„W rządzie Donalda Tuska edukacja znajduje się w rękach wyznawców genderyzmu. W konsekwencji coraz więcej osób będzie miało problemy ze swą cielesno-duchową tożsamością, nie tylko w wymiarze płci, ale w wymiarze człowieczeństwa jako takiego. To wielkie wyzwanie dla rodzin, Kościoła i chcących trzymać się rzeczywistości, w tym dobra wspólnego, polityków – przestrzega w felietonie o. Dariusz Kowalczyk SJ.
Wydział Teologii na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie zorganizował „Interdyscyplinarny Dzień Studiów” na temat: „Ciało między kreatywnością a granicami”. Wśród różnych kwestii, które zostały podjęte w referatach i podczas dyskusji, pojawił się problem rozróżnienia i relacji między ciałem i duszą. Ale nad wszystkim unosił się wszechobecny dziś duch, zły duch, ideologii gender.
Bibliści zwracali uwagę, że w Piśmie Świętym, zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie, człowiek jest jednością, a hebrajskie i greckie słowa, które tłumaczymy jako „ciało” i „dusza”, oznaczają zasadniczo nie tyle jakąś część człowieka, ale po prostu całego człowieka. A zatem człowiek nie tyle ma ciało, co jest ciałem, i nie tyle ma duszę, co jest duszą. Dlatego kiedy modlimy się za zmarłych, to lepiej mówić „módlmy się za śp. Jana”, niż „za duszę śp. Jana…Biblijny obraz człowieka jest inny, niż w filozofii greckiej, gdzie ciało było zasadniczo widziane jako więzienie duszy. Ewentualne tak czy inaczej rozumiane zbawienie oznaczałoby wyzwolenie się duszy od ciała. Dlatego kiedy Paweł Apostoł zaczął mówić w Atenach na Areopagu o zmartwychwstaniu ciał, to słuchacze zaczęli się z niego śmiać i z ironią stwierdzili: „Posłuchamy cię innym razem” (Dz 17,32).
Teolodzy dogmatyczni podkreślali jednak, że choć ciało i dusza są w człowieku ściśle złączone i nie należy ich oddzielać, to trzeba je odróżniać. Kongregacja Doktryny Wiary wydała w 1979 r. dokument na temat niektórych kwestii eschatologicznych, w którym czytamy: „Kościół stwierdza dalsze istnienie i życie – po śmierci – elementu duchowego obdarzonego świadomością i wolą w taki sposób, że ja ludzkie trwa nadal. Na oznaczenie tego elementu Kościół posługuje się słowem dusza, dobrze znanym w Piśmie św. i w Tradycji. Chociaż wyraz ten przybiera w Biblii różne znaczenia, Kościół uważa jednak, że nie ma ku temu żadnej poważnej racji, aby go odrzucić, owszem, uznaje za rzecz bezwzględnie konieczną mieć jakiś środek słowny dla uzasadnienia wiary chrześcijańskiej”. Dodajmy, że choć dusza może doznawać w pełni szczęścia w niebie, to nastawiona jest na zjednoczenie z ciałem przemienionym i uwielbionym.
Rozmowa o ciele dzisiaj nie może abstrahować od faktu, że przez świat przetacza się – jak to już zauważyliśmy – ideologia gender, która neguje de facto obiektywność ciała, naturę człowieka, nie mówiąc już o Bogu, który – jak czytamy na początku Biblii –„stworzył człowieka na swój obraz, stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27).
Zdanie to otwiera przed nami przestrzeń refleksji nad znaczeniem bycia stworzonym na obraz Boga. Tymczasem ideologia gender podporządkowuje obiektywność ciała, pojęcie duszy, to, kim jest i kim powinien stawać się człowiek, ideologicznemu myśleniu, nieuporządkowanym uczuciom, pogmatwanej, a niekiedy po prostu chorej, wyobraźni. To w gruncie rzeczy nowa wersja starego solipsyzmu, która to nazwa pochodzi od dwóch łacińskich słówek: solus – jedyny, ipse – sam. Solipsyzm głosi, że istnieje tylko podmiot (ja), a cała rzeczywistość, włącznie z nim samym, jest zbiorem jego subiektywnych wrażeń, odczuć, idei umysłu.
W dzisiejszych czasach różne ideologie wymierzyły swe działa w RZECZYWISTOŚĆ. Nie podoba im się rzeczywistość, pretendują do stworzenia „nowego człowieka” i „nowego świata”. Owe ideologie są w swej istocie neomarksistowskie. Marks twierdził, że do tej pory filozofowie opisywali i interpretowali świat, a chodzi o to, by świat zmienić. Marks, Lenin, Stalin chcieli budować świat na miarę ich zideologizowanej wyobraźni. Hitler, który nie był żadnym „prawicowcem”, ale szefem niemieckiej partii narodowo-socjalistycznej, też chciał stworzyć nową rzeczywistość, zaczynając od nowej, zjednoczonej wokół nazistowskich Niemiec, Europy.
Papież Franciszek zwracając się niedawno do uczestników kongresu „Mężczyzna-kobieta obrazem Boga. Ku antropologii powołania” stwierdził, że ideologia gender jest dziś najbrzydszym ze wszystkich niebezpieczeństw”. Zresztą o tej ideologii Franciszek wypowiadał się już wielokrotnie i to w mocnych słowach. W wywiadzie dla argentyńskiego czasopisma „La Nacion”, opublikowanym na dwa dni przed dziesiątą rocznicą pontyfikatu, Papież stwierdził: „W chwili obecnej stanowi ona [ideologia gender] jedną z najgroźniejszych kolonizacji ideologicznych. Wykracza daleko poza sferę seksualną”. O kolonizacji gender mówił Papież podczas spotkania z biskupami w Polsce. „W Europie, Ameryce, Ameryce Łacińskiej, Afryce, niektórych krajach azjatyckich istnieje – stwierdził Franciszek – prawdziwa kolonizacja ideologiczna. Jedną z nich – mówię to jasno «po imieniu» jest gender! […] Naucza się w szkole, że każdy może wybrać sobie płeć. A dlaczego tego uczą? Ponieważ podręczniki narzucają te osoby i instytucje, które dają pieniądze. Jest to kolonizacja ideologiczna, popierana również przez bardzo wpływowe kraje. I to jest straszne”.
Straszne jest też to, że w rządzie Donalda Tuska edukacja znajduje się w rękach wyznawców genderyzmu. W konsekwencji coraz więcej osób będzie miało problemy ze swą cielesno-duchową tożsamością, nie tylko w wymiarze płci, ale po prostu w wymiarze człowieczeństwa jako takiego. To wielkie wyzwanie dla rodzin, Kościoła i chcących trzymać się rzeczywistości, w tym dobra wspólnego, polityków.