Bliżej Boga i nieba

Jaki jest związek między Bożym Narodzeniem a Wniebowstąpieniem Jezusa?

Góra Oliwna była niemym świadkiem cierpienia, a następnie chwały Jezusa. Miejsce czuwania zamieniło się w miejsce rozesłania.

Apostołowie wchodzili na nią za swoim Mistrzem dwa razy. Tu rozpoczęła się męka ich Nauczyciela. To na tym wzniesieniu Chrystus modlił się do Ojca i przeżywał strach przed mającym nadejść cierpieniem. Tu został aresztowany i opuszczony przez śpiących uczniów. Na Górę Oliwną wrócił z nimi po 43 dniach. Nie wiemy, o czym myśleli apostołowie, gdy wchodzili na szczyt za Zmartwychwstałym Panem. Tego, co się tam wydarzyło potem, raczej się nie spodziewali. Ich Pan pobłogosławił im, dał ostatnie polecenia i okryty obłokiem, uniósł się do nieba. Oni nawet gdy stracili Go z oczu, dalej uporczywie wpatrywali się wysoko w górę. Św. Łukasz pisze, że zanim Jezus wstąpił do nieba, oddali Mu hołd, a potem z wielką radością wrócili do Jerozolimy (Łk 24,50-52).

Z kart Ewangelii wiemy, że na górze miało miejsce wiele ważnych wydarzeń z działalności Nauczyciela z Nazaretu. Na wzniesieniu Jezus wygłosił swoje błogosławieństwa, na Taborze przemienił się, ukazując swoją boską naturę, na Golgocie umarł, aby spłacić nasz dług i dać życie wieczne. Każdy, kto choć raz wszedł na jakiś szczyt, wie, że z takiego miejsca jest bliżej do nieba. Każda góra jest miejscem objawienia i doświadczenia Boga. Potem trzeba jednak zejść, aby wszystko zacząć inaczej...

AWAW
Echo Katolickie 20/2012

Posłani na krańce świata

Wielu teologów widzi związek między Bożym Narodzeniem a Wniebowstąpieniem. Oba wydarzenia były początkiem czegoś nowego...

Św. Augustyn mówił: „w dzień swego Narodzenia, Pan dał świadectwo, że jest człowiekiem prawdziwym. W dzień swego Wniebowstąpienia dał świadectwo, że jest Bogiem prawdziwym”. Te dwa wydarzenia połączyła też osoba Ducha Świętego. To za Jego sprawą Maryja poczęła Jezusa. Dzięki Niemu narodził się także cały Kościół. Czytając uważnie Nowy Testament, dochodzimy do wniosku, że Syn Boży odszedł z ziemi tak cicho i spokojnie, jak się na niej pojawił. Niewielu było świadków, którzy widzieli Jego przyjście i odejście. Misja została spełniona, 33 lata wystarczyły, by ukazać dobroć Boga, nauczyć ludzi miłości i wykupić ich z niewoli grzechu. Teraz ma przyjść Duch Święty, który wszystkiego nauczy, wszystko umocni, uświęci i oświeci.

W scenie Wniebowstąpienia objawia się cała Trójca Święta. Nie widać jednak tego tak wyraźnie, jak podczas chrztu Jezusa. Na górze Oliwnej dostrzegamy przede wszystkim osobę Chrystusa. Syn Boży wznosi ręce i błogosławi uczniów. Zaraz potem otoczy Go obłok. W Starym Testamencie był on znakiem obecności Boga Ojca. Dowiadujemy się o tym z ksiąg, mówiących o wędrówce ludu Izraela do Ziemi Obiecanej. Obłok towarzyszył im w drodze za dnia, w nocy nad ich obozowiskiem widoczny był natomiast słup ognia. Ktoś może spytać, gdzie jest w tym wszystkim Duch Święty. Jest On obecny w słowach Jezusa, który zapowiada Jego bliskie przyjście. To On napełnił serca apostołów radością i zapałem. Misja, która ich czekała, była trudna, odpowiedzialna i wymagająca. Uczniowie jednak nie uciekli i nie zrezygnowali. Zeszli z góry sami, bez swego Mistrza, ale wciąż czuli przy sobie Jego obecność. Uwierzyli Mu, że zawsze będzie z nimi. Otrzymali zadanie i obietnice. Wydarzeń z Góry Oliwnej nie potraktowali jak pożegnania. Jezus odchodząc do nieba, nie powiedział im „żegnajcie”, ale „do zobaczenia”.

AWAW

W oczekiwaniu na mieszkanie w niebie

Apostołowie posłuszni poleceniom Jezusa poszli na wszystkie krańce ziemi i zaczęli głosić Jego naukę. Jako naoczni świadkowie nie mogli nie mówić tego, o czym słyszeli i co widzieli. Umocnieni łaską z wysoka, chrzcili i nauczali, że zbawienia można dostąpić tylko w Chrystusie.

Uczniowie uwierzyli zapewnieniom Jezusa. Kiedy szli do pogan, w uszach mieli Jego słowa. W chwilach trudności przypominali sobie, jak mówił: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Głoszenie Ewangelii trwa nadal. Tak będzie do powtórnego przyjścia Jezusa. Tych, którzy podjęli się tego zadania, nie zatrzyma nic i nikt. Wybrani i powołani do zdobywania nowych uczniów dla Chrystusa, idą wszędzie tam, gdzie Jego nauka jest nieznana bądź zapomniana. Misja głoszenia Dobrej Nowiny trwa na wszystkich kontynentach. Współcześni apostołowie i wyznawcy Jezusa także napotykają na wiele trudności, jednak wierzą, że nic nie jest w stanie ich odłączyć od Jego miłości. Nie raz przekonywali się, że choroby, prześladowania, drwiny, klęski i różne tragedie tylko do Niego zbliżają.

Triumf Boga-Człowieka

Wniebowstąpienie Jezusa dokonało się Jego mocą. Chrystus w ludzkiej naturze wrócił do Ojca, aby zasiąść po Jego prawicy. To wydarzenie przypomina nam, że my również zmartwychwstaniemy i wejdziemy tam z duszą i ciałem. Teologowie twierdzą, że Jezus nie wchodził do nieba samotnie. Razem z Nim w bramy raju weszły dusze, które po swoim zmartwychwstaniu wydobył z otchłani. W tym miejscu czekały one przez długi czas na Jego przyjście na świat. Teraz oczekują na zmartwychwstanie swych ciał. Wtedy otrzymają je na nowo w uwielbionej postaci. Wniebowstąpienie było też warunkiem zesłania Ducha Świętego. Jezus powiedział: „Ja jednak mówię wam prawdę; będzie lepiej dla was, abym odszedł. Jeśli nie odejdę, nie przyjdzie do Was Wspomożyciel; jeśli zaś odejdę, poślę Go wam” (J 16,7). Mistrz obiecywał, że idzie do Ojca, by każdemu człowiekowi przygotować u Niego miejsce. Każdy z nas ma tam swoje mieszkanie. Nikt nie będzie bezdomny. To, czy się tam dostaniemy, zależy w dużej mierze od naszych wyborów.

Wierność i łaska

Jezus posłał swoich uczniów, by szli po całej ziemi, pozyskiwali uczniów, udzielali chrztu w imię Trójcy Świętej i głosili Ewangelię. Tym samym przypomina, że nie wystarczy się ochrzcić. Trzeba też przyjąć i zachowywać Jego naukę. Chrystus wymaga, by chrześcijanie żyli zgodnie z przyjętą wiarą. Nie można zatrzymać się na powierzchni, trzeba wypływać na głębię. Każdy z nas, na każdym etapie życia, powołany jest do tego, by pogłębiać swoją relację ze Zbawicielem. Nie można się zatrzymywać i poprzestawać na bylejakości. Po ludzku to trudne i prawie niemożliwe, ale od czego mamy Ducha Świętego? Tylko On może nas uzdolnić do owocnej modlitwy, mężnego wyznawania wiary i wiernego kroczenia za Tym, który oddał za nas życie.

Ja jestem!

Jezus wstąpił do nieba, ale cały czas jest z nami. Nie widzimy Go ani nie słyszymy, tak jak apostołowie. Mimo to możemy doświadczać Jego obecności w Mszy św., sakramentach i modlitwie. Św. Paweł w Liście do Hebrajczyków pisał, że Jezus wstąpił do nieba, aby „wstawiać się za nami przed obliczem Boga” (Hbr 9,24). Sposobów na spotkanie z Mistrzem i Panem naszego życia jest naprawdę bardzo wiele. Wystarczy wsłuchać się w natchnienia Ducha Św. i być Mu posłusznym. Apostoł pogan wzywał: „szukajcie tego, co w górze” (Kol 3,1). Życie na ziemi jest trudne i wymagające. Szara codzienność, mniejsze lub większe kłopoty oraz zmęczenie sprawiają, że opuszczamy głowę, kierując wzrok ku ziemi. Kiedy przytłacza nas to, co ziemskie, warto jak apostołowie popatrzeć w niebo. Tam jest nasza siła i radość, stamtąd płyną dobre rady i nowa moc. Jezus zamieszkał nie tylko we wszystkich tabernakulach na świecie, On chce przebywać także w sercach ludzi. Stawia jednak warunki: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać” (J 14,23). On ciągle jest naszą drogą, prawdą i życiem; On nadal żyje we wspólnocie Kościoła i woła każdego po imieniu.

AGNIESZKA WAWRYNIUK
Echo Katolickie 20/2012

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama