Przewodnik po sakramencie pokuty, wraz z rachunkiem sumienia
Na podstawie:
Ks. Marian Sedlaczek. "Jak się spowiadać?"
[wydanie IV - przejrzane]
Fundacja Głos dla życia Poznań 2009
Nihil obstat: Poznań, 12 maja 1999r. Ks.dr. Zbigniew Teinert - Cenzor
Imprimatur: Poznań,dnia 14 czerwca 1999r. L.dz.270/99
ISBN 978-83-61028-32-1
Projekt okładki i łamanie: Martyna Bańkowska
Druk: EDICA, Poznań, ul. Forteczna 3/5
Spis treści | |
---|---|
WPROWADZENIE | 5 |
DAR BOŻEGO ŻYCIA | 7 |
GRZECHY POPEŁNIONE PO CHRZCIE ŚWIĘTYM | 11 |
Grzechy ciężkie i grzechy lekkie | 11 |
Błędne rozumowanie | 14 |
Grzech i Komunia święta | 15 |
Jak oskarżać się na Spowiedzi świętej z grzechów ciężkich, a jak z grzechów lekkich? | 15 |
Dlaczego za wszelką cenę powinniśmy unikać popełnienia grzechu ciężkiego? | 17 |
PIĘĆ WARUNKÓW POTRZEBNYCH DO GODNEGO PRZYJĘCIA SAKRAMENTU POKUTY | 18 |
Rachunek sumienia | 18 |
Szczery żal za grzechy | 20 |
Mocne postanowienie poprawy | 22 |
Szczera spowiedź | 24 |
Zadośćuczynienie | 26 |
Czy wszystkie warunki potrzebne do godnego przyjęcia Sakramentu Pokuty są jednakowo ważne? | 28 |
„Synowie tego świata są przemyślniejsi w sprawach między sobą, aniżeli synowie światłości" | 29 |
JAK CZĘSTO PRZYSTĘPOWAĆ DO SPOWIEDZI ŚW.? | 33 |
STAŁY SPOWIEDNIK | 35 |
PRZYGOTOWANIE DO SPOWIEDZI ŚWIĘTEJ | 36 |
Modlitwa przed rachunkiem sumienia | 36 |
Rachunek sumienia dla młodzieży | 36 |
Pytania wstępne | 37 |
Przypomnienie sobie grzechów przy pomocy dziesięciu Przykazań Bożych | 37 |
Przykazania kościelne | 43 |
Rozważanie aby pobudzić się do żalu | 44 |
W książce tej są przedstawione podstawowe wiadomości, niezbędne dla owocnego korzystania z sakramentu Spowiedzi św. Nowy Kodeks Prawa Kanonicznego utrzymał dawne pojęcia i terminologię1 mimo zastrzeżeń niektórych teologów zachodnich, a Ojciec Święty Jan-Paweł II, w swej Ekshortacji Apostolskiej „Pojednanie i pokuta” z 1984r., przypomniał wciąż aktualną w tej dziedzinie naukę św. Tomasza z Akwinu, wyrażającą w słowach jak najbardziej jasnych, stałą doktrynę Kościoła2, oraz nieprzemijający autorytet Soboru Trydenckiego, którego nauczanie zostało potwierdzone na Synodzie biskupów w 1984r3. Ta stała nauka Kościoła doczekała się ponownego przedstawienia w „Katechizmie Kościoła Katolickiego” wydanym w roku 1992.4
Książeczka niniejsza stara się przedstawić nauczanie Kościoła o łasce, grzechu i o Bożym przebaczeniu w sposób zwięzły, praktyczny i w słowach jak najbardziej prostych, zrozumiałych dla każdego. Ma być ona równocześnie pomocą w owocnym korzystaniu z sakramentu Pokuty.
Życie chrześcijanina jest duchową walką, duchowym zmaganiem się ze samym sobą. Każdy sakrament, oprócz łaski uświęcającej, udziela nam właściwych sobie łask uczynkowych, sakrament Pokuty jest sakramentem wspierającym nas w duchowych zmaganiach, sakramentem nawrócenia ku coraz pełniejszej wierności Panu Bogu. „Broń” tę, czy jak kto woli „środek”, otrzymaliśmy od samego Chrystusa Pana, ma on nam pomagać w osiąganiu najtrudniejszego zwycięstwa – zwycięstwa nad sobą samym, aby życie nasze stawało się coraz pełniej realnym uwielbieniem Boga. Oby wzrastała liczba tych, którzy w sposób właściwy korzystają systematycznie z tego sakramentu.
Więź jaka łączy chrześcijanina z Chrystusem sięga bardzo głęboko. Jest to nie tylko więź wzajemnego poznania się, jedności woli i głębi uczuć, podobna do tej jaka łączy na ziemi dwie bliskie sobie duchowo osoby, ale więź życia, sięgająca pokładów naszego istnienia. Chrystus Pan sam nas o tym poucza, posługując się różnymi porównaniami.
W rozmowie z Nikodemem (J 3,1-21) Pan Jezus mówi o nowym narodzeniu się tych, którzy przyjmują chrzest. Nowe narodzenie się daje początek nowemu istnieniu, nowemu życiu, którego nie posiadało się przedtem. Przypatrując się zjawisku przeobrażenia w życiu owadów, dostrzegamy ogromną różnicę w życiu gąsienicy, poczwarki i motyla, a przecież jest to ten sam osobnik wykluty z jajka. Jakże odmiennym jest również istnienie człowieka we wnętrznościach matki i na powierzchni ziemi, a jest to ta sama osoba. Jeszcze bardziej zasadnicze „przeobrażenie”, jeszcze bardziej radykalne „przejście”, zachodzi między istnieniem naturalnym człowieka – na sposób stworzenia, i istnieniem nadprzyrodzonym w złączeniu z odwiecznym Bogiem.
Podczas Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus powiedział: „Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we mnie, a ja w nim, ten przynosi owoc obfity.” (J 15,5). Dla łatwiejszego zrozumienia myśli Chrystusa możemy to porównanie uprościć, mówiąc że On jest pniem drzewa a my gałęziami tkwiącymi w tym pniu. Soki docierające z pnia do gałęzi przynoszą im życie, pozwalając rozwinąć liście i kwiaty, a potem owocować.
Św. Paweł, w liście do chrześcijan w Rzymie, posługuje się obrazem wszczepienia: gałązka odcięta z dzikiej oliwki zostaje wszczepiona w oliwkę szlachetną (Rzym 11,17-24) i w ten sposób zostaje sama uszlachetniona i wydaje dorodniejsze owoce. W tym porównaniu św. Paweł odwrócił porządek zachodzący w przyrodzie: to dziki krzew zostaje udoskonalony wszczepieniem gałązki ze szlachetnego drzewka. Udoskonalenie jest realne, gdyż złe drzewo rodzi złe owoce, a dobre drzewo rodzi dobre owoce. (por. Mt 7,17)
Św. Cyryl z Aleksandrii (+444) łączy razem trzy wspomniane porównania, pisząc: ”...Chrystus Pan poucza, że on sam jest krzewem winnym, który rodzi i żywi latorośle. Od niego bowiem i w nim otrzymaliśmy nowe narodzenie się w Duchu Świętym, abyśmy przynieśli owoce (nowego, prawdziwego) życia [...] Trwajmy w tym stanie, niejako wszczepieni w Chrystusa...”5
Chrześcijanin żyje więc „wszczepiony” w Chrystusa i to „wszczepienie” jest dla niego źródłem nowego istnienia, wzbogaceniem i wywyższeniem poprzedniego życia.
Bóg, w swej nieskończonej dobroci, powołuje wszystkich ludzi do wspólnoty życia ze sobą. Pragnie każdemu człowiekowi dać udział w swym własnym, niestworzonym życiu Boga, w Trójcy Świętej Jedynego. Grzech jest tym co nas od Boga oddala, aż do całkowitego zerwania życiowej więzi z Nim. Przychodzimy na świat w odłączeniu od Boga spowodowanym grzechem pierworodnym. O własnych siłach człowiek jest niezdolny „przylgnąć” na powrót do źródła Bożego życia. Syn Boży, który stał się człowiekiem, Jezus Chrystus, przyniósł nam wybawienie od tej rozłąki z Bogiem. Pan Bóg nie chce jednak narzucać nam swego zbawienia; szanuje wolną wolę, jaką nas obdarza stwarzając duszę każdego z nas, gdy rodzice formują nasze ciało. Bóg nie zmusza człowieka, by stał się jego przybranym dzieckiem6, ale ofiarowuje mu tę możliwość. Według słów poety:
„Bóg nic nie daje,
lecz wszystko otwiera,
i każdy tyle, ile chce,
zabiera.”
Chrystus Pan ustanowił i powierzył Kościołowi znaki, które nazywamy sakramentami. Każdy, kto tego pragnie, może przy pomocy tych znaków, tych sakramentów, czerpać z dzieła zbawienia dokonanego na krzyżu. Męka Chrystusowa jest jakby niewyczerpanym źródłem bijącym w głębinach studni, a sakramenty są jakby wiadrem i sznurem, którymi czerpiemy wodę.
Pierwszym sakramentem, jaki przyjmuje ten kto pragnie być złączonym z Chrystusem i przez Niego z Ojcem, w Duchu Świętym, jest Chrzest. Tak jak wszystkie gałęzie tkwiące w pniu drzewa tworzą jego koronę, tak i wszyscy „wszczepieni” przez Chrzest w Chrystusa, tworzą Jego wielką rodzinę, Kościół Jezusa Chrystusa, Jego Ciało mistyczne.
Każdy grzech jest sprzeniewierzeniem się miłości ze strony Boga. On pierwszy nas umiłował (cf. I J 4,19). Umiłował nas, gdy nas stwarzał na swój obraz i podobieństwo; umiłował nas, wynosząc nas do porządku nadprzyrodzonego, powołując nas do stania się Jego przybranymi dziećmi; umiłował nas poprzez krew odkupienia swego Jednorodzonego Syna, Jezusa Chrystusa. Kiedy jest się kochanym, nie ma innej słusznej odpowiedzi, jak z kolei kochać samemu. Dziecko, na miłość rodziców, ma tylko jedną słuszną odpowiedź: miłość. Każda inna odpowiedź będzie niewystarczającą lub wręcz fałszywą.
Bóg, będąc tym, który pierwszy nas umiłował, stworzył sytuację pozwalającą Mu sformułować przykazanie: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem.” (Mt 22,37)
Przykazanie to nie jest rozkazem, gdyż niemożliwym jest wydanie podobnego rozkazu: miłością jest się obdarzonym przez kogoś dobrowolnie, miłości nie można wymusić. Przykazanie miłości nie jest więc rozkazem, a prostym przypomnieniem konsekwencji wynikającej z faktu, że Bóg pierwszy nas umiłował.
Każdy grzech jest większym lub mniejszym buntem przeciwko Bogu; nową zdradą Jego miłości; rozluźnieniem lub zerwaniem (zależnie od wielkości zdrady) bardzo osobistego węzła przyjaźni Boga z nami i tym samym obrazą Boga, któremu zamiast synowskiej czci i wdzięczności, odpłacamy najczarniejszą niewdzięcznością.
Grzech nie jest więc zwykłym przekroczeniem przepisu, lecz nieposłuszeństwem będącym równocześnie wzgardą, lekceważeniem, nieuszanowaniem kogoś – Boga, który pierwszy nas umiłował. Ma to miejsce nawet wtedy gdy grzesznik o tym aspekcie swej decyzji nie myśli7. Każde świadome i dobrowolne naruszenie porządku ustalonego przez Boga, jest obrazą Stwórcy i naszego Odkupiciela.
Ta obraza może być większą lub mniejszą, rozróżniamy więc dwie kategorie grzechów: 1) grzechy ciężkie, zwane także śmiertelnymi i 2) grzechy lekkie, czyli powszednie.
Grzech ciężki (śmiertelny) popełnia ten, kto jest nieposłuszny Bogu:
w sprawie ważnej,
świadomie,
i dobrowolnie.
Gdy w odmowie posłuszeństwa Bogu brakuje któregoś z tych trzech elementów, grzech jest lekkim (powszednim).
Gdy przekroczenie przykazania Bożego dokonało się całkowicie nieświadomie, lub całkowicie niedobrowolnie, nie ma nieposłuszeństwa, nie ma więc i grzechu.
Skutki spowodowane przez każdy z tych dwóch rodzajów grzechu są odmienne.
Grzech ciężki (śmiertelny) powoduje zerwanie przyjaźni z Bogiem; pozbawia nas łaski uświęcającej, tzn. życia Bożego naszej duszy – dlatego właśnie nazywa się śmiertelnym. Ten kto przez grzech śmiertelny zrywa więź z Bogiem i nie chce się z Nim pojednać przed przejściem do wieczności, pozostaje na zawsze w oderwaniu od Boga. W ten sposób sam się potępia.
Niekiedy, wśród zielonej korony drzewa, widać jedną gałąź uschłą, bez liści. Może to być obrazem grzechu ciężkiego (śmiertelnego), popełnionego po chrzcie świętym. Gałąź ta nadal tkwi w pniu, jednakże jakaś przeszkoda uniemożliwia dotarcie do niej pożywnych soków unoszących się w pniu. Zostało zerwane połączenie. Ten kto po chrzcie świętym popełnił grzech ciężki (śmiertelny) podobny jest do takiej gałęzi. Nie potrzebuje być ochrzczony na nowo – pozostaje „wszczepiony” w Chrystusa, trzeba tylko „naprawić połączenie”. Można to uczynić przez sakrament Pokuty. Jeśli ktoś do końca swego życia doczesnego nie będzie chciał uznać swojej winy, nie będzie żałował za swój grzech i odmówi przyjęcia Bożego przebaczenia, zerwanie „połączenia” stanie się wówczas definitywnym – uschła gałąź zostanie odcięta i wrzucona do ognia. (Por. J 15,6)
Grzech lekki (powszedni) powoduje rozluźnienie naszej przyjaźni z Bogiem, lecz nie pozbawia nas łaski uświęcającej; pociąga za sobą jedynie karę doczesną, która może być odpokutowana na ziemi, lub w czyśćcu8.
Słyszy się czasem opinię, zwłaszcza wśród niektórych teologów zachodnich, że „w praktyce grzech ciężki (śmiertelny) jest popełniany niezmiernie rzadko. Karą za niego jest wieczne potępienie, musi więc to być występek wyjątkowo wielkiej wagi.”
W tego rodzaju rozumowaniach są pomieszane dwa pojęcia: wielkość obrazy Boga spowodowanej przez grzech ciężki i nieskończona wielkość Bożego miłosierdzia, sprawiająca, że Bóg jest gotów zawsze przebaczyć, gdy tylko grzesznik szczerze postanawia powrócić do domu Ojca, jak poucza nas o tym przypowieść o „Synu marnotrawnym” (Łk 15,11-32).
Nie ulega wątpliwości, że dwaj złoczyńcy ukrzyżowani razem z Chrystusem, mieli na sumieniu grzechy ciężkie; za błahostki bowiem nie krzyżowano i jeden z nich wyznaje: „My sprawiedliwie, odbieramy słuszną karę za nasze uczynki...” (Łk 23,41). Tym niemniej „dobry” łotr, gdy tylko wyraził swą skruchę , usłyszał: „Zaprawdę powiadam ci, dziś jeszcze będziesz ze mną w raju.” (Łk 23,43)
Ojciec Święty Jan Paweł II przestrzega nas przed wspomnianym błędem: „Należy unikać sprowadzania grzechu śmiertelnego do aktu będącego wyrazem „opcji fundamentalnej” przeciw Bogu, jak to się często słyszy dzisiaj, rozumiejąc przez to formalną i wyraźną pogardę dla Boga lub bliźniego. W rzeczywistości grzech ciężki zachodzi także wówczas, gdy człowiek świadomie i dobrowolnie wybiera, dla jakiegokolwiek bądź powodu, coś poważnie naruszającego porządek ustanowiony przez Boga.”9
Ten kto popełnił grzech ciężki (śmiertelny), powinien powstrzymać się od przyjmowania Komunii świętej dopóki nie otrzyma przebaczenia na Spowiedzi świętej10. Jeśli ktoś przyjmuje Komunię św. w stanie grzechu ciężkiego, popełnia nowy ogromny grzech ciężki: świętokradztwo.
Grzechy powszednie, jeśli ich nie lekceważymy i staramy się dochowywać wierności Panu Bogu, nie przeszkadzają w przyjmowaniu Komunii św.
Na Spowiedzi św. mamy obowiązek:
wyznać wszystkie grzechy ciężkie, jakie sobie przypominamy;
powiedzieć ile razy je popełniliśmy;
wyznać okoliczności powiększające winę.
Jeżeli nie pamiętamy dokładnie ile razy popełniliśmy jakiś grzech ciężki, należy podać liczbę przybliżoną, np. 2-3 razy w tygodniu; kilka razy w miesiącu; itp.
Jeśli ktoś popełnił uczynek nieskromny, sam lub z kimś innym, nie wystarcza powiedzieć: „Miałem złe myśli”. Jeśli ktoś zgrzeszył z osobą zamężną, nie wystarcza powiedzieć: „Zgrzeszyłem (-am) z kobietą (z mężczyzną)”, w takim bowiem wypadku został popełniony nie tylko uczynek nieskromny, ale ponadto niesprawiedliwość wobec współmałżonka.
Nie ma obowiązku oskarżania się na spowiedzi z grzechów powszednich. Dla otrzymania ich przebaczenia wystarcza za nie szczerze żałować i poważnie starać się, by ich nie popełniać. Kościół jednakże gorąco zaleca regularne spowiadanie się także z grzechów powszednich, gdyż to przyczynia się do naszego postępu duchowego11.
Jeśli ktoś świadomie zataił na spowiedzi jakiś grzech ciężki, spowiedź jego jest nieważna, żaden grzech nie został mu odpuszczony, a ponadto popełnił nowy grzech ciężki: świętokradzką spowiedź. Nie wolno mu więc przystąpić do Komunii św. Powinien udać się ponownie do spowiedzi, wyznać, że na poprzedniej spowiedzi zataił taki a taki grzech ciężki, oraz wyznać jeszcze raz wszystkie grzechy ciężkie popełnione od ostatniej ważnej spowiedzi świętej. Gdyby ktoś zataił grzech ciężki podczas kilku spowiedzi św., wszystkie one są nieważne i świętokradzkie.
Jeśli ktoś zapomniał wyznać na spowiedzi świętej jakiś grzech ciężki, spowiedź św. jest ważna; grzechy zostały mu odpuszczone; może przystępować do Komunii św. Powinien tylko na następnej spowiedzi św. wyznać, że poprzednio zapomniał oskarżyć się z takiego a takiego grzechu ciężkiego.
W świetle wiary grzech ciężki (śmiertelny) jest największym nieszczęściem jakie może nas spotkać, powinniśmy więc unikać go za wszelką cenę.
Grzech ciężki pozbawia nas życia Bożego, łaski uświęcającej otrzymanej na chrzcie św. Zrywa więź przyjaźni z Bogiem.
Nie mając łaski uświęcającej, którą Pan Jezus przyrównuje do stroju weselnego (Mt 22,12), nie mamy wstępu do nieba.
Grzech ciężki naraża nas na potępienie wieczne: Jeśli ktoś opuszcza życie ziemskie nie posiadając łaski uświęcającej, nie może odzyskać jej w wieczności. W wieczności bowiem nie ma zmian, nie ma „przedtem” i „potem”, lecz ciągłe „teraz”.
Grzech ciężki, naruszający poważnie porządek ustanowiony przez Boga, wystawia nas już w życiu ziemskim na tragiczne skutki spowodowanego zaburzenia. Dzieje się coś podobnego co ma miejsce przy zaburzeniu porządku ekologicznego.
Przede wszystkim jednak grzech ciężki jest odpłaceniem najczarniejszą niewdzięcznością Temu, który nas ukochał całą swą nieskończoną miłością i hojnie obdarzył swoimi darami przyrodzonymi i nadprzyrodzonymi.
Przykazania Boże nie są przejawem kaprysu istoty wszechmocnej, lecz szczerej ojcowskiej troski naznaczonej dobrocią i mądrością.
Pan Bóg wie lepiej niż ktokolwiek z nas, co dla człowieka jest dobrym, a co złym. On pragnie ustrzec nas przed wybraniem fałszywego kierunku, drogi wiodącej ku degradacji.
Wielkim błędem byłoby lekceważenie grzechów powszednich, gdyż prowadziłoby ono do oziębienia miłości Boga i do ześlizgnięcia się w popełnianie grzechów ciężkich. Pan Jezus pozostawił nam jako wskazanie dążenia do doskonałości: „Doskonałymi bądźcie, jak doskonałym jest Ojciec wasz niebieski.” (Mt 5,48) Jest to wskazanie dla wszystkich, którzy przyjęli Chrzest św.!
Rachunek sumienia
Szczery żal za grzechy
Mocne postanowienie poprawy
Szczera spowiedź
Zadośćuczynienie
Rachunek sumienia jest to staranne przypomnienie sobie grzechów popełnionych od ostatniej ważnej spowiedzi św.
Spowiedź św. jest nieważna jeśli ktoś:
nie żałuje za swoje grzechy,
albo nie chce nic uczynić, aby się poprawić,
albo świadomie zataja (ukrywa) przed kapłanem jakiś grzech ciężki, czyli śmiertelny.
Przed rozpoczęciem rachunku sumienia, tak jak przed każdą ważną czynnością, powinniśmy się skupić i pomodlić.
Następnie należy postawić sobie pytania wstępne – znajdują się one przy końcu tej książeczki w przykładowym rachunku sumienia, na stronie 37.
Dla przypomnienia sobie grzechów popełnionych od ostatniej spowiedzi św. dobrze jest posłużyć się przygotowanymi pytaniami rachunku sumienia.
Jeśli popełniliśmy grzechy ciężkie, dobrze jest umieścić ich wyznanie na początku oskarżenia się, aby ich nie zapomnieć. Pamiętajmy również o przypomnieniu sobie ile razy popełniliśmy grzechy ciężkie.
Odnośnie grzechów powszednich, dobrze jest umieścić na początku oskarżenia się te, które bardziej nas upokarzają, bądź które wydają się nam bardziej nie podobać Panu Bogu. Z reguły będą to grzechy popełniane z większą premedytacją, bardziej świadomie i dobrowolnie, niż inne.
Po przypomnieniu sobie popełnionych grzechów trzeba jeszcze poświęcić trochę czasu na rozważanie mające na celu wzbudzenie w sobie szczerego żalu. Żal za grzechy nie polega na wyrecytowaniu formuły; powinien on zaistnieć w głębi duszy i dlatego koniecznym jest danie sobie czasu, aby rozważaniem pobudzić się do żałowania.
Należy wreszcie poświęcić trochę czasu także dla zastanowienia się nad praktycznymi środkami jakimi posłużymy się by lepiej dochować wierności Panu Bogu. Bez przewidzenia odpowiednich środków, postanowienie poprawy nie będzie mocne, lecz złudną iluzją, uczuciowym pragnieniem, a nie aktem woli.
Dopiero teraz jesteśmy gotowi, by udać się do kapłana i wyznać przed nim swoje grzechy, prosząc o rozgrzeszenie.
Żal jest boleścią duszy i odwróceniem się od popełnionych grzechów, wraz z silnym pragnieniem unikania ich w przyszłości.
Żal za grzechy winien pochodzić z pobudek nadprzyrodzonych; powinniśmy żałować ze względu na Pana Boga, którego obraziliśmy grzechami.
Żal czysto przyrodzony, z powodu jakiejś straty doczesnej, nie wystarcza dla otrzymania przebaczenia grzechów. Np. złodziej żałujący dokonania kradzieży tylko dlatego, że został schwytany i uwięziony.
Ze względu na Pana Boga, można żałować w dwojaki sposób:
ŻAL MNIEJ DOSKONAŁY – jeśli ktoś żałuje za grzechy ze strachu przed karą wiecznego potępienia, lub innymi karami grożącymi grzesznikom. Żałując w ten sposób myślimy pośrednio o Bogu, który za dobro wynagradza, a za zło karze, lecz przede wszystkim mamy na uwadze swój własny los.
ŻAL DOSKONAŁY – mamy go wówczas, jeśli żałujemy za swoje grzechy z miłości ku Panu Bogu, pragnąc kochać Go ponad wszystko, dla Niego samego.
Dla lepszego zrozumienia przypatrzmy się przykładowi żalu ze strachu i żalu z miłości.
Mama posłała Janka do apteki, po lekarstwo dla młodszego braciszka. Janek po drodze zatrzymał się przed wystawą, „na minutkę” – jak sobie powiedział, by popatrzeć na transmisję telewizyjną meczu piłki nożnej. Ocknął się jednakże dopiero gdy sędzia odgwizdał na koniec gry. Żałuje teraz, że skusił się stanąć „tylko na minutkę”, boi się bowiem kary za tak długie spóźnienie.
Kiedy indziej, Paweł znalazł się w podobnej sytuacji, ale on, gdy się ocknął, nie myślał o sobie. Żal mu było mamy i braciszka: „Biedna mama, na pewno martwiła się co się ze mną stało? Tak liczyła na szybkie przyniesienie lekarstwa!... Biedny braciszek, lekarstwo wcześniej ulżyłoby mu!” Paweł chętnie przyjąłby nawet karę, gdyby tylko w ten sposób mama nie musiała wcześniej martwić się, a braciszek dłużej cierpieć. Paweł żałuje z miłości dla mamy i braciszka. Żal Pawła, będący żalem z miłości, może być obrazem żalu doskonałego, który jest żalem z miłości dla Pana Boga.
Żal doskonały i mniej doskonały różnią się między sobą nie tylko pod względem motywu dla którego żałujemy, ale również ze względu na wynik będący ich owocem.
Gdy żałujemy za grzechy żalem doskonałym, grzechy (nawet ciężkie) są nam odpuszczone od razu, w tej samej chwili kiedy żałujemy za nie z miłości ku Panu Bogu. Pozostaje jedynie obowiązek wyznania grzechów ciężkich na spowiedzi św., gdy tylko będzie to możliwe.
Żal doskonały, będący zabarwioną boleśnie miłością Boga, jest objawem szczerego zwrócenia się ku Bogu tego, który w ten sposób żałuje. Grzech jest odwróceniem się od Boga i nieuporządkowanym zwróceniem się ku stworzeniu. Nie można równocześnie być zwróconym ku Bogu i odwróconym od Niego. Można więc powiedzieć, że Pan Bóg udzielając nam daru żalu doskonałego, daru zwrócenia się ku Niemu, daje nam tym samym znak swojego przebaczenia. To Bóg przebacza grzechy temu kto pragnie przyjąć Jego przebaczenie, a żal doskonały jest znakiem, że już je przyjąłem.
W niebezpieczeństwie życia, jeśli nie ma kapłana, by udzielił nam rozgrzeszenia, powinno się wzbudzić żal doskonały, aby pojednać się z Bogiem.
Jeśli żałujemy za grzechy żalem mniej doskonałym, grzechy (tak ciężkie, jak lekkie) są nam odpuszczone dopiero po przyjęciu Sakramentu Pokuty lub Namaszczenia Chorych. Miłość Chrystusa docierająca do nas poprzez znak sakramentalny uzupełnia to, co brakuje naszej niedoskonałej miłości.
Jeśli ktoś nie żałuje za grzechy z motywów nadprzyrodzonych (ze względu na Pana Boga) ani w sposób doskonały, ani mniej doskonały, grzechy nie są odpuszczone. Bez szczerego żalu i woli poprawy nie ma nigdy przebaczenia grzechu.
Gdy żal za grzechy jest szczery, zawiera w sobie wolę poprawy. Szczery żal i postanowienie poprawy są jakby dwiema stronami tego samego medalu: występują zawsze razem.
Mocne postanowienie poprawy to coś więcej niż samo myślenie o poprawie, jakieś uczucie czy nieokreślone pragnienie. Ma ono swe źródło we woli, która decyduje się przedsięwziąć konieczny wysiłek, aby unikać grzechów i postępować w wierności Panu Bogu.
Po czym poznać, że postanowienie poprawy jest mocne?
Już w sprawach doczesnych, ten kto naprawdę chce osiągnąć cel, przewiduje środki do niego prowadzące; zastanawia się nad sposobami działania najbardziej skutecznego dla osiągnięcia celu. Podobnie jest z mocnym postanowieniem poprawy. Nie wystarcza powiedzieć sobie: „Chcę się poprawić!” trzeba zastanowić się: „Jak ja to zrobię?”
Mocne postanowienie poprawy mam wtedy, kiedy pomyślę
- w czym się poprawię
- i w jaki sposób? .
(przeczytaj str. 29-33).
Jeśli ktoś sam nie potrafi znaleźć odpowiednich środków, czy sposobów poprawy, powinien poprosić o radę spowiednika, podobnie jak chory, który radzi się lekarza jak powrócić do zdrowia.
Ten kto nie chce niczego przedsięwziąć, by unikać przynajmniej jakichkolwiek grzechów ciężkich; kto jest zdecydowany żyć nadal tak jak dotychczas, nie walcząc z pokusami ze wszystkich sił i z całym swoim sprytem, ten nie ma mocnego postanowienia poprawy. Jego żal nie jest szczery, a więc jego spowiedź jest nieważna. Nawet jeśli kapłan da mu rozgrzeszenie, jego grzechy nie są mu odpuszczone. Znaki i słowa sakramentalne nie działają automatycznie; potrzebna jest wiara i wola, właściwe usposobienie do przyjęcia sakramentu. Bez prawdziwego żalu nadprzyrodzonego, który mieści w sobie wolę uczynienia wszystkiego co potrafię, by dochować Panu Bogu wierności przynajmniej w sprawach ważnych, nie ma nigdy odpuszczenia grzechów.
Grzechy ciężkie mogą być odpuszczone tylko wszystkie razem, gdyż jeden z nich wystarcza, aby nas odłączyć od Pana Boga. Chcąc więc otrzymać przebaczenie grzechów ciężkich, trzeba być zdecydowanym unikać za wszelką cenę jakiegokolwiek grzechu ciężkiego.
Grzechy powszednie nie zrywają naszej więzi z Bogiem. Dlatego, jeśli ktoś żałuje i jest zdecydowany starać się o dochowanie Panu Bogu wierności w sprawach ważnych i mniej ważnych, ale nie chce zrezygnować z drobnych kłamstw, czy oszustw, są mu odpuszczone tylko te grzechy za które żałuje i z których chce się poprawić; natomiast kłamstwa i oszustwa nie są mu przebaczone. Odpuszczenie tych ostatnich grzechów otrzyma dopiero gdy i za nie będzie żałował, będąc gotowym znieść raczej taką czy inną przykrość, aniżeli wykręcić się kłamstwem, czy oszustwem.
Nie ma obowiązującej formuły na rozpoczęcie lub zakończenie spowiadania się. Należy unikać bezdusznej rutyny. Wypowiedziane słowa powinny wyrażać wewnętrzną postawę. Ponadto, jeśli jeszcze inne osoby oczekują wyspowiadania się, należy być zwięzłym.
Podszedłszy do kapłana, można wypowiedzieć słowa powitania: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!” Po odpowiedzi księdza, dobrze jest przedstawić się, podając swój zawód, stan cywilny, ewentualnie wiek. Np. Jestem pielęgniarką, mężatką, mam troje dzieci, 30 lat. Albo: Jestem uczniem klasy drugiej gimnazjum. Albo: Skończyłem technikum, kawaler, odbywam służbę wojskową. itd.
Następnie mówię kiedy ostatni raz byłem (am) u spowiedzi św.: „...przed dwoma tygodniami”, „...przed miesiącem”, „...na Wielkanoc”, itp.
Jeśli na ostatniej spowiedzi św. zapomniało się, lub zataiło jakiś grzech ciężki, należy to teraz powiedzieć. Podobnie, jeśli nie wypełniło się naznaczonej pokuty.
Po tym wstępie wyznajemy swoje grzechy, posługując się czasem przeszłym, a nie teraźniejszym, aby już w ten sposób zaznaczyć, że to było przedtem, a odtąd chcemy starać się być wierniejsi Panu Bogu.
Przeczytajmy sobie raz jeszcze to co jest napisane wcześniej o grzechach ciężkich i lekkich, i o tym jak powinno się z nich oskarżać. (str. 11-13 i 19-20).
Kapłan słuchający spowiedzi św. jest zobowiązany do zachowania najściślejszej tajemnicy. Nigdy, w jakikolwiek sposób, nie może wyjawić, że dana osoba popełniła określony grzech. Nikomu też nie wolno podsłuchiwać czyjejś spowiedzi. Gdyby ktoś niechcący dowiedział się o czyichś grzechach wyznawanych na spowiedzi, zobowiązany jest do zachowania najściślejszej tajemnicy.
Ponieważ kapłan nie może nic powiedzieć o wysłuchanej spowiedzi św., byłoby wysoce niestosownym, a nawet niesprawiedliwym, opowiadanie samemu innym o swej spowiedzi, o tym co usłyszało się od księdza, albo jaką otrzymało się pokutę. Mogłoby się, źle zrozumiawszy spowiednika, przedstawić go w złym świetle, a kapłan mając usta zamknięte tajemnicą spowiedzi, nie mógłby udzielić wyjaśnień by się obronić. Gdyby ktoś potrzebował wyjaśnień odnośnie swej spowiedzi, niech poprosi o nie podczas następnej spowiedzi św., albo u tego samego kapłana, albo u innego. Wówczas te pytania i wyjaśnienia będą również okryte tajemnicą spowiedzi św.
Wyznając swoje grzechy powinniśmy czynić to z całkowitą prostotą i szczerością, przezwyciężając fałszywy wstyd. Kapłan, podobnie jak Pan Jezus cieszy się w duszy, że grzesznik żałuje i chce się poprawić. Przeczytajmy przypowieść o synu marnotrawnym: Łk 15,11-32. Z jakże serdeczną radością ojciec (będący obrazem Boga Ojca) przyjął powracającego syna. Żaden ojciec ziemski nie umiałby zachować się aż z taką dobrocią.
Wyznanie swych grzechów można zakończyć słowami: „Szczerze żałuję za wszystkie grzechy i obiecuję starać się być wiernym (ą) Panu Bogu”.
Niech te słowa, lub inne, podobne, wypowiedziane na zakończenie spowiadania się, nie będą machinalnie wyrecytowaną formułą, lecz wyrazem naszej wewnętrznej postawy.
Zadośćuczynienie jest naprawieniem zniewag wyrządzonych Panu Bogu i krzywd wyrządzonych bliźnim.
Zadośćuczynienie Panu Bogu.
Zadośćuczynienie to polega przede wszystkim na pobożnym wypełnieniu otrzymanej pokuty.
Każdy grzech ma podwójny skutek:
Obraża Pana Boga,
Narusza porządek ustanowiony przez Stwórcę.
Rozgrzeszenie sakramentalne jest przebaczeniem obrazy Pana Boga. Pozostaje jeszcze do naprawienia naruszenie porządku, przez które grzesznik zasłużył na karę doczesną. Wypełnienie pokuty pozwala nam z jednej strony wywiązać się (całkowicie lub częściowo) z tak zaciągniętego długu, z drugiej zaś jest pomocą w poprawieniu się.
Przykład z życia.
Mama poleciła Jankowi iść do apteki po lekarstwo dla chorego brata. Janek odpowiedział, że nie może pójść, gdyż umówił się z kolegami na mecz. Wyszedł z domu i poszedł do kolegów. Po powrocie mówi coś do mamy, ale mama nie odpowiada, jakby nie słyszała. Dopiero teraz Janek uprzytomnił sobie, że obraził mamę. Żałuje, że tak się zachował i obiecuje, że życzenia mamy będą miały pierwszeństwo. Mama przebaczyła i zaczęła znów rozmawiać z Jankiem. Pozostało jednak jeszcze naprawienie zakłóconego porządku: Mama cierpiała z powodu niewdzięczności syna. Ucierpiał także braciszek czekający na lekarstwa. Chcąc całkiem usunąć gorycz z serca mamy, Janek stara się być szczególnie usłużny i dobry, przynosi jej kwiaty zebrane przy drodze. Trochę swego wolnego czasu poświęca także by rozweselić chorego brata. To zachowanie się Janka może być obrazem wypełnienia pokuty. Podobnie i grzesznik powinien starać się zadośćuczynić Panu Bogu, którego miłości się sprzeniewierzył.
Zadośćuczynienie bliźnim.
Dla otrzymania przebaczenia grzechów konieczne jest również naprawienie (w miarę możliwości) krzywd wyrządzonych bliźnim. Złodziej powinien zwrócić to co ukradł względnie wartość tego co ukradł. Zaszkodzenie bliźniemu na dobrej sławie przez oszczerstwo, lub obmowę, wymaga również naprawienia. Ogólnie rzecz biorąc, każda niesprawiedliwość powinna być wyrównana.
Jeśli jesteśmy z kimś skłóceni, starajmy się pojednać jeszcze przed przystąpieniem do spowiedzi św., lub przynajmniej postanówmy uczynić to wkrótce po spowiedzi. Św. Paweł żądał od pierwszych chrześcijan: „Niech słońce nie zachodzi nad waszym zagniewaniem się.” (Ef 4,27) Winniśmy starać się o to każdego dnia, ale szczególniej w dniu spowiedzi św.
Czy wszystkie warunki potrzebne do godnego przyjęcia Sakramentu Pokuty są jednakowo ważne?
Wszystkie wymienione warunki są ważne. Np. szczere wyznanie grzechów jest ważne, jeśli bowiem zatai się grzech ciężki, spowiedź jest nieważna i świętokradzka.
Jednakże dwa, spośród wspomnianych pięciu warunków, są ważniejsze od pozostałych. Są to: żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy.
Bez wypełnienia bowiem tych dwóch warunków nie ma nigdy odpuszczenia grzechów, a w pewnych okolicznościach te dwa warunki same wystarczają by otrzymać przebaczenie.
Np. gdy żal nasz jest doskonały i połączony ze szczerą wolą dochowania wierności Panu Bogu, a z braku kapłana i czasu (np. w niebezpieczeństwie śmierci) nie możemy dopełnić pozostałych warunków, grzechy są nam odpuszczone.
Tym dwu warunkom najważniejszym powinniśmy poświęcić najwięcej czasu i uwagi także i przy zwykłej spowiedzi św. Wiadomo, że nie ma obowiązku oskarżenia się na spowiedzi ze wszystkich zapamiętanych grzechów powszednich, że wystarcza za nie żałować. Zamiast więc przeznaczać dużo czasu dla przypomnienia sobie jak największej liczby grzechów powszednich, lepiej jest przeznaczyć go na wzbudzenie w sobie silniejszego żalu i wyszukanie skutecznych środków poprawy.
Jest to bolesna skarga Chrystusa Pana kończąca przypowieść o nieuczciwym włodarzu, który okazał wiele sprytu, by wybrnąć z niekorzystnej sytuacji (Łk l6,1-8). ”Synami tego świata” jesteśmy my wszyscy, gdy chodzi o sprawy doczesne. W tej dziedzinie nie brak nam pomysłowości, by osiągnąć upragniony cel. ”Synami światłości” jesteśmy również my, gdy chodzi o sprawy nadprzyrodzone. Tu jednak okazujemy często wielką bezradność, niedbałość, brak wytrwałości w wysiłku. Pan Jezus skarży się na tę dwoistość postępowania.
Nie potrzeba kończyć wyższej szkoły wojennej, by wiedzieć, że aby wygrać wojnę, trzeba równocześnie bronić się na całym froncie i atakować siłami skoncentrowanymi na wąskim odcinku.
Jeśli zaniedba się obrony w jakimś miejscu frontu, mogłoby się zdarzyć, że nieprzyjaciel właśnie tam zaatakuje, uczyni włamanie, zajdzie na tyły i w końcu zawładnie całym krajem. Jeśli z kolei będzie się atakować na zbyt długim odcinku frontu, rozproszonymi siłami nie osiągnie się przewagi nad nieprzyjacielem, ataki pozostaną bezskuteczne. Wreszcie nie można wygrać wojny samą obroną. To było błędem Francuzów, którzy podczas kampanii wrześniowej 1939 r. w Polsce, zamiast zaatakować Niemców od zachodu, siedzieli w bunkrach Linii Maginota w przekonaniu, że Niemcy nie zdołają jej przełamać.
W naszej walce duchowej powinniśmy trzymać się tych samach zasad:
obrona na całym froncie,
ofensywa - na wąskim, dokładnie określonym odcinku.
Na czym polega obrona w walce duchowej? Na energicznym trzymaniu się zasady: Nigdy z premedytacją, zgadzając się na to z góry, nie pozwolę sobie na popełnienie jakiegokolwiek grzechu, nawet najmniejszego grzechu powszedniego. Wierność Panu Bogu jest dla mnie w życiu sprawą najważniejszą, nie podlegającą dyskusji. Wolę raczej przecierpieć każdą niedogodność, aniżeli uniknąć jej grzesząc choćby lekko. Ustanowienie w swym życiu takiej linii obrony jest czymś bardzo wymagającym, ale bez tego postęp duchowy jest niemożliwy i pozostaje ryzyko poważne przegrania wojny. Kto lekceważy grzechy powszednie łatwo może ześlizgnąć się w popełnianie grzechów ciężkich. Judasz był początkowo tylko drobnym złodziejem...
Nawet gdy jesteśmy wierni tak pojętej linii obrony, do końca życia wypadnie nam spowiadać się z grzechów powszednich, lecz będą one niecałkowicie świadome i niecałkowicie chciane. Będą skutkiem zaskoczenia, zmęczenia, roztargnienia, przyzwyczajeń, których nie zdołaliśmy pozbyć się całkowicie, itd. By zwyciężać w tej dziedzinie grzechów częściowo chcianych, częściowo świadomych, powinniśmy „atakować” na odcinku jasno sprecyzowanym i przy pomocy środków właściwie dobranych. Dopiero potem możemy liczyć, że Pan Bóg swoją łaską uzupełni to czego nam nie dostaje. Tego rodzaju sposobem postępowania jest szczegółowe postanowienie poprawy, rezolucja szczególna.
Np. ktoś postanawia ćwiczyć się w cierpliwości. To prawda, że cierpliwość jest jedną określoną cnotą, ale tak sformułowane postanowienie byłoby jeszcze zbyt ogólne i dlatego nieskuteczne. Wybierzmy jeszcze określoną porę dnia, miejsce, lub osobę, czyli sprecyzowaną okoliczność, w której będziemy uważać na siebie, aby się nie zniecierpliwić. Np.: Przez pierwszą godzinę po powrocie z pracy do domu; albo: Przy spotkaniu tej a tej osoby; albo: Na boisku sportowym; etc. Ilekroć znajdziemy się w tej okoliczności, przypominamy sobie swoje postanowienie i czuwamy. Ofiarowujemy je w myśli Panu Bogu. Przypominamy sobie jak bardzo Pan Jezus był cierpliwy w przeróżnych sytuacjach. Łączymy się z Nim: ”Jezu cichy i serca pokornego, uczyń serce moje według serca Twego!” Z pomocą łaski Bożej potrafimy wytrwać w powziętym postanowieniu. Jeśli zdołaliśmy – nie zapomnijmy podziękować. Jeżeli upadliśmy – przeprośmy szczerze i starajmy się, by przy następnej okazji było lepiej.
Takie szczegółowe postanowienie poprawy nie oznacza, że przez resztę dnia, wobec innych osób, czy na innym miejscu, możemy sobie świadomie pofolgować. Nie! W innych okolicznościach będziemy również starali się o dochowanie wierności na tyle na ile to sobie przypomnimy. Jednakże w tej okoliczności szczególnej, będąc niejako zawczasu uprzedzeni, łatwiej potrafimy zapanować nad swoją słabością. W miarę postępu, można powiększać zaplanowane wymagania.
Pamiętajmy również, że bardzo ważną rolę w zdobywaniu się na wysiłek, czy wyrzeczenia, odgrywa umotywowanie działania. Motywacja mobilizuje wolę. By być skuteczną, powinna być bardzo konkretna, nie abstrakcyjna. Dla kogoś lub czegoś, na kim lub na czym bardzo nam zależy, łatwiej potrafimy wytrwać w wysiłku, lub zdobywać się na wyrzeczenia. Ostatecznym motywem będzie zawsze chęć dochowania wierności Panu Bogu. Jednakże w chwili pokusy Pan Bóg, którego widzieć nie możemy, wydaje się taki odległy, że o Nim zapominamy, pokusa natomiast jest taka konkretna, taka “barwna”, tak pociągająca nasze skłonności. Trzeba, by i bezpośredni motyw wysiłku, czy wyrzeczenia się, był równie konkretny.
Pewien chłopiec szesnastoletni zamierzający ożenić się w przyszłości, pomyślał sobie, że dziewczyna, która za kilka czy kilkanaście lat będzie jego żoną, żyje już teraz, i że Pan Bóg wie która to jest. By jej pomagać w jej własnej walce duchowej o zachowanie nienaruszonym całego bogactwa swego serca i swej osoby, ofiarowywał Panu Bogu w jej intencji to co kosztowały go jego własne wyrzeczenia, by żyć w czystości. Ilekroć przychodziła pokusa nieskromna, tylekroć powracała myśl o tej, która już żyje, walczy i z którą kiedyś stanie przed ołtarzem... Podobnie postępował pewien ojciec wobec swych dorastających dzieci, ofiarowując w intencji ich wierności Panu Bogu, to co kosztowała go jego własna wierność. W chwilach pokus stawały mu w pamięci twarze dzieci i mobilizowały wolę. Jeśli konkretnie wiemy za co „płacimy”, potrafimy zgodzić się na wysoką cenę.
Gdy uczynimy wszystko co jest w naszej mocy, by dochować wierności Panu Bogu, wówczas On swoją łaską uzupełni to czego nam brakuje. Pan Bóg jednakże nie chce swoją pomocą utwierdzać w lenistwie tych, którzy odmawiają poważnego wysiłku. Ponieważ nas kocha i szanuje wolność, jaką nas obdarzył, pragnie, by nasze współdziałanie z Jego łaską było rzeczywiste, bo tylko wówczas owoc tego współdziałania będzie mógł być przypisany i nam.
Oto co czytamy w Kodeksie Prawa Kanonicznego: Kan. 989: „Każdy wierny, po osiągnięciu wieku rozeznania, obowiązany jest przynajmniej raz w roku wyznać wiernie wszystkie swoje grzechy ciężkie.” Kan. 920 par. l „Każdy wierny po przyjęciu Najświętszej Eucharystii po raz pierwszy ma obowiązek przyjmować ją przynajmniej raz w roku.” par.2 „Ten nakaz powinien być wypełniony w okresie wielkanocnym, chyba że dla słusznej przyczyny wypełnia się go w innym czasie w ciągu roku.” Oto bardzo ważne zobowiązania, których zaniedbanie byłoby grzechem ciężkim. Katechizm Kościoła Katolickiego zachęca, jednak usilnie do częstego i regularnego spowiadania się, nawet gdy ma się na sumieniu jedynie grzechy powszednie12, gdyż jest to bardzo pomocne dla postępu duchowego.
Gdyby ktoś miał nieszczęście popełnić grzech ciężki, powinien starać się iść do spowiedzi św. jak najszybciej. Ten kto poważnie zachorował od razu udaje się do lekarza, nie czekając aż choroba zniszczy organizm. Czyż dusza nie zasługuje, by o jej życie nadprzyrodzone troszczyć się z tą samą (jeśli nie większą) energią co o zdrowie ciała? Jeśli nie przystąpimy do spowiedzi św. zaraz po pierwszym upadku, każdej następnej pokusie będziemy opierać się coraz słabiej. Grzech więc się mnoży; obraza Pana Boga powiększa i wola słabnie. Ludzką rzeczą jest upaść – jesteśmy słabi, jednakże nie ludzką sprawą, a diabelską, jest trwanie w upadku, bez starania się o powstanie. Pan Bóg nie oczekuje od nas, byśmy nie upadali, lecz byśmy po upadku szybko i zdecydowanie podnosili się i nie rezygnowali z walki.
Podczas każdej mszy św. słyszymy po polsku, w języku zrozumiałym: „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy!” – Dlaczego to „wszyscy” odnosić do innych, a nie do samego siebie? Częstej Komunii św. powinna oczywiście odpowiadać regularna i częsta spowiedź św.
Gdy gorliwość wielu ostygła, Pan Jezus sam, w 1675 r., podczas objawień św. Małgorzacie Marii Alacoque, w Paray-le-Monial, we Francji, zachęcał wiernych do spowiadania się i przyjmowania Komunii św. w pierwsze piątki miesiąca, ku czci Jego Najśw. Serca. Podobną prośbę ponowiła w Fatimie N.M.P. w roku 1917, zachęcając do spowiedzi św. i Komunii św. w pierwsze soboty miesiąca, ku czci swego niepokalanego Serca. W ostatnich latach, w Medjugorje, N.M.P. znów prosi o przystępowanie co miesiąc do spowiedzi św. i o częstą Komunię św.
Regularna, miesięczna spowiedź św. pomaga nam bardziej skutecznie realizować zalecenie Pana Jezusa: „Doskonałymi bądźcie, jak Ojciec wasz niebieski jest doskonały” (Mt 5.48). Nigdy stworzenie nie dorówna w doskonałości Stwórcy, jest to jednak program na całe życie. „Jesteśmy dziećmi Bożymi” (1J 3,1), powinniśmy więc starać się upodabniać do swego Ojca – do Jego dobroci, cierpliwości wobec grzeszników, gotowości przebaczania.
Dobrze jest mieć stałego lekarza, przynajmniej na czas danej choroby. Podobnie, ten kto regularnie i często spowiada się, może to czynić łatwiej i z większą korzyścią, zwracając się do tego samego kapłana. Ułatwia to wzajemne zrozumienie się – nie potrzeba powracać do wyjaśnień raz udzielonych. Ponadto, znając nas lepiej, stały spowiednik może udzielać rad bardziej dostosowanych do naszej sytuacji.
Modlitwa przed rachunkiem sumienia.
Nie ma modlitwy obowiązkowej. Można pomodlić się takimi słowami: ”Przybądź Duchu Święty! Oświeć mój rozum, abym poznał grzechy swoje; dopomóż mi uznać swoją winę i szczerze za me grzechy żałować. Porusz wolę moją, abym powziął mocne postanowienie poprawy; wesprzyj mnie, bym szczerze wyznał swoje grzechy i wypełnił otrzymaną pokutę.
O Najświętsza Maryjo Panno, Ucieczko grzeszników, módl się za mną! Bądź przy mnie i dopomóż mi dobrze przygotować się i odprawić spowiedź św.”
Dorośli, którzy posługiwaliby się poniższym rachunkiem sumienia, powinni dodatkowo postawić sobie pytania dotyczące obowiązków stanu: życia małżeńskiego, obowiązków rodziców i związanych z pracą zawodową, stanowiskiem społecznym, obowiązków obywatelskich, zaangażowania w życiu Kościoła, itp.
Jeśli spowiadaliśmy się przed miesiącem, rachunek sumienia nie powinien nam zająć więcej niż 10 – 15 minut.
Kiedy ostatni raz byłem u spowiedzi św.? Czy moja spowiedź była dobra? (Czy szczerze żałowałem za grzechy? Czy nie zataiłem żadnego grzechu ciężkiego?)
Czy nie zapomniałem jakiegoś grzechu ciężkiego, o którym teraz sobie przypominam? Czy wypełniłem nadaną pokutę? Czy naprawiłem szkody wyrządzone bliźnim?
1 – Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną.
Czy wstydziłem się wyznawać swoją wiarę?
Czy wierzyłem w zabobony, wróżby, horoskopy?
Czy znieważyłem osoby duchowne, miejsca lub rzeczy poświęcone (np. kościoły, cmentarze, Krzyże, obrazy, itp.)
Czy źle mówiłem o kapłanach?
Czy pamiętałem o pogłębianiu i poszerzaniu swojej wiedzy religijnej, aby móc wzrastać we wierze? (Jak uczestniczyłem w nauce religii? W rekolekcjach? Czy uważnie słuchałem kazań? Czy starałem się czytać książki i artykuły na tematy religijne?)
Czy narażałem się na utratę wiary przez złą lekturę, filmy, programy telewizyjne, towarzystwo, itp.?
Czy opuszczałem modlitwy poranne, lub wieczorne? Czy modliłem się bez uwagi, machinalnie?
2 – Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno.
Czy źle mówiłem o Panu Bogu? O Panu Jezusie? O Najświętszej Maryi Pannie? O Kościele?
Czy przysięgałem niepotrzebnie, lub fałszywie?
Czy wymawiałem imiona święte bez uszanowania, np. bez potrzeby, w roztargnieniu, albo w gniewie?
Czy przyjąłem po świętokradzku Sakramenty Święte? Które?
Czy nie dotrzymałem obietnic uczynionych Panu Bogu?
3 – Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
(Również 1 i 2 Przykazanie kościelne)
Czy z własnej winy opuściłem mszę św. w niedzielę, lub w święto obowiązkowe? Ile razy? Czy spóźniłem się na mszę św.? Przyszedłem przed ofiarowaniem chleba i wina, czy po ofiarowaniu? Czy uczestniczyłem we mszy św. z obojętnością, w roztargnieniu, bez ducha żywej wiary? Czy bez słusznego powodu wychodziłem przed zakończeniem mszy św.?
Czy bez koniecznej potrzeby pracowałem w niedzielę, lub w święto?
Czy wolny czas świąteczny wykorzystywałem nie tylko na rozrywkę, ale także dla Pana Boga: aby modlić się więcej i bardziej skupiony, aby czytać dobre książki i pisma, aby pomagać innym?
4 – Czcij ojca swego i matkę swoją.
Czy szanowałem rodziców, nauczycieli, przełożonych? Czy odpowiadałem im niegrzecznie, zuchwale, z gniewem; a może nawet rękę na nich podniosłem?
Czy wstydziłem się swoich rodziców?
Czy byłem posłuszny rodzicom, nauczycielom, wychowawcom? Czy starałem się im pomagać?
Czy modliłem się za rodziców?
5 – Nie zabijaj.
Czy siebie lub innych narażałem bez potrzeby na utratę zdrowia, lub życia?
Czy byłem umiarkowany w jedzeniu i piciu?
Czy dla przyjemności zażywałem narkotyki?
Czy kogoś pobiłem, lub skaleczyłem?
Czy mściłem się, lub zamierzałem zemścić się? Za co? Jak? Czy, podtrzymywałem w sobie nienawiść? Odmawiałem przebaczenia?
Czy życzyłem innym coś złego?
Czy zazdrościłem?
Czy śmiałem się z czyjejś ułomności, lub niepowodzenia (z kolegi, który dał złą odpowiedź, nieporadnie wykonał zlecenie, z kalek, chorych psychicznie, z pijanych)?
Czy byłem niecierpliwy wobec siebie? Wobec innych? Czy złościłem się? Czy gniewałem się?
Czy zachowywałem się brutalnie (np. podczas gier i zabaw)?
Czy innych pociągnąłem do złego (namową, przykładem)? Do czego?
Czy unikałem złego towarzystwa?
Czy dręczyłem zwierzęta?
6 i 9 – Nie cudzołóż.
Nie pożądaj żony bliźniego swego.
Czy z pożądliwym upodobaniem myślałem o rzeczach nieskromnych (bezwstydnych)? Czy z takim upodobaniem przypatrywałem się ilustracjom nieskromnym, czytałem książki, lub pisma, przysłuchiwałem się bezwstydnym rozmowom, sam opowiadałem o rzeczach nieskromnych, śpiewałem złe piosenki? Czy pożyczałem innym nieskromne książki, lub ilustracje? Czy czyniłem coś nieskromnego (sam, z kimś innym)? Czy w tańcach i zabawach byłem kulturalny i moralny?
Wszystkie grzechy przeciwko szóstemu i dziewiątemu przykazaniu, gdy są popełnione świadomie i dobrowolnie, są zawsze grzechami ciężkimi. Obrazy i pragnienia powstające w nas podczas snu, nie są grzechami, gdyż nie zależą od naszej woli. Jednakże po przebudzeniu się, nie wolno myśleć o nich z upodobaniem, gdyż to byłoby grzeszne.
Ktoś kto popadł w zły nałóg, jeśli szczerze i poważnie stara się z niego wydobyć (np. trzymając się rad spowiednika), jeśli skutecznie walcząc z pokusami, czasem zdarzy mu się upaść, może pocieszyć się iż być może nie obraził ciężko Pana Boga, gdyż mając wolę osłabioną nałogiem, nie działał całkowicie dobrowolnie. Ten jednak kto poważnie z nałogiem nie walczy, obraża ciężko Pana Boga, gdyż z góry zgadza się na upadki. 13
7 i 10 – Nie kradnij.
Nie pożądaj żadnej rzeczy bliźniego swego.
Czy kradłem? Co? Jaką wartość to miało? (Kradzież jest grzechem ciężkim jeśli wartość rzeczy ukradzionej odpowiada zarobkowi, jednodniowemu, lub go przewyższa.) Czy oddałem, lub wynagrodziłem, to co ukradłem? Czy pociągnąłem innych do kradzieży? Czy kupowałem, lub sprzedawałem rzeczy ukradzione? Czy zatrzymywałem rzeczy znalezione, nie starając się odnaleźć właściciela?
Czy pieniądze otrzymywane od rodziców na rzeczy potrzebne, wydawałem bez ich wiedzy na inny cel? Czy wyrządziłem komuś szkodę? Czy ją naprawiłem? Czy oddałem rzeczy pożyczone? Czy je niszczyłem?
Czy pragnąłem przywłaszczyć sobie rzecz cudzą w niewłaściwy sposób?
Czy nieuczciwie przywłaszczyłem sobie czyjąś tajemnicę? Czy odkryłem ją przed innymi? Czy zdradziłem tajemnicę sobie powierzoną?
Czy trwoniłem swoje własne pieniądze, niszczyłem przez niedbalstwo ubranie, książki, narzędzia, lub inne rzeczy powierzone przez rodziców lub przełożonych?
Czy niszczyłem dobro wspólne? Na ulicy? W szkole?
Czy pracowałem niestarannie?
Czy będąc niepunktualny, zabierałem innym czas?
Czy byłem leniwy?
8 – Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
Czy kłamałem? W sprawach ważnych? Mało ważnych? Czy ktoś przez to poniósł szkodę?
Czy oszukiwałem (W pracy? W szkole? W grze? Sprzedając?)
Czy oczerniłem kogoś (Oskarżyłem kłamiąc)? W sprawach ważnych? Mało ważnych? Czy oszczerstwo naprawiłem?
Czy obmawiałem (Wyjawiałem nieznane błędy bliźnich)? W sprawach ważnych? Mało ważnych? Czy obmowę naprawiłem, starając się uwypuklić zalety osoby, której zaszkodziłem na dobrej opinii?
Czy lekkomyślnie posądzałem (Uważając czyjąś winę za pewną, gdy tymczasem była ona jedną z możliwości)? Czy te posądzenia przekazywałem dalej? Czy w takim wypadku naprawiłem szkodę wyrządzoną na opinii?
Czy dotrzymywałem zobowiązań i obietnic?
Czy krytykowałem w sposób jałowy, szerząc jedynie niezadowolenie?
Czy nieroztropnymi słowami skłóciłem bliźnich?
Czy byłem obłudny?
Czy opuściłem spowiedź św. i Komunię św. wielkanocną? (Kan.920) Jeśli opuszczenie to jest zawinione, jest grzechem ciężkim. Czy mając ukończone 14 lat zachowywałem wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych w Środę Popielcową i we wszystkie piątki całego roku (jeśli w piątek nie przypadło święto obowiązkowe)? (Kan. 1251 i 1252)
Czy po osiągnięciu pełnoletności i nie mając ukończonych 59 lat, zachowywałem post ścisły w Środę Popielcową i w Wielki Piątek? (Kan.1251 i 1252)
Czy brałem udział w hucznych zabawach w Wielkim Poście, lub w Adwencie?
Gdybyśmy przypomnieli sobie jakiś grzech ciężki nie wymieniony w tym rachunku sumienia, musimy również wyznać go na spowiedzi św.
Odmawiajmy wolno poniższy urywek listu św. Piotra, starając się przezywać treść słów:
„Chrystus cierpiał za
nas i wzór nam zostawił,
abyśmy za Nim szli, Jego śladami.
Krwią
Jego ran jesteśmy uleczeni.
On grzechu nie popełnił,
w
Jego ustach nie było podstępu.
On, gdy Mu ubliżano, nie
odpowiadał;
Maltretowany – nie groził, ale polecał się
Temu, który sądzi sprawiedliwie.
Krwią Jego ran jesteśmy
uleczeni.
To nasze grzechy, w swym własnym ciele, poniósł na
drzewo Krzyża ! ...
abyśmy umarli dla grzechów,
żyli dla
sprawiedliwości!
Krwią Jego ran jesteśmy uleczeni.”
(1P2,21b – 24)
Przypomnienie św. Pawła:
„Chrystus mnie ukochał i za mnie wydał samego siebie...” (Gal.2,20)
„W walce z grzechem nie opieraliście się jeszcze aż do krwi!...” (Heb.12,4)
Odmawiajmy wolno poniższą modlitwę, starając się przeżywać treść słów:
„Panie Jezu, pozwoliłeś się ubiczować... Twe plecy były jedną raną... Przyjąłeś cierniową koronę… Zbierałeś wszystkie siły, by z ciężkimi belkami krzyża, na poranionych plecach, przebyć drogę krzyżową... Dałeś się przybić gwoźdźmi... i tak rozpięty konałeś długie godziny... To wszystko z przeogromnej miłości dla nas..., dla mnie..., aby nas uwolnić od grzechów! Bez Twej ofiary na krzyżu, żaden grzech nie mógłby być odpuszczony. Żaden ! Ty, będąc Bogiem, przyjąłeś nasze duszę i ciało, byśmy mogli dzięki Twej Męce powrócić do Ojca w niebie. Jakże Ty nas u-ko-cha-łeś!…
Tymczasem tak łatwo sam sprzeniewierzałem się Tobie... Postępowałem inaczej niż Ty pragnąłbyś. Za tyle miłości, jakże byłem niewdzięczny! Jezu! Prze-pra-szam! Szczerze, całym sercem prze-pra-szam! Ach, żałuję za me złości! Jedynie dla Twej miłości! Bądź miłościw mnie grzesznemu! Dla Ciebie odpuszczam bliźniemu.
Przy Wniebowstąpieniu poniosłeś przed tron Ojca ślady swej Męki na stopach rękach, na boku, na głowie... Są to chwalebne znaki Twej wierności woli Ojca i Twej miłości dla nas. Twoje stopy chodziły jedynie tam, gdzie posyłała Cię wola Ojca! Panie, pochylam się do Twych stóp i całuję te ślady gwoździ (wyobrazić sobie, że to czynię). Moje stopy jakże często chodziły innymi ścieżkami..., niezgodnymi z wolą Ojca. Moje ręce wykonywały dzieła, w których Ojciec nie miał upodobania. Jezu, całuję Twe blizny i raz jeszcze, z całej duszy: prze-pra-szam!
Panie Jezu, z głębi serca dziękuje Ci za tyle prawdziwie Boskiej dobroci! Dziękuję, że raz jeszcze mi przebaczasz!... Wesprzyj mnie, bym z większą energią, szukał woli Ojca w mym życiu, bym w prawdzie kochał Cię z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił swoich.”
Zastanówmy się teraz co czynić, aby za wszelką, cenę unikać grzechów ciężkich?
Jeśli popełniliśmy same tylko grzechy powszednie, zastanówmy się jakie postanowienie szczegółowe byłoby najbardziej miłe Panu Bogu i w jaki sposób wprowadzać je w czyn? (Patrz str. 30-33)
“O Najświętsza Maryjo Panno, łaski pełna... – Ty nie zmarnowałeś żadnej z łask otrzymanych od Boga; wszystkie wydały owoce. Tobie powierzam swoje pragnienie dochowania wierności Twemu Synowi. Czuwaj nade mną. Prowadź mnie. Matko Nieustającej Pomocy wspieraj mnie w każdej chwili!”
Przypisy:
1 Patrz kanony: 916,959,960,962,963,987,988,989
2 Ekshortacja Apostolska „Pojednanie i pokuta” nr 17
3 Tamże
4 Numery: 1422-1498 i 1846-1876
5 Komentarz do ewangelii św. Jana. cytowane słowa są zaczerpnięte z urywka wyznaczonego w oficjum czytań na wtorek piątego tygodnia okresu wielkanocnego.
6 Boża adopcja jest o wiele doskonalszą od adopcji ludzkiej, ściśle prawnej, ustanawiając więź życiową, na planie istnienia.
7 Patrz porównanie na str. 27 (Matka nie odpowiada nieposłusznemu synowi)
8 „Katechizm Kościoła Katolickiego” omawia te dwie kategorie grzechów – ciężkich i lekkich, pod numerami 1854-1863
9 Ekshortacja Apostolska „Pojednanie i pokuta”, nr 17 – przy końcu
10 Bardziej szczegółowo omawia tę sprawę kanon 916 nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego
11 „Katechizm Kościoła Katolickiego” nr 1458
12 Por. „Katechizm Kościoła Katolickiego” nr 1458
13 Por. „Katechizm Kościoła Katolickiego” nr 2352
opr. mg/mg