O tym, jak łatwo w tłumie zgubić wyznawaną hierarchię wartości i zostać zmanipulowanym
W opisach męki Chrystusa, zwłaszcza w Ewangelii św. Łukasza, zaskakuje reakcja tłumów na następujące po sobie wydarzenia. Jezus wjeżdżający do Jerozolimy jest entuzjastycznie witany przez mieszkańców. Ich radość jest spontaniczna. Nigdzie nie ma żadnej wzmianki, jakoby to powitanie było zorganizowane przez uczniów Chrystusa. Ludzie spontanicznie kładą płaszcze, zrywają gałązki oliwne na znak radości i wyściełają nimi drogę. Za kilka dni ten sam tłum działa przeciwnie. Śpiew i wołanie hosanna zmieniają się na pełen nienawiści okrzyk ukrzyżuj. Może inny tłum wołał hosanna, a inny wołał ukrzyżuj? Ewangeliści jednak wspominają o tłumie w całej Jerozolimie. Całe miasto było poruszone tym, co się działo w jego murach. Uchodzący do Emaus uczniowie ze zdziwieniem powiedzą pytającemu przypadkowo towarzyszowi: Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało (Łk 24,18).
Skąd więc wzięła się nagła zmiana w reakcji tłumu? Hosanna była spontanicznym wyrazem entuzjazmu. Ukrzyżuj zaś było wynikiem manipulacji. W czasie pojmania i procesu arcykapłani i starsi namówili tłumy, żeby prosiły o Barabasza, a domagały się śmierci Jezusa (Mt 27,20). Tłumem bardzo łatwo manipulować. Historia ostatnich kilkudziesięciu lat dostarcza wielu przykładów manipulowania tłumem. Jest to rzeczywistość aktualna i dziś.
Ludzie są w kościele, modlą się, słuchają Słowa Bożego, śpiewają, panuje atmosfera pobożności. Zaraz po wyjściu ze świątyni jednak ci sami ludzie krytykują Kościół i duchowieństwo. Okazuje się, że łatwo jest manipulować wierzącymi, np. różnego rodzaju mass mediom. Zadziwia bezkrytyczność w przyjmowaniu wszystkiego, co przekazują prasa, radio, telewizja, Internet.
Dzisiaj chyba nikomu nie trzeba udowadniać, że cały system komunistyczny oparty był na zakłamaniu. Trudno się dziwić, że ludzie wykształceni w tamtym systemie postępują dziś tak, jak zostali nauczeni. Zwłaszcza że przynosi to materialne korzyści. Ale czy rzeczywiście nasza wiara jest aż tak słaba, że jest bezkrytyczna? A może powód jest inny?
Kard. Wojtyła w jednej ze swoich wypowiedzi powiedział, że komunizmowi nie udało się zniszczyć i wyeliminować wiary, ale udało się oddzielić ją od moralności. Postępowanie wielu w zakresie etyki i moralności, niestety, nie wypływa z postawy wiary. System komunistyczny, w wielu wypadkach, zmuszał ludzi do dwulicowości. Z czasem zaczęto uważać, że wszystko, co jest związane z urządzeniem wygodnego życia, jest moralnie dozwolone.
Są i pozytywne objawy we współczesnej rzeczywistości: wrażliwość na ludzką biedę, na cierpienie, otwarcie na potrzebującego. Są to objawy życia zgodnego z wiarą, gdyż wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25,40). U bardzo wielu ludzi jednak rozdźwięk między wiarą a moralnością istnieje i jest bardzo świadomie utrzymywany i manipulowany przez różne środki przekazu.
Czy moralnie dozwolona jest np. sytuacja, gdy w tym samym kraju jedni zarabiają tylko tyle, że ledwie wystarcza im na przeżycie, a drudzy nie tylko, że mają wysokie pensje, ale jeszcze sobie przyznają premie? Przecież ci z tymi wysokimi pensjami uznają siebie za wierzących. A może pewne ograniczenia jednych pomogłyby innym, nawet jeżeli nie rozwiązałoby to problemu bezrobocia. A co jednemu z najmniejszych uczyniliście...
A może ten rozdźwięk wypływa również i z tego, że entuzjastycznie słuchamy, ale padające ziarnko szybko usycha. Plonu nie przynosi. Może dlatego tak łatwo ulegamy manipulacji.
opr. mg/mg