Recenzja książki założyciela "Frondy" Grzegorza Górnego - "Diabeł południa"
"Największą sztuczką diabła było wmówienie ludziom, że nie istnieje" mówi mądre przysłowie. I właśnie ta teza idealnie odwzorowuje przesłanie nowej książki założyciela "Frondy" Grzegorza Górnego. Sam tytuł "Diabeł południa" może sugerować, że praca jest demologiczno- teologicznym traktatem, jednak Górny wznosi się ponad teologiczny wywód i w bezkompromisowy sposób rozprawia się z lewacko-ateistycznym rakiem współczesnego społeczeństwa. "Grzegorz Górny chce brać udział w walce o duszę współczesności. Nie zadowala go letniość agnostycyzmu i chłód ateizmu. On spotkał się z Prawdą i chce o niej opowiedzieć innym" pisze w swoje recenzji książki Tomasz Terlikowski. Szatan dzięki kinu, malarstwu i literaturze nie jest już dla nas przerażającym monstrum czy destrukcyjną i ciemną siłą. Dzisiaj myśląc o "panu ciemności" wyobrażamy sobie dostojnika z opisu Bułhakowa albo eleganta o twarzy Ala Pacino. Nawet niektórzy kaznodzieje wydają się negować istnienie piekła. Jak pisze teolog Jose Antonio Sayes "Teologia i katecheza, w większości przypadków, omija ów temat. Istnieje obawa, że zostaną posądzone o uległość ludowym wyobrażeniom, które nie biorą pod uwagę postępu naukowego". Górny nie zwracając uwagi na ów trend, nie boi się nazywać zła- złem, " Jeżeli człowiek stworzony jest na podobieństwo Boga, to "śmierć Boga" ( w umysłach ludzi) musiała w końcu spowodować śmierć człowieka ( także w umysłach ludzi)"- pisze autor. Choć jedynie pierwszy rozdział pracy opowiada o bezpośrednim wpływie na nasze decyzję znanego Ojcom Pustyni i nazwanego przez Ewagriusza z Pontu- acedia- tytułowego "demona południa" to w dalszej części nie można się oprzeć wrażeniu, że opisane absurdy lewackiego świata są kierowane przez jakieś ciemne siły. Według autora cała przestrzeń życia publicznego, polityka, sztuka i filozofia są miejscem odwiecznej walki dobra ze złem. Nawet tak modne w XX wieku rozważania na temat śmierci klinicznej mogą według Górnego być inspirowane przez demony. "Jednym z niezmiennych sposobów działania demonów na przestrzeni wieków są fałszywe objawienia i wizje, mające narzucić człowiekowi nieprawdziwą naukę o celu ludzkiego istnienia i o rzeczywistości duchowej" - stwierdza Górny. Uderza on w swoich rozważaniach w liczne bestsellerowe pozycję opisujące "doświadczenia pośmiertne", przekonując, że w doświadczeniu egzystencji poza ciałem, demony mogą ujawniać swoje prawdziwe oblicze- węża kuszącego nas "dotknięciem niewiadomego" przeciwko Stwórcy.
Czy libertyńska rewolucja lewackiego bożka Alfreda Kinsleya była inspirowana przez ciemne siły? Czy kłamliwe badania hochsztaplerki Margret Mead były wyrazem szatańskiego planu opanowania duszy współczesnego człowieka? Górny nie boi się porównać "postępowych" odkryć Kinsleya do bluźniercy Markiza de Sade'a i pisze, że ich zbieżność "jest o tyle zasadne, że stanowią one katalogi rożnych perwersji, dewiacji i zboczeń. [...] Amerykanin zmienił bowiem obowiązujące do tej pory w nauce pojęcie normy, stwierdzając, ze "w seksie nienormalne jest tylko, to czego nie można fizycznie wykonać". Według autora techniczne opisy "pracy naukowej" Kinsleya doprowadziły do erupcji zboczeń i pomogły sprowadzić seks do zwierzęcego aktu. Jednak nie tylko prace wspomnianych "badaczy" doprowadziły do moralnego relatywizmu współczesnego człowieka. Górny udowadnia jak zgubny wpływ no osobę ma przekaz telewizyjny i drastyczne przejście od słowa do obrazu. "Śmierć czcionki" pomogła doprowadzić do (w samym USA) analfabetyzmu niemal 50 milionów Amerykanów ( zarówno zupełnych jak i tzw. funkcjonalnych analfabetów). Wiedza społeczeństw jest zbudowana na obrazach a nie faktach, jak pisał Rafał Ziemkiewicz: " Pod koniec XX wieku fakty już w zbiorowej świadomości nie istnieją: istnieją w niej tylko obrazy". Według autora " Przekaz obrazkowy ( zwłaszcza rozpowszechniony dziś przekaz migawkowy) zagospodarowując ludzką podświadomość omija te dwie podstawowe władze człowieka. Omija wolę, gdyż dokonuje się bezwolnie i omija świadomość, gdyż oddziałuje na podświadomość. W ten sposób wsącza się w nas przekaz, nad którym nie mamy kontroli, a który może wpływać na nasze zachowanie".
Dżingis Chan jako jeden z pierwszych wymyślił agenturalną strukturę "rozsadzania" społeczeństw od środka. Zanim najeżdżał dany kraj wysyłał na tzw. misję kupieckie swoich agentów, którzy w podstępny sposób rozbijali wewnętrznie jedność narodów. Górny opisuje jak w duchu Mongolskiej doktryny, czerwoni werbowali w swoje sidła różnych pożytecznych idiotów, którzy będąc autorytetami usprawiedliwiali i czcili komunizm. Praca założyciela Frondy może szczególnie rozwścieczyć Michnikowi salon, bowiem autor ukazuje manipulacje "demokratów" przy przejęciu władzy w krajach bloku wschodniego. Wiele opisów oparte jest na dokumentach Władimira Bukowskiego. " Autorowi ( Bukowskiemu) najbardziej dostało za rozpowszechnianie teorii spiskowych. Recenzent gazety ( wyborczej- przyp. Ł.A) radził Bukowskiemu ,aby zajął się raczej "bardziej pożytecznym zajęciem-pisaniem thrillerów politycznych w stylu Roberta Ludluma". Owym recenzentem był Lesław Maleszka, zdemaskowany dwa lata później jako wieloletni płatny agent SB"- pisze Górny. Sama demokracja, która we współczesnym świecie stała się nietykalnym złotym cielcem jest również "punktowana" przez autora. Porównuje on obecną kondycję tego systemu do czasów gdy w imię tego przodującego ustroju skazano na śmierć Sokratesa. Nie inaczej jest obecnie, gdy coraz częściej słyszymy z jakimi problemami muszą się stykać chrześcijanie w laickiej Europie. Symbole naszej wiary są usuwane z miejsc publicznych, słowa Merry Chrismtas zamienia się na Season Greatings. Każda krytyka muzułmanów, żydów, ruchów New Age, zboczeń homoseksualnych czy socjalizmu jest "myślozbrodnią". "(Sokrates) nie popełnił bowiem żadnego karalnego czynu, miał jedynie odwagę myśleć w inny sposób niż nakazywał ustrój- bynajmniej nie totalitarny, lecz demokratyczny"- pisze autor "Diabła południa". A może demo(n)-kratyczny?
opr. aw/aw