O dokumencie p.t. "Jak pokonać szatana", zrealizowanym we Włoszech latem 2013 r.
Przez kilka lat był Pan świeckim asystentem egzorcysty archidiecezji warszawskiej ks. Jana Szymborskiego. Czy już wtedy myślał Pan o nakręceniu filmu?
Zacząłem o tym myśleć po zakończeniu mojej posługi. Kiedy dzieliłem się z ludźmi doświadczeniami, których byłem świadkiem, dostrzegłem, że wpływa to rozwój wiary wielu z nich. Wówczas pojawiła się myśl o filmie dokumentalnym. Jednak nie miałem pomysłu na jego formułę ani możliwości technicznych do jego realizacji. Odkąd zacząłem pracować w mediach, zamysł ten towarzyszył mi coraz częściej. Jednak kluczowym momentem okazało się spotkanie z s. Angelą Musolessi, świecką współpracownicą o. Gabriela Amortha - watykańskiego egzorcysty, założyciela Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów, która odwiedziła Polskę w kwietniu ubiegłego roku. Podczas rozmowy zaprosiła mnie do Włoch i zaoferowała pomoc w realizacji filmu. Propozycję przyjąłem z radością.
Wróćmy jednak do czasów posługi asystenta egzorcysty. Jak to się stało, że Pan nim został?
Spotkałem się z ks. J. Szymborskim w sprawie zupełnie niezwiązanej z egzorcyzmami. Miałem jednak świadomość, kim jest i co robi. Wiedząc, że czasami potrzebuje pomocników przy odprawianiu egzorcyzmów, zadeklarowałem, iż może na mnie liczyć. Podziękował, uśmiechnął się serdecznie, ale nic nie powiedział. Wciąż jednak mieliśmy ze sobą kontakt. Uczęszczałem na prowadzone przez ks. Jana wykłady biblijne, czasem odwiedzałem go w domu, dużo rozmawialiśmy. Był moim kierownikiem duchowym. Mniej więcej po roku naszej znajomości zatelefonował do mnie, pytając, czy moja oferta pomocy jest aktualna. Odpowiedziałem, że oczywiście. To, czego doświadczyłem podczas egzorcyzmów, wpłynęło na moją wiarę. Zobaczyłem bowiem rzeczy, które znacznie wykraczały poza moją wyobraźnię.
Widział Pan szatana?
Nie, ponieważ nie można go zobaczyć, gdyż jest bytem duchowym. Widziałem za to skutki jego działalności i to, co może zrobić z człowiekiem.
Domyślam się, że te doświadczenia wywarły duże wrażenie.
Zwłaszcza moment, kiedy kapłan sprawujący egzorcyzm nad młodą dziewczyną zwracał się do demona w formie rozkazującej. Ten natomiast używał wszystkich możliwych sztuczek, m.in. zmieniając kilkukrotnie głos - od bardzo cienkiego do męskiego. Choć osobą egzorcyzmowaną była młoda, szczupła dziewczyna, jej siła okazała się nieprawdopodobna. Byłem odpowiedzialny za trzymanie tej kobiety. Musiałem kolanami docisnąć jej przedramię do podłogi, a mimo to, w pewnym momencie poczułem, jak unosi rękę z całym moim ciałem. To jedno z najtrudniejszych doświadczeń, z jakim musiałem się zmierzyć. Potrzebowałem kilku dni, by zrozumieć, czego byłem świadkiem, gdyż to, co zobaczyłem, wykraczało poza prawa nauki. Jednak podczas tego egzorcyzmu czułem Bożą miłość i opiekę. Nie bałem się. Spokój kapłana, który sprawował modlitwę i był obojętny na działania złego ducha, udzielał się wszystkim. Ks. Jan przydzielił mnie do męskiej grupy. Wkrótce stałem się jej liderem i spotykaliśmy się regularnie raz w tygodniu.
W jaki sposób otwieramy furtkę szatanowi? Czy przypadkiem współczesny człowiek sam nie igra ze złem? Mam wrażenie, że demonom w naszych czasach nadano sympatyczny wygląd, np. diabełka z rogami, który zdobi nawet dziecięce ubranka. O szatanie mówi się dzisiaj jedynie jak o złym bohaterze. Tymczasem konszachty z nim mogą skończyć się tragicznie.
Ludzie często nie wiedzą, że istnieje zło osobowe i nie zdają sobie sprawy z powagi tego zagadnienia, a także zagrożeń, jakie się z tym wiążą. Często jednak są ofiarami tego zła. Szatan posługuje się człowiekiem, wykorzystując jego słabości, naiwność, głupotę i ciekawość, m.in. do tego, by szerzyć zagrożenia duchowe, wróżbiarstwo, rozpowszechniać klątwy czy spirytyzm. Zresztą nie tylko to, ponieważ każdy grzech otwiera na działanie złego ducha.
Uwrażliwia Pan na to w swoim filmie?
Tematem przewodnim jest życie duchowe i jego wpływ na człowieka. Film ma zachęcać do tego, by się modlić i przyjmować sakramenty. Modlitwa zmienia rzeczywistość. Klękając do pacierza, oddajemy pewne płaszczyzny swojego życia Panu Bogu i On, wkraczając w nie, może je formować. W swoim dokumencie zwracam uwagę na to, że dzień zaczęty od modlitwy nie jest już takim samym dniem. Oczywiście bardzo prawdopodobne jest, że zły duch będzie podpowiadał, że ta modlitwa nic nie daje, może też przychodzić zwątpienie i racjonalizacja ze strony umysłu. Mimo to musimy zaufać Bogu, nawet gdy wydaje nam się, iż sprawy, o które u Niego zabiegamy, nie idą w dobrym kierunku. Jednak w tych gorszych momentach nie wolno zaprzestać modlitwy. Czasami żeby coś zbudować, trzeba coś zburzyć. Musimy pamiętać, że wszystko opiera się na zaufaniu do Boga.
Jak wyglądała praca nad filmem? Czy podczas jego powstawania zdarzyło się coś, co Pana zaskoczyło? Zwłaszcza, że nie miał Pan ścisłego scenariusza.
Scenariusz był ścisły na tyle, na ile jest to możliwe w filmie dokumentalnym. Trudno było zaplanować odpowiedzi, których udzielą eksperci od walki ze złym czy pozostali rozmówcy. Ogromnym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że o. Gabriele Amorth, a także o. Cipriano de Meo, obecny prezes MSE i najdłużej posługujący egzorcysta na świecie, któremu udzielał wskazówek sam o. Pio, w ogóle zgodzili się na nagranie, a ponadto że okazali mi tak wiele serdeczności i poświęcili znacznie więcej czasu niż było to zaplanowane. Pierwotnie spotkanie z każdym z nich miało trwać po 20 minut, tymczasem rozmawialiśmy ponad godzinę. Myślę, że dostrzegli, iż mam wiedzę na ten temat. Zaufali mi, za co jestem im bardzo wdzięczny.
Wrażenie na widzach z pewnością wywrze opowieść o. Cipriano o okularach o. Maksymiliana Kolbego.
To rzeczywiście niesamowita historia. Bóg czasami daje różne znaki, aby pobudzić naszą wiarę. Tak było i w tym przypadku. O. Cipriano, modląc się nad osobą egzorcyzmowaną, doświadczył pomocy o. Maksymiliana, który na znak swojej obecności „dał” okulary, które zmaterializowały się w rękach osoby dręczonej. O. Cipriano używa ich dzisiaj jako relikwie. Podczas egzorcyzmu przykłada je do człowieka, nad którym się modli, przyzywając wstawiennictwa o. Maksymiliana. Zły duch nie może tego znieść.
Czego jeszcze nie zobaczymy w filmie, a co - Pana zdaniem - zasługuje na upublicznienie?
Na pewno rozmowy z o. Amorthem i o. Cipriano. W sumie trwały one 2,5 godziny, w filmie jest zaledwie 20 minut. Dlatego planuję wydać te wywiady w formie papierowej. Fragmenty znajdą się także na facebooku oraz stronie internetowej jakpokonacszatana.pl.
Bardzo poruszyła mnie także historia Mateusza da Agnone, zakonnika, który umarł w 1616 r. w opinii świętości. Jego proces beatyfikacyjny rozpoczął się osiem lat temu. Ten wielki egzorcysta, co jest zapisane w księgach, uwolnił od złego ducha ok. 650 osób. Chcę poświęcić mu swój następny film. Na jego nagranie jestem umówiony w lipcu. Będę chciał pokazać w nim fragmenty egzorcyzmu za wstawiennictwem Mateusza da Agnone. W zasadzie część materiałów już jest, czekam jedynie na zgodę, by umieścić je w filmie.
Podczas premiery „Jak pokonać szatana” powiedział Pan, że ideą tego filmu jest zmiana sposobu mówienia o złu, o szatanie. Jak powinniśmy o tym rozmawiać?
Przede wszystkim zależy mi, aby dotrzeć do ludzi z przekazem, że zły duch istnieje, bo to jest jedna z prawd naszej wiary. Ale trzeba też pamiętać, że nie możemy się na nim koncentrować. Sposób mówienia o nim musi odpowiadać temu, w jaki sposób funkcjonujemy. Ja to nazywam sposobem normalnym. Mówiąc o szatanie, nie możemy epatować złem ani się nim fascynować. Forma przekazu nie powinna być także zbyt świątobliwa, ponieważ stanie się odległa dla świata świeckiego, ludzi niewierzących. Ta rzeczywistość może bowiem być dla nich nieosiągalna. A ja chcę pokazać coś innego: że życie duchowe jest dostępne dla każdego, bez względu na to, czy będzie je dopiero zaczynał, czy pogłębiał, czy jest stary, czy młody. To nie ma znaczenia. Każdy może rozpocząć życie duchowe w dowolnym momencie, ponieważ Bóg kocha każdego z nas, bez względu na naszą przeszłość.
Ludzie jednak o tym nie wiedzą. Mogliby o tym usłyszeć w Kościele, ale jeśli nie chodzą, nie mają szans tego zrozumieć. Dlatego chcę zachęcić do rozpoczęcia życia duchowego. To przekaz mojego filmu.
Udaje się? Jakie są reakcje tych, którzy mieli okazję go obejrzeć?
Najbardziej cieszą mnie maile, w których ktoś pisze, że po obejrzeniu filmu przystąpił do sakramentu spowiedzi albo regularnie zaczął modlić się i chodzić do kościoła. Te głosy sprawiają, iż chcę podejmować tego typu wyzwania, robić filmy z przekazem. Widzę bowiem, że pomagają innym. Dlatego cieszę się, że do tej pory udało mi się pokazać „Jak pokonać szatana” w ponad 50 kinach w Polsce. Proszę pamiętać, że to dokument. Zamierzam jeszcze mocniej wchodzić w świecki świat z innymi produkcjami. O szczegółach będę informował między innymi za pośrednictwem strony internetowej michalkondrat.pl.
Gdy słucha się Pana, analizuje drogę, jaką Pan przeszedł - posługa asystenta egzorcysty, a teraz film o tym, jak walczyć ze złem - nasuwa się jeden wniosek: wszystko w życiu dzieje się po coś.
Tak, w życiu nie ma przypadków. Tym bardziej, że kilkanaście lat temu prowadziłem zupełnie inny styl życia niż teraz.
Co się zmieniło, że postanowił Pan żyć inaczej?
Nawróciłem się.
Miała na to wpływ posługa asystenta egzorcysty?
Bez wątpienia. Pewne rzeczy zobaczyłem na własne oczy, a konkretnie to, jak Bóg okazuje swoje miłosierdzie ludziom, którzy są dręczeni przez szatana. Po tych doświadczeniach, głupotą byłaby bierność duchowa. Dotarło do mnie, jak ważna jest walka, która toczy się o nasze życie. To walka o życie w wiecznej radości.
Znalazł Pan odpowiedź, jak pokonać szatana?
Został on pokonany ponad dwa tysiące lat temu przez Jezusa na krzyżu. Jeśli chcemy stawić czoła złemu duchowi, to musimy - jak mówi, cytując Ewangelię, jeden z bohaterów filmu ks. Alvaro Bardelli - podpiąć się pod to zwycięstwo, stać się latoroślami wszczepionymi w szczep winny. Chodzi o to, żeby przyjąć naukę Jezusa Chrystusa, naśladować Go życiem sakramentalnym i czynić miłosierdzie. W ten sposób staniemy się dziećmi Bożymi i współuczestnikami zwycięstwa nad złym duchem.
O. Cipriano powiedział w Pana filmie, że szatana można pokonać pokorą i prostotą.
To prawda. W sposób prosty i pokorny mamy stać się uczniami Chrystusa.
Dziękuję za rozmowę.
O filmie
„Jak pokonać szatana”
To dokument zrealizowany we Włoszech latem 2013 r. Autorem filmu jest Michał Kondrat - wieloletni asystent egzorcysty, absolwent studiów podyplomowych Kierownictwa Duchowego na Wydziale Teologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, często zapraszany do programów telewizyjnych i radiowych jako komentator zagadnień związanych z duchowością i sprawami Kościoła katolickiego.
Tematem filmu jest walka duchowa, a konkretnie walka z szatanem. Autor przeprowadza widza skrupulatnie przez ten problem, tłumacząc jego kontrowersyjne aspekty i udzielając wskazówek opartych na doświadczeniach ojców Kościoła. Odwiedza najbardziej znanych egzorcystów na świecie, a także innych ekspertów od walki duchowej i posługi uwalniania. Z rozmów z nimi można się dowiedzieć, jakie narzędzia Kościół oferuje do walki ze złym duchem. Eksperci mówią, jak prawidłowo powinniśmy sprawować modlitwę o uwolnienie, a także kto może zwracać się do szatana w formie rozkazującej i jak to robić, aby było to bezpieczne. Jednym z wątków filmu jest wywiad z mocno dręczoną Włoszką i modlitwa nad nią. Autor dokumentu spotyka się również z Anią Golędzinowską, modelką, autorką książki pt. „Ocalona z piekła”, która opowiada mu o silnych dręczeniach demonicznych, jakich doświadcza od chwili nawrócenia.
W filmie występują:
o. Gabriele Amorth - egzorcysta watykański, założyciel Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów i obecnie jego honorowy prezes;
o. Cipriano de Meo - obecny prezes MSE i najdłużej posługujący egzorcysta na świecie, któremu udzielał wskazówek sam o. Pio;
ks. Alvaro Bardelli - egzorcysta, proboszcz katedry w Arezzo;
Angela Musolessi - świecka współpracownica o. Gabriela Amortha, tercjarka Zakonu Świętego Franciszka;
Ania Golędzinowska - nawrócona modelka;
Francesca - osoba dręczona demonicznie.
Echo Katolickie 7/2014
opr. ab/ab