Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (35/2000)
Każdego roku w sierpniu Polska pielgrzymuje. Przede wszystkim do Częstochowy, do której przychodzą wierni z różnych stron kraju. Przychodzą pieszo, aby nauczyć się drogi, która staje się wtedy dla nich sposobem na życie. Pielgrzymowanie uczy innego spojrzenia na swoje życie, jego codzienne problemy, troski, ale pozwala też inaczej spojrzeć na siebie samego i swoich najbliższych. Człowiek potrzebuje tego wyruszenia w drogę, aby móc doświadczyć siebie samego, w swojej słabości i ograniczoności. Pielgrzym to znaczy człowiek w drodze, ukazuje, ale przecież i sam naprawdę doświadcza, co to znaczy być bez domu, bez ojczyzny i zdać się całkowicie na drugich, a przez nich na Boga. Polski sierpień to również czas pamięci przed Matką o naszej historii. Tej dawnej, ale też i znacznie bliższej. Dosłownie cały miesiąc naznaczony jest datami, które ktoś wspomina, jako daty ważne dla niego osobiście, bo w tym dniu zginęli jego najbliżsi, albo też są to daty, które kształtowały naszą najnowszą historię. Trudny to miesiąc ten sierpień, ale jakże piękny przez swoje święta maryjne. 15 sierpnia - spędzany w którymś z sanktuariów - zawsze pozostaje w pamięci. Licheń, Kalwaria, Kodeń, Ostra Brama, Gidle czy też teraz Jamna - można by mnożyć te polskie nazwy i dodać wiele obco brzmiących: Lourdes, Fatima, La Salette, Mariazell. I wiele, wiele innych. Tego roku wiele tysięcy młodych ludzi pielgrzymowało do Rzymu na spotkanie młodych z Ojcem Świętym. Ten festiwal młodości raz jeszcze pokazał, że stary Papież bardzo dobrze rozumie młodzież, bo ona jest stale taka sama. Młoda, więc pociągająca i zarażająca swoja młodością każdego bez względu na wiek. Warto w czasie wakacji, będąc gdzieś w Polsce czy poza nią, zatrzymać się na chwilę, aby doświadczyć owego miejsca przez wieki odwiedzanego przez pielgrzymów, aby samemu zaczerpnąć z owego źródła i osobiście dla siebie.
opr. mg/mg