Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (18/2000)
Minęły kolejne w naszym życiu Święta Wielkanocne. Po raz kolejny przeżyliśmy je lepiej lub gorzej. Sposób ich przeżywania zależy przede wszystkim od naszego nastawienia wewnętrznego, od gotowości otworzenia się na wielkie łaski Triduum Paschalnego.
Jednak osobista postawa — choć najważniejsza — nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na sposób przeżywania tych świętych dni. Nie chcę tu analizować wszystkich czynników — pragnę jedynie wskazać na znaczenie dominującej obyczajowości i wyrastających z niej regulacji państwowych co do dni świątecznych.
Głównie chodzi mi o dzień Wielkiego Piątku. W polskiej katolickiej obyczajowości jest to dzień roboczy. W dniu, w którym wspominamy śmierć Chrystusa — pracujemy, pijemy alkohol na pożegnanie z kolegami z pracy, robimy zakupy, trzepiemy dywany, kończymy myć okna w domach, itd. itp. Olbrzymi jest rozziew między religijną treścią tego dnia a sposobem przeżywania go.
Pomocą mogłaby tu być inicjatywa polskich ewangelików, którzy — będąc szczególnie wyczulonymi na świętość Wielkiego Piątku — zaproponowali, aby w naszym kraju stał się on dniem wolnym od pracy. Niestety, inicjatywa ta nie cieszy się popularnością w Parlamencie.
Żałuję, że zabrakło — jak na razie — wsparcia dla tej idei również ze strony Episkopatu Polski. Przecież liturgia katolicka traktuje Wielki Piątek jako kluczową część Misterium Paschalnego, będącego szczytem roku kościelnego (Poniedziałek Wielkanocny jest zaś w liturgii... dniem powszednim). Warto też wiedzieć, że Wielki Piątek jest świętem państwowym nie tylko w krajach tradycyjnie protestanckich, lecz także np. w Hiszpanii i Portugalii.
Dołączenie Wielkiego Piątku do katalogu polskich świąt państwowych byłoby szansą pogłębienia katolickiej pobożności. Nie byłby to przejaw protestantyzacji katolickiego społeczeństwa polskiego. Byłaby to raczej okazja do naśladowania przez katolików tego aspektu przeżywania — wspólnej nam przecież — wiary w odkupieńczą śmierć Jezusa na krzyżu i Jego chwalebne zmartwychwstanie, który znalazł pełniejszy wyraz w ewangelickim nurcie chrześcijaństwa.
opr. mg/mg