Komercyjna nie znaczy zła

Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (13/2000)

Kilka dni temu przedstawiciele Prowincji Warszawskiej OO. Franciszkanów oraz kilku poważnych polskich firm ogłosili zamiar utworzenia Telewizji Familijnej. Ma to być nie tylko nowa stacja, opierająca się na nowatorskiej formule łączącej komercję z zachowaniem wyraźnej misji, ale także oferta dla tych wszystkich, którzy są już zmęczeni pogonią za sensacją i tanią rozrywką. Media nie tyle poinformowały o tym fakcie, ale w większości już oceniły zarówno sam pomysł, jak i jego personalne oraz kapitałowe zaplecze.

Przeciętny czytelnik codziennej prasy dowiedział się, że wprawdzie Telewizja Familijna nie będzie typowym kanałem religijnym, ale z pewnością jest to jakiś „skok na państwową kasę” środowisk prawicowych i tych, które deklarują się jako bliskie Kościołowi. Kolejnym argumentem dyskwalifikującym TF jest przekonanie, że firmy, które zainwestowały w to przedsięwzięcie sporą gotówkę, nie mają doświadczenia w mediach, a więc są skazane na finansową klęskę i straty. Dziwne, że do podobnych wniosków owi eksperci nie doszli kilka lat temu, kiedy na rynek wchodzili operatorzy telefonii komórkowej. Zainwestowane wówczas pieniądze firm, często całkowicie nie związanych z branżą telekomunikacyjną, dziś przyniosły ogromne zyski, czasem przewyższające kapitał własny. Podobną powściągliwość zachowano, kiedy TVP, będąca nie tylko stuprocentową spółką Skarbu Państwa, ale na dodatek nadawcą publicznym, zaangażowała się kapitałowo w prywatne przedsięwzięcie, jakim jest platforma cyfrowa Cyfra +. Dlaczego wówczas nikt nie przestrzegał przed mieszaniem kapitału państwowego z prywatnym?

Sama wrzawa wokół Telewizji Familijnej świadczy o tym, że mamy do czynienia z naruszeniem ustalonego przez medialnych potentatów podziału rynku. Twórcy TF to fachowcy „z branży”, którym kiedyś udało się z TVP zrobić „telewizję dla ludzi”, potem stworzyć koncepcję programową prywatnego kanału RTL 7. Na nieszczęście (dla krytyków) ostatnio z powodzeniem rywalizują na trudnym radiowym rynku z pomysłem na popularne katolickie radio, jakim jest sieć Radia PLUS. Dodajmy, że zapowiedź prezesa Telewizji Familijnej, że to początek budowania silnej grupy medialnej jest dla dużej grupy Polaków wiadomością dobrą. Wbrew pozorom, nie wszyscy czekają na „seks, śmierć i łzy”. Sama formuła zakładająca zaś „komercyjny profil stacji” wcale nie oznacza walki o widza za wszelką cenę.

Jednocześnie warto dodać, że Kościołowi udało się zachować wobec całego przedsięwzięcia „życzliwy dystans”, co oznacza sprzyjanie przedsięwzięciu, ale bez brania odpowiedzialności za całą inicjatywę. To także dobry zwiastun aktywności polskiego laikatu.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama