkses wybrał ją na swą małżonkę, nie wiedząc, że jest Żydówką. Wtedy wielki wezyr Haman, który nienawidził Żydów, uknuł intrygę, skutkiem której miała być zagłada ich wszystkich.

Estera udaremniła ten zamiar, interweniując u króla. Ryzykując własnym życiem, stanęła przed obliczem Kserksesa i wyjawiła mu trudne położenie swego Narodu. Król okazał jej łaskę i nie ukarał za samowolę. Haman został przykładnie ukarany za swą nikczemność, a Naród Wybrany kolejny raz ocalony przez Boga.

Modlitwa Estery

Autor natchniony przekazuje nam piękną modlitwę Estery, w której rozbrzmiewają zgodnie wiara w Opatrzność Bożą oraz karmiona nią nadzieja, że i tym razem Bóg ujmie się za ciemiężonym narodem. Estera do swej modlitwy dodała post i umartwienie. „I błagała Pana, Boga Izraela, mówiąc «Panie mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie mającą poza Tobą wspomożyciela, bo niebezpieczeństwo jest niejako w mojej ręce. Słyszałam od młodości mojej w pokoleniu moim ojczystym, że Ty, Panie, wybrałeś Izraela spośród wszystkich narodów i ojców naszych ze wszystkich ich przodków na wieczyste dziedzictwo i uczyniłeś im wszystko, co zapowiedziałeś. A teraz zgrzeszyliśmy wobec Ciebie i wydałeś nas w ręce naszych wrogów za to, że czciliśmy ich bóstwa. Sprawiedliwy jesteś, Panie! A oni nie zadowolili się goryczą naszej niewoli i włożyli swojej ręce w ręce swoich bożków, aby odmienić obietnice ust Twoich i aby zniszczyć Twoje dziedzictwo, zamknąć usta tych, którzy Cię wielbią, i zgasić sławę Twego domu i ołtarza Twego, a otworzyć usta pogan, by chwaliły przymioty bezwartościowych bałwanów i podziwiały nieustannie doczesnego króla. (....) Wspomnij, Panie, daj się rozpoznać w chwili naszego udręczenia i dodaj mi odwagi, Królu bogów i Władco nad wszystkimi władcami. (...) Wybaw nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo poza Tobą, Panie. (...) O Boże władający wszystkimi, wysłuchaj głosu pozbawionych nadziei i wyratuj nas z ręki niegodziwych, mnie zaś uwolnij od mego lęku»” (Est 4,17).

Estera nigdy nie odważyłaby się interweniować u potężnego króla, gdyby nie powierzyła losu swego narodu i samej siebie Królowi potężniejszemu od Kserksesa. Interwencja ta wymagała niezwykłej odwagi i determinacji. Była momentem, w którym los narodu będzie ostatecznie zdecydowany. To chwila, w której dokona się zbawienie lub przypieczętowana zagłada. Estera miała świadomość, że od tego, w jaki sposób zostanie przyjęta przez króla, zależy przyszłość jej i jej narodu. Wiedziała również, że nie ma nikogo innego poza Bogiem, kto mógłby zbawić.

Wybaw mnie opuszczoną...

Estera nie łudziła się. Wiedziała, że sytuacja, w jakiej znalazł się jej naród, jest poważna. Przebywając na dworze królewskim, przypatrując się intrygom możnowładców, bezwzględnej polityce zwycięzców oraz upokorzeniu i bezsilności podbitych, Estera umiała właściwie rozeznać sytuację. Nie mogła liczyć na ludzkie przymierza, gdyż słabi nie mają sprzymierzeńców. Nie mogła liczyć na to, że pomogą jej ludzie, gdyż ci zwykle zawodzą, gdy najbardziej ich potrzebujemy. Dokąd miała pójść ze swoim przerażeniem? W jaki sposób ocalić siebie i swój lud? Estera wiedziała, że tylko Bóg może ocalić od zguby. Znała historię swego narodu i potrafiła wyciągnąć z niej słuszne wnioski. Przeszłość ośmieliła ją, by przyzywać Boga w obecnym trudnym położeniu. Przeszłość, w której Bóg opiekował się Narodem Wybranym i poprzez niezwykłe znaki i cuda dawał wyraz swej troski o niego, ośmieliła ją, by wołać i błagać Go o ratunek.

Jednocześnie Estera zdawała sobie sprawę z tego, że interwencja, jeśli Bóg zechce działać, będzie czymś niezasłużonym, darmowym. Będzie łaską. Wyznaje, że Bóg jest sprawiedliwy. W nieszczęsnym położeniu, w niewoli, dostrzega słuszną karę za bałwochwalstwo i niewierność. Nie może powołać się na żadne zasługi. Powołuje się więc na Boże miłosierdzie, które przejawiało się wielokrotnie w historii Izraela jako przebaczenie i uratowanie od zguby. Estera potrafi pokornie prosić. Oddaje swój los w ręce jedynego Zbawcy.

Jak trwoga, to...

Bywa, że z przekąsem wypowiadamy ludowe porzekadło: „Jak trwoga, to do Boga”. Rzeczywiście, wielu ludzi odkrywa potrzebę modlitwy tylko w sytuacjach trudnych i przykrych. Modlą się przyparci do muru biedą lub nieszczęściem. Tak naprawdę i my sami czynimy to, co piętnujemy u innych. Zwracamy się do Boga w naszym utrapieniu, a zapominamy o Nim w dniach pomyślnych.

Czy możemy zatem potępiać to, że w cierpieniu człowiek szuka pomocy u Tego, który może jej udzielić? Myślę, że nie. W Starym Testamencie znajdujemy wiele świadectw takiego właśnie działania człowieka. Zwłaszcza w Księdze Psalmów, która zawiera najpiękniejsze modlitwy, natrafiamy na wiele błagań człowieka przerażonego nadchodzącymi nieszczęściami, zalęknionego i śmiertelnie wystraszonego, który instynktownie wyczuwa, skąd może nadejść pomoc:

„Wybaw mnie, Boże, bo woda mi sięga po szyję.
Ugrzązłem w mule topieli i nie mam nigdzie oparcia, 
trafiłem na wodną głębinę i nurt wody mnie porywa.
Zmęczyłem się krzykiem i ochrypło mi gardło, 
osłabły moje oczy, gdy czekam na Boga mojego.
Liczniejsi są od włosów mej głowy nienawidzący mnie bez powodu; 
silni są moi wrogowie, nieprzyjaciele zakłamani; 
czyż mam oddać to, czegom nie porwał? (Ps 69,1-5).

Nie tylko Dawid, ale wiele innych postaci biblijnych w obliczu zagrożenia swego życia lub istnienia narodu zwraca się ku Bogu w ufnej modlitwie, która jest błaganiem o ocalenie.

W Nowym Testamencie Syn Boży, Chrystus, uczy nas modlitwy będącej wołaniem o ratunek i zawierzeniem Bogu w nieszczęściu. Ewangelista mówi, że przerażony Chrystus w Ogrójcu modlił się nie tylko słowami, ale krwawym potem. W oczekiwaniu na to, co miało nastąpić następnego dnia, wołał: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich!”. Zaraz też dodawał: „ale niech się stanie, nie jak Ja chcę, ale jak Ty” (Mt 26,39).

Jest wyjście!

Na przykładzie modlitwy królowej Estery widzimy, że modlitwa pomaga znaleźć wyjście z trudnej sytuacji. Jest sposobem poradzenia sobie z zagrożeniami, nieszczęściem, przegraną, nadciągającymi nieszczęściami, cierpieniem i śmiercią. Modlitwa jest bowiem zwróceniem się do silniejszego od nas; do Tego, który jest potężnym Zbawicielem. Kiedy człowiek oddaje swe trudne sprawy w ręce Boga i zaufa Jego Opatrzności, z pewnością nie zostanie zawiedziony. Bóg działa na korzyść tych, którzy Mu ufają i powierzają swe sprawy. Bóg zawsze odpowie uciśnionym, którzy przychodzą do Niego ze swym lękiem i słabością.

Interwencja Boża na korzyść błagającego człowieka może przejawiać się na wiele sposobów. Nie zawsze jest to nadzwyczajne i szczęśliwe rozwiązanie problemu, uzdrowienie, otwarcie nowych możliwości, których zdawało się, że nie ma. To prawda, że zdarzają się, i to nierzadko, cudowne interwencje Boże w postaci niespodziewanych i gwałtownych uzdrowień lub nagła odmiana losu, jak to miało miejsce wskutek modlitwy Estery.

Łaska darmo otrzymana

Wielu zdesperowanych ludzi, którzy w ostatnim geście rozpaczliwego szukania pomocy zwrócili się o pomoc do Boga, doświadczyło Jego działania. Co ciekawe: często są to ludzie, którzy za królową Esterą mogą śmiało wyznać: „Zgrzeszyliśmy, nie mamy żadnych zasług, nie możemy podać Bogu żadnego powodu, dla którego powinien stanąć po naszej stronie, gdyż my nie staliśmy nigdy po Jego stronie...”. W ten sposób Bóg chciałby raz jeszcze nam powiedzieć, że Jego działanie na korzyść człowieka jest łaską, a nie czymś uzależnionym od naszych zasług. Jest darem miłosiernego Ojca, a nie zapłatą za nasze „dobre sprawowanie”.

Bardzo często Bóg interweniuje w nasze sprawy „nie wprost”, ale „pośrednio”. Pomaga nam, nie tyle dając „produkt końcowy” - to, o co Go prosimy, ile stwarzając warunki, byśmy osiągnęli upragnione dobro. Przykładowo: prosimy Pana Boga, byśmy mogli żyć w pokoju z naszymi wrogami i by nie dosięgła nas ich nienawiść. By nastała zgodna w naszej rodzinie lub sąsiedztwie. W następstwie naszej modlitwy Bóg nie unicestwi „cudownie” naszych wrogów (osiągnęlibyśmy „święty spokój”, tyle że podobny do cmentarnego). Bóg da nam za to wiele okazji do tego, byśmy zrozumieli, co trzeba zrobić, aby ich pozyskać. W jaki sposób mamy patrzeć na nasze relacje, by one nas nie niszczyły. Bóg pomoże wyzbyć się nam pragnienia zemsty, odwetu, przezwyciężyć urazy i chętnie darować przewinienia. W ten sposób zyskamy więcej. My i oni.

Nowe horyzonty

Modlitwa o ocalenie, którą z ufnością kierujemy do Boga, zrodzona z nadziei, otwiera przed nami niespodziewane, nowe horyzonty. Sprawia, że na wiele trudnych spraw uczymy się patrzeć inaczej. Modląc się, zdejmujemy ze swego serca lęk, który jedynie potrafi paraliżować i zniekształcać rzeczywistość. Modląc się z nadzieją, zaczynamy powoli odkrywać, że to, czego tak bardzo się obawiamy, nie jest największym z nieszczęść, jakie może nas spotkać. Z Bogiem czujemy się mocniejsi. Mamy odwagę stawiać czoła „nierozwiązywalnym” problemom, gdyż wiemy, że takie dla ludzi zjednoczonych z Nim nie istnieją. Z Bogiem każdy problem można rozwiązać i każda trudna sprawa obróci się na naszą korzyść. „Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28). Horyzontem, jaki przed nami odsłania Bóg, jest wieczność. W niej zaś wszystko co chore, zostanie uzdrowione, dobro zajaśnieje swym potężnym blaskiem, zło zostanie pozbawione zwycięskiej mocy, a nieszczęścia i klęski staną się powodem dziękczynienia i triumfu. A zatem, jak radzi św. Piotr: „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was” (1 Pt 5,7).

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama