O Zygmuncie Ławrynowiczu (poecie i tłumaczu) i jego twórczości
Urodził się 14 października 1925 r. w Poniewieżu na Litwie Kowieńskiej, gdzie uczęszczał do polskiego gimnazjum prywatnego. Wojna wyrzuciła nastolatka ze szkoły zamkniętej w r. 1940, wyrwała z zamożnego - z hotelarskim biznesem w zapleczu - "rodzinnego gniazda / wprost z kipiel epoki" ("De se ipso"). Wywieziony w r. 1943 do Niemiec, przez Jugosławię i Austrię przedostaje się do Italii, a w 1945 znajduje schronienie w 2. Korpusie Wojska Polskiego. W Sornano pobiera naukę w Gimnazjum i Liceum III Dywizji Strzelców Karpackich. "Pobity wojną zdradzony przez pokój", w mundurze Armii Andersa wędruje dalej na Zachód. Maturę zdobywa dopiero w 1947 w Anglii. Studiuje następnie ekonomię i socjologię w irlandzkim University College w Dublinie.
W r. 1951 wraca do Anglii. Humanista z ducha, spędza odtąd "papierowe różańce godzin" w londyńskiej filii międzynarodowej Banku Lloydsa jako specjalista od spraw dewizowych. Większość pozaurzędniczego czasu poświęca samokształceniu, aktywności pisarskiej i tłumaczeniowej. Włącza się w formowanie profilu artystycznego młodego, polskiego Londynu. Należy do Zrzeszenia Studentów i Absolwentów Polskich na Obczyźnie. Jest redaktorem najpierw (1953-54) pisma "Życie Akademickie", następnie (1955) tegoż mutacji "Merkuriusz Polski nowy, ale dawnemu wielce podobny". W latach 1959-64 współtworzy grupę poetycką Kontynenty, pismo "Kontynenty-Nowy Merkuriusz" i współredaguje miesięcznik "Życie", w którym notami o poetach znad Wisły prowadzi dialog ponad granicami i ograniczeniami. Publikuje eseje i wiersze w czasopismach emigracyjnych i krajowych.
Debiut książkowy Ławrynowicza, "Epitafium jesieni" przypada na r. 1953. Potem przyszły kolejne zbiory: "Syn marnotrawny i inne wiersze 1954-1960" (1968), "Błędne ogniki" - miniaturki na modłę japońskich haiku (1984) i trzy następne. Całość składa się na swoistą kronikę pielgrzymiego żywota wpisanego w chrześcijański mit o utracie raju, zatem i w ciągłe dążenie do wymarzonej Arkadii.
Archetyp ten znajduje szczególne odbicie u twórców, którzy "wieku męskiego" dochodzili w warunkach utraty Ojczyzny. Tak też dzieje się w poezji Ławrynowicza. W miarę jej dojrzewania, nostalgia za krajem lat młodzieńczych i wielonarodowy splot w jednej osobie sublimują się w tęsknotę za ojczyzną pojmowaną bardziej metafizycznie. Alternatywą tematyczną jawi się niezgoda na wrogą nowoczesność, wątek błądzenia i odrzucenia w zderzeniu z kamiennym światem (cykl "Miasto" - "Anglobabilon"). Poeta odnajduje siebie w kontakcie z przyrodą, której organiczny rytm postrzega z wrażliwością, niekiedy z precyzją właściwą "studium przedmiotu".
Poezja Ławrynowicza wypływa z tych samych pobudek co i wiara, silnie uobecniona w jego wierszach nurtem religijnym: z fascynacji wszechświatem, porządkiem ziemskiego przemijania i z doświadczenia wewnętrznego ("Panie naucz nas się modlić", "Psalmy pielgrzyma", "Poeta", "Ośmielam się wadzić z Tobą"). Ma charakter służebny: wyzwolenie "ryby" rzuconej na obczyźniane mielizny z bezoddechu i ocalenie człowieka mogącego się zatracić w zmaterializowanej epoce. Znajdziemy w niej także wiersze satyryczne i kreacje autoironiczne. Prowadzi w rewiry zawodów osobistych ("Trujące jagody czyli Helga").
Zakotwiczenie w emigracyjnych realiach, ale i wieczysty niedosyt życia odciskają się w utworach "Konstelacjami smutku" i niejedną "tęsknoty arabeską" ("Zima w parku"). Zżyma się śmiałym piórem, by użyć słów Pasternaka z wiersza "Bruk emigracji", na "duszny czad wygnania". Nastroje polonijne ocenia sceptycznie ("Emigranci"). Wierszami zaciętymi epigramatycznie, scenkami rodzajowymi i obrazkami z obczyźnianego poletka wyraża sprzeciw wobec amatorszczyzny, tytułomanii, zakłamania...
Kondycja poezji Ławrynowicza nie jest jednorodna. Są to utwory głęboko podmiotowe i erudycyjne, estetyzujące i dydaktyzujące. Wcielał w nie inspiracje czerpane z romantyzmu ("Kraju mój" - skojarzenie wątków z "Pana Tadeusza" i "Wezwania do Neapolu" Mickiewicza, "Konstelacje smutku" - przetworzenie Słowackiego "Hymnu - Smutno mi, Boże!"). Pobrzmiewa w nich echo poezji Białoszewskiego - *** ["O! te zielone pędy...], Herberta - "Kamyk", Różewicza - zbiór i wiersz pt. "Syn marnotrawny". Pozostawał w kręgu oddziaływania poezji zachodniej, tworzył "na nutę Eluarda", a zwłaszcza - Jeffersa i Ungarettiego.
Biegle znał co najmniej osiem języków. Swobodnie poruszał się po obszarach literatury światowej. Język polski uznał za ojczyznę najbardziej żywotną. Polskiej kulturze przyswoił m.in. wybory wierszy Robinsona Jeffersa, e.e. cummingsa i Giuseppe Ungarettiego, "Domysły współwinnego widza" Thomasa Mertona, "Porady dla młodego poety" Maxa Jacoba i osiemnastowieczne "Pory roku" Kristijonasa Donelaitisa. Natomiast anglojęzycznemu odbiorcy udostępnił wybór kazań ks. Jerzego Popiełuszki (1985). Ostatnie jego tłumaczenie: André Frossarda "36 dowodów na istnienie diabła", w postaci okrojonej przez cenzurę ukazało się w 1987 nakładem wydawnictwa "W drodze". Jak poetą był "nierównym", tak tłumaczem wydaje się kongenialnym: wiernym oryginałowi, a niejednokrotnie znajdującym odpowiedniki językowe celniejsze od rozwiązań oryginalnych.
W opinii emigracyjnego środowiska wiersze Ławrynowicza uchodziły niejednokrotnie za obrazoburcze, a ich autor uznawany bywał za człowieka "trudnego". "Jego niezależny sposób myślenia i zbyt samodzielny stosunek do szeregu problemów, które przybrały dla tutejszej emigracji niezmienne, wręcz kamienne oblicze, odstraszał zwolenników wąskich przegródek, w które się wlało życie wychodźców, od jakiejkolwiek próby uznania jego prac. Nie powiązany w końcu z żadnym zespołem, oddany bezinteresownie sprawom sztuki, zbyt obszernie wykształcony jak na tutejsze potrzeby, o zainteresowaniach wykraczających daleko poza linię dążeń tutejszych szkół politycznych i dziennikarskich, nie mógł liczyć na jakiekolwiek poparcie, które najczęściej, jak dobrze wiadomo, nie respektuje wartości, zastępując je przynależnością do tej czy innej koterii" - pisał po jego śmierci Jerzy Niemojowski ("Dziennik Polski" 1988/1).
Z nadzieją na gruntowniejsze spełnienie w przestrzeniach kultury rozstawał się z bankiem, przechodząc w r. 1985 na wczesną emeryturę. Już wcześniej, rezygnując z zależności od wydawnictw i konfiskatorów niewygodnych prawd, stworzył oficynę zwaną Kwiatem Lotosu. Drukował w niej wybór "Poezji" (1984) Eugenio Montale, także ostatnie zbiory autorskie: "Anglobabilon. Wiersze 1956-1985" i "Trujące jagody czyli Helga" (1986) oraz "Świetliki i ulęgałki" (1987). Tomiki wydawane prywatnym sumptem, idące w obieg w drobnym nakładzie nie miały dystrybucyjnej siły przebicia - są rzadkością. Nie zdążył spożytkować w druku zawartości własnych tek. Zmarł nagle na atak serca. Mieczysław Paszkiewicz żegnał go wierszem "Śmierć poety" ("Gazeta Niedzielna" 1987 / 43):
chciał jeszcze pójść na grzyby myślał o powrocie ale nie wiedział gdzie w mieście pełnym pokus znajomych i niespodzianek osierocone bezradne truchło przez tydzień czekało na uwagę bliźnich samo w pokoju pełnym papierów i zgryzot których było źródłem: ostatni wiersz drzeworyt odbity na zmiętym prześcieradle przez duszę wreszcie wyzwoloną z ciężaru ciała przekraczającą bramę ziemskiego czyśćca
W ostatnim dziesięcioleciu, gdy krajowa hossa objęła polską emigrację, wokół Zygmunta Ławrynowicza zaległo milczenie. Jego poezje nie doczekały się nawet odrębnego wyboru, nie mówiąc o kompletnym zbiorze. Poza hasłem w "Słowniku biobibliograficznym: Współcześni Polscy Pisarze i Badacze Literatury" (t. V, 1997) brak dotąd krytyczno-literackiego ujęcia monograficznego. O niektórych elementach jego poezji pisał Jan Wolski ("Poetycki krąg »Kontynentów«", Rzeszów 1997). Spuścizna rękopiśmienna, w tym obszerny dziennik, złożona została w zbiorach Sekcji Rękopisów Biblioteki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Tu możesz nas wesprzeć
Darowizna