Czy słynne 12 kroków wychodzenia z uzależnień to program dla każdego z nas? Okazuje się, że tak.
"Idziemy" nr 8/2010
Czy słynne 12 kroków wychodzenia z uzależnień to program dla każdego z nas? Okazuje się, że tak.
Rafał miał 24 lata, kiedy rozpoczął swoją drogę do wolności. – Poczułem, że życie, które prowadzę, daleko odbiega od tego, czego tak naprawdę pragnę. Chciałem założyć rodzinę, być szczęśliwym mężem i ojcem. Tymczasem wiodłem bardzo rock-end-rollowy tryb życia. Sypiałem mało, bawiłem się dużo, a do tego byłem bardzo poturbowany uzależnieniem od hazardu – wspomina. Na ruletkę był w stanie postawić całe swoje życie – wszelkie relacje, każdą miłość – i byłem wobec hazardu bezsilny. Próbowałem kierować moim pijanym i rozedrganym życiem, ale nie radziłem sobie.
Na szczęście od poczucia bezsilności do nawrócenia jest bardzo blisko. Któregoś dnia wracając po jednej z imprez do domu, zawył z bólu prosto do Boga mówiąc Mu, że nie chce tak dalej żyć. Nie wiedział wtedy jeszcze, że właśnie zrobił pierwsze dwa ze słynnych 12 kroków, którymi przed nim przeszły miliony „trzeźwiejących” z różnych uzależnień, pokiereszowanych ludzi.
– Zacząłem do Boga mówić, a On – choć dziś może się to wydać dziwne – odpowiadał normalnym głosem, który słyszałem. Nikt mi tego doświadczenia nie wydrze. Jedyne, co mogłem wówczas Bogu przynieść, to mój grzech. I dziś wiem, że to było właśnie to, czego wtedy On ode mnie oczekiwał. Wymieniłem Mu wszystko, co złe w życiu zrobiłem i poprosiłem, żeby On to ode mnie wziął. To był mój prezent dla Niego – wspomina Rafał. Tak zrobił kolejne trzy kroki do wolności.
Tej jednej nocy w 1997 r. przeżył niesamowitą radość i wielkie wzruszenie. – Czułem się „zaopiekowany”. Modliłem się „Ojcze nasz...” wierząc w każde słowo i czując głębię znaczeń tych słów. Ten moment, który być może był tylko uniesieniem, był dla mnie drogą do Damaszku, strąceniem z konia hazardu, zabawy, wiecznego niezałatwiania spraw ważnych – ocenia. Tak zrobił krok szósty. Wtedy zaczęły się dziać rzeczy całkiem dla niego nowe.
– Od tamtej nocy starałem się być codziennie na Eucharystii, a że prowadziłem wtedy nocne audycje w Radiu Zet, a potem w Radiu Kolor, wracając zaczynałem dzień od porannej Mszy św. Prosiłem cały czas o to samo – żeby Pan Bóg zabrał moje stare życie, a dał mi nowe. To był krok siódmy. Chciałem, żeby Bóg dał mi powołanie, najchętniej do małżeństwa, ale jeśli widzi inną drogę – też niech mówi. Chciałem mieć żonę wspaniałą, mądrą, kochającą, piękną… Lista cech, które miała mieć, była bardzo długa. I o żadnej z nich Bóg, dając mi Agnieszkę, nie zapomniał – mówi z uśmiechem. Modlił się tak codziennie przez rok i obserwował dziejące się w jego życiu cuda.
– Wszystkie moje uzależnienia, papierosy, przygoda z marihuaną, codzienna gra w karty były mi zabierane. Stosunkowo najtrudniej szło z hazardem. Upadałem, ale zacząłem chodzić na mitingi anonimowych hazardzistów. Za namową mojej siostry pojechałem na Kurs „Filip”. Nie wiedziałem, co to, i po co? Usłyszałem jednak obietnicę, że moje życie już nie będzie takie samo. I nie jest. Na Kursie poznałem Agnieszkę, ale przede wszystkim przytuliłem się do Boga, uwierzyłem w to, że On mnie chce takiego, jakim jestem. Potem był neokatechumenat i czas intensywnego obcowania ze Słowem Bożym, poznawania, że jest tam zapisana nie tylko historia mojego życia, ale wszystkich moich bliskich – kontynuuje swoją opowieść Rafał. W tym samym czasie rozpoczęła się jego intensywna praca z programem 12 kroków wychodzenia z uzależnienia od hazardu.
Sponsorem Rafała, czyli starszym w „trzeźwieniu” i bardziej zaawansowanym w realizacji programu towarzyszem był – opatrznościowo – Jacek, z którym po latach wymyślili płytę „12 kroków do wolności”. – Rzeczy, jakie Bóg robił w naszym życiu, były niezwykłe i nieprawdopodobnie zgodne z tym, co w programie się dzieje. To było wszystko, czego potrzebowaliśmy: miejsce, by zawierzyć się Panu Bogu (krok 3 i 4), zobaczyć, kim jesteśmy i wyrazić gotowość do zmian (5), oddać Mu wszystko (6, 7), zaprowadzić porządek we własnym życiu, szukać przebaczenia u tych, których skrzywdziliśmy (8, 9). Szukać codziennego kontaktu z Bogiem, prowadzić rachunek sumienia i wreszcie dzielić się tą dobrą nowiną z innymi (10–12). Z wdzięczności za to, co dostaliśmy, zrodził się w 2002 r. pomysł wydania „12 kroków do wolności” – mówi Rafał – jako dzielenie się z innymi.
Program 12 kroków, który w latach 40. wymyślił w Stanach Zjednoczonych Bill Wilson, dał początek wspólnotom AA, a potem anonimowych hazardzistów, narkomanów, seksoholików, a nawet depresantów i żarłoków. W latach 90. w Europie dostosowano ten program do potrzeb innych nałogowców – uzależnionych od grzechu. W Polsce zaistniał dzięki tłumaczeniu ks. prof. Romualda Jaworskiego jako zeszyty ćwiczeń „Wreszcie żyć”. – Postanowiliśmy krok po kroku omówić program tak, jak my go widzimy, jak on działa na warsztatach prowadzonych przez Jacka (patrz: ramka). Chcieliśmy powiedzieć o nich w taki sposób, by przestały być propozycją jedynie dla osób uzależnionych, by stały się programem uniwersalnym – sposobem na poznanie i zrozumienie, a potem pokochanie, i zmianę siebie samego. Postanowiliśmy też, że kroki, w których – w oryginalnym programie – mowa jest o sile wyższej, odnosimy bezpośrednio do naszego Boga, Jezusa Chrystusa. Dlatego płyta „12 kroków do wolności” oparta na tych ćwiczeniach to droga dla chrześcijan, choć nie tylko. Mam nadzieję, że nasze historie są żywym świadectwem, że ten program działa – opowiada Rafał.
Najpierw było 12 audycji w Radiu Wolność (patrz: ramka), ale już wtedy – jak mówią – nagrywając wiedzieli, że prędzej, czy później powstanie z tego płyta. Przy okazji produkcji jednego z programów „Koniec Końców” dla TVP Rafał zaprosił do Polski ks. Maksyma Popowa (patrz: ramka). – Mając tych dwóch fantastycznych, pokornie wpatrzonych w Boga ludzi, którzy są przy okazji moimi przyjaciółmi, zrealizowaliśmy płytę – dopowiada.
To pod wieloma względami płyta wyjątkowa. Dotąd mało kto w Polsce o programie 12 kroków mówił w sposób tak otwarty i odnoszący się do nałogowych grzeszników, czyli nas wszystkich. Nie są to warsztaty 12-krokowe w wersji audio, ale w miarę dogłębna, choć schematyczna „ściąga” do poszczególnych kroków. Tym ciekawsza, że widziana oczami dwóch terapeutów uzależnień i dziennikarza – ludzi mających własne doświadczenie uzależnień, z którym się przez lata borykali.
Każdy może słuchając „12 kroków do wolności” poczuć się jak w lesie pełnym grzybów. Każdy zbierze w tym lesie to, co chce, co zauważy i po co sięgnie. A jeśli nie sięgnie, będzie mógł do lasu wrócić.
– Ten program jest na zawsze, bo praca nad nim nie kończy się nigdy. Ma nam na co dzień pomóc zachować łączność z Bogiem i sobą samym – zapewniają autorzy płyty. Ale jednocześnie każdy z kroków jest do zrobienia od razu, natychmiast, choć ciągle na nowo. To propozycja także dla tych, którzy nie identyfikują się i nie definiują jako osoby uzależnione. Mają jednak np. nie uzdrowione, złe wspomnienia z domu rodzinnego, popadają w nieuzasadniony smutek, acedię, melancholię, depresje, albo wracają ciągle w ten sam grzech. Oczywiście płyta nie ma właściwości cudownych. Nie leczy, ale opowiada o programie, który takie właściwości ma, który został wymyślony, abyśmy wychodzili z naszej duchowej biedy. Byśmy wychodzili z lasu z koszem grzybów.
Płytę można kupić w siedzibie Radia Plus Warszawa i u oo. pallotynów przy ul. Skaryszewskiej, ale każdy, kto ma dostęp do Internetu, może ją nabyć na stronie www.rajmedia.pl (dostawa w ciągu dwóch dni). Jej koszt to 25 zł. Dla czytelników „Idziemy” mamy 2 płyty z „Krokami”. Wystarczy w poniedziałek 22 lutego po godz. 15.00 zadzwonić do naszej redakcji.
To propozycja również dla tych, którzy nie uważają się za uzależnionych
opr. aś/aś