Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (45/2008)
Listopadowa uroczystość ku czci Wszystkich Świętych ma swoje źródło w kulcie męczenników, którzy w różnych okresach starożytności oddawali życie za Chrystusa. Stosunkowo rzadko uświadamiamy sobie, że dwie trzecie męczenników chrześcijańskich to ofiary prześladowań ostatniego stulecia. Liczba ta obejmuje bez mała 27 milionów istnień ludzkich. Szacuje się, że obecnie około 400 milionów ludzi nie korzysta w pełni z praw wolności sumienia i wyznania. Fundamentalizm religijny w wielu regionach świata przybiera na sile. W ostatnich latach z Iraku wyjechało 80 tysięcy chrześcijan. Jeszcze w latach 70. w Iranie chrześcijanie stanowili 0,1 proc. ludności kraju. Dzisiaj jest ich dziesięciokrotnie mniej. Na początku drugiej intifady w 2000 roku chrześcijanie stanowili w Betlejem 80 proc. mieszkańców, dzisiaj jest ich zaledwie 20 proc. Liczby te mówią same za siebie.
Od 23 sierpnia tego roku w niektórych rejonach Indii trwa wzmożone prześladowanie chrześcijan. Nie stoi za nim religia jako taka, ale bardziej ideologie traktujące ją instrumentalnie, aby manipulować nastrojami oraz podsycać nienawiść. W pogromach zginęło ponad 100 osób, spalono 50 świątyń i przykościelnych budynków. Ponad 50 tysięcy ludzi uciekło do lasu w poszukiwaniu schronienia. Za prześladowaniami stoi nacjonalistyczna Indyjska Partia Ludowa, która definiuje tożsamość narodową w kategoriach przynależności religijnej. Patriotą jest wyznawca hinduizmu. Ci, którzy próbują zmienić utrwalony porządek społeczny poprzez promocję człowieka i wydobywanie go z nędzy, stają się niebezpieczni.
Pod koniec października Papież Benedykt XVI upomniał się o prawa chrześcijan, którzy stają się ofiarami nietolerancji i gwałtów. Nierzadko są mordowani, zastraszani oraz zmuszani do opuszczania domów i poszukiwania schronienia daleko od miejsca zamieszkania. W tym kontekście wymienił Indie i Irak. Może wydawać się niezrozumiale, dlaczego do tego głosu nie dołączyły rządy i instytucje ponadnarodowe zwykle bardzo wyczulone na najdrobniejsze przejawy antysemityzmu czy fobii antyislamskiej. Okazuje się, że wolność religijna w krajach tradycyjnie chrześcijańskich nie oznacza tego samego, co w krajach muzułmańskich czy w Indiach. I tutaj nie wszystko da się wytłumaczyć różnymi odniesieniami prawa, religii i państwa w poszczególnych tradycjach. Fakt pozostaje faktem, że brakuje podstawowej proporcjonalności we wzajemnym traktowaniu się różnych religii w zależności od kontekstu politycznego i społecznego. I to nie jest sprawiedliwe. Chyba nadchodzi czas, aby o tym głośniej mówić. W budowaniu lepszego świata trzeba koniecznie wyjść poza własne podwórko. Wiadomo, że obrona praw znacznie bardziej angażuje, gdy są to nasze prawa, ale zaściankowość w walce o swoje nie może przegrać z globalną solidarnością, bo wtedy będzie to porażka wszystkich.
opr. mg/mg