O wszechobecnym kiczu
W sztuce jest jedno zdumiewające, szokujące zjawisko, zwane kiczem. I dziś chciabym się jemu przyjrzeć. Nie po to jednak, żeby się pastwić i wszędzie dopatrywać się kiczu, lecz po to, by zgłębić mentalność, z której on się rodzi. Spróbujemy najpierw powiedzieć, o co chodzi w kiczu, potem przyjrzyjmy się, kto produkuje kicz i kto jest odbiorcą tego szkodliwego zjawiska.
Pierwszą cechą kiczu jest nierzetelność. Chodzi po prostu o fałsz, o produkowanie tzw. dzieła sztuki bez żadnej wewnętrznej potrzeby artystycznej, bez udziału wnętrza człowieka, tylko ze względu na coś. Sztuka musi być bezinteresowna. Jeżeli twórca zaczyna produkować coś ze względu na odbiorcę, pieniądze czy sytuację społeczną, to jego dzieło już zaczyna być kiczem. Inną cechą kiczu jest to, że jest robiony z przymrużeniem oka. Ta umowność, ta "nienaseriość'', tkwi w dziele i w samym twórcy. To taka cepeliada, czasem erotyka uliczna, to taki surogat, coś co ma zastępować prawdziwe przeżycie estetyczne. Nie bierzemy tutaj pod uwagę sztuki naiwnej oraz takiej, która ma po prostu niski poziom, choć jest "na serio''. Kolejnym elementem kiczu jest jego pretensjonalność. Takie dzieło rości sobie prawa, domaga się czegoś, udaje coś doskonalszego niż jest. Właściwie większość piosenek słyszanych w radiu, jest niewysokich lotów. Tam nikt od nikogo niczego nie wymaga, wiadomo, że chodzi tylko o konwencję. Natomiast, gdy ktoś w swojej twórczości porusza pseudowielkie problemy w psedowielkiej sztuce, to jest tam pretensjonalność, kicz. Dalszą cechą kiczu jest taniość. Łączy się ona z brakiem oryginalności, z powtórką pewnego ogranego, dobrze wypróbowanego schematu. Wszystko to jest obliczone na łatwe, dyletanckie, kiczowate przeżycie. Najdroższym elementem w sztuce jest oryginalność, trud inwencji, wysiłek odkrywania czegoś nowego, odwaga. A tutaj bez wysiłku, bez inwencji, łatwo, lekko i przyjemnie... Do tego dołącza się w pewnych ekstremalnych, choć coraz częściej notowanych przypadkach, wulgarność i brak szlachetności. I może ostatnia cecha kiczu: dostępność formy i czytelność treści. Forma musi być taka, żeby to łatwo i gładko trafiało do odbiorcy. Żeby klient to lekko przełknął i żeby go to w ogóle nie zadrasnęło. Liczy się tylko konwencja i dlatego kicz nigdy nie będzie się z niej wychylał. Czasem jednak twórca wie, że produkuje kicz i wstydzi się tego. Wtedy, aby to ukryć, daje taki pseudochropowaty połysk.
Jest jeszcze sprawa treści. Treść musi być umiejętnie dobrana, musi trafić. Treść jest dobierana dla zaspokojenia i zadowolenia odbiorcy. Kicz lubuje się w sprawach podstawowych, pryncypialnych, zasadniczych. Dotyczy tego, co jest podstawą, co jest najwyższej wagi. Przedmiotem kiczu nie jest człowiek z całą swoją wewnętrzną indywidualnością, wrażliwością, oryginalnością, inwencją, ale jest to członek społeczeństwa, który działa w oparciu o uznane dawno instynkty, mechanizmy, przyzwyczajenia. W gruncie rzeczy kicz jest dyktatorem, ponieważ chce ujednolicać: abyśmy czynili to samo, myśleli tak samo, byli tacy sami.
Tak jest w sprawach sztuki. Nasze życie jednak również nie jest wolne od tego zjawiska. Kicz w życiu codziennym jest czymś bardzo częstym: każda transmisja sportowa pełna jest kiczowatej frazeologii, prawie każdy telewizyjny przekaz jest nim obciążony. Nasz język jest zachwaszczony kiczem. Obciążeni są nim zarówno znakomici pisarze, poeci jak i powszechnie uznawane osobistości.
Kicz zawsze ma coś zastąpić, zastąpić prawdę - falsyfikatem, podróbką. W produkcji kiczu następuje tajemnicza wymiana:
Wymieniamy:
Oczywiście przykłady można mnożyć. Jest takie powiedzenie: "Diabeł liże swoją ofiarę, zanim ją pożre". Liże, to znaczy ciągle dotyka tego samego miejsca. Zabija wrażliwość, pogrubia skórę, a tym samym zabija w nas twórcę pozbawiając nas indywidualności, oryginalności, zdolności bycia z innymi. I spycha w ten sposób na chore podłoże, tam, gdzie rodzi się konformizm, którego wyrazem jest właśnie kicz.
O nas, o całym naszym pokoleniu też można powiedzieć, że mają oczy, ale nie widzą, mają uszy, ale nie słyszą, mają nozdrza, ale nie czują zapachu. W ten sposób psalm opisuje bożki pogańskie. "Do nich staną się podobni ci, którzy je tworzą". I my poddajemy się a nawet chętnie pozostajemy po stronie kiczu, bo przychodzi to łatwo, lekko i przyjemnie. W ten sposób poddajemy się sloganom, oficjalnym wypowiedziom bez samodzielności we własnych przekonaniach. W dziedzinie sztuki będzie to szmira, będzie to kicz, natomiast w całej naszej rzeczywistości społecznej będzie to brutalny totalizm, będzie to kierowanie się opinią otoczenia, to będzie lęk przed zewnętrznymi reakcjami. Wtedy w naszym wnętrzu dzieje się jeszcze coś. Zostaje zerwany kontakt z wartością, kontakt z rzeczywistością, gdzieś jesteśmy zranieni, zatracamy zdolność kontemplacji, brakuje nam sztuki patrzenia własnymi oczami. My patrzymy, ale widzimy to, co nam widzieć polecono lub "dyskretnie" zasugerowano. Bezmyślnie przytakujemy, zamiast zaprzeczyć temu, co ktoś nam próbuje wmówić. Tu jesteśmy rozerwani, pęknięci. Wewnętrznie bierni, stajemy się uzależnieni jak od alkoholu czy narkotyków.
Obezwładnieni kiczem stajemy się rażąco niewierni Bogu - Stwórcy, Duchowi Prawdy i Słowu Bożemu (treści i mocy tego Słowa). Nie jesteśmy wierni i właśnie w Kościele jest miejsce, żeby o tym przypomnieć, żeby stanąć na własnych nogach. Katolicki to znaczy powszechny, to znaczy o szerokich horyzontach. Zbadajmy naszą wyobraźnię. Czy „katolicki” nie kojarzy się nam z małym tandetnym obrazkiem jakiejś świętej czy jakiegoś świętego? A przecież jest to fałsz. Sztuka, zwłaszcza religijna, ma przekazywać niewidzialną rzeczywistość. "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". Sztuka istnieje po to, żeby opowiadać o niewidzialnych światach, ale ich się nie da narysować, namalować realistycznie. Można je tylko sugerować, można do nich prowadzić. Jest taka pokusa, żeby chcieć tę rzeczywistość przedstawić wiernie, bo każdy z nas jest otoczony sztuką. Żyjemy w przestrzeni kultury, która jest dla nas ważniejsza niż chleb codzienny. Pozbawić człowieka kultury, to znaczy zabić go. Choćby człowiek miał codziennie wagon chleba, bez kultury będzie martwy. Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Każde słowo, to także każdy czyn, każde dobro, kultura. I tego słowa, tej kultury nam brak. Trzeba się o nią zacząć starać, trzeba to zacząć dostrzegać, cenić, przekonać się do tego. Bo tylko dzięki temu człowiek tworzy siebie, staje się dziełem sztuki, staje się kimś nie tylko zewnętrznym, kiczowatym, lecz staje się przestrzenią, w której może się odnaleźć inny człowiek.
Wielka sztuka jest trudna, wymaga rzetelności, wymaga tych wszystkich cech, które wymieniliśmy jako zatracane w kiczu. Kiczu jest dużo. Kicz przeważa. Jest wokół nas jak zatrute powietrze, jak zatruty pokarm, dlatego tak bardzo trzeba dbać o zachowanie własnego smaku, umieć powiedzieć „nie" sprzeciwić się, założyć specjalny filtr, żeby się nie zarazić. Bo inaczej całe nasze życie stanie się kiczem, czymś powierzchownym, nienaturalnym, sztucznym, nierzetelnym i nieprawdziwym. Można wtedy przeżyć piękne życie, tyle że cudze.
opr. ab/ab