Chrzest zasadniczo przyjmuje się z powodu wiary. Oczywiście decyzja polskiego księcia nie dotyczyła tylko jego życia, była decyzją dotyczącą społeczności, której przewodził. Dlaczego jednak mamy z góry wykluczać udział jego osobistej wiary w decyzji dotyczącej Polski? – pisze felietonista Opoki ks. Tomasz Jaklewicz.
Odnoszę wrażenie, że w naszej świadomości za słabo wpisała się data 14 kwietnia jako Narodowe Święto Chrztu Polski. Jako święto państwowe zostało ustanowione dopiero w 2019 roku. Nie spodziewam się, by obecny sejm przejął się specjalnie tym świętem. Tym bardziej warto przypominać że to, co się stało w 966 roku zadecydowało o istnieniu Polski.
Nie byłoby naszego kraju na mapie Europy, gdyby nie jej chrzest. Polityczne i kulturowe skutki tego przełomowego wydarzenia są na ogół dobrze znane. Czy jednak Mieszko podjął decyzję kierując się tylko względami politycznymi czy miał na względzie motyw wiary?
Żyjący w Polsce Amerykanin Philip Earl Steele bodaj jako pierwszy zwrócił uwagę, że polska historiografia właściwie pomija religijną motywację Mieszka I. Oczywiście nie odtworzymy dzisiaj procesu decyzyjnego polskiego księcia. Ale historycy często dziś zastanawiają się, co skłoniło jakąś ważną historyczną postać do takiego czy innego wyboru. Zwłaszcza, gdy chodzi o decyzje, które spowodowały dalekosiężne skutki. Dziś modne jest odwoływanie się do psychologicznego zaplecza ważnych postaci. Dlaczego więc stawianie pytania o świadomość religijną Mieszka I miałoby być czymś niewłaściwym?
Prof. Andrzej Nowak w pierwszym tomie „Dziejów Polski” zastanawia się, co by było, gdyby Mieszko pozostał przy pogańskich wierzeniach. Żadne państwo pogańskie nie ostało się w Europie. Więc „nie byłoby może Polski w ogóle, gdyby nie wybór chrześcijaństwa” – podkreśla prof. Nowak. Polityczne skutki chrztu okazały się więc decydujące dla przyszłości Polski. Przyjęcie chrztu oznaczało cywilizacyjny awans Polski, wejście w dziedzictwo wielkiej kultury łacińskiej Europy, zbudowanej na syntezie tradycji grecko-rzymskiej i chrześcijaństwa. Czy Mieszko był na tyle mądry, że rozumiał to wszystko i kierował się czysto polityczną kalkulacją? Czy nie narzucamy dzisiejszych standardów ocen na ludzi sprzed wieków, dla których kwestie religijne były prawdopodobnie bardziej ważne niż strategie polityczne?
Philip Steele w książce „Nawrócenie i chrzest Mieszka I” (wyd. Fronda, Warszawa 2005) stawia następującą tezę: Mieszko przyjął chrzest dlatego, że uwierzył w chrześcijańskiego Boga. Dodajmy, że chrzest zasadniczo przyjmuje się z takiego właśnie powodu, z powodu wiary. Oczywiście decyzja polskiego księcia nie dotyczyła tylko jego życia, była decyzją dotyczącą społeczności, której przewodził. Dlaczego jednak mamy z góry wykluczać udział jego osobistej wiary w decyzji dotyczącej Polski?
Steele przyznaje uczciwie, że jego rozważania mają charakter hipotetyczny, ale stara się wykazać że są one bardzo prawdopodobne. Zwraca najpierw uwagę, że polityczno-społeczne argumenty „za” chrztem nie były wcale tak oczywiste, jak to widać z dzisiejszej perspektywy. Nie możemy zapominać, że Mieszko żył w epoce na wskroś religijnej, więc musiał traktować religię jako sprawę ważną, jeśli nawet nie najważniejszą. Zdaniem Amerykanina żadne okoliczności zewnętrzne i wewnętrzne nie są w stanie uzasadnić ani faktu przyjęcia chrztu, ani gorliwości, z jaką polski książę krzewił nową wiarę. Mieszko był wychowany w pogańskiej mentalności, obyczajowości, religijności. Z pewnością wzywał na pomoc pogańskich bogów, w których wierzył. Kiedy rozważał przyjęcie wiary Kościoła musiał pytać siebie: Czy Bóg chrześcijan jest rzeczywiście ponad innymi bogami?; Czy ów nieznany Bóg okaże się potężny i zapewni Polsce opiekę? Steele zastrzega, że są to wszystko spekulacje, ale bardzo prawdopodobne, bo zgodne z realiami Europy z X wieku.
Steele widzi analogię między decyzją Mieszka I a decyzją cesarza Konstantyna. „Mieszko I zapewne wierzył, że wraz z przyjęciem chrześcijaństwa uzyska obietnicę, jaką kiedyś otrzymał Konstantyn Wielki (przed bitwą przy moście Mulwijskim, po której zdobył Rzym – przyp. T.J.): «Pod tym znakiem zwyciężysz»”. „Matejko doskonale uchwycił go na portrecie – oczy Mieszka patrzące w światłość, jego lewa ręka przyciska Krzyż do piersi, a prawa dzierży miecz” – dodaje autor. Ta analogia między Konstantynem a Mieszkiem ma podwójne uzasadnienie. Po pierwsze, Konstantyn był pierwszym cesarzem Rzymu, który przyjął chrzest. Wprawdzie dopiero na łożu śmierci, jednak przez całe swoje panowanie nie tylko był tolerancyjny dla nowej wiary, ale był jej promotorem i obrońcą. Druga sprawa dotyczy sposobu interpretacji jego decyzji.
Szwajcarski historyk Jacob Burckhardt opublikował w 1853 roku głośną monografię cesarza, która narzuciła na długo jednostronny, postoświeceniowy punkt widzenia eliminujący z góry religijne motywacje. Burckhardt przedstawił nawrócenie Konstantyna jako efekt czysto politycznych kalkulacji, a nie wybór o charakterze światopoglądowym. Skąd my to znamy? No właśnie. Taki model, nazywany burckhardtowskim, został potem przeniesiony na innych władców: Chlodwiga we Francji, Stefana Wielkiego na Węgrzech i naszego Mieszka. W Polsce taki sposób interpretacji znakomicie odpowiadał marksistowsko-leninowskiej propagandzie. PRL-owskie podręczniki historii trzymały się tej wykładni, zarówno gdy chodzi o Konstantyna, jak i Mieszka. Steele podkreśla, że taki model opisu dziejów został już dawno porzucony.
Z pewnością nie otrzymamy jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o wiarę Mieszka I. Nie dowiemy się dziś, czy autentycznie przyjął Dobrą Nowinę. Czy poznał Jezusową naukę. Czy szukał opieki „nowego, silniejszego” Boga dla swoich poddanych? Patrząc oczami wiary, możemy być pewni, że Boża łaska mogła odmienić serce władcy. Z perspektywy dziejów Polski rola Mieszka I była opatrznościowa. Prof. Nowak podkreśla, że rok 966 to „nie tylko wybór politycznej drogi, nie tylko wybór kultury, nie tylko nawet historycznej tożsamości, ale wybór wiary – na oczekiwaną wieczność”. Ów wybór dotyczył nie tylko samego Mieszka, ale i kolejnych pokoleń Polaków.
Czy my pozostaniemy wierni decyzji Mieszka I? Czy Polska może pozostać Polską odwracając się od Chrystusa? Wielu powie, że to pomieszanie porządków politycznego z religijnym. Kościół oczywiście jest wspólnotą wiary, jest wspólnotą niepolityczną, ale o wielkim politycznym znaczeniu. Chrzest Polski jest tego najlepszym dowodem.