Widziała wieczność

Św. siostra Faustyna widziała wieczność. W swoim „Dzienniczku” opisuje, jak wygląda niebo, czyściec i piekło.

Wielka tajemnica kryje się za bramą ludzkiej śmierci i żadna dziedzina nauki nie jest w stanie jej rozjaśnić. Ludzka natura jednak nie odpuszcza, wciąż szukając odpowiedzi na pytanie: ale jak „tam” naprawdę jest? „Tam”, czyli za bramą życia, gdzie „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało”. Tymczasem wystarczy wziąć do ręki „Dzienniczek”.

Bóg do wielkich dzieł wybiera proste narzędzia, aby w nich i przez nie ujawniła się Jego mądrość oraz potęga. Klasycznym tego przykładem jest św. s. Faustyna, wiejska dziewczyna pozbawiona wykształcenia, pełniąca w klasztorze obowiązki kucharki, ogrodniczki i furtianki, do której Chrystus skierował zadziwiające słowa: „W Starym Zakonie wysyłałem proroków do ludu swego z gromami. Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z moim miłosierdziem. Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć, przytulając do swego miłosiernego serca” (Dz. 1578). To właśnie tej zakonnicy trzeciego chóru Jezus pokazał, jak wygląda czyściec, niebo i piekło, a wizje te - choć nie wchodzą w zakres oficjalnej doktryny - Kościół uznał za wiarygodne, ogłaszając s. Faustynę świętą.

Kwiaty i ciernie

Każdy człowiek ma wolną wolę i może wybrać dla siebie wieczność - dobrą lub złą. Wybór zależy od nas. „W pewnym dniu ujrzałam dwie drogi: jedna szeroka, wysypana piaskiem i kwiatami, pełna radości i muzyki i różnych przyjemności. Ludzie idąc tą drogą tańcząc i bawiąc się - dochodzili do końca, nie spostrzegają się, że już koniec. A na końcu tej drogi była straszna przepaść, czyli otchłań piekielna. Dusze te na oślep wpadały w tę przepaść, jak szły, tak i wpadały. A była ich wielka liczba, że nie można było ich zliczyć. I widziałam drugą drogę, a raczej ścieżkę, bo była wąska i zasłana cierniami i kamieniami, a ludzie, którzy nią szli ze łzami w oczach i różne boleści były ich udziałem. Jedni padali na te kamienie, ale zaraz powstawali i szli dalej. A w końcu drogi był wspaniały ogród przepełniony wszelkim rodzajem szczęścia i wchodziły tam te wszystkie dusze. Zaraz w pierwszym momencie zapominały o swych cierpieniach. (Dz. 153)

Niepojęte piękności i szczęście

Tajemnice związane z wiecznością tak dalece przekraczają nasze myślenie, że nie umiemy ich nawet nazwać i staramy się nadać im nasz ziemski charakter. Wyobraźnia ludzka nie ma granic, zwłaszcza jeśli chodzi o niebo. Czy po trudach ziemskiego życia czeka tam nas nieustanny relaks w pięknym ogrodzie i wśród wiecznie kwitnących drzew? Czy będą tam nasi bliscy? Jak będziemy wyglądać? Św. Faustyna pod datą 23 listopada 1963 r. zanotowała: „Dziś w duchu byłam w niebie i oglądałam te niepojęte piękności i szczęście, jakie nas czeka po śmierci. Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają cześć i chwałę nieustannie Bogu; widziałam jak wielkie jest szczęście w Bogu, które rozlewa się na wszystkie stworzenia, uszczęśliwiając je, i wraca do źródła wszelka chwała i cześć z uszczęśliwienia i wchodzą w głębie Boże, kontemplują życie wewnętrzne Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, którego nigdy nie pojmą ani zgłębią. To źródło szczęścia jest niezmienne w swojej istocie, lecz zawsze nowe, tryskające uszczęśliwieniem wszystkiego stworzenia. Rozumiem teraz św. Pawła, który powiedział: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani weszło w serce człowieka, co Bóg nagotował tym, którzy Go miłują. I dał mi Bóg poznać jedną jedyną rzecz która ma w Jego oczach nieskończoną wartość, a tą jest miłość Boża, miłość, miłość i jeszcze raz miłość - i z jednym aktem czystej miłości Bożej nic nie może iść w porównanie. O jakimi niepojętymi względami Bóg darzy duszę, która Go szczerze miłuje. O szczęśliwa dusza, która już tu na ziemi cieszy się Jego szczególnymi względami, a nimi są dusze małe i pokorne. O mój Boże, jak mi żal ludzi, którzy nie wierzą w życie wieczne, ja się za nich modlę, aby i ich ogarnął promień miłosierdzia i Bóg ich przytulił do ojcowskiego łona”. (Dz. 777, 778, 780).

Zatem chyba lepiej nie wyobrażać sobie nieba, bo nawet jeśli spróbujemy, nijak będzie się to miało do jego rzeczywistości.

Tam cię potrzebują

Św. Faustyna była też w czyśćcu. „W tym czasie zapytałam się Pana Jezusa, za kogo jeszcze mam się modlić. Odpowiedział mi Jezus, że na przyszłą noc da mi poznać, za kogo mam się modlić. Ujrzałam Anioła Stróża, który mi kazał pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Płomienie, które je paliły, mnie nie dotykały. Mój Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie jest ich największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednogłośnie, że największe dla nich cierpienie to tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję «Gwiazdą Morza». Ona im przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi więzienia cierpiącego. Usłyszałam głos wewnętrzny, który powiedział: Miłosierdzie Moje nie chce tego, ale Sprawiedliwość każe. Od tej chwili ściślej obcuję z duszami cierpiącymi. (Dz. 20) W innym fragmencie czytamy, że Pan Jezus powiedział do apostołki miłosierdzia Bożego: „Wstępuj często do czyśćca, bo tam cie potrzebują” (Dz. 1783).

Piekielny dramat

Wedle badań CBOS ponad 80% Polaków wierzy w Boga, ale odsetek święcie przekonanych o istnieniu piekła jest prawie trzy razy mniejszy. Wizja wiecznego uwięzienia w samotności bez Boga budzi sprzeciw. Wydaje się to kłócić z prawdą o Bogu - Miłości. Tymczasem piekło istnieje. „Dziś byłam w przepaściach piekła wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż strasznie wielki jest jego obszar. Rodzaje mąk, jakie widziałam, pierwszą męką, która stanowi piekło - jest utrata Boga; drugie - ustawiczny wyrzut sumienia, trzecie - że ten los już nigdy się nie zmieni, czwartą męką - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale jej nie niszczy, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym. Piątą męką jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje. Szósta męka - to ustawiczne towarzystwo szatana, siódmą męką - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenie, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to nie jest koniec mąk. Są męki dla dusz poszczególne, które są mękami zmysłów. Każda dusza, czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej. Umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała Wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie, jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą. Piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się że nie ma piekła albo tym, że nikt tam nie był i nie wie jak tam jest. Ja, siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, «bym to zostawiła na piśmie». To, com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam, że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze” (Dz. 741). Owocem duchowym tej wizji było postanowienie, aby jeszcze goręcej modlić się o nawrócenie grzeszników i ustawicznie wzywać miłosierdzia Bożego dla nich. Faustyna myślała z pokorą także o sobie: „O mój Jezu, wolę do końca świata konać w największych katuszach, aniżeli bym miała Cię obrazić najmniejszym grzechem” (Dz. 741).

MD

opr. nc/nc

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama